czwartek, 18 października 2012

Absurd goni absurd




Dyrektorzy szkół i nauczyciele szantażują rodziców i uczniów, aby stosowali się do ich wewnętrznych regulacji. Ci którzy nie dostosują się do czasu pracy placówek, mogą spotkać się z konsekwencjami. Po zamknięciu świetlic do odbioru ucznia może zostać wezwana policja. Jakby absurdu w absurdzie było za mało, rodzice są zmuszani do podpisywania deklaracji i oświadczeń, że będą odbierać dzieci do godziny 16.00 lub jeśli trzykrotnie spóźnią się z odebraniem dziecka, podopieczni nie mają wstępu na świetlicę. Komenda Głowna Policji potwierdza, że rodzice rzeczywiście odbierają dzieci z komisariatów, bo nie zdążyli do świetlicy.

Czy rzeczywiście dzieci potrzebują takiego stałego monitoringu? Chyba, że rodzice są ułomni i nie potrafili wykształcić w dziecku, które już przecież chodzi do szkoły (sic!), żadnego poczucia odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo. Czy dziecko nie może po szkole posiedzieć trochę w domu samo? Można by nawet pomyśleć o wyposażeniu go we własny (o zgrozo!) klucz. Są sytuacje, że dziecko ma bardzo daleko do szkoły, ale w większości przypadków posyła się dzieci do szkoły rejonowej, bo po cholerę gdzie indziej? Tak więc chyba dziecko będzie potrafiło przeżyć spacer lub jazdę środkiem komunikacji miejskiej do domu? Czy stopień ubezwłasnowolnienia dzieci poszedł już tak daleko, że niedługo uczniom będziemy asystować przy ....? Kto tworzy takie społeczne kaleki? To powinno być dopiero karalne!
 

Pamiętam, za komuny spacer dziecka do domu z kluczem na szyi był standardem, często dziecko było w domu 2 czy 3 godziny samo, albo bawiło się na podwórku z rowieśnikami. Nie było w modzie podwożenia autem na angielski oddalony o 300 metrów od miejsca zamieszkania i inne tego typu gadżety. Czy tak było lepiej? Było. Dzieci były samodzielniejsze, odpowiedzialne, starsze przyprowadzały ze szkoły młodsze, robiły nawet dla siebie i rodzeństwa podwieczorek. Teraz jest zupełnie inaczej. I choć oficjalna "muzyka" jest taka, że każdy ma być sobie sterem i okrętem, oraz że kobiety to przebojowość i kreatywność, to raczej model wychowawczy oparty jest na bardzo dużym parasolu ochronnym nad dziećmi. A co się Jaś nie nauczy, Jan nie będzie umiał.
Dziwię się również, że policja daje się wmanewrować w opiekę powierzoną szkole i nie ma żadnego powodu by obowiązki szkoły przejmowała policja. A szanowni dyrektorzy szkół chyba zapomnieli, że nie wszyscy rodzice są nauczycielami pracującymi po 3-4 godziny dziennie. Na ogół czas pracy wynosi 8 godzin. 


http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/655455,rodzic_spoznia_sie_do_szkoly_dziecko_trafia_na_komisariat.html

96 komentarzy:

  1. Pod tym względem wspaniała jest Holandia: Gdy jedziesz ścieżką rowerową o godzinie 8.45, mijasz zmierzające w kierunku szkoły grupki dzieci na rowerach. Może wiać wichura, może padać, a dzieciaki cisną, choć niektóre mają dobrych 5, a czasem i 10 km do szkoły.
    Z tego co pamiętam, to ja za komuny musiałem walczyć z rodzicami o klucz na szyję: Początkowo zapisali mnie na świetlicę i wtedy nie było mowy, by mi ktoś pozwolił sobie pójść. Potrzebowałem pozwolenia rodziców. Dopiero gdy je dostałem, mogłem wracać w ten sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...a żeby było śmieszniej, wywalczyłem to pozwolenie uciekając ze świetlicy. Rodzice po którejś tam z kolei wizycie u dyrektora w tej sprawie, poddali się.

      Usuń
    2. A ile miałeś wtedy lat, buntowniku ??? :)))

      Usuń
    3. No właśnie dr Wolandzie, ile latek miałeś gdy rodzice się poddali i kiedy to było? Ile lat temu?:-))))))))))
      W latach pięćdziesiątych bowiem 9-letnia córka samotnej matki, po drodze do szkoły, odprowadzała swoją 3-letnią siostrę do przedszkola (po drodze było kilka ulic i dwie linie tramwajowe).
      Pomyślności.

      Usuń
    4. W pierwszej klasie, no kiedyżby indziej?! Gdzieżbym wytrzymał, skoro moi koledzy w tym czasie w gałę charatali? Tak, tak, tu głęboki ukłon w stronę czytających ten blog moherów, też jestem grzesznikiem, który umie grać w piłkę nożną, a nie, jak wieczny premier Kaczyński, zero ruchu i potem na chodniku pod Sejmem jak nie glebnie, to mu ręka się łamie i chodnik podgrzewany robią.

      Usuń
    5. Moje przedszkole to była ziemianka płacz z głodu i wycie wilków.

      Usuń
    6. Ty Gdanszczanin z Trembowli,Twoja specjalnoscia jest taniec gołą dupą na rozpalonej blasze.

      Usuń
    7. Uf..., jesteś usprawiedliwiony dr Wolandzie. Przynajmniej rodziców nie narażałeś na odpowiedzialność karną, bowiem siedmiolatkowi wolno już było pozwolić na samodzielne powroty ze szkoły i wypuszczać go bez opieki na podwórko:-))))))))))
      Pomyślności.

      Usuń
    8. Grałeś w "śmeietanka z kolanka"??? A zmówiłeś paciorek do oatrona pedofili, Santo Subito od Pomników Własnych??? To ten słodki człowiek błogosławił rękę kapłana w twoich majtkach, powinieneś być mu wdzięczny!!!

      Usuń
  2. Czyli jak spóźnię się po dziecko 10 min, bo będą korki albo nie przyjedzie mi autobus to będę traktowana jak patologia, a odbiór dziecka z policji to będzie dopiero początek problemów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak masz sie spóznic te 10 minut wystarczy zadzwonic do szkoly i poinformowac o tym fakcie. Niektórzy rodzice faktyczne nie z wlasnej winy sie spóżniaja ale są tacy co maja w d.... godziny otawrcia placówki i przychodza kiedy chca.

      Usuń
    2. A co to kogo obchodzi,że rodzic pracuje dłużej. Kto zapłaci pracownikowi za nadgodziny?Ty jak zostajesz dłużej to nie za darmo. Czasy kiedy mówiło się że nauczyciel ma pracować dla idei się skończyły.

      Usuń
    3. Nie ma też obowiązku bycia nauczycielem. A jest to zawód specyficzny, do którego nie każdy się nadaje. I bynajmniej nie o pracę "dla idei" tu chodzi.

      Usuń
    4. Jesteś nie sprawiedliwy Borysie. Zapewniam Cię, że nauczyciele nigdy nie robią problemu o pół godziny czekania, czy nawet dłużej w wyjątkowych sytuacjach. Problem jest wtedy gdy rodzice robią to notorycznie, lub gdy trwa to bardzo długo, a z rodzicami nie można się skontaktować. Czyżbyś zapomniał, że teraz wszyscy mają telefony komórkowe?
      P.S. Za takie awaryjne sytuacje nie płaci się nadgodzin. Zgodnie bowiem z zapisami Karty Nauczyciela obowiązuje tę grupę zawodowa 40-godzinny tydzień pracy (w tym godziny stricte dydaktyczne).
      Pomyślności.

      Usuń
    5. W latach 70-ych czekając na etat w szkole pracowałam w przedszkolu. Nikomu wówczas nie przyszłoby do głowy nawet pytać o godziny nadliczbowe, bo się siedziało dłużej z dzieckiem po które nikt nie przyszedł na czas. Machało się tylko czasem zbyt wesołemu tatuśkowi paluchem i po krzyku. Kilka razy nikt nie przyszedł po malucha, więc go zabierałam do siebie do domu, dostawał kolację, a czasem nawet spanie - pomimo pozostawienia adresu w przedszkole, gdzie ma odebrać pociechę.
      W życiu bywają różne sytuacje i jakoś normalnie każdy to rozumiał i postępował wg własnych przekonań o odpowiedzialności, przyzwoitości. Teraz te życiowe prawdy ubrano w paragrafy i procedury. Gdybym teraz malucha zabrała do domu, to popełniłabym przestępstwo - procedury tego nie przewidują, one mówią właśnie, że trzeba wezwać ..... policję.
      Jest też procedura na dziecko pozostawione choćby kilkadziesiąt minut, a nie całe godziny bez opieki.
      Zwolniliśmy siebie nawzajem z odpowiedzialności, z myślenia, z empatii - zaglądamy już nie do serc i umysłów, ale do procedur. To nawet wygodne za procedurą ukryć swoją bezmyślność, głupotę, bezduszność i nieodpowiedzialność.
      Takie czasy :(

