czwartek, 31 października 2013

Dziś nietypowo - dla zapracowanych - lasagnes.


Ponieważ nie świętuję "świętych", a 2 listopada - Dzień Zmarłych, podam Wam dzisiaj mój przepis na lasagne, które przygotowuję sama. Kiedy jestem zajęta, albo poprostu nie mam ochoty gotować, wyjmuję z zamrażalnika 2 lasagnes, rozmrażam 2 godzinki, następnie wkladam do żaroodpornego naczynia polewam sosem pomidorowym z bazylią (pyszny gotowy można kupić w litrowych butelkach w LIDLu) i gęstą śmietaną i wkładam do piekarnika na 220C 20 minut i zmniejszam na 200C na następne 20 minut i obiad gotowy. Z bagietką i kieliszkiem wytrawnego Bordeaux smakuje wyśmienicie.

NA CIASTO
pół kg mąki
9 jajek

Po zagnieceniu ciasta na jednolitą masę, odkroiwamy nożem po kawalku i wałkujemy albo wałkiem albo maszynką, następnie płaty długości blachy w której będziemy przekładać sosami układamy na ściereczkach, których używamy tylko do lasagnes, podsypując mąką i tak suszymy ok godziny.
















SOS BOLOŃSKI

1 kg mielonego wieprzowo-wołowego
przecier pomidorowy ok 2 l
2 duże cebule
2 galązki posiekanego selera naciowego
bazylia, majeranek, rozmaryn
liść laurowy, sól czosnkowa

Pokrojone cebule i mielone smażymy ciągle mieszając az mięso rozdrobni się na malenkie kuleczki, dolewamy pomidory, przyprawy, gotujemy ok.2 godzin na małym ogniu mieszając aby się nie przypaliło, na dogotowaniu solimy nie wcześniej, gdyż pomidory w soli gotują się 2 razy dłużej

SOS PIECZARKOWY

750 gr pieczarek
duza cebula
sól, pieprz
śmietana
natka pietruszki posiekana (sporo)

Jak się robi sos pieczarkowy każdy wie. 

SOS BESZAMELOWY Z SZYNKĄ

pół kg szynki (moze być najtansza czy od łopatki)
100 gr margaryny SOLO
mąka
mleko
1 jajko
sól, pieprz, gałka muszkatołowa

Wrzucamy do garnka margarynę i mąkę, mieszamy kiedy złapie lekko złoty kolor (nie spalony haha) dolewamy 3/4 l. mleka ciągle mieszając aż zacznie się gotować i zgęstnieje, odstawiamy garnek na brzeg płyty solimy, pieprzymy i doprawiamy odrobiną gałki do smaku. Następnie wrzucamy cale jajko mieszając energicznie aby się nie ścięło, wsypujemy szynkę pokrojoną na kawałeczki, oraz dosypyjemy mieszając 50 gr startego sera EMMENTALER




 Po godzinie przygotowujemy wielki gar osolonej wody i gotujemy ciasto ok.minuty, następnie wyjmujemy do miski z zimną wodą i rozkładamy na ścierkach do wysuszenia



Nastepnie bierzemy blachę (można kupić w IKEA) i kładziemy ciasto, sos boloński, posypujemy serem PARMESAN i przykrywamy ciastem, kładziemy sos pieczarkowy, posypujemy startym EMENTALEREM i przykrywamy ciastem, następnie kolej na sos beszamelowy z szynką przykrywamy ciastem i tak do skończenia produktów. Na sam wierzch smarujemy cieniutką warstwę sosem bolońskim i grubo posypujemy obydwoma serami.



 Wkładamy blachę do lodówki na 24 godziny aby wszystko zmrozić. 

Po 24 godzinach kroimy na kwadraty i wkladamy w indywidualne pudełka aluminiowe (mozna je kupić w każdym markecie) i wkładamy je do zamrażalnika. 


Smacznego.


