piątek, 21 grudnia 2018

Jest taki wieczór...


Jest taki wieczór, na który człowiek czeka i za którym tęskni. 
Jest taki wyjątkowy wieczór w roku, gdy wszyscy obecni gromadzą się przy wspólnym stole.
Jest taki wieczór, gdy gasną spory, znika nienawiść… Wieczór, gdy łamiemy opłatek, składamy życzenia…


Wszystkiego Najlepszego 




Eliza

wtorek, 11 grudnia 2018

Drgnęło



Coś drgnęło!!  Kolejne tabu upada - wkurzona ulica podeszła do pomników Największego Świętego Polaka, żeby go oskarżyć o krycie pedofili w sutannach. Zdjęcia nadesłane z Warszawy, Łodzi i Wrocławia. Jeśli zobaczycie jeszcze jakieś, wysyłajcie!











środa, 1 sierpnia 2018

Powstanie Warszawskie - narodowa katastrofa




















Szkoda, że w Polsce międzywojennej nie uczono literatury światowej, a zajmowano się konkordatami i onanistycznym wałkowaniem sloganu "silni, zwarci, gotowi". Ale gotowi do czego? Bo faktem jest, że Powstanie Warszawskie było powstaniem przegranym i to sromotnie.
Kłamstwa wynikające z niczym nieuzasadnionej megalomanii narodowej brązowią powstanie. Mit utrwalił ten, który leży teraz na Wawelu robiąc za bohatera narodowego, a budując Muzeum Powstania Warszawskiego usiłował przekuć klęskę w zwycięstwo i bohaterstwo. Jakie to było zwycięstwo to wszyscy wiemy: 200 tysięcy ofiar, powstańców i ludności cywilnej, miasto zrujnowane i zniszczone. To bilans braku wyobraźni i zdrowego rozsądku. 
Decyzję podjęto 3 głosami przeciw dwóm przy pięciokrotnym sprzeciwie naczelnego wodza gen.Sosnkowskiego. Żaden z celów powstania nie miał szansy powodzenia - alianci nigdy idei powstania nie popierali, wręcz odmawiali pomocy wojskowej ze względów logistycznych i politycznych (niemożność zaopatrzenia i ustalenia ze Stalinem dotyczące podziału zdobytych terenów), można było przewidzieć, że Stalin nie jest idiotą i pomocy żadnej nie udzieli - utrzymanie rządu wyłonionego w ewentualnie zdobytej przez powstanców Warszawie było mrzonką. Dla tej mrzonki zginęło miasto i jego mieszkańcy. A sami powstańcy spotykali się z przejawami wrogości ze strony Warszawiaków, których nikt nie pytał, czy chcą ginąć. Trudno więc uwierzyć, że mordowani cywile, gwałcone kobiety, ranni dobijani w szpitalach mieli poczucie, że giną dla wyższej sprawy, że ich śmierć ma jakiś sens. Stosunek strat 1 do 40 oznacza, że na jednego zabitego żołnierza niemieckiego strona polska straciła dom pełen mieszkańców. 
NIE, NIE KWESTIONUJĘ BOHATERSTWA SZEREGOWYCH POWSTAŃCÓW, BO JEST NIEPODWAŻALNE, ale ci co ich do walki pchnęli to byli zbrodniarze. W każdym cywilizowanym kraju dowódca posyłający dzieci na barykady poszedłby pod sąd polowy, bo te dzieci nie zdawały sobie sprawy z zagrożenia.  Żydzi w gettcie byli wyniszczani, więc wybrali by umrzeć walcząc. Ale oni wiedzieli, że szans nie mają. To można nazwać WIELKIM BOHATERSTWEM. Powstanie Warszawskie, choć powstańcy byli heroiczni było typową polską prywatą kilku, którzy dla wlasnego ego poświęcili tysiące oddanych i dzielnych Polaków.

Radoslaw Sikorski w 2013 powiedzial że Powstanie Warszawskie to była "narodowa katastrofa". Zgadzam się z tym stwierdzeniem. To są mocne słowa i one powinny się przebić do świadomości Polakówi.  Ci co wydali wyrok na Warszawę to byli właśnie ówcześni PiSiacy. Ta sama mentalność i wyobraźnia. Jak nie będzie prawdy o Powstaniu, to nie będzie Wolnej i Niepodległej Polski! Dość okłamywania narodu przez kupę cwaniaków!



wtorek, 10 lipca 2018

Jedwabne to nasz Wołyń??
































W rozgorączkowanych głowach nad Wisłą, nastapił atak choroby zwanej "chroniczna polska niewinność"  i wiara w to, że hitlerowskie Niemcy nie mieli pomocników w realizacji zagłady Żydów. Antysemityzm Europejczyków, w tym Polaków, ułatwiał Niemcom eksterminację Żydów. Szmalcownictwo, obławy na Żydów ukrywających się w miastach, na wsi czy w lasach- to nie były przypadki odosobnione jak i Jedwabne nie było aberracją, czy pogromy tych ocalałych nie wiadomo jakim cudem tuż po wojnie. TO JEST PRAWDZIWA HISTORIA. 


Jedwabne
Czy tam zginęło mniej czy więcej osób nie ma znaczenia: Polacy w okrutny sposób zamordowali niewinnych ludzi. Nawet spalenie żywcem jednego człowieka to okrutna hańba. Taka jest prawda i nie uciekniecie od niej.
Czas najwyższy dla wielu spojrzeć w lustro własnych dusz, uświadomić Polakom, iż żyli wśród nich kanalie i żeby obalić fałszywy mit, że "wystarczy być Polakiem żeby być bohaterem, że niczego nikt w tym kraju nigdy nie zrobił złego, że to wszystko zawsze ci "inni", a my sami - to ofiary i bohaterowie". To jest potrzebne do normalności: spojrzeć na siebie z dystansu, jak na każdy inny normalny naród i skończyć z tym etosem i błazenadą jak i zafałszowywaniem historii. Wyzdrowieć psychicznie. Takie wyzdrowienie może się stać tylko za sprawą przyznania się do tego, że żyli pośród nas tacy, którzy ratowali życie innym, ale też i kanalie. Obrzydliwe kanalie. Bronienie się przed tą prawdą rękami i nogami uważam za głęboko niechrześciańskie i prawdziwie antypolskie. 

Podobnie się ma to ciągłe, prymitywne rachowanie win u innych, uważam, że każdy powinien zacząc od swoich. A dzieje się tak bo i katolicyzm w naszym kraju jest zakłamany do cna. Gdyby nie było tego zakłamania, nie byłoby tyle zła wokół nas. Bo kto spośród Polaków jest antysemitą, a spośród Żydów polonofobem, dalej nim zostanie. Będą mieli tylko nowe argumenty do opluwania się. Reszta się tylko zasmuci, czy wzruszy ramionami. Ostatecznie zarówno Żydzi jak i Polacy doskonale znają prawdę z przeszłości chociażby była przemilczana i ukrywana. Dokładnie jak z Katyniem. Wszyscy wiedzieli choć nikt o tym nie mówił. Teraz kiedy możemy o Katyniu mówic głośno i bez strachu, nikt nagle z dnia na dzień rusofobem się nie stał. Nadszedł ten czas by głośno prawdę ujawnić, że CZĘŚĆ Polaków zachowywała się przed, w czasie i po wojnie jak zwierzęta, a CZĘŚĆ stawała się bohaterami zdolnymi dla Żydów zaryzykować wszystko łącznie z życiem. A reszta - cóż, jak zwykle,  była obojętna ze strachu, głupoty, bezduszności.  