      Usuń
  3. Dobry wieczór Pani Elizo !!! Jest niewątpliwie problem z polskim "szkolnictwem" odkąd wzięto się za jego "reformowanie". Negatywne tego rezultaty widać na każdym kroku. A już się zapowiada dalsze reformy i tak w nieskończoność. W rezultacie mamy totalny zamęt i w szkołach i w głowach dzieci.O "jakości" kadry nauczycielskiej pisałem tez tu nie tak dawno, porównując obowiązki nauczyciela w Niemczech i w Polsce - przy adekwatnym lub takim samym wynagrodzeniu za pracę. Tu na pewno muszą nastąpić radykalne zmiany, co z pewnością spowoduje wrzaski i lamenty.A co do tego "klucza na szyi" to sprawa nie jest taka prosta - przynajmniej w miastach i dużych aglomeracjach.Mamy dzisiaj ulice zatłoczone samochodami i wszystkim się okrutnie spieszy - niektórym na cmentarz.Dopiero co rozegrała się tragedia - młoda smarkula będąc "na haju" rozjechała dwoje dzieci na przejściu dla pieszych.Za naszej młodości nie było żadnego ruchu ulicznego, jeżeli przyrównać to do obecnego stanu.Ponadto, dzieci nie spędzały wielu godzin przed telewizorem, ale często samodzielnie bawiły się na podwórkach lub najbliższej okolicy od domu. To jakoś tam bardziej oswajało z ruchem ulicznym niż telewizor lub komputer. Jest problem i należy go rozwiązać - z pożytkiem dla dzieci. Sama szkoła ich nie wychowa i nie nauczy podstawowych obowiązków - a tak myśli wielu młodych "rodziców". Miłego wieczoru !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sarmato, to rzeczywiście nie jest takie proste. Swojego wnuczka ( z mojego domu do jego szkoły jest 5 minut drogi), do 3 - klasy odbierałam ze szkoły. Kilka razy, pod koniec roku szkolnego w III klasie przyszedł sam, tak na próbę, ale kiedy dowiedział się, że całkiem niedaleko jakiś bydlak, w biały dzień, zamordował dziewczynkę, która odprowadzała koleżankę do autobusu i już nie wróciła do domu ...zaczął się bać. My też. Teraz (IV klasa) przychodzi do mnie sam, lub idzie, znacznie dalej i przez ruchliwe skrzyżowanie, do domu... ale zawsze trochę się niepokoimy. Co do klucza, to zawsze tłumaczymy chłopcu, żeby go dokładnie chował, bo różnie bywa. Niestety, chyba za tzw. "naszych czasów" , było trochę spokojniej, albo po prostu ... mniej się wiedziało ?

      Usuń
    2. Begonijko !!! Mnie się wydaje,że w latach mojej młodości to jednak był większy szacunek dla szkoły i nauczycieli oraz większa dyscyplina.Także samych rodziców. Tak się mimo woli zastanawiam, jak to jest w tej naszej Polsce. Przed wojną nigdy nie było pieniędzy na oświatę i po wsiach egzystowały szkoły "realne" tylko 4 klasowe lub na kresach nie było ich wcale. Po wojnie, kiedy to byliśmy zniewoleni przez sowiecki totalitaryzm - w ciągu 10 lat powojennych stać było Polskę na całkowita likwidację analfabetyzmu i stały rozwój szkolnictwa w tym bardzo rozwiniętego zawodowego i mimo,że nauka była całkowicie bezpłatna - państwo było na to stać. Po "zmianie ustrojowej" zaczęły się te same kłopoty, brak pieniędzy na oświatę i stała likwidacja szkól w tym prawie całkowita tych o profilu
      zawodowym. O kosztach podręczników szkolnych nawet nie wspominam bo to jest zupełny koszmar i całkowity bajzel.Mamy więc jakieś "ustrojowe fatum" w tej dziedzinie, mamy też tysiące młodych ludzi wykształconych w kierunkach nikomu do niczego niepotrzebnych. Z uporem maniaka takie kierunki kształcenia utrzymuje się nadal - przez co produkujemy sobie zastępy ludzi bez szansy na pracę. O poziomie nauczania w przeróżnych "wyższych" uczelniach prywatnych nawet nie wspominam. To są często "wytwórnie" dyplomów za określone czesne.Ot taki biznesik.

      Usuń
  4. Nie wiem Elizo o jakie szkoły tu chodzi. Przypuszczam, że opisano jakiś sporadyczny wypadek. Bowiem w znanych mi placówkach świetlice szkolne czynne są w takich godzinach. aby pracujący rodzice mogli do pracy zdążyć i po pracy dzieci odebrać. Najczęściej szkoła uzgadnia to z Radą Rodziców. Co nie znaczy, ze świetlica będzie czynna od 5 rano, bo ktoś tam zaczyna pracę od 6. Zazwyczaj jest to od 7,00 do 17,00. Przesunięcia o pół godziny wcześniej i pół później też często się spotyka.
    Co do przysłowiowego "klucza na szyi", to niestety już nie te czasy. Jest niestety dużo niebezpieczniej, niż gdy ja chodziłam do szkoły. Proszę wziąć pod uwagę, choćby tylko ilość aut poruszających się po naszych drogach. O zwykłych chuliganach, innych bandytach i pedofilach, tylko wspomnę. Obecnie małe dziecko samo nawet na podwórko strach wypuścić.
    Inna kwestią jest wiek dzieci, które do owych świetlic szkolnych są zapisywane. Kiedyś była to pierwsza klasa i dzieci 7-letnie. Teraz mamy "zerówkę", a w niej 5 i 6-latki. Przypomnę więc, że zgodnie z prawem polskim (od kilkudziesięciu lat), bez opieki osoby pełnoletniej, mogą poza domem, a także w nim, przebywać dopiero te dzieci, które ukończyły 7 lat. W razie pozostawienia bez opieki młodszego dziecka odpowiada się karnie. Pani świetliczanka więc nie może iść do domu, nawet jeżeli dawno już skończyła pracę, jeżeli pozostaje w szkole jeszcze choć jeden taki uczeń. Nie może też, ani powierzyć dzieciaka n.p. sprzątaczce (nie ma uprawnień pedagogicznych), ani zabrać do swojego domu (podejrzenie o molestowanie, kidnaping i co tam jeszcze rodzice wymyślą). Jedyne co jej pozostaje (w zgodzie z prawem) to zgłosić fakt na policję. To policja bowiem ma możliwości (izby dziecka) i obowiązek zająć się dzieckiem w przypadkach szczególnych. To jedynie policja jest też władna ustalić, czy miało miejsce zwykłe zaniedbanie rodzicielskie, czy może coś tragicznego rodzicom się przydarzyło.
    Przypuszczam Elizo, że informacja, na podstawie której napisałaś swój post, pochodzi od niezadowolonych, bo beztroskich rodziców. Zwykle są tacy do czasu jakiegoś nieszczęścia, które przydarzy się ich, lub innemu znanemu im bliżej cudzemu dziecku.
    Dodam, ze nawet jako babcia, osobiście znana paniom wychowawczyniom, mam prawo odebrać któreś z wnuków, tylko jeżeli ich rodzice złożyli wcześniej stosowne oświadczenie, na piśmie, do dokumentacji szkoły czy przedszkola (z pełnymi moimi danymi osobowymi, w tym nr dowodu osobistego). Twierdzę, że tak być powinno.
    Pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ikko - dobry wieczór !!! Widzę,że mamy identyczne poglądy na ten skomplikowany problem. Masz rację, tak być powinno, ale czasami nie jest. To już zależy od samej kadry nauczycielskiej no i od odpowiedzialności rodziców za swoje własne dzieci - bywa z tym tragicznie !!!

      Usuń
    2. To, że dzieci spędzają dużo czasu w świetlicy wynika częściowo właśnie ze złej woli rodziców - młodszy dzieciak nie może legalnie przebywać bez opieki, ale 7 czy 9 latek, jeśli go dobrze wychowano, bez problemu poradzi sobie z samodzielnym powrotem do domu i otwarciem drzwi. A mogą się organizować aby wracać do domów w kilkoro. Nie można dzieciom wkladać do głowy ze za każdym rogiem czai sie pedofil, wtedy zyja w stresie. Trzeba je tylko ciągle i ciągle upominac ze nie rozmawiamy z nieznajoma osoba, nie wsiadamy do samochodu nieznajomej osoby itp. Nie siejmy paniki. Widzę, że Panu pasowalby model skandynawski. Tam za zaprowadzenie dziecka do przedszkola w dwóch różnych skarpetkach można stracić prawa rodzicielskie.

      Usuń
    3. Nie Ikko to nie sporadyczny wypadek, zamieścilam linka, przecczytaj sama. Milego wieczorku

      Usuń
    4. "hrabio" - wasza mość sobie kpi cz o drogę pyta. Zresztą pochodzę z "plebsu" i nie znam się na "hrabiowskich" fanaberiach. U was zawsze fiksum-dyrdum ma pierwszeństwo przed zwykłym chłopskim zdrowym rozsądkiem. No ale jak się rączek pracą nie skalało to i szare komórki nie miały zajęcia i zaśniedziały

      Usuń
    5. Jaaaanie - "hrabia" wychodzi z salonu - podaj kapelusz i otwórz drzwi. Kopa sam zadam !!!!