47 komentarzy:

  1. No matko, Elizo, to pychowato wygląda ale to masa roboty!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszka, sosy przygotowuję wieczorem, wtedy nie muszę czekać az ostygną, rano szybko robię ciasto ale prawda, schodzi się minimum pol dnia albo i 3/4 bo jak robić to większą ilość, dzielę się z dziećmi, robiąc średnio ok 40 szt. Ale nie zastąpisz nieba w gębie art.ze sklepu, buziole

      Usuń
  2. Ile z takiej blachy wychodzi kawalków? dziękuję za odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 12 dużych albo 15 średnich, jeżeli są wysokie (wiele warstw) to można pokroić na 15, - wystarczająco aby się najeść :) smacznego

      Usuń
  3. Elizo, jesteś bohaterką. Ja lasagne robię z "kupnego" makaronu. I teraz mi wstyd. :(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam odrazu bohaterką, raczej siłaczką ha ha ha przeguby bolą przez kilka dni :)))))) ale to zupelnie niebo i ziemia w smaku, zresztą jajka mam swoje więc trzeba je jakoś zużyć:)))zobacz sam kolor ciasta od żołtek. dobrej nocy, ide spac

      Usuń
    2. begonijka1 listopada 2013 00:39 Witaj! Ja mam przepis expres na lasagne. - Carrefour Drive -chalupa- piekarnik-dziob -! Zarty oczywiscie! Tym bardziej po ostatniej aferze Findus! Kiedy to po zjedzeniu nie mowilo sie merci tylko ihaha:-)))))))) Rzeczywiscie, Eliza ma niesamowity "courage"!!! Ja znajduje taki courage i natchnienie ,tylko gdy przyrzadzam moja ulubiona paële ,popijajac oczywiscie przed, w czasie i nawet po ,dobrym Blanco 2000 de Remelluri ! Niesamowita kompozycja muscat, grenache blanc, viognier, sauvignon, chardonnay, roussanne et marsanne.Wg mnie najlepsze hiszpanskie biale wino§ Paëla, to jedyny plat hiszpanskiej kuchni, ktory mnie naprawde inspiruje! Oczywiscie mam swoja wlasna recepture jak Sarmata na bigos - znaczy sie jak kazdy sznaujacy sie smakosz:-))))Pozdrawiam serdecznie,

      Usuń
    3. Paëlla oczywiscie! Dla purystow......:-)))

      Usuń
    4. Francopolo, ja przez moją przyszłość narodu jestem eksploatowana na okoliczność różnych pierożków, drożdżowych racuszków, babeczek, w ogóle ciast itp., w związku z czym miałam fajną rozmowę z moją I - klasistką, którą prowadziłam ze szkoły do mojego domu. Kazałam jej iść wąskim chodnikiem od wewnętrznej strony i młoda zapytała: dlaczego ? A dlatego, że nie chciałabym, abyś wpadła pod samochód, odpowiedziałam. Młoda pomyślała chwilę i powiedziała : babciu, ja bym też nie chciała, żebyś ty wpadła pod samochód, bo by ...nie było leniwych pierożków, racuszków, babeczek ... no ... i ciebie też by nie było, dodała szybko, bo dziecko jest inteligentne i wie, kiedy zawala sprawę.
      Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu !!! :))))

      Usuń
    5. begonijka1 listopada 2013 11:08:-)))))))))))))))))))))))))Ja to raczej nie buuuuuuuuuu ale "oj poczekaj profiterze(?)". Jast w Polsce dzien Dziadka? Moj wnuk mial zadanie w szkole na ten dzien - "jak widzisz-oceniasz role dziadka w rodzinie" Nie bede wyszczegolnial ale po 3DS , tablette, Playstation3 bylem zaszczytnie JA!! Jako finansista!!!! Pozdrawiam serdecznie i z humorem,

      Usuń
    6. Francopolo, nie marudź, tylko wyskakuj z kasy ! Oto rola dla Dziadka ! Mój ulubiony chłopak (lat 11) przy każdej wizycie pokazuje specjalną kasetkę i demonstracyjnie przelicza, ile już "zebrał" kasy na porządną lustrzankę ( ładnie fotografuje i ma na tym punkcie hopla), więc oczywiście zawsze coś tam znajduję w torebce, ale kiedy był mały, na wszystkie próby wytłumaczenia mu, że "babcia nie ma pieniędzy" ( co chwilę czegoś chciał) odpowiadał: "to weź, babciu z bankomatu" ! :))))