PIS obudził upiory drzemiące w ludziach. Gdybym nie słyszała kiedyś w TVn24 tej pożal się boże minister edukacji mówiącej o tym, że Żydów w Jedwabnem wymordowali "nie do końca Polacy" to bym nie uwierzyła. Przypuści się teraz z pewnością wściekły atak na Żydów. Już słyszę te krzyki o "znieważaniu narodu polskiego" i najgłośniej nie będa się drzeć Ci co nie mają sobie nic do zarzucenia, ale ci, którzy boją się by prawda nie wypłynęła na światło dzienne. Hucpą wokół Jedwabnego usiłuje się przykryć fakt, że Żydów mordowano w straszliwy sposób w co najmniej 150 miejscowościach. Są dostępne relacje świadków. Co zrobią, jeśli za tą ekshumacją pójdą inne i okaże się, że mamy nasz własny Wołyń?

Bardzo by się nam przydała szczera dyskusja o rzekomym polskim ETOSIE, ale duży procent narodu jeszcze długo do niej nie dojrzeje. 


promuj



czwartek, 10 maja 2018

Kolejny dzień w Domu Wariatów



Andrzej Bober

Kolejny dzień w domu wariatów (20):

X Zginął w Smoleńsku. Będą protestować na cmentarzu przeciwko ekshumacji       Arama
X Ilona Felicjańska opala się topless z narzeczonym, który ją zdradził 
X Główną rolę w odzyskaniu przez Polskę niepodległości odegrał Lech. Jednak       nie Lech Wałęsa, ale Lech Kaczyński. Tak przynajmniej wynika z konkursu         zorganizowanego dla uczniów na Podkarpaciu, nad którym patronat przyjął         Marszałek Sejmu Marek Kuchciński. 
X Olejnik w prześwitującej bluzce i z torebkę za 10 TYSIĘCY poszła na lunch z       synem.
X Zatrzymano prawą rękę Gowina 
X Macierewicz miał kolizję w Warszawie! Po zderzeniu zniknął...
X Ola Ciupa pokazała się w bikini. Fani gwiazdki zwrócili jednak uwagę na             pewien wstydliwy szczegół...- Bikini rozciągnięte po same uszy.- Dramat.           Szkoda ze na ramiona nie pociągniete- Taka piękna figura, ale te majty             okropne.
X Wielkie zmiany w głowie Jezusa ze Świebodzina 
X Największy polski bank PKO BP podnosi niektóre opłaty za konta i karty.
X Osoby, które zalegały z opłatami za abonament radiowo-telewizyjny, coraz         częściej składają wnioski o umorzenie długów lub możliwość spłaty ratalnej.       Tłumaczą w nich, że nie płaciły przez… Donalda Tuska
X Urbański przyłapany z młodą aktorką serialu TVP! Dlaczego pokazała majtki?

X Jarosław Kaczyński może na razie spać spokojnie 


promuj

piątek, 13 kwietnia 2018

Zbrodnia milczenia




Myślicie, że Was to nie dotyczy? Bo dzisiaj nie Wy jesteście z kajdankami na rękach. Myślicie, że po Was nie przyjdą?
Bo przecież nie zrobiliście nic złego.
W ich oczach złem jest niezależność, opór, krytyka, bunt. A największym złem: organizowanie oporu. A szczytem tego największego zła, gdy opór rośnie i wygrywa. Staszek do dziś był odpowiedzialny za techniczną stronę organizowania oporu. I za to płaci cenę ogromną. Uwierzcie mi, wszystkie zarzuty wobec niego to absurd i prowokacja. Każdemu można taką sprawę sprokurować.
Myślicie pewnie po cichu: coś tam musi być w tej sprawie. Sami przed sobą się usprawiedliwiacie, aby nie robić nic.
Polityku, pośle, redaktorze, publicysto, blogerze, obywatelu. Jeśli teraz nie zrobisz wszystkiego co w Twojej mocy, aby pierwszy więzień polityczny nie został przez zastraszane sądy posadzony, to nie miej później do nikogo pretensji, gdy do Ciebie zapukają o 6 rano, a wszyscy powiedzą: widocznie coś przeskrobał.

Roman Giertych


A to, myślisz że to przypadek?


























promuj


czwartek, 29 marca 2018

Upadek chrześcijaństwa a Zmartwychwstanie



"Po zmartwychwstaniu Chrystus niewiele zrozumiał z logiki, jaka rządziła rzymskim światem – ukazał się kobietom, które według ówczesnego prawa nie miały podmiotowości prawnej, a ich świadectwo było w sądach bezużyteczne. Czy nie było w całej Jerozolimie nawet jednego mężczyzny z nieposzlakowanym kapłańskim rodowodem, któremu Chrystus mógłby się ukazać zaraz po zmartwychwstaniu? Czy koniecznie musimy polegać na świadectwie kobiety, której obce były tradycyjne wartości rodzinne?
Dla Jezusa liczy się nie tyle przemoc, ile niemoc, nie tyle władza, ile służba, nie tyle prawda, ile dobro, nie tyle sukces, ile pokora… Szczególnie ta pokora, która ma znamiona porażki, ta kompletnie niepojęta „przegrana Boga”jest godna pożałowania. Ale swój gest pełen cierpienia Jezus posunął do ostateczności – do krzyża, na którym Bóg daje siebie bez granic, by stanąć po stronie biednych i uciskanych. Stąd życie chrześcijańskie oznacza życie krzyża, naśladowanie Jezusowego dawania siebie innym"

Od samego początku swojej misji, Jezus, pokazał logikę działania, która szczególnie dziś budzi brak zrozumienia, a nawet radykalny sprzeciw poprzez praktykę działania Kościołów chrześcijańskich i ich przywódców. Dziś, chrześcijańskie Kościoły odrzucają logikę porażki Jezusa, chcąc za wszelką cenę być po stronie zwycięzców. Chcą być po stronie tych, którzy tu i teraz mają rację, tu i teraz chcą praw i przywilejów, tu i teraz chcą cieszyć się uznaniem i prestiżem, tu i teraz żądni są bogactwa.

Jeśli nawet Chrystus miał inne wizje porządku społecznego, to są one, a właściwie były od początku niewykonalne, niemożliwe do zrealizowania. I tylko głupi mógłby sądzić, że KK odda wszelkie dobra i władzę dla idei Tego, którego filozofia życia legła u podstaw ich Kościoła. Zaparli się Go już w pierwszym momencie gdy włożyli infuły biskupie, ponad 2000 lat temu.

Kiedy nasze Kościoły zrozumieją, że ich jedyną polityką godną Ewangelii jest właśnie polityka samouniżenia? Że w życiu chrześcijańskim nie chodzi o żaden sukces, żadną władzę, żadne przywileje, żadne bogactwa, żadne poważanie – tylko o  służbę innym, obcym, wykluczonym? Jeśli zatem Kościoły chcą pozostać wierne Jezusowi Zmartwychwstałemu, jak głoszą, de facto muszą przegrać – wyrzekając się siły, odrzucając pokusę władzy i dominacji, ignorując bogactwo i prestiż. Muszą przegrać w oczach świata, by wygrać w oczach tych „najmniejszych i najsłabszych, ale czy stać je jeszcze na takie zwycięskie zmartwychwstanie? Wątpię!!

