wtorek, 1 grudnia 2009

GRUDZIEŃ 2009 wszystkie wpisy



    Samych szczęśliwości w Nowym 2010 Roku

                      

Politycy też bawić się będą na balach sylwestrowych i tak: eurowazeliniarze na dyskotece  w Brukseli, zaprosili nawet na ten bal swego Ojca duchowego, Ajatollacha Rydzykoni, który to po Sylwku udaje się w pielgrzymkę do USA oskubać Polonię amerykańską
http://elfyourself.jibjab.com/view/XvSbLZPCDs3YrVx9yDzI

Prezydent z myślą o wyborcach wiejskich nie urządza balu w pałacu Namiestnikowskim, wynajął skromną fermę, aby pokazac wyborcom że jest "swój chłop"
http://elfyourself.jibjab.com/view/SAaJyj2eYnzJwYfk0HOA

W podziękowaniu za lizanie butów prezes YARO zaprosił na fermę ścisły sztab kombinatorów ups....literówka, powinno być koordynatorów zwanych potocznie "przydupasami"
http://elfyourself.jibjab.com/view/tG39DwwsbavIAVomLp7p

A najpiękniejsza Polka, prawa ręka Ajatollacha, zaprosiła na Spartakiadę Zimową Łgarzy Politycznych najbardziej kochanych i najbardziej prawdomównych polityków naszego parlamentu
http://elfyourself.jibjab.com/view/ecdrxeJlQQY1piTk


Ja dziękuję Wam 23 000 razy za ponad 23 000 komentarzy, a z okazji Nowego Roku życzę Wam i Waszym bliskim otrzymywania od życia samych radosci, oraz satysfakcji dzielenia się tymi radościami z innymi.
http://www.youtube.com/watch?v=0wCntR-95FA&feature=related

Eliza (23:30)

29 grudnia 2009

Pośle Wasserman - bujać to las, ale nie nas!


Nie mam się czego wstydzić, tak naprawdę nie mam się z czego tłumaczyć - zeznał przed hazardową komisją śledczą Zbigniew Wassermann. Od dzisiejszego przesłuchania zależy, czy poseł PiS jak i jego koleżanka klubowa, B.Kempa wrócą do komisji. Posłowie PiS zostali wyłączeni z komisji śledczej na początku grudnia. W 2007 r. Z. Wassermann (wówczas koordynator ds służb specjalnych) i Beata Kempa (ówczesna wiceminister sprawiedliwości) zgłaszali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej. Według PO, Kempa i Wassermann powinni zatem zeznawać przed komisją, jako świadkowie, bo brali udział w procesie legislacyjnym, którego badaniem zajmują się sejmowi śledczy.


Oglądałam ten PiSowski spektakl bezczelnosci, chamstwa i propagandy w wydaniu Z. Wassermana i jak przystało na PRLowskiego prokuratora wygłaszał mowy godne komunistycznych działaczy, ale z pewnością miłe uszom moherowych adoratorów.
Wasserman skompromitował się dzisiaj na całej linii. Widać, że facet doskonale wiedział o przekrętach PiSu, na dodatek sam jest umoczony poprzez swoich doradców i pomocników, etatowych pracowników kasyn i firm hazardowych. Jedno wielkie bagno.

Skoro PiS i jego przedstawiciele tacy prawi i sprawiedliwi to powinni bez szemrania i bez impertynencji spokojnie wytłumaczyć się ze swych ról w przygotowaniu poprzedniej ustawy. Wasserman cały wysiłek poswięcił na odpowiadanie nie na temat,  momentami zapominając  w jakiej roli występował przed komisją, a nawet posunął się do takiej bezczelności iż starał się dyscyplinować i kierować pracami komisji i jej przewodniczącego.
Momentami można było nawet Wassermanowi i współczuc, taki był żałosny, tak wił się jak piskorz, kłamiac jak z nut,  ale przed współczuciem powstrzymywała pamięc o komisji ds.PKN ORLEN i „szopki” jakie tam wyprawiał Wasserman,  każde pytanie było poprzedzone tezą. Nie dopuszczono Celińskiego do zadawania pytań świadkowi, zabroniono Widackiemu reprezentowania Kulczyka przed komisją, co okazało się bezprawne. Wasserman jeździł do Niemiec gdzie przesłuchiwał jakiechś szemranych świadków od których miał otrzymać „porażającą wiedzę”, ale od kiedy ci świadkowie zaczęli ujawniac fakty niewygodne dla Wassermana to okazało się, że są "mało wiarygodni".
Później, poza komisją, spektakl przed kamerami dała B.Kempa. Ta to ma parcie na szkło!!. Mam nadzieję, że po tym koszmarnym doświadczeniu niemożności ustalenia czegokolwiek z PiSem, Platforma Obywatelska już nigdy nie zrobi niczego pod presją politycznego Rydzykowa. Z. Chlebowski i M. Drzewiecki zasługują na moralne potępienie, a prokuratura powinna przeprowadzić postępowanie wyjaśniające "w sprawie", jeśli są ku temu powody. To wszystko. PO nie powinna już godzic się na powoływanie jakichkolwiek  komisji śledczych, gdyż służą one PiSowi i SLD do kompromitowania samej idei komisji śledczej.
Mam nadzieję że PiS nie doczeka w komplecie najbliższych wyborów i większość tej wierchuszki PIS-u będzie wybory oglądać zza krat więziennych, rzeczywistości zaczarowac się nie da nawet takimi „oratorami” jak Wasserman i Kempa.