      Usuń
    7. Przecież babcia z dziadkiem to jest bankomat :)))))))))))))))))))))))))))))

      Usuń
    8. No fakt !!! :)))))))))))))))))))))))))))))))

      Usuń
    9. Pani Elizo - ja sobie wymyśliłem aby mojego wnuka nauczyć, że pieniądze należy zarabiać uczciwą pracą. W wyniku długich dwustronnych negocjacji ustaliliśmy listę drobnych prac i cennik. Ustaliliśmy też za co płaci się twardą walutą (monetami) oraz za co tą szeleszczącą. Chłopak jest bystry - wnet pojął, że te szeleszczące są więcej warte. W sumie - gromadzi środki płatnicze na tablet. Raz w miesiącu otwieramy skarbonki i robimy inwentaryzację kasy.Za spartaczoną robotę "pracodawca" nalicza kary umowne. Zdarzają się i premie. W sumie dobra zabawa ale i nauka - prawie nic w życiu nie ma za darmochę.

      Usuń
    10. Sarmato, tak postepowalismy z dziećmi, wnukami zajmowałam się do momentu kiedy poszły do przedszkoli, Odtąd u nas tylko bywają na wizytach. Na wakacje wolą z rodzicami za granicę niz do dziadków. Mają swoje kieszonkowe, więc nie wysilają się aby na coś zapracować. Tak się zacierają związki kiedyś mocno zacieśnione z korzyścia dla obu stron, Dzieci uważają że dziadkowie nie mają obowiązkow względem wnukow i mają korzystać z życia dla siebie, Dziadkom bardzo brakuje tych chwil na rybach, na rowerze,czy spędzonych na opowieściach, wspólnemu majsterkowaniu czy czytaniu książek przed snem itp.z racji tej ze dzieci nie mieszkają juz pod jednym dachem jak to bywało. Brakuje tej atmosfery jak i negatywnie wplywa na młodych, co widać na codzień. Ale dziadkowie swoje a zycie swoje.

      Usuń
  4. Eli,ale dałaś czadu! Takie święto a Ty tu z przepisami kulinarnymi..Ale Ty zresztą zawsze byłaś czadową dziewuchą,o ile pamiętam,chłe,chłe,chłe..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Kiciu, jutro święto naszych zmarłych, dziś niech sobie obchodzą kieckowi. Żadnych świętych kościelnych nie uznaję, To proste

      Usuń
  5. Eli,badzo Cię proszę..Zlikwiduj to logo na stronie tytułowej,bo jeśli to widzę,to szlaken-trafen.!!! Cofka..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. m_16 - ależ nie !!!!!! Te stare buki są przepiękne i jakie mocarne. Mam na działce 4 takie stare dęby- gdzieś po 200 lat sztuka - a jakie zdrowe !!!!! Czasami stawiam sobie fotelik ogrodowy pod nimi i sobie pogadamy o dawnych czasach. :-)))))))))

      Usuń
    2. Sarmata1 listopada 2013 08:03 Witaj!!! W pln Francji -Vimy, Ablain -St- Nazaire ostalo sie pare prastarych bukow; ktory wytrzymaly bombardowanie (ostrzal)niemiecki podczas 14-18. 5 pociskow na m² !!!Ty rozmawiasz a ja czytam. Na tych bukach zolnierze ryli swoje nazwiska ,slowa milosci, beznadzieji i nadzieji......;Teraz trzeba wziac ze soba drabinke, bo napisy "poszly 'sporo w gore. Wpisz u wuja "Notre Dame de Lorette" czy Vimy! Ciekawostka co do Vimy - jest tam postawiony pomnik ku czci poleglych kanadyjczykow. Caly ten obszar jest podarowany Canadzie na wiecznosc. Tak ,ze gdy tam kiedys bedziesz, to bedziesz mogl powiedziec ze byles w Canadzie:-)))))))))))Milego dnia zycze,

      Usuń
    3. N16, ano, ano, nie każ mi wierzyć że zatraciłeś poczucie piękna. Te buki to samo cudo natury, a te kolory!!!!!!!!!! Mój dziadzio mówił na takich "stara ga-ga" LOL serdecznosci