Biblia już nie wywiera na mnie wrażenia. Nie sprawi mi większego kłopotu przytoczenie z tej samej Biblii nie tylko nonsensownych bądź infantylnych cytatów, ale również i takich, które uwłaczają godności człowieka i uniwersalnym, ogólnoludzkim wartościom moralnym. Dziś znajduję więcej głębokich, mądrych treści moralnych i estetycznych chociażby w dziełach Goethe’go, Szekspir’a czy Tolstoja. Dlatego wybaczcie, ale nie mogę miec szacunku do ludzi, dla ktorych wartośc uczuc religijnych opiera się na cynicznym wyrachowaniu i ….przede wszystkim prymitywnym zastraszaniu. Co Kościół tak naprawdę wie o „bogu/bogach”  (religioznawcy doliczają się ich okolo 5000)? W najlepszym wypadku wie tyle co my. 

Religijni entuzjaści, którzy myślą, że mają licencjat na moralnośc i etykę, na miłość bliźniego - nie nazywajcie ateistów osobami „niewierzącymi”. Oni wierzą w uniwersalne ogólnoludzkie wartości moralne, wierzą w siłę umysłu i racjonalnego myślenia, wierzą w postęp i osiągnięcia w dziedzinie nauki, techniki i medycyny, wierzą w międzyludzką solidarność… A wy wyjdźcie ze swoimi horyzontami intelektualnymi poza granice swojej parafii…najwyższy czas się obudzić …mamy 21 wiek…









poniedziałek, 19 marca 2018

Cenzura kaczej dyktatury !!!



Wczoraj opublikowałam artykuł na temat aborcji. Dziś wchodzę na facebooka i co widzę:























Co w moim wpisie jest "niezgodnego ze Standartami społeczności"????
Gdzie tu jest nienawiść??? 


25 listopada 2015 roku napisałam na blogu POLSKI JUŻ NIE MA no i co? Nie ma.  
Odnosi się wrażenie, że macie gdzieś demokrację, klęskę własnego kraju na arenie międzynarodowej, wolność słowa, bo micha jest pełna, bezrobocie małe, pięć stów w kieszeni. To się na was zemści. Siedźcie wiec dalej popijajac kawkę, oglądając tv, klikając na fb czy Twitterze myśląc- ktoś za nas rozwiąże te problemy. Otóż nie. Nie rozwiąże. Obudźcie się!!

promuj



sobota, 10 marca 2018

TO NIE OJCIEC RYDZYK PONOSI CAŁĄ ODPOWIEDZIALNOŚC ZA UPADEK





ks.Stanisław Walczak




Dziwią mnie w tych dniach ataki na finansowe operacje Ojca Tadeusza Rydzyka. Są one kierowane w niewłaściwym kierunku.

Nie trzeba być ekspertem od spraw Kościoła Katolickiego by wiedzieć, że żaden kapłan i żaden zakonnik nie są osobami autonomicznymi. Każda ich działalność publiczna musi mieć akceptację przełożonych, w tym wypadku przełożonych zakonnych Ojców Redemptorystów. W kwestii działalności medialnej i politycznej mamy tutaj także z przyzwoleniem odpowiedzialnych biskupów katolickich. W ich opinii O. Tadeusz Rydzyk czyni rzeczy dobre, warte wspierania finansowego.

Działalność polityczna Ojca Tadeusza Rydzyka stoi w sprzeczności z katolicką nauką społeczną. Chętnie to udowodnię. Ale ta nauka, w obliczu aspiracji narodowościowych zarówno o. Redemptorystów jak i biskupów leży teraz w szufladzie. W normalnych warunkach duchowni stanęliby murem za prawami człowieka w Polsce.

Pytania o bezczynność Stolicy Apostolskiej są mało zasadne. Watykan kieruje się opiniami, które tam docierają. Jeśli zatem postraszono tam faktem, że odsunięcie O. Rydzyka groziłoby rozłamem w Kościele, to Stolica Apostolska może jedynie prosić biskupów polskich o zaradzenie sytuacji. A ci już raz zawiedli, za czasów papieża Benedykta XVI. Obawiam się, że Stolica Apostolska nie odważy się też na otwarty konflikt z rządem Polskim.

Nie wolno też zapominać, że w Rzymie ciągle istnieją ludzie, którzy z okresu „polskiego boomu” na Watykanie, mają zakulisowy wpływ na całą sprawę. Ojciec Tadeusz Rydzyk jest zatem agentem kościelnym, które działa po to, by część duchowieństwa skażona nacjonalizmem, mogła przeprowadzić zmianę ustroju na taki, który zapewni im swobodę i łatwość istnienia.

Finansowanie projektów o. Rydzyka ze źródeł państwowych tzn, z kieszeni podatników, jest zatem oznaką ugody pomiędzy Kościołem w Polsce i Państwem. Fakt, że strach przed tym zakonnikiem mają wszyscy prawicowi politycy oznacza, że ta część Kościoła dawno już przejęła władze w kraju. Mamy więc do czynienia z niezwykle niezdrową sytuacją. Sytuacją niezgodną z duchem Ewangelii i Kościoła Katolickiego, z sytuacją w której nie widać wyjścia. A skutki będą dla Kościoła tragiczne, czego na razie biskupi nie przyjmują do wiadomości. 
A szkoda.

promuj



środa, 7 marca 2018

Najwyższy czas








SPISEK
Żydzi, YANKEE, UPA, Szwaby,żabojady, cykliści, wegetarianie, stalinowcy, feministki, ateiści, geje, lesbijki, konkubenci! 

ZAGRAŻAJĄ
czyhają, knują, nastają, zaprzeczają! 

TRZEBA WALCZYĆ
i zwalczyć, naprawić, zburzyć, ujawnić, prześwietlić, zaorać, zmiażdżyć, zmasakrować, dopaść, pokazać, ukrócić, zakończyć!

ZADEMONSTROWAĆ SIŁĘ
przełamać front, nakazać, nastraszyć, zastraszyć, zakneblować,

NIE ODPUŚCIMY
nie zapomnimy, pomścimy, wyjaśnimy, naprawimy, zdziałamy, wywalczymy!

TWARDĄ RĘKĄ PIĘŚCIĄ W STÓŁ
zdrajców, kolaborantów, potomków komuchów, salonu, mainstreamu, podstępne podłe szuje, wykształciuchów i młodych, wykształconych z wielkich miast! 

Panie prezesie, wraz z prezydencikiem i nibypremierem, jak i "jego" żałosnym rządem - mam dla was wspaniałą wiadomość! Możecie odetchnąć i wyjść z okopów. Wojna skończyła się w 1945r.


poniedziałek, 5 marca 2018

„WSZYSCY WIEDZĄ”





Autor tekstu:
Anna Karolina KLys                             



Ten tekst zostal ocenzurowany na facebooku, jestem przekonana że dzisiaj w Polsce byłoby inaczej, gdyby przez te wszystkie lata takie teksty były publikowane. 
Eliza

"Trudno znaleźć słowa. Te, które teraz pierwsze przychodzą do głowy są zbyt gniewne, zbyt radykalne. Ale może nie ma już czasu na inne, może teraz trzeba już walić słowami, nie chować się za miękkim „to nieprawdopodobne”, „to straszne”, „jak tak można”?
Skoro tylu ludzi odważyło się powiedzieć i napisać okrutne, nieprawdziwe zdania o ludziach, których poniżano, maltretowano i mordowano, o milionach mamuś, synków, babć i ojców, których kości spalono, a to co zostało, zmielono na pył, aby nie było śladu po ich życiu, to może jest jednak czas, by nie mówić cichym, spokojnym głosem tylko wrzasnąć: ZAMKNIJCIE SIĘ!