To już niestety przeszlośc panie Wasserman:
http://haneczka1950.blox.pl/resource/Ku_Klux_Klan_4_RP.jpg
http://www.youtube.com/watch?v=GfvRxAWHz5w&feature=related
Eliza (07:21)

27 grudnia 2009
Dramat RPO - ostatkiem sił, uruchomił komputer.....

"Jak na ironię, leżę złożony ciężką grypą A/H1/N1. Sądziłem, że walczę o innych, okazało się, że i o siebie. Na razie bezskutecznie" - taką wiadomość od Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego mogli przeczytać po południu 25 grudnia użytkownicy serwisu Twitter. "Na ironię", bo Kochanowski mocno krytykował rząd i minister zdrowia Ewę Kopacz za działanie w sprawie wirusa świńskiej grypy, który pojawił się w Polsce. Pisalam na ten temat tu  http://eliza-dumoulin.blog.onet.pl/1,DA2009-11-13,index.html  
Dzisiaj 26 grudnia już mamy inne rewelacje , RPO dopytywany o wczorajszy wpis, przyznał: "Nie robiłem testu, ale myślę, że najgorsze minęło. Chorujemy zespołowo. Córka znacznie ciężej ode mnie przechodziła tę grypę, a że potwierdzono ją u córki, a ja - ponieważ jestem chory razem z nią - więc już nie robiłem testu. Ale według opinii lekarskiej jest tego duże prawdopodobieństwo " - powiedział.





Rzecznik Kochanowski „wiarygodny”... jak zwykle. Jeszcze trochę, kiedy powie, że po wtorku będzie środa - to zacznę się zastanawiać czy aby napewno. Jak mu nie wstyd? Pies drapał JEGO prestiż, ale on ośmiesza urząd - który Polakom jest potrzebny. Pamiętam, gdy powstało to stanowisko - cieszyłam się i myślałam - to wyznacznik prawdziwej demokracji. Bo każda władza korumpuje, a rządzącym - z jakiej partii by nie byli - zawsze mniej czy więcej uderza do głowy woda sodowa. Ktoś musi być NASZYM rzecznikiem - choćby kulawym (bo blisko rządzących) z natury. Pan Kochanowski zrobił z tego Urzędu partyjną propagandową szczekaczkę, a teraz udowadnia, że to klaunada za pieniądze podatników. I to już przestaje być śmieszne. PiS poprzez osobę Kochanowskiego nie wie już samo jaki bat ukręcic na minister Kopacz, aby Jej zaszkodzić?! W przypadku ochrony życia i zdrowia dla zarządzającego resortem nie mają znaczenia przypadki indywidualne, nawet tragiczne w skutkach. Ma znaczenie jedynie prawdopodobieństwo ich wystąpienia. Sprawa świniej grypy została rozdęta medialnie - zupełnie nieproporcjonalnie do skali rzeczywistego zagrożenia. A RPO tylko wali parę w gwizdek partyjniacki PiSu. Postępuje w ten sposób zgodnie z przedwojennym porzekadłem: niech brzuch pęknie - byle gospodarza zniszczyć.  A postępowanie Ewy Kopacz nadal popieram i jestem pewna, że gdyby nie było tylu ludzi złej woli którzy wkładają jej patyk w szprychy, sprawy służby zdrowia z pewnościa wyglądałyby lepiej, bo Kopacz zapału do pracy ma za dziesięciu, niestety przeszkadzających w tej pracy i obrzydzających może liczyc na dziesiątki.
Gdzież zatem pan RPO nabawił się świniej grypy? Z pewnością nie w tramwaju. Przypomina mi się tu tekst Laskowika: "Ja was widziałem o świcie w tramwaju, jak powracałem luźno sobie z balu".....
Pan RPO powinien się autonomicznie zabezpieczyć. Ot, choćby namolnie nie uczestniczyć w zbiorowych imprezach - gdzie prawdopodobieństwo nabycia choroby jest wyjątkowo duże. Do takich imprez należą m.in. msze, które RPO wręcz uwielbia. No cóż - jakie zwyczaje, takie i choroby.