      Usuń
    4. Francopolo - witaj !!! Na moich dębach bytują dorodne wiewiórki, oraz jedna para dzięciołów. Te pierwsze obżerają się żołędziami oraz micha orzechów, które im tam podkładam na cembrowinie studni. Wspaniale tez łuskają ziarna słonecznika. Jak wystawię olbrzymi słonecznik - w ciągu dnia zostaje pusty.W tym roku jedna z wiewiórzyc popełniła mezalians, bo w stadku biega z nimi jedna ubarwiona całkowicie na czarno. Nie wiem gdzie się to ladaco włóczyło, ale fakt jest faktem. Na razie nie widzę żadnych zamieszek na tle rasowym, ale co będzie w przyszłości - trudno powiedzieć. A propos dębów - przytul się mocno plecami do pnia dębu - na kilkanaście minut, najlepiej wiosną, jak soki bystro krążą. Myśl wtedy, że jesteś dębem i soki dębowe krążą także w Twoich żyłach. Po kilku takich seansach poczujesz się jak młody Bóg. Naprawdę - to nie blaga. A co do buków - najwspanialsze w Polsce są w rezerwacie - Puszcza Bukowa - koło Łagowa Lubuskiego. Jak tam wejdziesz - czujesz się jak w starożytnej świątyni. Wyobraź sobie olbrzymie buki o wysokości 25-30 metrów i średnicy pnia około 1 metra. Pnie są gładkie i bez gałęzi, które dopiero w koronie drzewa rozrastają się szeroko. Siwo-srebrzysta gładka kora, lekko omszała od strony północnej czyni wrażenie, że są one odlane z omszałego srebra. I ten charakterystyczny szum wiatru w koronach. Robi to niesamowite wrażenie. A niedaleko dwa wielkie wspaniale zarybione jeziora o krystalicznej wodzie. Uwielbiam ten zakątek. Kilkanaście kilometrów dalej w Lubniewicach - obok zamku tez jest cud natury. Także olbrzymi buk liczący sobie podobno 400 lat. Obwód pnia jest taki, że trzeba 5-6 chłopa aby go objąć. A opodal, o kilkanaście kroków także przepiękne jeziora - trzy-połączone ze sobą rzeka Lubniewką. A jakie tam węgorze, a jakie tam sandacze a jakie tam CZERWONE RAKI- jak homary. Na Ziemi Lubuskiej odradzają się teraz winnice. Jest już kilkunastu dobrych "winiarzy" - jest więc czym popić dobrą rybkę. O grzybach nawet nie wspominam - zatrzęsienie. Mimo woli zdradziłem Ci kilka wspaniałych miejsc, gdzie jest jeszcze cisza i spokój, gdzie są czyste lasy, gdzie są wspaniali ludzie - serdeczni i gościnni. Kiedy indziej napiszę Ci o jeszcze jednym dziwowisku przyrody - Ptasim Rezerwacie - na rozlewiskach Warty i Postomii koło Słońska. Jedyne takie w Europie i miliony wędrownych ptaków. Teraz wracają do nas ze Skandynawii. To jest warte kamery i przede wszystkim własnych oczu i uszu. Słyszysz ten klangor, te krzyki, te "skrzypienia",te chóry ptasie i wieczorne kumkania żab. A szczupaki jak rekiny. Ehhh..... Miłego dnia Henri !!!!

      Usuń
    5. Sarmato, Ty się nie zajmuj kobietami wątpliwej konduity ( wspomniane wiewiórzyce), tylko poradź mi w sprawie ...dzięcioła. W moim domu słychać było od jakiegoś czasu rytmiczne stukanie i już myślałam, że mam sąsiada - szewca, czy cuś, ale moja bystra wnuczka zauważyła ...dzięcioła, walącego dziobem, ile sił, pod samym dachem budynku i wydłubującego styropian z warstwy ocieplającej. Jest już spora dziura i wszyscy głowią się, co z tym dziwakiem ( o rzut beretem ma przecież cały las do dyspozycji !!!) zrobić, oprócz zastosowania gwintówki, ma się rozumieć ! Podejść do niego trudno, bo za wysoko, jak się zawoła straż z drabiną, to w porę odleci. Co robić ????????????????