Każde kolejne słowo jest jak nabój, jak ostrze, które wchodzi głębiej i głębiej w obolałe ciało. To, że o czymś nie wiecie, to że propaganda i ciche uspokajające mruczenie dysonansu poznawczego pozwala uśpić wszelkie niewygodne informacje docierające z przeszłości, nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla kłamstw. Dla obrażania ludzi, którzy raz zabici fizycznie teraz mają zostać zabici ostatecznie – wymazani z historii. Wiele osób ciężko pracowało by wyczyścić pamięć. Żeby sumienie było bialutkie i trzeszczało świeżym krochmalem, a nie śmierdziało zawiścią, zdradą, okrucieństwem i chciwością.

Wszyscy wiedzą, że przed wojną Żydzi w Polsce okradali chłopów, studentów, robotników, robili macę z krwi dzieci chrześcijańskich, studiowali medycynę i prawo, byli komunistami, posiadali fabryki, w których wykorzystywali chrześcijańskich robotników, witali ukwieconymi bramami Armię Czerwoną w 1920 roku, kolaborowali z Niemcami, dezerterowali z wojska, byli syjonistami, chcieli się asymilować i wtopić w społeczeństwo Prawdziwych Polaków, jedli białą chałkę i bułki a polscy chłopi brukiew z wodą, mieli cały handel w swoich rękach, wykupowali polską ziemie, nie chcieli ciężko pracować, nie uprawiali ziemi, żyli w swoich grupach, wkręcali się do oświaty i kultury by plugawić i wykrzywiać polski język, nie uczyli się polskiego, było ich mnóstwo, właściwie ich nie było.
Wszyscy wiedza, że w czasie wojny (i okupacji) Żydzi byli w Getcie Warszawskim, gdzie tysiące Sprawiedliwych Polaków narażając życie własne i swoich rodzin dostarczało broń, jedzenie w jedną stronę, a w drugą wyprowadzało setki, tysiące, może miliony dzieci i dorosłych, których ukrywano. Ukrywano też powierzone przez Żydów woreczki z tajemniczymi zawartościami, po które po wojnie ktoś się zgłaszał i ten ktoś –nie dzielił się z tymi bohaterami zawartością woreczka, ba! Często nawet nie mówił dziękuję! Niektórzy wiedzą, że było jeszcze getto w Łodzi. No, ale tam to inna historia, tam to Żydzi mieli swoje Państwo, pracowali dla Niemców. Można nawet powiedzieć, że się wysługiwali tym Niemcom.

Wszyscy wiedzą, że Żydzi to tchórze. Dali się zabić. Szli na rzeź potulnie. Sami siebie wsadzali do pociągów, sami siebie wydawali, sami siebie mordowali i palili w piecach krematoryjnych. Mieli taką specjalną policję, która biła i pędziła na Umschlagplatz.

Wszyscy wiedzą, że dzięki Prawdziwym Polakom (od prawej do lewej) w Getcie Warszawskim mogło wybuchnąć powstanie, które się nie udało, więc nie ma o czym gadać… Ale jednak – gdyby nie Prawdziwi Polacy to by go wcale nie było. Ale czy to dobrze, czy źle to już nie wszyscy wiedzą, więc o tym nie mówią na wszelki wypadek. Wszystko co zostało po Żydach zabrali Niemcy. Futra, diamenty, złote zęby. Fabryki. Dywany. Maszyny do szycia.

Wszyscy też wiedzą, że ze środowiska półświatka przedwojennego złodziei i sutenerów kilku mniej honorowych trudniło się w Warszawie szmalcownictwem. Na prowincji raczej nie, bo na prowincji – i to wiedzą już naprawdę wszyscy – „moja babcia pomagała Żydom”. Każda babcia, wujek albo kuzyn dziadka „nosił jedzenie”, „tak mu było żal”, „trzymał w piwnicy, dał jej bochenek chleba, a ona mu na pamiątkę obrączkę”. I to, że Żydzi byli niewdzięczni, że komunistyczna partyzantka, że kradli na wsiach, że zabijali eneszetowców. Chociaż o tym, to chyba też nie wszyscy (jeszcze) wiedzą. Ostatnio za to wszyscy mogli się dowiedzieć, że w gettach żydowskich było życie jak w Madrycie, wesoło, kawiarnie i dobrobyt, a po stronie aryjskiej (polskiej) bieda, podziemie niepodległościowe i strach. (Licentia poetica: Ewa Kurek)

I jeszcze wszyscy wiedzą, że był obóz. Auschwitz. Koncentracyjny. Niektórzy wiedzą, że był też jakiś obóz zagłady. Prawdopodobnie też Auschwitz. I Irena Sendler. Bym zapomniała.

A teraz okres po wojnie – tu już nie tylko wszyscy wiedzą, ale właściwie są świadkami bezpośrednimi tego, że w UB byli sami Żydzi, w partii byli sami Żydzi, stalinowcami byli Żydzi, prokuratorami i śledczymi bijącymi byli Żydzi, jedni Żydzi drugich Żydów wygryźli w 1968 roku, dzięki czemu ci cwańsi wyjechali za granicę, a biedni Polacy chrześcijanie musieli tu zostać i dalej się męczyć, nie w Szwecji, nie w Stanach tylko na Mazowszu. W Kielcach Rosjanie przebrani za Żydów podburzyli chrześcijan, ale w sumie to nie wiadomo kto zabił pewną liczbę Żydów. I to chyba wszystko co działo się po wojnie – ubecy i enkawudyści głównie. A później do Szwecji. I to wiedzą wszyscy. To słyszą, o tym mówią. W tej wersji nie ma białych plam, wszystko się zgadza, daje poczucie dumy narodowej, sprawiedliwości dziejowej, nie razi, nie wymaga zastanowienia, karmi dysonans poznawczy smakowitymi kąskami.
Jest jednak pewna ilość informacji, o których nie wszyscy wiedzą. Ale jednak ktoś wie.

Otóż, „wie się”, że było getto ławkowe przed wojną. Nie wie się dokładnie na czym polegało, wydaje się, że nie było jakoś szczególnie uciążliwe, chyba coś się stemplowało, prawdopodobnie indeksy, trzeba było siadać osobno? To się wie mniej więcej. Wie się, ostatnio jakby częściej, że nawet jeśli komuś zdarzyło się przed wojną być narodowcem i antysemitą (nie bez powodu! A w dodatku w całej Europie były takie trendy, ogólnie nie lubiano Żydów, a jakże!), to później doznawał przemiany w sercu i stawał się Sprawiedliwym (tu przykłady: Zofia Kossak –Szczucka, koniecznie Jan Mosdorf, a być może przebije się ksiądz Trzeciak – wyjaśnić czy to nie plotka).

Wie się tu i ówdzie, że doszło do tragedii w Jedwabnem. Że Niemcy zmusili Polaków –chrześcijan do biernego uczestnictwa w strasznym morderstwie. Kto wie, może ci chrześcijanie nawet bardziej ucierpieli w tym wszystkim, bo najpierw z rąk żydokomuny, później Niemców i później znowu żydokomuny, która robiła jakieś procesy, ludziom życie marnowała, krew psuła. Kwaśniewski pijany albo na kacu gadał bzdury, jak żyć w takim miasteczku, skoro w kółko te kłamstwa?