Po napisaniu art."Pani minister zaszczepic rzecznika, dostałam kilka e-maili, jakżesz dzisiaj aktualnych, przytoczę  jeden z nich: 
"Za komuny walczyliśmy ze sklepami za żółtymi firankami. Wtedy to było zasadne. Teraz powinniśmy walczyć ze zwykłymi zadymiarzami-karierowiczami jakim jest pan RPO! Jest ordynarnym przeżuwaczem forsy wyrabianej przez naród! Gdyby zwykły Kowalski zachorował na taką grypę, to miałby poważny problem. Jego śmierć wskutek tej grypy miliony razy byłaby bardziej prawdopodobna, aniżeli pana RPO. Pan RPO jest zatem za żółtymi firankami - i uważa to za zupełnie normalne zjawisko w kwestii demokracji i praw obywatelskich. On nawet się nie zastanowi przez sekundę nad tym: jakie leczenie przysługuje jemu, a jakie innym obywatelom! I tu właśnie widać szczególnie dobrze że RPO jest zwykłym, komuszym sekretarzem. Nie stoi tygodniami w kolejce do lekarza, a jego leczenie jest OBOWIĄZKOWO DARMOWE! Bo on jest taki ważniak jak sekretarz PZPR. 
I jaki on biedny! Na lekarstwa pewnie nie ma! Gdy przychodzę do mojej apteki osiedlowej, to ciągle widzę emerytów, którzy rezygnują z zakupu recepty. Pytają co muszą wykupić, aby się leczyć. Lekarz piszący taką receptę musi wiedzieć o tym problemie. Dlatego nie zazdroszczę lekarzom, jeśli są ludźmi uczciwymi. Bo oni i tak muszą wiedzieć, że ten chory człowiek i tak lekarstw nie wykupi.
Grażyna Konopka”

Przed chwilą dowiedzieliśmy się z telewizji, iż pan rzecznik Kochanowski tylko myślał, że jest chory na świńską grypę, ale już się b.dobrze czuje z czego mniemam, że z pewnością nie chorował na żadną grypę, bo chory wyleczy świńską grypę w tydzień, na sezonową chory potrzebuje nawet i 3 tygodnie. Co tu naprawdę jest grane? A może komuś potrzebny jest psychiatra??
Eliza (07:00)

23 grudnia 2009
 
Do światecznych życzeń dorzucę ten obrazek specjalnie dla "koguta" w podziękowaniu za wszystkie śmieszne wpisy, wesołych "ślizgów"
Eliza (08:24)

21 grudnia 2009
 
        Dobre słowo rozwesela serce każdego człowieka
       nie oszczędzaj miłych słów - wielu ludzi na nie czeka.


Z okazji Świąt Bożego Narodzenia

Moim Czytelnikom, wiernym Komentatorom jak i całej Rodzinie Blogerskiej bez wyjątku - wypoczynku w gronie rodzinnym, wyciszenia duszy, miłych chwil i samych radości z całego serca życzy
Eliza

Kiedy będziecie zasiadac do wigilijnego stołu pomyślcie przez chwilę o biednych i bezdomnych, o bliskich którzy odeszli, o naszych żołnierzach w Afganistanie i o naszych rodakach na obczyźnie.


------------------
Sobota, 26 grudnia 2009
Bardzo się cieszę że zamknęłam komentarze, choc wahałam się bardzo długo!! Kiedy czytam "życzenia" na wielu blogach, byłoby mi przykro czytac to samo na moim.  Wiem że stali czytelnicy i komentatorzy to zrozumieją.
Eliza (08:54)

18 grudnia 2009
"Arbeit macht frei" - ale hieny nie mogą pozostac na wolności !

Tablica z napisem "Arbeit macht frei" została skradziona w nocy z bramy muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Na historycznej bramie umieszczono już kopię napisu. - To nie była przypadkowa kradzież. Złodzieje musieli się dobrze przygotować
O zniknięciu tablicy straż muzealna powiadomiła policję o godz. 5.50. Jeszcze około godz. 3.00 strażnicy widzieli tablicę. W nocy dyżur w muzeum pełniło czterech pracowników ochrony. Policja poinformowała, że zabezpieczone zostały ślady w okolicy bramy. Sprowadzono psa tropiącego, który początkowo podjął trop. Zgubił go przy drodze, co sugeruje, że złodzieje dysponowali samochodem. Policja wyznaczyła pięć tysięcy nagrody za pomoc w odzyskaniu tablicy Na historycznej bramie umieszczono już kopię napisu. Napis "Arbeit macht frei" (Praca czyni wolnym) nad oświęcimską bramą został wykonany w obozowej ślusarni przez więźnia Jana Liwacza




Autor tego napisu -Jan Liwacz- więzień. Wykonał tą pracę na rozkaz Niemców, czy mógł nie wykonać rozkazu? Mógł. Zginąłby natychmiast. Jan Liwacz wykonał wiele innych "drobiazgów". Nie z własnej woli, bo odmowa równała się śmierci. Auschwitz nie był obozem rekreacyjnym.
Dawno już czytałam książkę "Byłem asystentem doktora Mengele". Węgra, który jako więzień przetrwał przymuszony do pracy z tym człowiekiem, nadającym się nie na lekarza, lecz pacjenta. Skrajnie sadystyczne eksperymenty na kobietach, mężczyznach, dzieciach, których dopiero śmierć czyniła wolnymi.
Z szacunku dla tych więźniów, tych ofiar, nie wolno kalac takich syboli jakim była ta tablica.