      Usuń
    6. begonijka1 listopada 2013 13:53Oj Begonijko???!! Z tym dzieciolem to????Hm......Je ne m'avance pas trop :-)))))))))))))) Z humorem oiczywiscie!

      Usuń
    7. Sarmata1 listopada 2013 13:31 A gdzie moja tyrada do Sarmaty??? Duchy to chyba zecpaly?......No ,ale zem chlopok uparty jezd....

      Usuń
    8. Francopolo, to najprawdziwsza prawda, zrobiłam zdjęcia !!! P.S. Niestety, nie znam języka francuskiego, więc odpowiadam na wyczucie ! :)))

      Usuń
    9. Begonijko - witaj !!! Jak sama widzisz, niektórzy ptakowie mądrzeją, żyjąc w symbiozie z ludźmi inne zaś ani du-du. Nie będę przy dzisiejszym święcie - a i też dlatego, że Pani Eliza zabroniła pisać o kaczkach - wypominał jak te inne ptaszyska sieją jeno zamęt i zgorszenie. Żeby tylko to, ale w dodatku nagminnie użyźniają glebę. Ten Twój dzięcioł to mądra ptaszyna - wykuć sobie dziuplę w styropianie zamiast w twardym dębie - przyznasz łeb ma nie od parady. A i na wypadek, gdyby jakiś lokator w Twoim budynku mieszkalnym - jak domniemywam - bloku, miał jakieś robaczywe myśli, to taki dzięcioł pod ręką - jak znalazł. Wydłubie wszystkie. A pomysły na lokalizację gniazda mają "ptakowie" niesamowite. Onegdaj - jakieś 4 lata temu, na mojej działce ulokowała się zakochana para ptaków o wdzięcznej nazwie "kowalik". Młodemu żonkosiowi ubzdurało się założyć gniazdo w sypialni mojego domku letniskowego - na pięterku. Kiedy tylko okno balkonowe było otwarte ten uparciuch już znosił różne trawki i gałązki aby coś tam sobie pobudować. Jednego razu nie zauważył w porę, że drzwi nie są otwarte i walnął dziobem w szybę. Reanimowałem go potem prawie godzinę aż przyszedł do siebie. Nazajutrz zmajstrowałem z klocka sosnowego i deszczółki szykowne gniazdko i domek ten zawiesiłem u szczytu krokwi dachowej - nad oknem sypialni. Pomogło i odtąd trzecie pokolenie kowalików wywodzi się już z tego domku. Żona wprawdzie czasami marudzi, że ten kowalik mógł by kupki walić w lesie lub na łączce- gdzie poluje na pasikoniki, ale tłumaczę jej, że ci "starzy" są porządni, to tylko ich młodzież kala własne gniazdo i okolicę - jak to młodzi. Od kilku lat usiłuję namówić wilgę, która pogwizduje melodyjnie w lesie za płotem aby się osiedliła bliżej domu i tu koncertowała. Ale nieufna jakaś. Czasami ją prowokuję i na jej pogwizdywania też odgwizduję, ale widocznie okropnie fałszuję, bo tylko z daleka mi się przygląda i fruuuu z powrotem do lasu. Ale tak na ogół "ptakowie" to wdzięczny naród, za zimowe dokarmiania, odwdzięczają się latem koncertami i wyjadaniem owadów na działce. Tylko te kaczki.... ale Pani Eliza zabroniła pisać.

      Usuń
    10. Sarmato, ale w końcu co z tym kumatym dzięciołem zrobić, bo widzi mi się, że on sobie to wymarzone mieszkanko wydłubie, ale nasze zniszczy ???

      Usuń
    11. Begonijko - ja bym mu dał spokój - w końcu to mały ptaszek to i dziupla będzie niewielka. A jakie cenne rano - skoro świt będzie Ci pukał w ścianę, że czas już wstawać. Jak mu pokroisz cieniutkie paseczki słoninki - a la robaczki" i wystawisz na balkonie - da Ci spokój z tym pukaniem. :-)))))))))))))))))) Tylko go nie zapaś - wtedy powiększy dziuplę aby zapewnić sobie dodatkowy metraż.