Wie się też, że był Dworzec Gdański, z niego odjeżdżały pociągi? Pociąg? Do Wiednia albo do Szwecji – a w nim Żydzi. Problem, że nie łatwo rozpoznać na zdjęciach i filmach – kto odjeżdża, bo Żyd, a kto zostaje, bo nie Żyd – bo wszyscy wyglądają identycznie, mają takie same fryzury, ubrania i mówią tym samym językiem. Emigracja – ładne słowo, takie okrągłe i ewidentnie pozytywne jednak. Więc wie się, że była „emigracja’68”. I jest w końcu pamięć. Są ludzie, gazety, zdjęcia, dokumenty, pamiętniki, wspomnienia. W nich mieszka inna opowieść. Tam jest to, o czym nikt nie chce wiedzieć.
Ci, którym udało się legalnie i nie, wyjechać przed 1939 z Polski pamiętali biedę. Bicie. Upokorzenie. Pamiętali bomby podkładane pod sklepy i synagogi. Kamienie latające w powietrzu, dywany ze szkła na chodnikach Mińska, Częstochowy, Bielska, Przytyka. Pamiętali karykatury, wierszyki, „naukowe opracowania”, w których mowa jest o wszach i robactwie, o ogórkowych nosach, o tym, że mają uciekać, zniknąć. Pamiętali, że bali się chodzić ulicami, że bito nie tylko na wyższych uczelniach, ale też w gimnazjach i szkołach powszechnych. Że dzień w dzień w gazetach były informacje o kolejnych „zajściach”. Że odbywały się pogrzeby dzieci, kobiet, mężczyzn, którzy zginęli „bo byli Żydami”. Co mieli więc opowiadać swoim dzieciom? Że tego wszystkiego nie było? Że było cudnie? Więc milczeli albo mówili o strachu i nienawiści. I mówili prawdę. Ta druga strona, ta niepamięć, to codzienne życie, praca, święta, narodziny, wesela, ale też głód, połamane ręce i nosy, roztrzaskane czaszki. Nie ma, nie istnieje taka Polska, która nie byłaby budowana, tworzona przez ludzi różnej narodowości. Nie można wyrwać z encyklopedii literatury polskiej stron z tymi poetami i pisarzami, którzy mieli matkę bądź babkę żydowską – bo zostałaby z niej cieniutka broszurka. Nie można skreślić naukowców „żydowskich”, bo zostanie nam lampa naftowa (o, przepraszam, to akurat można, nie przyznajemy się do noblistów z „pochodzeniem”). Nie można iść przez polskie miasto czy miasteczko i nie widzieć– kto budował kamienice, kto gmachy urzędów, uczelni i bibliotek.

Trudno przyjąć do wiadomości, że Żydzi mieszkali w grupach, ponieważ przez setki lat nie mogli osiedlać się w dowolnych miejscach, nie mogli mieszkać i pracować w centrach itd… Jeśli chodzi o przyrost naturalny- nie prawdą jest, że Żydzi zalewali Polskę” bo wg danych GUS za trzeci kwartał 1936 roku, w kwestii przyrostu naturalnego według religii odnotowano: rzymscy katolicy 12 na 1000, grekokatolicy 11,5 na 1000, prawosławni 10,8 na 1000, mojżeszowi 9,9 na 1000. Twierdzenie, że Żydzi monopolizują polski handel i rzemiosło, jak wynika z danych statystycznych, jest nieprawdziwe, natomiast prawdą jest, że osoby narodowości żydowskiej nie mogą pracować w żadnym urzędzie państwowym, nie mogą być kominiarzami, tramwajarzami ani nawet woźnymi w urzędzie. Według opracowanej przez ekonomistę J. Leszczyńskiego statystyki, w 1938 roku w Polsce Żydzi byli właścicielami 20 tysięcy gospodarstw. Na roli pracowało około 100 tysięcy osób narodowości żydowskiej. 8500 było gospodarstw o powierzchni poniżej 2 ha, 6500 od 2 do 5 ha, 2500 od 5 do 10 ha, 800 do 50 ha i 700 powyżej 50 ha.

W 1937 senator profesor Schorr podczas debaty nad projektem budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu mówił: „Żydzi nie są napływową ludnością w Polsce. My – Żydzi – jesteśmy więzami gospodarczymi i moralnymi związani od tysiąca lat z tym krajem”. Przypomina, że niezliczone sklepiki i stragany żydowskie, warsztaty krawieckie, szewskie, ślusarskie itp. to nie wynik upodobań, przekonań czy uzdolnień żydowskich, ale historycznych uwarunkowań, przepisów i obostrzeń, które przed zaborami i w czasie ich trwania wyznaczały określone miejsca w sferze zawodowej dla osób narodowości żydowskiej. Omawia dziewiętnastowieczne problemy zapaści gospodarczej Polski, niezrozumienia roli rozwoju gospodarczego dla Polski przez szlachtę. Żydzi odsądzani byli od czci i wiary, kiedy namawiali mieszczan i szlachtę do tworzenia wielkiego handlu, przemysłu, bankowości i kolejnictwa: „Żydzi nie chcą imać się ciężkiej pracy na roli, wolą zajęcia lekkie”, „Żydzi, wciągając nasze rodziny szlacheckie do handlu, przemysłu itp., przyczyniają się do rozkładu najpiękniejszych tradycji szlacheckich”, „Nie zyski, procenty, dywidendy, weksle i akcje są ideałem szlachcica” – przywołuje opinie z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XIX wieku. I cytuje pracę ekonomisty Surowieckiego O upadku miast w Polsce: „Po zniszczeniu kraju przez różne smutne zdarzenia, po upadku miast i ich mieszkańców, ze zniknięciem kapitału i gotowych pieniędzy, rękodzieła i handel pozbawione zostały wszelkich środków do utrzymania się nadal w Polsce. Wyjąwszy kilka znaczniejszych miast, wszędzie prawie samym Żydom winna Polska ocalenie handlu i rękodzieł (…) kto bez uprzedzenia patrzy na Żydów, musi przyznać, że zdatność i przemysł ich był dotąd niepospolitym źródłem wzbogacającym Polskę, ale jeśli naród żydowski jest użyteczny krajowi naszemu przez swój przemysł rękodzielniczy, nierównie jeszcze pożyteczniejszym się staje przez handel.

Senator Schorr wymienia nazwiska wszystkich tych Żydów, którzy budowali gospodarkę Polski. Przede wszystkim Leopolda Kronenberga, twórcę: kredytów rolnych dla Domów, Banku Handlowego, Towarzystwa Kredytowego miasta Warszawy, Kasy Przemysłowców, Warszawskiego Towarzystwa Ubezpieczeń, Towarzystwa Wzajemnego Kredytu, Warszawskiego Towarzystwa Fabryk Cukru, Towarzystwa Kopalń Węgla i Zakładów Górniczych, budowniczego kolei Wileńskiej i Nadwiślańskiej, administratora kolei Wiedeńskiej, reformatora statutu Giełdy Warszawskiej i fundatora pierwszej Szkoły Handlowej w Warszawie. Dalej: Poznański, Silberstein, Rozenblatt, Osser, Jarosiński, Barciński, Kon, Ettingonowie – senator Schorr przypomina o wkładzie tych obywateli narodowości żydowskiej w rozwój Łodzi. Na zakończenie powoła się na jeszcze jednego Polaka, ekonomistę Stanisława Szczepanowskiego: "Żyjąc z braku należytego wykształcenia ekonomicznego w świecie ciągłych urojeń i strachów, zrobiliśmy tych Żydów, których mamy przed naszymi oczyma, kozłem ofiarnym wszystkich naszych niepowodzeń i naszego własnego niedołęstwa, a zaledwie przeczuwamy istnienie przyczyn upadku i głębszych, i trudniejszych do usunięcia.”