      Usuń
    6. Cześć Elizo:)

      Nie przeczytałem komentarzy - piszę sam, od siebie:) Nie chcę się sugerować- najpierw napiszę - potem przeczytam innych:)
      Poszedłem do szkoły podstawowej / tej samej co Begonijka/ , w roku 1957-mym. Szkoła była oddalona od mojego domu o spory kawał. Matka odbierała mnie ze szkoły tylko do chwili - gdy ukończyłem 7 lat. Czyli ok. 3 m-cy. Potem już dreptałem sam, z tekturowyn tornistrem, chlebakiem też z tekturki i workiem na kapcie - w ręce:)
      Szkoła podstawowa miała 7 klas. Potem 4 - letnie liceum ogólnokztałcące, technikum 5 letnie, szkoły zasadnicze , przyzakładowe - na wysokim poziomie i gwarantujące zatrudnienie.
      Był wybór - jeśli ktoś nie myslał o studiowaniu. Po podstawówce poszedłem do liceum - zupełnie bezmyślnie:) Dziś wybrałbym dobre technikum - gdyby takowe było. Niestety - już nie ma.
      Co mnie wkurza dziś? Paranoja z podręcznikami. To jedno.
      Co się zmienia w matematyce, j. polskim, chemii, fizyce ... żeby nie można korzystać - z tych samych podręczników? Ja korzystałem w liceum -z książek brata - o 6 lat starszego! Bo one ciągle obowiązywały:)
      Ciągłe, z reguły debilne zmiany - to kaszt dla rodziców, i niepotrzebny bałagan. Zestaw podstawowy - można uzupełnić dodatkowo podręcznikami zalecanymi / nadobowiązkowymi/ - dostępnymi , z półki , w każdej szkole.
      Po cholerę to dżwigać? To samo z nauką języków.. Czy gramatyka angielska - zmienia się co rok? A może rosyjska? NIE !
      Wymyślenie "ogniwa pośredniego" - w postaci gimnazjów - to udziwnienie, chyba na wzór przedwojenny. Zupełnie niepotrzebne - oparte na złych i nietrafnych założeniach.
      Myślę, ze już było tyle tych reform, że wrócimy do pierwotnej formy: szkoła podstawowa, średnia, uczelnia:) Historia kołem się toczy:)))
      Co do dzieci? Trudno jednoznacznie opisać. Bo: i warunki inne, i zagrożeń więcej, i ruch większy, i sama młodzież też inna:)
      Ja sobie nie wypobrażałem, żeby mnnie ktoś odprowadzał i przyprowadzał. Klucza nie miałem na szyi - matka nie pracowała. Ale... bardzo się cieszyłem, gdy Jej w domu nie było i... musiałem iść na podwórko. Tornister zamieniałem na słupek bramki, kolega to samo - ze swoim! :))) I graaliśmy do obiadu:) Zabawy były czysto ruchowe, w plenerze. Dlatego też: mieliśmy wtedy " proste ramiona, " kaloryfery" na brzuchach, umięśnione nogi. Dziś - jakby te proporcje , u młodzieży - są inne:)
      Pozdrawiam
      Stanisław

      Usuń
    7. Zapomniałem..
      W moich czasach szkolnych było wielu NAUCZYCIRLI, z powołania:) Dlatego wielu - do dziś pamietam. Wydaje mi się, że to już tylko historia...Wielu miało swój: niepowtarzalny styl, swoje " koniki", swoje mocne i słabe strony. Byli orginalni, tacy - których pamięta się długo. Czasami - przez całe życie:) Naogół - w sensie pozytywnym:)
      Stanisław

      Usuń
    8. Kazik18 października 2012 20:40

      Nie pisalem do ciebie, tylko do Pana Sarmaty i na temat. A twoje zdanie na temat jest jakie?

      Usuń
    9. Nie chce mi się logować Elizo, żeby przeczytać całość. Ze wstępu wynika, że to taka przestroga i sugestia, a sytuacje faktyczne wynikają z obowiązujących przepisów prawnych.
      W szkole mojej wnuczki świetlica jest czynna od 7 do 17. To 10 godzin Elizo! Nawet w dużo lepiej wyposażonych do potrzeb dzieci przedszkolach, jest to dla dziecka bardzo długo. Wiem też, że odpowiedzialni rodzice starają się ten czas maksymalnie skrócić. Umawiając się między sobą, czy z babciami i dziadkami, kto wcześniej w danym dniu może odebrać dziecko. Także sugerując dyrekcji szkoły inne godziny funkcjonowania świetlicy. Żaden też odpowiedzialny wychowawca nie robi alarmu gdy się komuś zdarzy spóźnienie. Tym bardziej, że są telefony komórkowe i można szkołę o swoich kłopotach zawiadomić.
      Problem pojawia się wtedy, gdy faktycznie zdarzy się coś przykrego (wypadek i ewentualna nieprzytomność rodzica). Gorzej, że niektórym rodzicom zdarza się to nagminnie i najczęściej nie ma związku z ich pracą, lecz n.p. alkoholizmem.
      Dodam, że w moim pokoleniu z kluczem na szyi chodziły już siedmiolatki (większość szkół nie miała świetlic, choć były w nich stołówki). Teraz, ze względu na większe zagrożenia, klucz pojawia się nie wcześniej niż w 4 klasie, gdy dziecko ma około 10 lat.
      Pomyślności.

      Usuń
    10. CAŁY ART. (bez logowania :))
      ==================================

      Dyrektorzy szkół i nauczyciele szantażują rodziców i uczniów, aby stosowali się do ich wewnętrznych regulacji. Kuratoria przyznają, że dyscyplinowanie uczniów i rodziców odbywa się z naruszeniem prawa.
      Gwarantowane przez konstytucję
      Zgodnie z art. 70 Konstytucji RP każdy ma prawo do nauki, która trwa do osiemnastego roku życia i w tym okresie jest obowiązkowa. Na ten przepis powinni powoływać się rodzice, gdy ich dzieci nie mają zapewnionego swobodnego dostępu do zajęć lekcyjnych. Nauczyciele często ograniczają to prawo, np. wypraszając ucznia z klasy lub też zamykając drzwi przed uczniami, którzy się spóźnią. Co więcej, konstytucja uniemożliwia także zawieszanie w prawach ucznia lub wprowadzanie zakazu przychodzenia na lekcje.
      Szefowie placówek oświatowych decydują się na takie kary, powołując się na wewnętrzny regulamin.
      – Tak nie powinni postępować dyrektorzy szkół ani nauczyciele. Dlatego jeśli dostajemy od rodziców lub uczniów skargi, staramy się na bieżąco interweniować – mówi Janina Jakubowska, rzecznik Kuratorium Oświaty we Wrocławiu.
      Dodaje, że wśród skarg znajdowały się sprawy dotyczące ograniczenia dostępu do lekcji czy też swobodnego wchodzenia do szkoły.
      Podobne doniesienia wpływają do innych kuratoriów.
      – Często spotykam się ze statutami szkół, które np. spóźnienie traktują jako nieobecność. Dlatego zalecamy dyrektorom, aby usuwali takie nieprawidłowości z regulaminów wewnętrznych – wskazuje Anna Wietrzyk, rzecznik prasowy Kuratorium Oświaty w Katowicach.
      – Placówki nie mogą być zamykane, bo to zagraża bezpieczeństwu uczniów. Nauczyciele nie mogą też wyrzucać uczniów z lekcji i zakazywać wejścia na zajęcia, nawet jeśli ktoś spóźni się 40 minut – tłumaczy Maciej Osuch, rzecznik praw ucznia z województwa śląskiego.
      Szkoły tłumaczą się, że tylko w ten sposób są w stanie zdyscyplinować rodziców i uczniów. Bazując na niewiedzy rodziców, zmuszają ich też do podpisywania różnego rodzaju deklaracji i oświadczeń – np. że będą odbierać dzieci do godziny 16 lub jeśli trzykrotnie spóźnią się z odebraniem dziecka, podopieczni nie mają wstępu na świetlicę.
      – To jest zwykły szantaż. Można spokojnie pozywać szkołę za tego rodzaju praktyki. Choć nie brakuje też skarg od nauczycieli świetlicowych, że opiekunowie nie szanują ich pracy i późno odbierają dzieci – przyznaje Maciej Osuch.
      Tłumaczy, że rodzice uczniów szkół podstawowych przy problemach z zapewnieniem świetlicy powinni się powoływać na par. 7 ust. 1 załącznika nr 2 do rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 21 maja 2001 r. w sprawie ramowych statutów publicznego przedszkola oraz publicznych szkół (Dz.U. nr 46, poz. 432 z późn. zm.). Zgodnie z nim dla uczniów, którzy muszą dłużej przebywać w szkole ze względu na czas pracy ich rodziców (prawnych opiekunów), szkoła organizuje m.in. świetlicę.
      – To jest obowiązek szkół i czas pracy powinien być dostosowany do pracy rodziców – podkreśla Maciej Osuch.