      Usuń
    12. Sarmata1 listopada 2013 13:31
      Prawdziwa przyjemnosc Ciebie czytac! Jakbym tam byl!!

      Dwie godziny podrozowalem po tych (Twoich przypuszczam) stronach. Wiele jest juz 3D na Google Earth. Rzeczywiscie uroczy,bardzo uroczy zakatek, ktorego wcale nie znalem!

      W zamian pozwiedzaj troche moje strony- N 42° 31'30" E 2 53 24

      Milego wieczoru,

      Usuń
    13. Sarmato, znam takie typy. Ja mu tylko raz dasz jeść, zaraz przywlecze całą chmarę kumpli !!! :))) Ano, nie wiem, zima idzie, może na razie da spokój, a później się zobaczy ! :)))

      Usuń
    14. Begonijko - :-))))))) dzięcioły nie są ptakami stadnymi - raczej samotnikami w opukiwaniu drzew. Jak chcesz mieć codziennie kolorowy film - na żywo to zainstaluj sobie po pierwszych śniegach na balkonie karmniczek dla ptaszków. Wystarczy kawałek płyty wiórowej o wymiarach 30x30 cm przymocowany do balustrady balkonowej Tu dopiero panuje harmider. Zlatują się pięknie wystrojone sikorki, kilku odmian - najczęściej bogatki, grubodzioby, oraz pospolite wróble-mazurki. Uwielbiają nasiona słonecznika, potłuczone orzechy wszelkiego rodzaju, nasiona siemienia itp. tzw. tłuste nasiona. Nie tłoczą się na deseczce, ale robią według ustalonej przez siebie kolejności naloty, lądując po kolei- co najwyżej 2-3 sztuki na raz. Nie mają zegarków, ale z dokładnością co do minuty trafiają na miejsce. Maja też chyba jakiś stały podgląd z okolicznych drzew, bo kiedy tylko wyjdę na balkon z woreczkami nasion - spektakl prawie natychmiast się zaczyna. Patrzę sobie przez okno na te śliczne ptaszki i podziwiam jak solidarnie bronią swojej "jadłodajni" przez grabieżcami. Bo czasami przyfrunie stary rabuś - sójka ( też pięknie ubarwiona). No i zaczyna się bitwa. W drobne sikorki wstępuje jakaś zapalczywość i robią regularne naloty na sójkę, podskubując ja w locie. Rejwach trwa 2-3 minuty i sójka daje drapaka, mimo, że jest kilkakrotnie większa. Obowiązuje też w tym towarzystwie kolejność żerowania. Najpierw sikorki, po nich grubodzioby i na końcu wróbelki. Jak jest ostra zima - trafiają się sporadycznie gile - ubrane w purpurę kardynalską. A jak zawiesisz na patyku pasek świeżej słoniny (trzeba przymocować gruba nicią) to dopiero jest ubaw. Niektóre sikorki łatwo oswoić, jedzą wtedy z wyciągniętej ręki, lądując na dłoni, ale pazurki maja bardzo ostre, lepiej założyć rękawiczkę. I o dziwo - nigdy nie paskudzą na balkonie. Co tam jeden dzięcioł - samotnik !!!!!!

      Usuń
  6. Smacznego wzajemnie. Już wrzuciłem całość do swojej bazy kulinarnej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla zapracowanych ???????????????????????????? Elizo,dla mnie danie,ktorego przygotowanie wymaga więcej niż pół godziny odpada w przedbiegach :)) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anodakatoda, jasne ze początek to kupa roboty, a dla zapracowanych to...potem, Ale ja to kocham, Zresztą moja doktórka zawsze powtarza: boli? ciesz się, organizm pracuje!!
      Milego dnia pelnego miłych wspomnień ..