To jest przygnębiający skandal i jeżeli stac wszystkich na poważne komentarze, chętnie poczytam co o tym sądzicie, Ci którzy chcą "wrzucic" swoje luzackie myśli niech się wstrzymają.
Ukradziono bowiem nie samochód dyrektora Auschwitz, lecz jeden ze światowych symboli. Do jakich przestępstw ludzie są zdolni, w imię jakich ideologii ? Bezwzględni złodzieje czy przestępcy są na całym świecie, ale skandalicznym jest również stwierdzenie, że "narazie nie wiadomo jak do tego doszlo". Czyżby jedna z bezcennych pamiątek o charakterze międzynarodowym nie była monitorowana?! Tego nie zrobił pojedynczy menel. To musiał ktoś zorganizować. Pewne rzeczy są nietykalne, ta tablica to tak jakby Pana Boga okraść. Przecież to nie pudełko zapałek? W sklepie aferę potrafią zrobić jak staruszka wynosi kajzerkę w kieszeni, a tu tymczasem znika jak kamfora historia Polski. To jest zatrważające co się w naszym kraju dzieje. Czytałam na którymś forum, że „noc była mroźna...ochroniarzy czterech, komplet do brydża, więc lepiej w ciepełku posiedzieć, karcięta pomieszać, flaszkę albo i dwie wypić...” Lepiej żeby to była nieprawda. Sądzę, że szczegółowe wyjaśnienie tej sprawy leży w interesie narodowym.
Klimat dla takich kradzieży tworzy również obecna "polityka historyczna" - że w Oswięcimiu Hitler słusznie mordował rękoma swych pomocników Żydów i Cyganów, homoseksualistów i komunistów. Można o tym nawet w kościołach usłyszeć, choćby w wykonaniu Bendera czy J.R. Nowaka - których "uroda" by im kiedyś pobyt w obozie zapewniła.
Mój ojciec na pamięć znał drogę z Warszawy do obozu pracy w Kassel. W dokumentacji nie istniejącego. Spędził tam dwa pół roku, jego niemieccy właściciele wyleczyli go z wszawicy i
tyfusu. Najpierw, zanim tam trafił,  był to tylko obóz dla „ruskich”  jeńców. Niemcy nic im nie robili... i nic nie dawali, nawet jeśc, więc jeńcy jedli trawę, potem korę z drzew, potem trupy kolegów. Patrzył przez drut kolczasty na dogorywające trupy. Dzisiaj z pewnościa w grobie z hańby się przewrócił.

Skoro istnieją hieny, dla których nie ma żadnych barier moralnych, czekac należy kiedy zniknie Czarna Madonna, bo i do tego dojść może.
Już wiadomośc jest na pierwszych stronach światowych gazet i nikt nie będzie szanował kraju, który sam siebie i swojej historii nie szanuje. Nie wystarczy plucie na „ruskich i szwabów” żeby się uważac za patriotę! Dokąd zmierzasz Polsko?.
Eliza (20:21)

17 grudnia 2009
Niewolnicy z kraju nad Wisłą

100 złotych za miesiąc pracy dostawali cudzoziemcy zatrudnieni przez jedną ze szczecińskich firm, w podopolskich Karłowicach 58 Ukraińców i Tajów pracowało przy uprawie sadzonek kwiatowych po kilkanaście godzin na dobę przez siedem dni w tygodniu.Mieszkali w koszmarnych warunkach, szef firmy trzymał ich paszporty zamknięte w kasetce i płacił niewielkie zaliczki. Pod Lublinem w nieludzkich warunkach mieszkała i pracowała grupa kobiet z Filipin. Za codzienną pracę po kilkanaście godzin bez dni wolnych dostawały 450 - 700 zł miesięcznie.
W Polsce od dwóch lat walką z nielegalnym zatrudnieniem zajmuje się Państwowa Inspekcja Pracy,  inspektorzy skarżą się, że organizacją często niewolniczej pracy cudzoziemców zajmują się struktury mafijne, a z nimi trudno walczyć bez specjalnych uprawnień. Inspektorzy mają też niewielkie możliwości techniczne. Dostali kilka noktowizorów, radiotelefonów oraz kamizelek. Przy niektórych kontrolach inspektorzy po prostu boją się o swoje życie lub zdrowie.

.

"Wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież. Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!"