      Usuń
    11. Ze wszystkimi innymi tezami tego artykułu się zgadzam Elizo. Z tym co mówi pan Maciej Osuch o świetlicach, nie do końca. Zawsze powinna oczywiście być jakaś forma dogadania się z rodzicami. Ludzie pracują w bardzo różnym czasie (n.p. od 10 do 18), to co świetlica ma być czynna do 19 czy 20? Nie przesadzajmy.
      Oczywiście, jeżeli to szkoła narusza elementarne zasady to rodzice mają wręcz obowiązek domagać się poszanowania dla ich i dziecka praw.
      Bardzo ważna uwaga prawna Elizo. Przepis na który powołuje się pan Osuch, jest tylko RAMOWYM statutem. Co w praktyce oznacza, że na jego podstawie każda szkoła czy przedszkole piszą swój własny statut (także różne regulaminy w tym oceniania na podstawie regulaminów ramowych), który jest w odpowiednim trybie o odpowiednie organy konsultowany i ostatecznie zatwierdzany. To według tego statutu i tych regulaminów funkcjonuje szkoła konkretna szkoła (także świetlica). Przy czym Rada Rodziców i jej przedstawiciele w Radzie Szkoły mają wpływ na treść tych wewnętrznych aktów prawnych. Mogą też, w każdym czasie, przeprowadzić (w tym samym trybie co uchwalenie) zmiany w poszczególnych zapisach. Czyli n.p. doprowadzić do zmiany godzin funkcjonowania świetlicy.
      Co do nie wpuszczenia spóźnionego ucznia na lekcje (wyrzucenie z lekcji) to ewidentne przestępstwo, wynikające jednak z innych niż statut czy regulamin przepisów. Jest to karna i cywilna odpowiedzialność za powierzonego szkole (nauczycielom) nieletniego. Samo narażenie bowiem nieletniego na niebezpieczeństwo przez pozostawienie go bez opieki jest karalne. Dotyczy to również sytuacji kiedy to nauczyciel wyjdzie (choćby na chwilę) z klasy w czasie lekcji, lub wychowawca ze świetlicy.
      Pomyślności.

      Usuń
  5. Stanisławie - jeżeli jesteś na blogu - zajrzyj jeszcze raz pod "tragedię narodową" na stadionie. Napisałem tam odpowiedż na Twój post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sarmato:)

      Byłem, przeczytałem, odpisałem:)))
      Stanisław

      Usuń
    2. Sarmato - miało być:)))

      Usuń
    3. Stanisław napisał:Wymyślenie "ogniwa pośredniego" - w postaci gimnazjów - to udziwnienie, chyba na wzór przedwojenny. Zupełnie niepotrzebne - oparte na złych i nietrafnych założeniach.

      Właśnie tak Stanisławie. Jest to 1/4 tzw. ustawy z "czapką", Jędrzejowicza wprowadzonej na pierwszym porozbiorowym Sejmie Nauczycielskim w 1922 roku .Dlaczego 1/4? Bo dotyczy tylko szkół o podstawie szkoły sredniej ogólnokształcacej. I przejscia po klasie 6 do klas gimnazjalnych lub licealnych. I tylko po 6 klasie. Szkoły takie istniały tylko w miastach. Równolegle po klasie 7( czapka)można było iść do szkoły zawodowej, seminarium duchownego lub nauczycielskiego. Szkoły siedmioletnie czteroklasowe( przeważnie na wsiach) i siedmioletnie siedmioklasowe istniały w małych miasteczkach.
      Czyli, namieszano również i w tej 1/4 ustawy.
      Ale przecież to co było za tej "wrednej komuny" było be i trzeba było to zlikwidować.Miał racjeęnajpierw Franciszek Józef a potem Bismarck, ze wystarczy "dać Polakom własny rząd".
      Pozdrawiam
      J.

      Usuń
  6. Witaj!Na wstępie dziękuję Ci, za podanie namiarów na blog Almego!Nie było mnie miesiąc w kraju,więc jako że raczej unikam wiadomości telewizyjnych,zabrałem się do przeczytania Twojego blogu i komentarzy.Jak kiedyś napisałem,wolę dowiedzieć się konkretów,od ludzi trzezwo myślących.Jest ich trochę m.in Ty.Mam pytanie natury technicznej bo nie znam się na tym.Czy kasując posty płatnych PiSowych klakierów,tudzież zaczadzonych Ry-cykowym kadzidłem sekciarzy nie mozna usuwać odpowiedzi do tych postów?Zauważyłem że powstają różne nieporozumienia i ktoś piszący z sensem zostaje uznany za PiSdzielca i wysłany do mieszania zupy.Druga sprawa,gość o niku Belfer żali się,że pomimo iż nikogo nie obraża,nie obrzuca inwektywami a jedynie jest w opozycji do Twoich poglądów zostaje wbrew temu co piszesz natychmiast kasowany.Jestem ciekawy jaka jest prawda,kto ma rację?Teraz do Stanisława,pisałeś kilkanaście dni temu,że bije się tu tylko pianę.Rozumie że chciałbyś dać odpór tym Wariatom z PiS sekty w postaci kontry.Myślę że obecnie nie ma aż tak dużego zagrożenia.Każdy z nas ma jakieś sprawy,pracuje,myśli o życiu i nie chce babrać rąk w tym motłochu.Ale Polacy jak pokazuje historia w momentach krytycznych potrafią się zmobilizować.Jeżeli Jarkacz z Ry-cykiem zrobiliby przewrót i jak głoszą ich wyznawcy,pójda z butelkami z benzyną na barykady zaręczam Ci,że odepnę colta z przytroczonej do pasa kabury i stanę po przeciwnej stronie barykady.Wtedy to zrobimy z nimi porządek!Nie damy się,głowa do góry Stanisławie!Jeszcze tylko pytanko do szanownych komentatorów.Jak się ma sprawa z Trybunałem Stanu dla bezzębnego Kurdupla i synusia Ry-cyka? Czyżby ci co chcieli ich postawić,wycofują się rakiem?O nie,tylko nie to.Pozdrawiam Elizo i wszystkich tu komentujących.








    OdpowiedzUsuń
  7. WYATT EARP

    Milo Cię widzieć. Komentarze podczepione pod tego wielonikowca-debila ida automatycznie do kosza inne nieraz zostają, ale wychodza w tych odpowiedziach paradoksy, że będę je kasować rowniez. Walczę z tym bydlem juz 4 rok, na szczęście jest ich coraz mniej, Nie chcę na moim blogu smieci.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ktoś myli działanie z gadaniem - mówi się dużo o polityce prorodzinnej i robi wszystko żeby zakładanie i utrzymanie rodziny utrudniać. I to nie jest wina Tuska. To wina osób które zajmują się decyzjami niskiego szczebla - na poziomie województwa, gminy, powiatu. To są wciąż te same osoby, nieważne czy aktualnie nazywają się PO, PiS czy jakis inne LSD.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobry Wieczów WYATT EAPP:)

    Ustosunkuję się do części, w któej mnie przywołałeś:)
    Faktycznie użyłem zwrotu " bicie piany ". W znaczeniu takim, że rozmawiamy w gronie ludzi o / w sporej części/ podobnych pogladach. Zwłaczcza dotyczących tego kaczego cyrku i ich " bóstwa " z Torunia.
    I tak często - pomiędzy sobą - bijemy pianę, bo przekonywujemy - już przekonanych. Nie wychodzimy poza ten krąg, bo wiadomo, że polskie wariatkowo - mysli innymi częściami ciała. Napewno - nie mózgiem:)
    Widząc / moim zdaniem/ narastające niebezpieczeństwo i widząc szkody dotychczasowe - poprostu : głośno szkukam - metody bardziej skutecznej.
    Trudno jest to ująć - precyzyjnie - w tej pisanej formie. Nie zamierzałem też - ludzi, którzy myślą podobnie - tym sformułowaniem , deprecjonować:) Bo bym musiał ... i sam siebie skarcić!
    Już nieco za stary jestem - na czynnego " rewolucjonistę":) Za m-c stuknie 61 lat. Ale, przyznaję, że ich bezkarność, pobłażanie władzy, to strusie " chowanie łba w piach " - nie podoba mi się. Są granice , których przekraczać - nie wolno. Nie wolno patrzeć bezczynnie, jak część społeczeństwa - chce rozwalić to - co z takim trudem zostało zbudowane.
    I wcale to nie oznacza, że jestem z rządów Tuska zadowolony.
    Pozdrawiam
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  10. W mojej szkole świetlica była czynna kiedyś do 16:00, wielu rodziców odbierało dzieci z opóźnieniem. Rodzice napisali prośbę do dyrekcji o wydłużenie czasu pracy świetlicy, teraz jest czynna do 17:00. I co? Nadal z dziećmi zdarza się czekać do 17:30. Oczywiście za darmo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedulka....obyś cudze dzieci uczył... wszystkiego nie da się spieniężyc, powołanie mówi Ci to coś?

      Usuń
    2. Widze Tobie jawi się obraz nauczyciela jako osoby pozbawionej części praw obywatelskich, chciałbyś dysponować jego czasem dowolnie i bez ograniczeń, za dodatkowe obowiązki byś mu nie zapłacił.Wiedz że nauczyciele też mają dzieci i też muszą je odbierac po pracy z innych szkół.

      Usuń
    3. iza - myślisz jak skrzywdzona nauczycielka. Zacznij no myśleć normalnie.Ktoś tam w szkółce układa grafiki zajęć więc idzie wszystko precyzyjnie zaplanować. A pensum w polskich szkołach to tylko połowa tego co obowiązuje za granicami kraju. Rozejrzyj się trochę po świecie i nie pinkol !!!

      Usuń
    4. Jak widzę Ebert i Zyga chyba z gatunku tych co to "wielkie państwo" i wszyscy inni mają być na ich usługach? Od sprzątaczki, przez nauczyciela, po dyrektora szkoły?
      Niedoinformowanym wyjaśniam, że ów grafik zatwierdza gmina, bowiem to ona finansuje szkoły (w tym godziny pracy świetlicy). Dotacja oświatowa z budżetu centralnego nie na wszystko bowiem starcza.
      Pomyślności.