      Usuń
    2. Eliza D.1 listopada 2013 10:12:-)))))))))))))))))))) Moja (tudziez doktorka) powiada: jak sie rano obudzisz i nic Cie nie boli - to znaczy ze nie zyjesz:-))) Z humorem,

      Usuń
  8. anodakatoda :-)))))))))))) - jednak "dobrości" wymagają trochę pracy. Ja nie cierpię paprania się z wszelkimi ciastami ( to specjalność mojej żony). Ale na ten dzień robię pyszny bigos według własnej sprawdzonej receptury. Po powrocie z odwiedzin u bliskich na cmentarzach - wystarczy go podgrzać na wolnym ogniu i podać z dobrym chlebusiem. A na zakończenie dobry kieliszek "tarniówki"- aby odegnać" wirusy" kaczej grypy (znaczy się ptasiej grypy). Przyrządzenie mojego bigosu trwa kilka godzin - dlatego pierwszego dnia gotuję tylko kapustę i zaprawiam ją zasmażką z boczku, cebuli i smalcu gęsiego. Na drugi dzień dopiero dodaję całą resztę oraz przyprawy i zioła. Dobrze aby taki bigos "odstał" sobie w lodowce 2-3 dni w celu harmonizacji smaków. PYCHA !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sarmato, sprawdzilam kilka lat temu dopiero ale już tak zostaje - nie ma to jak szmalec gęsi z kiszonką. Pychota.
      Milego

      Usuń
    2. Pani Elizo :-)))))))))) cieszy mnie, że Pani też wpadła na to zestawienie smaków , gęsiego smalcu oraz dobrej kiszonej kapusty. Czasami robię sobie też staropolski kapuśniak na wędzonych żeberkach, ale dodanie choćby łyżeczki smalcu gęsiego powoduje, że staje on jeszcze bardziej "odlotowy". Czynię też "naukowe" próby z dodawaniem kapusty włoskiej lub pekińskiej, ale wtedy lepsze są żeberka świeże a nie wędzone. Zawsze na święta i nowy rok do karpika i do bigosu używam własnej roboty kiszonej kapuchy. Mam taki specjalny 5 kg słój w którym robię kiszonkę ze stosownymi aromatycznymi przyprawami - tylko na święta. Za kilka dni wezmę się do roboty - bo kapustka musi się kisić 5-6 tygodni i wymaga starannej pielęgnacji w tym czasie. Domownicy już mi przypominają abym ja nie zapomniał. Dawniej kisiło się większą ilość w specjalnym dębowym antałku - co tez przydawało smaku. Teraz zastępczo wkładam na dno słoja kilka suszonych dębowych liści, zebranych wiosną - by wydobyć z nich dębowy garbnik no i cały szereg innych ziółek i warzyw. A jakie z tego robi się pyszne surówki. Przy jakiejś okazji zdradzę Pani recepturę na taką kapustę - innej już Pani nie będzie po tym jadała. :-))))))))))))))))

      Usuń
    3. Eliza D.1 listopada 2013 11:20 Ewidentna ewidentnosc! Tylko gesi "szmalec" (nie mylic z omasta Rydzyka! , ktora pisze sie bez "ec") do kiszonej kapusty. W moich - francuskich- stronach kiszona kapusta to jak winniczek dla Polaka:-))) Mam jedynie okazje, gdy jestem w Alsacji albo u znajomych Niemcow kolo Strasbourga. I bylem zdziwiony bo tam raczej "schweine schpeck und schmalez" :-))). Gesi i kaczy smalec jest bardziej uzywany w pld -zach. regionach Francji.Takie paradoxy gepgraphiczno - gastronomiczne!

      Usuń
  9. Salut Eliza,Ja tez "obchodze" (sic)! Toussaint? Z daleka oczywiscie:-)))) Co mnie uderza to twardy zywot tych "swiat swietych". Nawet w laickiej Francji i to prawie 300 lat po Siécle des Lumières!!!!Ja tez jutro mam dzien zadumy. Cordialement, PS A propos lasagne - starcza Ci jeszcze potem sily na degustacje?:-)))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ha ha Henri, starcza starcza,...
    Jutro idziemy z dziecmi na cmentarz z kwiatami powspominać dobre chwile z moją ukochaną teściową. Tylko Ją mam tutaj i kilku dobrych znajomych. W kwietniu (oj znów m16 będzie zszokowany :)) przypada 100 rocznica urodzin teściowej, idziemy kazdy z bialą różą i butelką szampana, Dopiero 6 lat jak zmarla, dzieci i wnuki miło Ją wspominają. Będzie po japońsku :)))))))))))
    Milego dnia,dziś i jutro