Tak wołał Polak,  Jan Paweł II. Ciekawa jestem czy gdyby wiedział co wywoła to czy by wołał?
I wywołał!!!! kochaj bliźniego swego aż spadnie koszula z niego. Ha ha ha tacy to polscy katolicy z Bożej łaski.
To jeszcze jeden dowód na postepującą degrengoladę i zakłamanie naszego kraju, naszego społeczeństwa. I niech mi nikt nie zajeżdza z dialogiem, że Polacy to taki katolicki Naród, codziennie chodzi do kościoła i takie tam .... Polak nie może być tak okrutnym pracodawcą, a gdzie tam, przecież w kraju miłosierdzia bożego, nauki religii w szkołach, obrony przez polityków krzyża nie ma miejsca na takie traktowanie drugiego człowieka. No rozumiem,  nieroba związkowego co upomni się o zaległą wypłatę to trzeba pogonić, no bo "skąd mu wezmę kasę jak kupiłem na Mikołaja żonie nową terenówkę,  o której na dodatek tak od miesięcy marzyła, dopiero co rzuciłem stówę do skarbony Caritasu, kupiłem żarówki do kościoła, skąd ja mam wziąć kasę dla pracowników, nie wystarczy im że mają pracę?". Właścicielom takich firm proponuję jeden, ostatni  prezent pod choinkę - KULA W ŁEB.

Polacy, tak wiele razy wykorzystywani zagranicą, gdzie wykonywali katorżniczą pracę, gdzie niejeden stracił zdrowie, godnośc, a nawet zycie, organizujący ten sam niewolniczy los innym, to jest niewybaczalne w moich oczach. Jestem ciekawa czy w tych obozach pracy były zawieszone krzyże na ścianach, teraz to hit w Polsce, ale jednego jestem pewna, krzyże z przepracowania bolały z pewnością  tych nieszczęśników! Kato-licki kraj, KATO to pewno od kata!I wszystko jasne !!
No i mamy już nasze polskie Chiny - harówa po kilkanaście godzin dziennie, 7 dni w tygodniu... W Chinach za miskę ryżu, u nas - za stówę!!
Problem wyzysku sam się nie rozwiąże,trzeba dać możliwość stosowania bardzo, ale to bardzo surowych kar pieniężnych dla nieuczciwych pracodawców,  inspektorom PIP.Teraz nakładają kary, z których pseudo biznesmeni śmieją się do rozpuku. Niedawno prasa donosiła, ze nawet na budowie narodowego stadionu w W-wie polska firma zatrudniała na lewo Ukrainców nie płacąc im za pracę. Wiadomośc o tym dotarla dzięki buntowi jednego z zatrudnionych. Jeśli są to układy mafijne jak mówia inspektorzy tzn, że i instytucje, które powinny wykrywac i zwalczac te procedery są w to zamieszane i ktoś w nich czerpie z tego zyski. Dlaczego zawsze musimy wstydzić się za innych, przykładnych katolików dajacych na niedzielna tace skoro jest to społecznie akceptowalne?
I na koniec jedno pytanie wierci mi dziurę w mózgu i nie mogę znaleźc logicznego wytłumaczenia - po co tym inspektorom potrzebne noktowizory?  inspektor kontroluje w biurze, a za szybą na hali pracują zatrudnieni na "czarno". Bez komentarza.
Eliza (13:51)

15 grudnia 2009
Związkowcy - "Chcemy wyrżnąć frajerów z PO"


W Warszawie odbyła się manifestacja NSZZ "Solidarność" ws. ratowania przemysłu stoczniowego i zbrojeniowego oraz regionalnego transportu kolejowego. Pod Kancelarią Premiera pojawiło się co najmniej 1,5 tys. manifestujących. Dwóch policjantów zostało rannych. Związkowcy trzymali transparenty z napisami "Pracy i chleba" oraz "Zbrodniarze - za dewastację kraju i narodu - szubienica". Co jakiś czas słychać było wybuchające petardy; wyły syreny, z minuty na minutę demonstranci stawali się coraz głośniejsi. - Chcemy wyrżnąć wszystkich frajerów z PO - krzyczał jeden z nich. Szef "Solidarności" Janusz Śniadek zaniósł do ministerstwa gospodarki petycję. Pod Kancelarią Premiera manifestanci krzyczeli - Dawać Tuska! - i podpalali opony. Na kordony policji poleciały petardy, jajka i wyzwiska.

Zawód : związkowiec, doświadczenie zawodowe :zadymy, zamieszki palenie opon, protesty. Więc nie ma wielkich nadziei, że jakikolwiek zakład zatrudni kogoś z takim „doświadczeniem”.