      Usuń
  11. A ja to sobie siedzę w świetlicy już wiele lat,a rodzice po mnie nie przychodzą,albowiem już dawno nie żyją..Nie świetlica,nie szkoła,nawet nie rodzina nie znaczą tyle co KSIĄŻKA. To jest prawdziwa przyjaciółka człowieka od najmłodszych lat. Tylko trzeba chcieć.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pozwolę sobie wrzucić coś co kilka lat temu znalazłem na pewnym forum a dotyczy w pewnym (sporym) stopniu poruszonego tematu :

    Dorastaliście w latach sześćdziesiątych,
    siedemdziesiątych lub osiemdziesiątych...???
    Jak, do cholery, udało się wam przeżyć???!!!
    Samochody nie miały
    pasów bezpieczeństwa,
    ani zagłówków,
    no i żadnych airbagów!!!
    Na tylnym siedzeniu było wesoło,
    a nie niebezpiecznie
    Łóżeczka i zabawki były kolorowe
    i z pewnością polakierowane
    lakierami ołowiowymi
    lub innym śmiertelnie groźnym gównem
    Niebezpieczne były puszki,
    drzwi samochodów.
    Butelki od lekarstw i środków czyszczących
    nie były zabezpieczone.
    Można było jeździć na rowerze bez kasku.
    A ci, którzy mieszkali
    w pobliżu szosy na wzgórzu
    ustanawiali na rowerach rekordy prędkości,
    stwierdzając w połowie drogi,
    że rower z hamulcem
    był dla starych chyba za drogi...
    .... Ale po nabraniu pewnej wprawy
    i kilku wypadkach...
    panowaliśmy i nad tym (przeważnie)!
    Szkoła trwała do południa,
    a obiad jadło się w domu.
    Niektórzy nie byli dobrzy w budzie
    i czasami musieli powtarzać rok.
    Nikogo nie wysyłano do psychologa.
    Nikt nie był hiperaktywny
    ani dysklektykiem.
    Po prostu powtarzał rok
    i to była jego szansa.
    cdn. bo mi past nie wejdzie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wodę piło się z węża ogrodowego
      lub innych źródeł,
      a nie za sterylnych butelek PET
      Wcinaliśmy słodycze i pączki,
      piliśmy oranżadę z prawdziwym cukrem
      i nie mieliśmy problemów z nadwagą,
      bo ciągle byliśmy na dworze i byliśmy aktywni
      Piliśmy całą paczką oranżadę z jednej butli
      i nikt z tego powodu nie umarł.
      Nie mieliśmy Playstations,
      Nintendo 64, X-Boxes,
      gier wideo, 99 kanałów w TV,
      DVD i wideo, Dolby Surround,
      komórek, komputerów ani chatroomów w Internecie...
      ... lecz przyjaciół !
      Mogliśmy wpadać do kolegów
      pieszo lub na rowerze,
      zapukać i zabrać ich na podwórko
      lub bawić się u nich,
      nie zastanawiając się, czy to wypada.
      Można się było bawić do upojenia,
      pod warunkiem powrotu do domu przed nocą.
      Nie było komórek...
      I nikt nie wiedział gdzie jesteśmy i co robimy!!!
      Nieprawdopodobne!!!
      Tam na zewnątrz, w tym okrutnym świecie!!!
      Całkiem bez opieki!
      Jak to było możliwe?
      Graliśmy w piłę na jedną bramę,
      a jeśli kogoś nie wybrano do drużyny,
      to się wypłakał i już.
      Nie był to koniec świata ani trauma.
      Mieliśmy poobcierane kolana i łokcie,
      złamane kości, czasem wybite zęby,
      ale nigdy, NIGDY,
      nie podawano nikogo z tego powodu do sądu!
      NIKT nie był winien, tylko MY SAMI!
      Nie baliśmy się
      deszczu, śniegu ani mrozu.
      Nikt nie miał alergii
      na kurz, trawę ani na krowie mleko.
      Mieliśmy wolność i wolny czas,
      klęski, sukcesy i zadania.
      I uczyliśmy się dawać sobie radę!
      Pytanie za 100 punktów brzmi:
      Jak udało się nam przeżyć???
      A przede wszystkim:
      Jak mogliśmy rozwijać naszą osobowość???
      Też jesteś z tej generacji?

      Jeśli tak, wyślij to
      do twoich rówieśników.
      (Ale nie musisz, nic się nie stanie jak go olejesz ☺)
      Niech sobie przypomną, jak było.
      A inni niech zobaczą jak było…
      Pewnie,
      można powiedzieć,
      że żyliśmy w nudzie, ale...…kuśwa,
      przecież byliśmy szczęśliwi !!!

      Usuń
    2. Owszem, jestem z tej generacji, jestem jak najbardziej za ruchem na świeżym powietrzu, ale nie lubię lekceważenia przepisów bezpieczeństwa, bo przeżywają ci, którym SIĘ UDA PRZEŻYĆ. Po prostu potrzebny jest umiar we wszystkim, nie można przeginać w żadną stronę. Gdyby autor tego błyskotliwego skądinąd artykułu sięgnął po statystyki śmiertelności i urazów powodujących niepełnosprawność, nie byłby taki zadowolony. Pytanie "jak wam się udało przeżyć" kryje bowiem populistyczny chwyt. Równie dobrze mógłbym ze śmiechem zapytać ludzi po wojnie "jak wam się udało przeżyć"? Po prostu się udało.

      Usuń
    3. @Wolandzie : Nie dalej jak kilka dni temu miałem ze swoim 13-sto letnim synem rozmowę na temat wypadków i tym podobnych rzeczy.
      I w trakcie tej rozmowy uświadomiłem sobie , że przez swoje 38 lat życia tyle razy mijałem się na przysłowiową "grubość lakieru" z kostuchą , że nawet tego nie potrafię zliczyć.
      Ok , ja prowadzę tryb życia niekoniecznie zaliczany do bezpiecznych , ale fakt pozostaje faktem.
      Jak ktoś nie ma farta to mu się w drewnianym kościele cegłówka na łeb spie...i .
      Oczywiście , świat dzisiejszy generuje więcej niebezpieczeństw cywilizacyjnych niż 30 czy więcej lat temu.
      Ale nie demonizujmy tych statystyk.
      I nie róbmy z naszych dzieci niezaradnych kalek.
      Przykład :we wtorek syn poszedł na mecz który się nie odbył. - odwieziony i zabrany po niefartownym zakończeniu.
      Wczoraj pojechał już sam.
      I wszyscy żyją....

      Usuń
    4. Mnie udało się przeżyć i to w całości. Tyle, że rodzice bardzo sumiennie mi wpajali co wolno, a czego nie. O zakazie wskakiwania do jadącego tramwaju (nie było automatycznie zamykanych drzwi) zapomniał w siódmej klasie mój kolega i od tego czasu żyje bez jednej nogi.
      Pomyślności.

      Usuń
    5. Świetnie, nie demonizujmy, zgadzam się jak najbardziej, ale nie przeginajmy też w drugą stronę i nie róbmy z rzeczy ekstremalnie niebezpiecznych błahostki. Autor tej notki pisał o rowerach bez hamulców, jakby to była norma, podobnie o jeździe bez pasów. To nie jest norma, nawet za komuny się o tym trąbiło (nie mów, że nie pamiętasz rysunków z wyszczególnieniem w co powinien być wyposażony rower), ale Polak wie lepiej, tak jak z wypalaniem trawy.
      Fart jest ostatecznym weryfikatorem, najpierw jednak przygotowujemy się tak, jak umiemy najlepiej.

      Usuń
    6. A jako przykład, podam Ci kumpla, któremu zazdroszczę umiejętności prowadzenia samochodu (ma takie odruchy, że wybiera najlepsze rozwiązanie w sytuacjach krytycznych). Nie sądzę, bym tak potrafił, ale ja nie dopuszczam do sytuacji krytycznych- gdy widzę samochód lub innego uczestnika ruchu, to już myślę, co głupiego ten typ może wywinąć. Efekt jest taki, że kumpel podczas samego 8- letniego pobytu w Irlandii stracił z powodu wypadków jakieś 20 tysięcy euro. Niektóre z wypadków były groteskowe, jak wjazd z dużą prędkością na most w kształcie łuku- wyrzuciło go w górę i spadając poprzecinał przewody chłodnicze w dość nowym Mercedesie. Innym razem chciał zdążyć przed czerwonym i wjechał na skrzyżowanie "T" mając na liczniku 80 km/h. dopiero próbując skręcić zorientował się, jak gna i że nie ma szans, więc wyprostował kierownicę, by w wysoki krawężnik przyłożyć przodem, a nie bokiem kół.

      Usuń
    7. Wolandzie, kilka razy jechałam (sytuacje służbowe) ze znajomym, który wg mnie jeździł, jak szaleniec (chociaż sprawnie, jeśli chodzi o technikę prowadzenia samochodu), a wg niego ... aktywnie. Włosy prostowały mi się za każdym razem. No cóż, ostrzegałam, przypominałam, że ma czwórkę dzieci, które musi wychować...
      Pewnego dnia, pędząc na wesele w rodzinie, "trafił" w drzewo, skasował siebie i rodziców żony. Żona ocalała. Obydwoje byli ok.40 -tki...
      Bez komentarza. No, może jeden : czułam się, jakbym to "wykrakała".