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja tez zapale znicze na grobach żołnierzy Armii Czerwonej w podzięce za to ze "pogonili kota" tym, co to w gustownych, blaszanych kapeluszach postanowili, sobie postrzelać do cywilów, podczas pacyfikowania "Republiki Pińczowskiej" A "kota im pogoniły" 3 radzieckie czołgi szalejące na tyłach armii, po przerwaniu frontu pod Baranowem.Czy wyszli z tej wojny żywi,czy wrócili do matek sióstr i zon?.
    A młodzi byli.Ot takie "gołowąsy"
    A drugi, zapalę na grobach Niemców.
    Moze tylko za pamięć o jednym,który zszedł do wiejskiej piwnicy,z latarką i pytaniem "Iwan tu jest" I gdy dowiedział się, ze tu tylko kobiety i dzieci,rozdał nam dzieciom ,swoje, żołnierskie suchary.
    Bure takie, jakieś,dziurkowane i twarde, a smakowały głodnym, jak najlepszy chleb.I "pocieszał" wszystkich,"by się nie bać "bo oni "odepchnęli Rosjan" o 14 km
    .Nad ranem ich już nie było,odeszli bez próby obrony wsi.
    Zapalę bo smierc zrównała wszystkich.Pamięć,już nie.
    Zapalę, dla siebie i ich matek/ktorych tez już nie ma/ Zapale i chciałbym, by na grobach poległych,II wojny inni zrobili to samo."Swoim i obcym"
    By już nigdzie i nigdy człowiek człowiekowi nie gotował "takiego losu".,By zbrodnicza,durna i nienawistna, polityka, nie trafiła i co najważniejsze, nie zakiełkowała, w ludzkich umysłach.
    I ostrzegam !!
    Niech mnie ktoś od tego gestu nie próbuje powstrzymać,nawet "przemawiając do mnie językiem wartości i patriotyzmu" bo zasadzę takiego kopa że.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W.i.e.ś.k.u. moja ciocia (rodzice byli wysiedleni) przeżyła w Gdyni, w schronie, ostrzał "katiusz", który trwał ok.45 min. i był prawdziwym piekłem. Po zakończeniu tego ostrzału do schronu, w którym siedzieli, wszedł jakiś bardzo młody chłopak z pepeszą i zapytał: "wsie Paliaki ?" Skuleni ludzie przytaknęli, więc żołnierz krzyknął tylko "w pariadkie" i pognał dalej. W Gdyni zginęło tych młodych chłopaków sporo, jest cmentarz wojskowy, Gdynianie wiedzą, gdzie.
      I masz rację. Ludzie ludziom zgotowali ten los ...

      Usuń
    2. Nie wiem W.i.e.s.i.u. czy to zbieg okoliczności czy przypadek,.... to jest głowne moje przesłanie
      na jutro... ale zamieszczę juz wieczorem

      Usuń
  12. w.i.e.s.i.e.k1 listopada 2013 14:04 Ah wiesiek! - "zal co serce rwie"....... "Zapalę bo smierc zrównała wszystkich.Pamięć,już nie.
    Zapalę, dla siebie i ich matek/ktorych tez już nie ma/ Zapale i chciałbym, by na grobach poległych,II wojny inni zrobili to samo."Swoim i obcym"
    By już nigdzie i nigdy człowiek człowiekowi nie gotował "takiego losu".,By zbrodnicza,durna i nienawistna, polityka, nie trafiła i co najważniejsze, nie zakiełkowała, w ludzkich umysłach. .......Miguel de Cervantes sie klania! Daleka jeszcze droga przed nami!!! Trzymaj sie w.i.e.s.i.e.k!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. funia1 listopada 2013 11:27A moze M-16 widzi cos niedobrego dla siebie na koncu tej (przepieknej zreszta ) alei? :-))))))) Wybacz M-16! Francuzi nazywaja to " une boutade" - zaczepka do zartobliwej klotni:-)))))) Milego wieczoru,

    OdpowiedzUsuń

Na tym blogu hejt nie jest tolerowany.