Za takie hasła jakie dziś wykrzykiwali protestujący zadymiarze w Warszawie powinno się zdelegalizowac tą bandę.  Przez ostatnie 20 lat dostali pomoc finansową liczoną w miliardach i nadal są nierentowni i wykrzykują na wszystkich złodzieje! To kpina. Niech oddadzą te miliardy i potem sobie wykrzykują co zechcą! To oni, związkowcy zniszczyli polski przemysł, to u nich tężyzna fizyczna odgrywała zawsze większą rolę niż mózg. Ta rakotwórcza narośl w każdym zakładzie destabilizuje nie tylko koszty, produkcję,  czy stosunki międzyludzkie, ale ciągle jeszcze woła o "składkę na biednego dziadka" od reszty podatników.
Kiedy się patrzy na te facjaty Guzikiewiczów i consorts, słucha co głoszą, odnosi się wrażenie, że zostali zakonserwowani na occie z pustych sklepów PRLu. Chcą powrotu centralnych rządów partii. Ci ludzie nie mają absolutnie nic wspólnego z dawną  "Solidarnością". Czas odebrac im prawo do posługiwania się tą historyczna nazwą, bo hańbią resztki pozostałe po tym związku. 28 lat temu "Solidarnośc" była ruchem społecznym cieszącym się poparciem większości. Dziś maruderzy gnoją resztki sympatii dla nazwy "Solidarnośc".
Nasuwa się pytanie - kiedy "Solidarność" kłamała, teraz czy dwadzieścia lat temu?. Dwadzieścia lat temu był głośny krzyk, że  "komuna zniszczyła kraj, rozwaliła gospodarkę, niszczy naród". Obecnie znów słyszymy larum  "demokratyczne rządy niszczą ten kraj, doprowadzają do ruiny przemysł, wykańczają polski naród". Panie Guzikiewicz, musi się pan zdecydowac. Skoro teraz niszczą kraj i rozkradają majątek to znaczy, że po komunie przejęliśmy kraj silny i bogaty, przecież jak byśmy przejęli zniszczony i ograbiony to obecnie nie byłoby czego niszczyć i rozkradać!. Czyli "za tamtych" było lepiej, a skoro było lepiej to po cholerę "Solidarność" obaliła  "tamtych"  i "z tymi" zrobi chętnie to samo,  to kompletny brak konsekwencji. Chyba że nie chodzi o miejsca pracy tylko o kasę, tak na zasadzie  "niech nam co miesiąc rząd płaci a my damy mu spokój". Tak to każdy by chciał,  tylko z jakiego powodu reszta społeczeństwa ma wziąć na utrzymanie tych co przeklinają komunizm i jednocześnie domagają się warunków życia jak za komuny? Hasło z PRL-u "czy się stoi, czy się leży dwa patyki się należy" dla nas już jest nieaktualne, dla Śniadka i Guzikiewicza wiecznie żywe jak Lenin dla wielu Rosjan.
To, że jest ich 10 tysięcy wcale nie musi oznaczac, że tak już do końca świata społeczeństwo będzie ich utrzymywac, a oni co kilka miesięcy będą wysuwac coraz to nowe żądania o podwyżki, bo jak nie to zablokują miasto! Dla nikogo nie jest łatwym stracic pracę, ale jeśli nie ma klientów na statki czy węgiel .... jest recesja więc trzeba szukac innych rozwiązań, zredukować załogę fabryki albo ją poprostu zamknąć, bo logicznym jest że nikt nie będzie utrzymywał 10tysięcy osób za siedzenie i czekanie, że może będzie lepiej i trafią się kupcy na statek. Taka jest dzisiejsza rzeczywistośc, dla wszystkich. A roszczenia, że "im się należy" to już nie te czasy! Nic im się nie należy i to nie sprawa rządu, a prawa biznesu. To nie czasy na zadymy i demolkę. Czy w Polsce są tylko 3-4 grupy zawodowe, które myślą, że jak wyjdą na ulice z trzonkami od łopat to cała Polska ma drżeć?
Społeczeństwo zafundowalo im wysokie odprawy, które chętnie przyjęli, przekwalifikowac się nie chcą , za 1250 zł pracowac też nie chcą,  pozostało im więc jedno -  pisać listy do Pana Boga , Św.Mikołaja i Rydzyka - może któryś przeczyta......
Eliza (20:26)

13 grudnia 2009
Ziobro się wymigał, Kamiński powinien zacząć się bać.


Mariusz Kamiński ujawniając szczegóły "rozpracowań operacyjnych Yeti i Black Jack" najważniejszym osobom w państwie, a po ich odtajnieniu, w praktyce wszystkim - zdradzał tajemnicę państwową, naraził powodzenie tajnych operacji, otarł się o dekonspirację źródeł informacji a nawet funkcjonariuszy. I zrobił to dla osobistych celów, świadomie nadużywając uprawnień.


Niektórzy porównuja zarzut wobec  Kamińskiego  do umorzonego zarzutu dla  Ziobry. Niesłusznie. I ranga tajemnic jest różna, i okoliczności sprawy. Politycy PiS atakują, a publicyści lekceważą piątkowe zawiadomienie szefa CBA Pawła Wojtunika przeciwko b. szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu.  To porównanie - uważam - nie jest trafne, a sprawa Kamińskiego - nie przesądzając jak oceni ją prokuratura - wygląda dużo poważniej.
W obu przypadkach chodzi o przekroczenie uprawnień w związku z ujawnieniem tajemnic. Ziobro zdradził tajemnicę służbową (śledztwa). Kamiński  zdradził tajemnicę państwową (metody pracy, a może też informatorów CBA). Prawie to samo, ale "prawie" robi różnicę, bo i ranga tajemnic jest różna, i okoliczności sprawy.
Paweł Wojtunik, szef CBA jest w tej kwestii rygorystą. Uważa na przykład iż nawet "Premier nie jest organem uprawnionym ani do wiedzy, ani do dostępu do materiałów z podsłuchu. Premier mógłby się ode mnie dowiedzieć o tej sprawie w momencie pierwszych zatrzymań. Ale też bez szczegółów".