      Usuń
    8. @Begonijko,
      Ja z tym kolesiem staram się nie jeździć, ale kiedyś musiałem i przeżywałem chwile grozy, bo facet nie działał psychicznie- gdy się zdenerwował, jeździł tak, jakby był sam na drodze. Podobnie, gdy był spóźniony (zdecydowanie mylił samochód z wehikułem czasu).

      Usuń
  13. Jak się zrobiło dzieciaka, trzeba się nim zajmować, a nie szukać frajera który będzie go niańczył za darmo i jeszcze próbować go obciążyć kosztami - nikt normalny na to nie pójdzie

    OdpowiedzUsuń
  14. w.i.e.s.i.e.k @op.pl18 października 2012 21:41

    Oj muszę iza18 października 2012 20:02 bronic.
    Bo widziałem "rodziców" którym dzieci się zapomniało odebrać.Bo widziałem nawalone jak stodoła mamusie które z pyskiem "no co się stało"zamiast skruchy i podzięki.
    Jakas jedna ze szkól wprowadziła opłaty za takie "przewinienia" Spóźniasz się tyle i tyle,płacisz dodatkowe pieniądze, za każdą minutę.No i co ?
    Zwiększyła się "odpowiedzialność rodziców" ale wzrosła ilość skarg i pyskówek "jak to my, musimy płacić"
    A musimy.Nauczyciel/ka tez człowiek, ma swój dom,męża i dzieci.I chce iść do domu
    To do ciebie rodaku, który gdy w markecie masz wózki "za opłata" karnie zwracasz go na miejsce by sobie odebrać 2 zł pieniążek.
    Niech no tylko wózki "bezpłatnie" już ci się nie chce odprowadzać je na miejsce przeznaczenia Juz stoją po całym parkingu,w każdym koncie.
    tacy to jesteśmy społeczni,obywatelscy i odpowiedzialni.
    Wiec drogi "zyga" odpowiem ci jak rabin księdzu na pytanie Czy można streścić jednym słowem zasady religii
    Rabin na to tak kanonem jest "nie czyń drugiemu co tobie niemiłe"
    Wiec nie czyń !
    I do Ikki jedno
    Nie jest gorzej niż za czasów "naszej młodości" tylko wtedy my nie wiedzieliśmy,nie znaliśmy tej czarnej strony życia.Bo ja przed nami selekcjonowano i ukrywano.Dlaczego ? Mozna o tym szeroko
    Dzis prasa,tabloidy,telewizja, internet żyje sensacja i sensacja się żywi.
    Bo zaspakaja ludzka ciekawość i rządzę sensacji,Wzrasta nakład,wzrasta oglądalność.I o to chodzi.
    I straszą nas,nakręcają i nastawiają.A przy okazji kupisz stalowe drzwi,monitoring tv,zamknięte osiedle, czy bron gazową i coś tam jeszcze do samoobrony.
    Swoja droga, jak ja przeżyłem,nie znając żłobka,przedszkola,sam w domu, bo Mama do pracy, a Tata w obozie.
    A tu trzeba rozpalić w piecu oskrobać ziemniaki,i postawić wczorajsza zupę "na ogień" bo mama zaraz wraca.
    A potem "na podwórko" klucz na szyje i z kolegami "gała" lub "zośka" /kto dziś wie co to/
    Wiec zanim dacie odpór wejrzyjcie we własne 'źdźbła w oczach".Nie wpadajcie w przesadę "dzieciom dzieje się krzywda" i nie meczcie je dodatkowo a to kurs tańca,muzyki,jazda konna czy tenis.Bo i takich "kochających" dla kariery/dzieci/ jest pełno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomijając różne straszenia W.i.e.s.i.u, to jednak ruch na ulicach był mniejszy. Tam gdzie mieszkałam (Wrocław) do 7 roku życia, nawet sąsiad z parteru (medalista olimpijski), czy sąsiad z 2 piętra (szycha dyrektor na PKP), aut nie mieli.
      Ulicami wokół mojej szkoły tylko od czasu do czasu przejechało jakieś auto (częściej tramwaj). Teraz do tej szkoły chodzi moja wnuczka i wierz mi długo trzeba się naczekać by po pasach przejść na drugą stronę ulicy. Zamiast starych nieruchawych tramwajów, które tak zgrzytały i hałasowały, że z daleka je było słychać, są tam dwie linie "plus" (szybkobieżne i ciche). Uliczka, która stanowiła moją drogę do szkoły i za moich czasów była pusta, teraz zapchana jest, po obu stronach, parkującymi samochodami (także częściowo na chodnikach). Oprócz zaś zwykłego ruchu samochodowego jeździ tam bardzo dużo przyszłych kierowców (w autach z dużą literą L na dachu). Powiedz, że moja 6-letnia wnuczka, która ma dużo dalej do tej szkoły, niż miałam ja)ma sama do domu wracać.
      Pod linkiem sąsiad z parteru. Swoją drogą jak on był taki świetny skoro ćwiczył głównie na pustym gruzowisku po drugiej stronie naszej ulicy (było to w latach pięćdziesiątych)?:-)))))))))))
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Rut_%28lekkoatleta%29
      Pomyślności.

      Usuń
    2. Żeby np. rodzice podwożący dzieci 500 m do szkoł samochodami nie parkowali na chodnikach, u nas w Szwajcarii specjalnie instaluje sie bardzo wysokie krawężniki, żaden samochod nie wjedzie na chodnik bo oberwałby podwozie.

      Usuń
  15. ~Mam w mojej rodzinie pierwszoklasistkę,i już dostała jedynę z religii (moja krew)ponoć dlatego że nie chodzi na różaniec.Uważam to za największy problem w szkołach,to jest najgorsze paskudzctwo,i mącenie w głowach dzieciom.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak jest i nie jest to kwestią zapisów konkordatowych. To różne przepisy wykonawcze, w różnym czasie są winne. Żeby było śmieszniej większość z nich do głupie decyzje t.z.w. lewicy. Potem jeszcze AWS swoje dodało. W efekcie ani dyrektor szkoły, ani inne władze oświatowe nie mają wpływu (nawet wglądu) na programy nauczania czy zasady oceniania na lekcjach katechezy. W efekcie katecheci robią co chcą. Także domagając się chodzenia na różne dodatkowe nabożeństwa i spotkania. Zabierając mnóstwo czasu dzieciom i ich rodzicom. Nauki przed I komunią to często wręcz horror, a potem powtórka z rozrywki przed bierzmowaniem.
      Najgorsze, że krk przepchnął notę z katechezy do średniej ocen ucznia. Temu kto to podpisał najchętniej sama bym ręce w imadło wkręciła (albo lepiej w inne średniowieczne narzędzie tortur).
      Szczerze mówiąc, dużo mniej czasu i stresu, zabiera to dorosłego już człowieka. Znam człowieka, który po 3 miesiącach pobierania raz w tygodniu, przez godzinkę, nauk (równolegle z naukami przedmałżeńskimi), został na tydzień przed ślubem ochrzczony, wyspowiadany, przyjął I komunię i został bierzmowany (biskup). Nawet niewiele go to kosztowało. Tak się cieszyli z nowego rzymsko-katolika, że tylko za odrębną mszę z chrztem i komunią zapłacił. Bierzmowanie jest dla dorosłych raz w miesiącu w katedrze i całkiem za darmo.:-)))))
      Pomyślności.

      Usuń
  16. Muszę Wam coś napisać, nie na temat. Juz jest blog na portalu jednej z gazet belgijskich gdzie opublikowano zdjęcia z tego portalu rosyjskiego o ktorym pisza od kilku dni.... machina ruszyła, teraz tylko czekać ktora gazeta pierwsza to zrobi. Sępy nie śpią. Kasa rządzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bylo do przewidzenia

      Usuń
    2. W sieci można odnaleźć kolejne drastyczne fotografie, najprawdopodobniej z miejsca katastrofy Tu-154M. Fotografie pojawiły się na jednym z blogów. Jak wskazują wstępne informacje, może to być blog należący do Polaka.


      Można na nim między innymi przeczytać, że bloger żałuje iż nie zamieścił tych zdjęć wcześniej .

      Na fotografiach widać ratowników przy wraku Tupolewa. Porozrzucane wyposażenie samolotu oraz zwłoki pasażerów. Jedna z fotografii zrobiona jest z wnętrza samochodu zaparkowanego obok miejsca, gdzie spadł Tu-154M. Sugeruje to, że osoba robiąca je, mogła swobodnie poruszać się po terenie o ograniczonym dostępie. Zdjęć jest więcej niż na blogach rosyjskich internautów.

      Usuń
    3. Co tam zdjęcia, tu to się złodzieje musieli zdziwić.
      http://wiadomosci.onet.pl/swiat/niemcy-po-kradziezy-ciezarowki-ze-zwlokami-slad-pr,1,5281282,wiadomosc.html
      Pomyślności.