Wspomni o profesorze Stanisławie Grabskim, bracie premiera Grabskiego, polityku i ekonomiście, który pisał: „demagogicznym frazesem jest zapewnienie, że gdy się wyrzuci Żydów z Polski, będzie przez to samo dość pracy u nas dla wszystkich. Zawodowo czynnych Żydów jest u nas co najwyżej 2 miliony. Przybywa nam natomiast w ostatnich czterech latach rocznie po 300 000 bezrobotnych. Więc gdybyśmy mogli dowolną ilość Żydów z Polski wysiedlić i na wszystkie zajmowane przez nich stanowiska wprowadzić bezrobotnych Polaków, dając im dotknięciem czarodziejskiej różdżki potrzebne dla tego wiadomości i kapitały, to po 7 latach już by wszystkie możliwości zarobkowe wynikające z emigracji Żydów były wyczerpane, a co wtedy? Kogo byśmy z kolei usuwali poza granice?”

I nie można spalić wszystkich świadectw ludzi, którzy zamknięci w gettach od jesieni 1939 (a było ich w Europie Wschodniej 1100, z czego absolutnie najwięcej w granicach II RP) umierali z głodu, wyłapywani do ciężkich prac jak niewolnicy, na boso, gołymi rękoma budowali drogi, sprzątali gruz, wykładali nagrobkami swoich bliskich rynki i podwórka. I nie można zakrzyczeć tego, że to Polacy-chrześcijanie mogli wyczuć lekki akcent, nieco przestawiony szyk zdania, albo błędy gramatyczne, a nie niemiecki wermachtowiec spod Lipska czy Monachium. I to sąsiedzi wiedzieli, gdzie kto mieszka. To oni wskazywali skrytki, podpalali schrony, to oni: strażacy, granatowi policjanci i dobrotliwi sąsiedzi. I to dla wielu, wielu tysięcy tych dobrotliwych chrześcijan Żydzi stali się źródłem dochodu. Kto miał „swojego Żyda”, ten mógł, przynajmniej przez jakiś czas liczyć na pieniądze, biżuterię, narzędzia, ubrania. Później, gdy dobro się kończyło – obie strony rozstawały się. I ten, kto uszedł z tego z życiem miał niebywałe szczęście. Bo najczęściej jednak szczęścia nie miał.  I o ile nie zabił go dotychczasowy gospodarz, to ginął z głodu, zimna, przypadkowego spotkania z „niesprawiedliwym”. Czego jeszcze nikt nie wie? Że ci głupi Niemcy tak bardzo nie lubili się dzielić dobrem, że zarządzili karę śmierci za handel z Żydami? Za dostarczanie im jedzenia i przechowywanie? Albo tego, że ci głupi Niemcy skazali na śmierć matkę i syna – Prawdziwych Polaków, którzy zabili cala przechowywana u siebie żydowską rodzinę (w tym dziecko) kiedy skończyła się żydowska kasa?

Czego jeszcze nie wiecie?

Że Malowany ptak to nie fantazja? Że kobieta, która przeżyła egzekucję i wyczołgała się spod trupów, w tym ciała swojej córeczki – nago uciekała do lasu, a polscy chłopi przeszukali ją ginekologicznie, bo chcieli pieniędzy i obrączki?

Czego jeszcze nie wiecie?

Że ci, którzy przeżyli w ZSRR (w tragicznych warunkach), gdy wracali do Polski PO WOJNIE byli wywożeni na Dolny Śląsk, nie mogli wrócić do swoich domów- bo tam czekała na nich śmierć? Czego jeszcze nie wiecie? Że PO WOJNIE z nagrobków z żydowskich cmentarzy budowano, tak jak za Niemca – podwórka, mury i koryta dla zwierząt? Nie wiecie co stało się z masowymi grobami, z miejscami gdzie zakopano dziesiątki, setki ludzi, gdy „likwidowano” getta? Nie wiecie, że na terenie obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem, gdzie zagazowano w ciężarówkach nie mniej niż 160 TYSIĘCY LUDZI, w tym 15 tysięcy dzieci z getta łódzkiego PO WOJNIE był sklep gminnej spółdzielni? I w miejscu, gdzie tysiące i tysiące ludzi przeżywało niewyobrażalną katorgę-leżały sobie w pryzmach, jakże potrzebne rolnikom, nawozy i węgiel.

A może nie wiecie tego, że ta „żydowska kasa” te talerze, buty, krzesła i maszyny do pisania nie paliły rąk Prawdziwych Polaków, że nie poszli PO WOJNIE do żadnej organizacji żydowskiej i nie oddali tego „spadku” mamrocząc coś o tym, że im przykro?!

Nie uda się schować teraz za tymi, którzy byli ludźmi do końca. Za tymi, którzy byli bardziej sprawiedliwi niż chciwi. Za tą garstka Sprawiedliwych. Ich było ZBYT mało wtedy by pomóc braciom i siostrom, i zbyt mało teraz-przy przesłonić niesprawiedliwych, głupich i złych. I pewnie będzie przesadą propozycja, żeby sprawdzić sobie „Listę kadry kierowniczej aparatu bezpieczeństwa w latach 1945-1953”? Kto, gdzie i jak długo był w tym UB? I dlaczego jest to tak niesamowicie ważne, najważniejsze właściwie – czy był „pochodzenia” czy nie??

Wyczyśćcie swoje sumienia, tylko używajcie mocnego wybielacza. Może wypali w nich dziurę, przez którą zobaczycie wykrzywione w głupim, okrutnym uśmiechu twarze Prawdziwych Polaków, twarze miłych pań, które mówią: „idź stąd, ja ci nie mogę pomóc”? I uważajcie na lustra. Bo w nich zobaczycie własne twarze.
I co wtedy wszyscy będą wiedzieć?"


promuj



środa, 21 lutego 2018

Daj mu na imię Wojtek, tak go ochrzciłem







"Byłem niedawno przy różnych okazjach na trzech różnych oddziałach położniczych trzech warszawskich szpitali. Na wszystkich zauważyłem, że ksiądz wchodzi nieproszony do sal poporodowych oraz pokojów na patologii ciąży z ofertą wsparcia i komunii.
Czyli, innymi słowy: obcy mężczyzna, nie lekarz, nie pracownik medyczny, nie położnik, wchodzi bez pytania do pokoju obcej kobiety w najbardziej intymnym okresie jej życia. A w środku kobiety półnagie, z obnażonymi piersiami, po poronieniach, po łyżeczkowaniach, z ranami po cesarkach, płaczące, cierpiące, w bólu.
Każdy z tych księży zachowywał się, jakby miał PRAWO wejść do środka bez pytania, bo taką ma posługę.
Nasuwa mi to sporo pytań.
Czy prawo kobiety do prywatności nie jest już tu najważniejsze?
Czy ksiądz to nie obcy, nieproszony mężczyzna? A gdyby tak hydraulik wszedł, gdyby miał podejrzenie, że rura cieknie?
Czy pan psycholog z ulicy, w poczuciu chęci niesienia pomocy, też mógłby tak sobie wejść? A rabin lub imam? Przecież też chce nieść identyczną pomoc.
Nikomu nie odmawiam posług religijnych w chwili cierpienia. Ale przecież kobieta o księdza może poprosić. Może przy przyjęciu do szpitala zaznaczyć na karcie okienko (powinno takie być!): "potrzebuję pomocy duchownego". Bo - ponownie z obserwacji - większość kobiet z tej posługi NIE KORZYSTA.
Dziewczyny, kobiety, panie - czy któraś może mi wyjaśnić, czy to jest normalne w XXI wieku w cywilizowanym europejskim kraju?"