Tymczasem Mariusz Kamiński przekazał nie tylko obszerne fragmenty z podsłuchów "figurantów" - podsłuchiwanych biznesmenów z branży hazardowej.  Pokazał też w jakich sytuacjach byli obserwowani (to też tajna czynność operacyjna). Wskazał jakie i skąd dokumenty pozyskiwało Biuro. Nowy szef CBA uważa, że Kamiński naraził w ten sposób powodzenie tajnych operacji biura, otarł się o dekonspirację źródeł informacji a nawet funkcjonariuszy.
Zwłaszcza, że Kamiński - i to jest cięższego kalibru zarzut - 5 października odtajnił te materiały. Kamiński zdjął więc klauzulę sam dla siebie, bo następnego dnia  zrobił z tych dokumentów użytek. A był to dla niego dzień szczególny - postawienia przez rzeszowską prokuraturę z zarzutów w sprawie afery gruntowej z 2006 r. Kamiński broniąc się w Rzeszowie atakował premiera. Dowodził, że Donald Tusk kłamie, sugerował, że to z Kancelarii Premiera był przeciek do polityków PO. Ujawniał przy tym te informacje, które znaleźć można w odtajnionych przez niego kwitach.

Sprawa Ziobry skończyła się umorzeniem m. in. dlatego, że prokuratura nie mogła dowieść, iż ówczesny minister sprawiedliwości świadomie nadużył władzy ujawniając akta prezesowi PiS. Odtajnienie dokumentów i ich wykorzystanie dla osobistych celów, pokazuje, że Kamiński chciał to zrobić. Świadomie nadużył swoich uprawnień. A w konsekwencji - i to jest drugi zarzut - ujawnił kuchnię służb.
Sprawa zaczyna się rysować jako szantaż Kamińskiego wobec Tuska. Po tym kłamstwie Kamiński jest skończony.
Dziwię się że jeszcze do tej pory nie zastosowano wobec niego aresztu wydobywczego.
Eliza (23:10)

11 grudnia 2009

 Polish joke !!!


Dzisiaj przedstawiciele Polska i USA podpisali umowę SoFA, która prawnie reguluje obecność amerykańskich żołnierzy w Polsce. - Dla Polski oznacza to wzmocnienie bezpieczeństwa - powiedział Bogdan Klich, minister obrony.
Umowa SoFA reguluje, na jakich zasadach stacjonować będą w naszym kraju amerykańscy żołnierze i personel cywilny baz. Mają oni obsługiwać Patrioty. We wtorek rząd przyjął umowę ws. stacjonowania wojsk USA na terenie Polski. Jednak w środę Amerykanie zaproponowali zmiany. Chcieli, żeby amerykańscy żołnierze za przestępstwa popełnione w Polsce, byli sądzeni u nich w kraju, a nie w Polsce. Na to nie zgadzał się nasz rząd. W końcu USA ustąpiły. Jednak opóźniło to podpisanie umowy o jeden dzień. Ze strony amerykańskiej umowę podpisała podsekretarz stanu Ellen Tauscher, a ze strony Polski - wiceminister obrony narodowej Stanisław Komorowski
.



Prawda jest taka, że Polska militarnie jest słaba na arenie międzynarodowej. Ale czy trzeba wierzyć w to, że Yankee w przeciwieństwie do swoich francuskich poprzedników sprzed II światowej zechcą umierać za Gdańsk? Ja w to nie wierzę! A siła państwa to nie tylko kilka głupich rakiet (cóż one znaczą przy dzisiejszej technice wojennej?). Szwajcaria, a nawet Luxembourg to państewka koło Polski - a poważanie mają. Być może dlatego, iż tam nie ma bałwanów typu Jan Maria, Jarosław et consortes...
Dziwna jest ta polska demokracja - większość nie chce wysyłać polskich żołnierzy na wojnę, ale jakoś się wysyła, co chwila więcej.... przy jednoczesnej propagadzie zmniejszania liczebności. Wiem, wiem NATO, zobowiązania, koalicja.... Większość nie chce obcych wojsk na terenie Polski, ale jakimś cudem takowi się pojawią. Większość jest wnerwiona na Amerykanów choćby za wizy, czy cuda przy ofsecie, ale rząd zaprasza ich do Polski na częściowo nieznanych warunkach. Teraz bezpieczeństwo ma zapewnić zestaw ćwiczebnych rakiet...ale przed kim się bronimy?? I to ćwiczebnymi rakietami? W jaki sposób to podniesie bezpieczeństwo i przed jakim zagrożeniem? Smieszy taki argument, że 100 US-żołnierzy obroni w razie czego polską niepodległość!!
Z dziwną konsekwencją i przy najbardziej naciąganych argumentach są wprowadzane wszelkie działania, które na pierwszy i drugi rzut oka są niekorzystne.