      Usuń
    4. Kochani, nihil novi sub Sole!
      Chyba kiedyś pisałem w temacie fotek. Zaraz po katastrofie (dzień? dwa ?) RMF-FM podało, że jest więcej fotek z miejsca wypadku i podali linka . O ile pamiętam to była jakaś galeria na której fotki umieścił bbc-77, czy jakoś podobnie. Były zdjęcia z akcji ratunkowej od rana do 14 lub 15 godziny, była fotka satelitarna a raczej lotnicza z dużej wysokości, tak na oko 1km na 1km, wisiało to na necie przez dwa, może trzy tygodnie. Potem konto znikło, był komunikat którego treści nie pomne, coś że "podane konto nie istnieje ?"
      Oczywiście ,że fotki z sekcji? czy kostnicy? to już inna bajka lecz takie są realia powypadkowe. Tam przewijały sie tłumy ludzi, sam pewnie bym coś cykną bo to wszak historia, straszna ale historia i dokument niech se spoczywa w szafie czy na dysku dla potomnych; co dopiero gdy ktoś myśli o zarobku...
      Czy pamiętacie, że pośmiertne zdjęcia ks.J.Popiełuszki kolportowano prawie jak relikwie ? Wtedy nikt sie nie oburzał, o prawiach rodziny
      nikt nie wrzeszczał. Jak popatrzeć na zgorzkniałego Yaro-nic-mi-nie-
      wychodzi, to etat palacza pod kotłem - nie tylko smoleńskim - pasuje mu jak ulał. Tak będzie do czasu aż ktoś wkurzony opublikuje
      treść ostatniej rozmowy braci, co oczywiście nie przekona wszystkich lecz w znacznym stopniu oczyści przedpole polityczne.

      Usuń
    5. Dokladnie Poszloo, dokladnie!!!!!!!!!! Popieluszkę mam do dziś w Paris Match, zdjęcia straszne w porownaniu do tych sprzed kilku dni, trzeba było jakoś podsycić nienawiść do władzy, no i zaskarbić sobie sympatię wiernych i przywiązac ich jeszcze mocniej do Kościola. Ból bliskich Popiełuszki i horror tych zdjęć nie byly prioryterem, priorytetem byla walka o dusze. Obrzydliwa hipokryzja, porzygać się można

      Usuń
    6. Poszłoo, na etat palacza w kotłowni trzeba mieć kwalifikacje. W końcu kocioł może wybuchnąć (pamiętasz z lektury szkolnej słynne :"kotłowy, kotłowy zabity !!!!" i znów, kurka wodna, mielibyśmy przechlapane), a i ciepełko musi być odpowiednio i sprawiedliwie po społeczeństwie rozprowadzane... Podsumowując, zachęcona przez Ciebie, usiłowałam sobie wyobrazić, do czego ten upierdliwy zbawiciel by się nadawał... i, jak na razie, nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy, ale będę próbowała dalej. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    7. Ikko, to jest tzw. ryzyko zawodowe. Przed laty czytałam o przypadku, kiedy to złodziej furgonetki przy okazji rąbnął martwą ciocię zawiniętą w dywan 3x2 m... Cioteczka znalazła się w dywanie jako efekt skąpstwa krewnego, któremu nie chciało się bulić za całą procedurę związaną z transportem zwłok do innego miasta i postanowił rozwiązać ten problem sam. Po drodze zatrzymał się na obiadek w przydrożnej knajpie ... Myślę, że obydwaj panowie byli lekko zdziwieni. Jeden, po wyjściu z knajpy, drugi po obejrzeniu zdobyczy ! :))))

      Usuń
  17. Obecność policji w tych opowiadaniach-postach, to jakaś kara, że nie bywa w miejscach niebezpiecznych dla młodzieży szkolnej. Zaś tymi są przejscia dla pieszych ignorowane bezkarnie przez kierujących. Stworzył się więc swoisty łańcuch zamnknięty jak w opowiadaniu pt: Kto się kogo boi? Pani się bała myszki, ona kotka, ten zaś pieska , piesek pana, a pan pani. Tutaj mamy podobnie z winą. Kto winien temu wszystkiemu innemu niż kiedyś?
    sąsiad p. prof.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Belgii 2 policjantow jest obecnych przed KAZDĄ szkołą o godz.12.15 i 15.20 kiedy dzieci ida do domu na lunch i kiedy konczą popoludniowe zajęcia, tyle szkola ma wspolnego z policją.

      Usuń
  18. I słusznie! Pani Elizo, rankiem spoglądam na tę nienajlepszą część naszej "świetlanej" przyszłości, jak ona miast kierować się do szkół upatruje miejsca na palarnię. Rozmawiałem z tymi dziewczętami bez jakiegoś nakazu..ot. głupia zabawa w dorosłych i droga. Teraz jak grożę palcem, to się uśmiechają. Może należałoby to zniszczyć w zarodku. Póki nie ma nałogu. Może obecność policji na ulicy powstrzyma ich od degradacji swego zdrowia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Policjanci sa od pilnowania ruchu drogowego wokol szkoly aby zadne dziecko nie wpadlo pod samochod, a nie od pilnowania "palaczy", zresztą nie przypominam sobie abym przez ostatnie choćby 20 lat widziała dzieciaka na ulicy z papierosem, choć wiem ze i 8 latki zaczynają kurzy c, ja nie widzialam. Zresztą teraz i w zlym tonie jest spotkać kogoś palącego na ulicy, ja tego nie przestrzegam, choc rzadko na ulicy palę ale jak mam ochote to mogą się patrzec ile im się podoba :)))) Wracając do mlodych to wątpię czy i na przerwach popalają bo zawsze jest z nimi kilkanaście osob z kadry nauczycielskiej.

      Usuń
    2. Dlatego to w drodze do i ze szkoły szukają jakiegoś kąta na cudzym podwórku, czy bramy, co by sobie zajarać (bo w tych papierosach to nie koniecznie jest tytoń).:-)))))))))
      Pomyślności.

      Usuń
    3. No troszkę to nie tak. Choć rodzice (tak wynika z rozmów)bardzo by chcieli aby ich dzieci wracały same ze szkoły - do tej koło mnie chodza wyłącznie dzieci z naszej dzielnicy - niestety krąży nadal i jest BARDZO żywe widmo Dutroux. Na dodatek niecałe 2 km odemnie mieszkają nadal zamordowanych przez tego zwyrodnialca - Julie i Melisy rodzice. Mysle, ze belgijskie społeczeństwo z tego treumatyzmu szybko się nie dźwignie. On ma wygodne życie w "zlotej klatce", rodzice i dzieci są skazani na dożywotnie rozglądanie się wokół z lękiem. Sama po Emilkę chodzilam od 1 do 6 klasy choć do szkoly tylko 200 metrów. To jest naprawdę psychicznie ciężkie, nie ma już dzieci na skwerkach i placach zabaw, ktore znikly prawie wszędzie. Dzieci zapraszaja kolegów do siebie i bawią się też pod czujnym okiem rodzicow czy dziadków. A więc to spoleczenstwo płaci.

      Usuń
  19. Nightgale:)

    Dla ludzi bedących niewolnikami gadżetów technicznych - trudne do zrozumienia jest: brak telefonów komórkowych. Myśmy dostali - długooczekiwany aparat stacjonarny... po 20 latach oczekiwania!!!
    Już po śmierci ojca - który miał " priorytet" - jak urzędnik państwowy:) Telewizor czarno-biały kupiliśmy chyba, gdy już liceum zaczynałem:)
    W szkole, jak ktoś przyniósł grundiga taśmowego 2 - ścieżkowego to ... cała szkoła się zleciała, włącznie z dyrektorką:) Komputer? Tego nawet chyba Lem - jeszcze nie prognozował:) Kalkulator - był sensacją.
    No to co młodzi robili?
    Głównie zabawy na boisku/ miałem ten komfort/, piłka, rower, zawody lekkoatletyczne:) Kamień - robił za kulę. Miałem takie własnoręcznie wykonane osprzętowienie do skoku w zwyż. Wcześniej - sanki, łyżwy / takie przykręcane/. Lodowisko było daleko i drogie więc - pozostawała ulica z ubitym samochodami śniegiem:) Berek, podchody / pod wpływem K. May`a /. Popularne były slalomy z ... żeliwną fajerką, którą się " kradło " z kuchni matki i ścigało z nią , osadzoną na wygiętym drucie - jako prowadnicą:).
    Rozumiem intencje Twojego wpisu. Wtedy nikt specjalnie mocno nie dbał o to: co szkodzi, co może być zagrożeniem... Poprostu... żyliśmy i cieszyliśmy się dzieciństwem w sposób naturalny.
    A jedzenie? Głodu nie było... Ale: czekolada, pomarańcze, cytryny, banany - tylko w święta:) Jak rzucili... Szynka, wędliny też trzeba było wystać.. Od 3 rano - bardzo często!
    Gdyby ktoś zapytał: Czy chciałbyś mieć takie - jak dziś, dzieciństwo? Odpowiedziałbym NIEEEE ! Wolałem i dziś też wolę - tamto:)
    A jakie sensacyjne odkrycia: Osobiście znalazłem broń i amunicję na strychu/ tam mieszkali Niemcy za okupacji/, w piaskownicy przydomowej odkopaliśmy ... kompletnego niemieckiego zołnierza... z kluczami, nieśmiertelnikiem, a nieco dalej ... dwie skrzynki z granatami:))) Naprawdę. Na szczęście nikt nie rozbrajał, nie stukał, nie pukał, nie wyciągał " drucika":))
    Ja pilnowałem, pozostali polecieli po milicję, która zabezpieczyła " arsenał" i nas pochwaliła:)))
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A samochody? Mieszkałem całe życie w Gdyni. Na przeciwko biur " Dalmoru". Jedyne samochody jakie tam parkowały... to dwie czarne wołgi dyrektorów dalmoru:) No i przejeżdżały dostawcze, ciężarowe, głównie do portu:) Poza tym - ulica - pusta:)))

      Usuń
    2. Zgadza się,Stanisławie. U mnie w dużym zakładzie było kiedyś kilka tylko zaparkowanych samochodów. Dyrektor,jego zastępca,główny księgowy i jeszcze dwóch czy trzech bonzów. A teraz? Trudno wyjechać z parkingu"na szlak",taki jest tłok niesamowity. A z drugiej strony bieda szyby,beznadziejna nędza,kosze na śmieci..Cuuurwa,to niesprawiedliwe!