                                  ************
"Na sali poporodowej byłam sama z dzieckiem, cztery godziny po porodzie, mąż wyszedł po coś do samochodu. To był taki moment, kiedy umęczona porodem wreszcie dostałam dziecko i mogłam się mu na spokojnie przyjrzeć. Byłam w szoku, bezbronna, osłabiona, obolała, kiedy ksiądz wszedł do mnie bez pukania i zapytał - zwracając się do mnie "na ty" -  kogo urodziłam. Nie wiem, dlaczego grzecznie odpowiedziałam na jego pytanie, że mam chłopca - opowiada nam kobieta, która prosi o anonimowość.
I kontynuuje: Ksiądz podszedł do mojego dziecka, zaczął robić nad nim dziwne ruchy, coś mamrotał pod nosem, skropił mi dziecko jakąś wodą, a do mnie powiedział: Daj mu na imię Wojtek, bo tak go ochrzciłem. Popsuł mi czas cieszenia się dzieckiem, mówił do mnie na ty, odprawiał jakieś gusła nad głową mojego synka, nie wspominając już o tym, że bez pytania o zgodę niby go ochrzcił. Wtedy byłam zbyt słaba, aby jakoś sensownie zareagować. Żałuję, że nie było obok mnie męża. Pogoniłby go w sekundę ..Anna"

promuj

sobota, 17 lutego 2018

Szopa się wali...


























"Prokuratura potwierdza opisane przez nas ustalenia biegłych - że załoga tupolewa świadomie złamała przepisy bezpieczeństwa w Smoleńsku, a gen. Błasik jest współwinny tragedii....
W opinii biegłych prokuratury najważniejsze są dwie kwestie: odpowiedzialności załogi oraz dowódcy sił powietrznych gen. Andrzeja Błasika..... Biegli nie znaleźli żadnych dowodów na wybuch, a zatem i na zamach. ...Biegli inaczej niż rosyjski MAK i rządowa komisja Jerzego Millera interpretują obecność generała Błasika w kokpicie. MAK pisał o „bezpośredniej presji na pilotów", komisja Millera o biernym obserwatorze i jednym z elementów „presji pośredniej". Biegli prokuratury idą dalej. Ich zdaniem obecność gen. Błasika w kokpicie miała wpływ na załogę i podejmowane przez nią decyzje"...
http://wyborcza.pl/7,75398,23034838,upada-teza-o-zamachu-prokuratura-reaguje-na-tekst-wyborczej.html


Za kadencji gen. Błasika jako dowódcy Sił Powietrznych w podległych mu jednostkach miały miejsce dwie duże katastrofy lotnicze: w Mirosławcu oraz w Smoleńsku. Zginęło w nich 116 osób. Mam nadzieję, że Polska nigdy się nie doczeka następcy Błasika, bo tylu generałów w tak krótkim czasie nie zginęło na żadnej wojnie światowej. Nikt wcześniej nie okazał się "taaaaaakim strategiem" aby pogrzebać tylu oficerów w takim lapsusie czasu. Co więcej, Błasik dobrze był znany w jednostkach w których służył, zawsze był karierowiczem, nie lubianym przez kolegów, a co do bezpieczeństwa, sam łamał zasady, choćby latając CASĄ bez uprawnień. I nie przyjdzie nikomu z PiS do głowy, że gdyby po katastrofie CASY został zdegradowany to Lech Kaczyński dzisiaj by żył.... Uratował Błasika przed dymisją ....na swoją zgubę!!!! Od ośmiu lat byłam zdania i go nie zmienię - generał Błasik powinien pośmiertnie być zdegradowany do stopnia szeregowego, a nie uhonorowany pogrzebem na koszt państwa, a wdowa obdarowana wysokim odszkodowaniem. Dość tych uprzejmości na koszt podatnika. 

Ta słowiańska niefrasobliwość od stuleci zżera polski naród. Ustroje się zmieniały, rządy upadały, kraj stracił suwerenność, potem ją odzyskał a w mentalności Polaków nic się nie zmieniło. W poprzednim ustroju (przed rokiem 1989) satyrycy śpiewali, że nieważna jest "jakość", wystarczy "jakoŚ". Ustrój się zmienił, ale JAKOŚ pozostało do dziś. Dlatego słyszymy o tylu wypadkach drogowych, fuszerkach budowlanych, błędach lekarzy i prawników, rozpaczy osób dotkniętych klęskami żywiołowymi, itp. Wygląda na to, że 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku zderzyły się ze sobą dwie mentalności słowiańskie. Polska niefrasobliwość i rosyjska bylejakość. W połączeniu - katastrofa. Wszelkie szukanie innych wyjaśnień tego nieszczęścia jest bezcelowe, bo trudno o bardziej racjonalne wyjaśnienie. 

Błasik był w kabinie pilotów bez wątpienia. Milczał. Stał jak kat nad grzeszną duszą, jego ciało  znaleziono tam gdzie ciała ludzi znajdujących się w kokpicie....ale to i tak nie ma znaczenia, piloci gnali na stracenie, nie zważając na ostrzeżenia. Woleli nie ryzykować kariery, to zaryzykowali życiem swoim i pasażerów. No i się nie udało. Wykonywali rozkazy, będąc zniewolonymi, pozbawionymi możliwości prawidłowego wykonywania żołnierskich obowiązków. Zniewolonymi przez Prezydenta (co potrafił Lech Kaczyński, to wiemy choćby po historii gruzińskiej) i Dowódcę Sił Powietrznych.

Ale jestem przekonana że Macierewicza i jego ciemniaków nawet ich Prokuratura na pewno nie przekona.


promuj

piątek, 16 lutego 2018

Jarosław przywrócił nam godność.





                           Archiwalne zdjęcie, polska 2014, ojciec ze szwagrem przed wygranymi
                       przez PiS wyborami. Nic nie było, państwo praktycznie nie funkcjonowało.                                                              Dopiero Jarosław przywrócił nam godność    

I ten tłumok był kiedyś lekarzem, teraz to tresowana do powtarzania sloganów papuga.Trzeba mieć nieźle głowę zrytą, żeby taką propagandę uprawiać, ale jeszcze bardziej żeby w to wierzyć. 