      Usuń
  20. Nie wydaje mi się proszę Państwa, aby mozliwy był powrót tego, co było. Inną mamy rzeczywistość, inne warunki życia i priorytety. Wieś nieraz ma w "arsenale" parę krów na obrzeżach i pewnie nie więcej koników, zaś szkół wszelakiego typu, i nawet zamiejscowy uniwersytet. Sklepów jak w wielkim mieście i także z miejskim jego wyposażeniem. Więc? Trzeba szukać sposobu na jej bezpieczne i mądre funkcjonowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie chce wracać do przeszlości, ale powspominać zawsze miło.

      Usuń
    2. Bądź mądry i pisz wiersze..Zależy,co komu odpowiadało. Materializm wówczas nie miał wzięcia. Porównać ceny artykułów wówczas a obecnie.Bez porównania! Teraz bezrobotny za swój zasiłek kupi 3 razy więcej,aniżeli PRLowski robotnik. Mogę służyć dziesiątkami przykładów cenowych. Ale..Penetrujących kosze na śmieci było zdecydowanie mniej.Bezrobocie?? To były"pasożyty społeczne". Zresztą tamte czasy to taki sentyment z prostego powodu..byliśmy młodsi,a młodość to optymizm mimo wszystko.Jeszcze jedno. Bezpieczeństwo socjalne. Nikt się nie bał utraty pracy i miał zagwarantowaną jako tako opiekę medyczną,wczasy itp. Ale zarobki były na poziomie azjatyckim. Coś za coś. Skolko ugodno.Kogo stać było wówczas na samochód? Coś za coś..Nie ma nic za frico..

      Usuń
  21. Cyrankiewicz miał białe mercedesy. Co zaś się tyczy pań, to nie wypada pisać.
    Dzisiaj, arszenik. A mogło być w stylu: spieprzaj, dziadu! Biada, jak pon z dziada...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, szpicel - cenzor już wszystko wyczytał i skomentował !. :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))0

      Usuń
    2. Co robi " wiara" - ze słabym człowiekiem? Właśnie to, co bełkocze warząchew wolska! Pamietajcie o tym i... się zastanowcie - zanim - bezrozumnie uwierzycie!!!!!
      Stanisław

      Usuń
    3. Śmieszny jesteś mały człowieczku.
      Bo tego , że żałosny to nawet pisać nie trzeba .

      Usuń
  22. Polityka prorodzinna w pelnym rozkwicie... brawa dla samorządów za krotkowzrocznosc... tylko kto bedzie placil podatki za 20 lat jak rodzice beda sie bronili przed posiadaniem dzieci .

    OdpowiedzUsuń
  23. Rodzic, który spóźni się do świetlicy zostanie oskarżony o porzucenie dziecka. Ale rodzice, którzy kilka miesięcy temu zostawili na lotnisku małe dziecko pod opieką obcych ludzi, bo spieszyli się na samolot a dziecko miało nieważy paszport, nie ponieśli konsekwencji. Dziwne to doprawdy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ta sytuacja na lotnisku była tego ewidentnym przykładem.

      Usuń
    2. emeryt - bez przesady, dzieci były pozbawione opieki rodzinnej dokładnie przez 20 minut. kiedy to dotarli na lotnisko dziadkowie.Sprawę rozdmuchano medialnie - BEZ POWODU !!!!!

      Usuń
    3. Omego, dziecko na lotnisku zostało PORZUCONE, nie ważne czy na 20 minut, czy na dwa tygodnie. Rodzice je porzucili bo woleli urlop i nie chcieli by zmarnowała się kasa, którą nań wydali!!! To, że chcieli dotrzymać obietnicy wspaniałych wakacji starszemu synowi, ich nie usprawiedliwia. Po prostu dokochali jedno dziecko, odtrącając drugie!!!
      Porzucenie i odtrącenie, tyle zapamiętają emocje i uczucia (podświadomość) tego małego dziecka.
      Pomyślności.

      Usuń
    4. Ikko, po co tłumaczyć takie oczywistości komuś, kto nie rozumie, w czym rzecz ??? To dwuletnie dziecko BIEGŁO za znikającymi rodzicami...a co wówczas CZUŁO ??? Jestem zdumiona, że można coś podobnego próbować usprawiedliwiać...

      Usuń
    5. To tak tylko dla przypomnienia ...

      http://www.tvn24.pl/polska-i-swiat,33,m/zostawili-dziecko-na-lotnisku,266867.html

      Usuń
  24. Szybko minęły ciepłe wspomnienia z dzieciństwa " sielskiego-anielskiego "...

    Przepraszam Elizo, ale " epidiaskop" dał głos... w sprawie "uciśnionych" posłów, którzy głosowali za dalszym procedowaniem ustawy " NIET - aborcji "

    " Episkopat apeluje o szanowanie wolności sumienia parlamentarzystów
    O poszanowaniu wolności sumienia posłów i senatorów podczas głosowań w parlamencie przypomina w wydanym w piątek oświadczeniu Prezydium Konferencji Episkopatu Polski. Apel ma związek z ostatnim głosowaniem części posłów Platformy, którzy opowiedzieli się za dalszymi pracami nad zaproponowanym przez klub SP projektem ustawy, zaostrzającym przepisy dotyczące aborcji.
    Prezydium KEP z uznaniem przyjmuje prace nad nowelizacją ustawy antyaborcyjnej "tak, by pozwoliła ona uchronić życie osób z zaburzeniami genetycznymi" - podkreślono..."
    Podaje podniecona TVN!
    Korzystając z zezwolenia na korzystanie z wolności sumienia, dane nam - przez święcie nam panujących kołtunów z episkopatu, powiem:
    Naprawę świata - zacznijcie od siebie!
    Nie idżcie " w zaparte " - gdy " duchem świętym " tchnęliście żywot - w swoje kochanice! Bo nie śmiem przypuszczać nawet.. że wy poprostu, po ludzku, jak biologia nakazuje..:)
    Z chwilą spłodzenia dzieciaczków - wystąpcie i wyskoczcie z dziwnych stojów i... zajmijcie się waszą rodziną:) Pracujcie uczciwie na dziatki swe i Kobiety, które wam zawierzyły:)
    Zajmijcie się też, każdy i wszyscy razem: losem dziatek - skrzywdzonych, kalekich, nieszczęśliwych, upośledzonych, skrzywdzonych przez: boga i ludzi!
    Proponuję wam , o " moralizatorzy ", adopcję takich nieszczęśliwych istot. Oczywiście pod nadzorem Państwa - żeby tym małym , bezbronnym istotom, nie stała się dodatkowa krzywda! Życie, lektura waszych uczynków wskazuje , że powinnście być pod stałą kontrolą!
    To mi nakazuje powiedzieć: MOJE SUMIENIE... oszuści, fałszerze moralności!!!
    Wybacz Elizo, ale zawsze - w takich sytuacjach - ponosi mnie słuszny, może " boży"/?/ - gniew:)
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważ, że: mimo świętej racji i słusznego poruszenia - nie użyłem ... nawet jednego słowa , uznawanego tradycyjnie - za niecenzuralne:) Wiesz dlaczego? Bo NIE MA takiego przekleństwa, którym mógłbym ich - potraktować:)))) Wszystkie są ... zbyt mało dosadne!
      Serdecznie pozdrawiam
      Stanisław

      Usuń
    2. Stanisław !!! Nooooo.... widzisz,że można bez kurwienia wyrazić swoje "myśli". Robisz małymi kroczkami postępy !!! Tak trzymać !!!!!

      Usuń
    3. Bardziej mi zależy na zwiększeniu populacji ...pingwinów, niżli na twojej " opinii "! Poza tym... pisałem do Elizy...
      A " trzymał " będę - tak, jak sam uważam. Czy ustosunkowanie się do wpisu - przekracza twoje możliwości " intelektualne" ?
      Stanisław

      Usuń
    4. Łzami krokodylimi płaczę z żałości po klesze który w kościele Kostki jechał z kazaniami politycznymi nawet na mszach dla dzieci .
      Niedziela godz. 11.
      A ośmioletnie dziewczynki ze spowiedzi przedkomunijnej u tego "błogosławieńca" wychodziły w takiej histerii , że je rodzice ledwie uspokoić mogli.
      Sto ch..w ci w żyć i gromnica w dziób kleryku.
      Miej tą frajdę z życia.

      Usuń

Na tym blogu hejt nie jest tolerowany.