Pani Kopcińska, a gdzie ten twój prezes był przez 8 lat jak niby tego państwa nie było? Gdzie on był? Państwo nie istniało - ale żoliborskiemu pasożytowi istniało i funkcjonowało się w tym wprost fantastycznie. Płaszczył coraz tłustsze dupsko w tym "komunistycznym" Sejmie i pobierał dietki oraz inne frukty bez zająknięcia, ta nieistniejąca Ojczyzna hołubi go od 25 lat jak niemowlę, wozi po całym kraju limuzynami, otacza oddziałami goryli....
Dyskusja z takimi jak ta pani nie ma najmniejszego sensu :) można przekonać wątpiącego, ale nie osobę wierzącą, bo pani Kopcińska wierzy w pierwszego sekretarza Jarosława Kaczyńskiego i przodującą rolę partii PiS.


Będę wredna i zapytam, czy jak prezes "kopnie w kalendarz" to Polski też nie będzie?


poniedziałek, 29 stycznia 2018

"Dlaczego nie byli ubezpieczeni"




Autor RADEK TEKLAK 

"Nanga Parbat. Zgodnie z przewidywaniami Polacy dali głos i znowu mam ochotę zwymiotować na rodaków. Ale ja nie o tym.

W dyskusji pada często Pytanie Ostateczne: dlaczego nie byli ubezpieczeni? Byli. Natomiast ubezpieczenie nie pokrywało kosztów transportu ekipy ratunkowej spod K2. MSZ udzielił gwarancji na 50 tys. dolców, Pakistan dostanie hajsy i prawdopodobnie nie pójdą one nawet z naszych podatków. Widziałem dwie zbiórki pomocowe – w złotówkach kilka godzin temu było 264 tys., w eurosach z zaplanowanych 100 tys. mieli już 83 tys. Więc ustaliwszy to, skończmy ten żenujący festiwal pierdolenia o „kradno mi z podatków na głupie hobby zamiast dać na horom curke”.

Natomiast mam inny temat do poruszenia. Jak wszystkie mędrki od „powinni się byli ubezpieczyć” wyobrażają sobie akcję ratunkową w wysokich górach? Że co, na 7000 metrów na każdym ośmiotysięczniku stoi baza murowana, taka bacówka czy też schronisko, w której siedzą ratownicy pracujący dla konkretnych ubezpieczycieli i ściągają himalaistów jak jest bieda?

Czy może baza stoi na 500o metrów? Albo na 3000? I siedzą w niej ludzie od ubezpieczycieli, którzy tylko czekają na sygnał, żeby popędzić w góry i ściągać himalaistów jak jest bieda?

Czy może, kurwa, u podnóża góry stoi balon, którym przedstawiciele ubezpieczyciela lecą sobie do góry, po czym desantują się, przypinają zziębniętych himalaistów do lotni i fruną z nimi w dół? Albo zjeżdżają na nartach, wlokąc za sobą tobogany?

Dochodzi do zabawnych sytuacji, gdy utkną dwie wyprawy jednocześnie, ale jedna ma chujowe połączenie w Playu i nie może się dodzwonić do Axa (niebieskie kurtki), więc gniją w śniegu, a druga ma telefon satelitarny i ratownicy z Compensy (żółte kurtki) już jadą na sygnale ratować niefortunnych podróżników.

Poważnie, jak sobie wyobrażacie akcję ratunkową w sytuacji, gdy jesteście ubezpieczeni od wszystkiego?

Na Nanga Parbat nie ma bazy TOPR-u, GOPR-u czy tam NPOPR-u, gdzie siedzą ratownicy i czekają na sygnał od ubezpieczyciela: ruszajcie, ino wartko, ale tylko ci z PZU (granatowe kurtki), MetLife (zielone kurtki) czeka, bo coś się w polisie nie zgadza, i chyba w tej tanioszce, którą podpisały te naiwne łosie akcja ratunkowa powyżej 7k metrów jest wyłączona z ubezpieczenia.

Akcja ratunkowa w takich sytuacjach opiera się wyłącznie na uczestnikach innych wypraw, i to pod warunkiem, że są w pobliżu. Francuzka (w chwili gdy to piszę, chłopaki zeszli bez Mackiewicza i fruną do Skardu[1]) miała gigantyczne szczęście, że akurat po sąsiedzku nasi szykowali się do ataku na K2 i byli zaaklimatyzowani na odpowiedniej wysokości. Na dodatek zaprezentowali nadludzką wytrzymałość i po przybyciu pod Nanga Parbat, 1100 metrów w górę, częściowo po ciemku przebiegli niczym cyborgi. Nieludzkie szczęście, bo w tej chwili „po sąsiedzku” jest tylko jeszcze jedna wyprawa, która tak się składa, przebywa w Obozie 1 na wysokości 6050 metrów i ma do Nanga Parbat w linii prostej półtora tysiąca kilometrów. Bo są, kurwa, pod Mount Everestem. W tej chwili nie ma tam nikogo więcej, bo zimą na ośmiotysięczniki wspinają się tylko Polacy, Rosjanie i pojeby.

„Noale przecież śmigłowiec”

W okolicy Nanga Parbat lata tylko armia. Indie i Pakistan napierdalają się tam od lat o Kaszmir, więc lotów cywilnych nie ma. Pechowo składa się tak, że pakistańska armia korzysta z helikopterów[2], które nie są w stanie wspiąć się powyżej 6000 metrów. Tak zwyczajnie, po helikopterowemu – nie są w stanie polecieć wyżej. Do tego pogoda. Naszą ekipę spod K2 Pakistańczycy wysadzili na Nanga Parbat na wysokości 4800 nie dlatego, że pilotowi nie chciało się lecieć wyżej.

Podsumowując. To, czy byli ubezpieczeni (byli) czy nie, nie ma w tej konkretnej sytuacji najmniejszego znaczenia. Mogli sobie zapłacić nawet miljord dolarów, a i tak niczego by to nie zmieniło. Jak w Pakistanie nie masz dojść do generała, śmigłowiec nie wystartuje po kwadransie.

Oraz jeszcze jedno. Art. 36 Konstytucji mówi: podczas pobytu za granicą obywatel polski ma prawo do opieki ze strony Rzeczypospolitej Polskiej.

Pamiętajcie o tym podczas pobytów ZAGRANICO. Nieważne, czy zgubicie paszport w Australii, zaatakujecie Mount Blanc w Kubotach, czy utkniecie w lodowej jamie na Nanga Parbat. Jako społeczeństwo powinniśmy dbać o swoich. Nawet jeżeli nie mają ubezpieczenia (mają).

Aha, wszelkie próby dyskusji o tym, czy himalaizm to hobby bezpieczne, pożyteczne, sensowne, czy wręcz przeciwnie, będą kasowane. To nie ten wątek a himalaistów wolę od piłkarzy nożnych. Są tańsi w utrzymaniu a ich kibice nie rozpierdalają mi miasta po tym, jak ich idole wejdą zimą na K2.

[1] Giambiasi twierdzi, że próbuje zorganizować śmigłowiec, który poleci po Mackiewicza. Szuka czegoś, co wleci powyżej 7000 metrów.
[2] Mają następujące maszyny: Aerospatiale, Mi-17 i Bell, te pierwsze latają maksymalnie na pięciu tysiącach metrów, Mi-17 i Bell na sześciu. Ergo – armia pakistańska nie ma na stanie maszyn, które byłyby w stanie podjąć ludzi powyżej sześciu kilometrów. Mackiewicz i Revol utknęli na wysokości 7300 m"

http://teklak.pl/2018/dlaczego-nie-byli-ubezpieczeni/#comment-6509