Bo jakoś trudno uwierzyc, że Yankee podpisali umowę na polskich warunkach. Nie mieli do tego najmniejszego powodu, nie oni się do Polski proszą, więc nie oni muszą się godzić z narzuconymi warunkami, tym bardziej, że nie godzą się z nimi nawet w stosunku do znacznie silniejszych krajów. Ustąpienie Polsce stwarzałoby niebezpieczny precedens.
No, ale ponieważ umowa jest zapewne, jak wszystko w Polsce, tajna, to można ciemnemu ludowi wciskać kit, że Polska narzuciła USA swe warunki. Tymczasem niepodpisanie tej umowy byłoby dla Polski, nie USA, tak wielkim blamażem, że p. Tauscher spokojnie, pewna swego mogła wczoraj pójść spać.
Przy pierwszym gwałcie, napaści czy strzelaninie wywołanej przez aroganckich yankesów z US-armii okaże się, czyje to były warunki. Przypuszczalnie jest w tej umowie podobna do niemieckiej klauzala, która mówi, że krajowe organy ścigania mogą zrezygnować ze swych praw na korzyść organów USA. Wszystko w tym słówku "mogą". W praktyce zawsze może, czyli zawsze rezygnuje. Tak jest w Niemczech i w Japonii, tak będzie i w Polsce. Polski to stacjonowanie przed niczym nie obroni, a drażni sąsiadów. Po co to potrzebne?
Mój sąsiad z którym często rozmawiamy na tematy polityczne, podsumowal ta decyzję Polski tak: Polak musi być lokajem.Polak chce być lokajem. Polak zrobi wszystko żeby być lokajem.


A tak na marginesie, niemieckie Ministerstwo Finansów - wydatki związane z obecnością obcych wojsk w Niemczech (chodzi rzecz jasna o USA) wyniosły w 2005 r. (ostatnie opublikowane dane) 123,3 mln euro, a wpływy z tego tytułu 24,9 mln... no comment !!
Eliza (23:29)

10 grudnia 2009
Generał Jaruzelski - patriota czy zdrajca? 

"Pomocową" sensacją, która nie wiadomo kiedy i w jakim celu została sporządzona oraz prywatnie przechowywana przez 12 lat - określił gen. Wojciech Jaruzelski tzw. notatkę Anoszkina cytowaną w najnowszym Biuletynie IPN. Według notatki, generał prosił Rosjan o interwencję w przypadku zamieszek po ogłoszeniu stanu wojennego.
Zdaniem Jaruzelskiego, opisana przez Instytut notatka, "uderza w elementarna logikę, bo jeśli rzekomo nie wierząc w zdolność zrealizowania stanu wojennego własnymi siłami, prosiłem o zapewnienie pomocy to uzyskując odpowiedź odmowną - albo stan wojenny nie zostaje wprowadzony, albo okazuje się samobójczą krwawą awanturą. Jak wiadomo, nie stało się ani jedno, ani drugie".

Treść dokumentu ujawnił na swoim blogu historyk IPN prof. Antoni Dudek. Do pełnego zapisu dotarł Dariusz Jabłoński, reżyser filmu dokumentalnego o płk. Ryszardzie Kuklińskim "Gry wojenne" i przekazał go IPN..


No tak.... do takich materiałów można łatwo dotrzeć, szczególnie kiedy komórka dezinformacji KGB podsunie je właściwemu człowiekowi we właściwym czasie. Może Pan Jabłoński wykorzystując swoje szczególne zdolności "docierania”- dotrze do utajnionych dokumentów o Katyniu? W Londynie też by mógł "dotrzeć" tu i ówdzie... Przecież to już zakrawa na paranoję, odpowiednie służby nie potrafią znaleźć dokumentów, aż tu nagle jak królik z kapelusza wyskakuje reżyser z papierkiem. Im dłużej będzie istniała instytucja zwana IPN tym więcej takich „kwiatków” się wyprodukuje. No i jakie dowody ma IPN na prawdziwość tej notatki? Przecież od tego trzebaby zacząć. Jeśli to by była prawda, to jest to zdrada, ale jeśli to potwarz, to IPN-owską latrynę należałoby natychmiast zasypać.
A przecież ta notatka to żadna sensacja, ani żadna nowość. Dudek pisał o tym i cytował dokładnie te same fragmenty już w zeszłym roku. Tekst Dudka na jego blogu jest w sporych fragmentach identyczny z tekstem sprzed roku we WPROST tutaj Powinien raczej podać, że to przedruk, bo inaczej to wygląda na autoplagiat. Niektóre akapity są słowo w słowo identyczne. Uczciwość nakazywałaby w "Rzepie” to zaznaczyć - tekst jest podpisany jego nazwiskiem - to nie jakiś skrót dokonany przez dziennikarza, na podstawie notki IPNu... w której TEŻ występują dokładnie te same zdania (metodą kopiuj i wklej). Wprawdzie to nie jest przestępstwo ... no może na linii rozrachunków za "wierszówkę" pomiędzy Dudkiem i "Rzepą" oraz Dudkiem i WPROST (dwa razy "sprzedał” ten sam towar). Jest to jednak powód do wstydu. Albo podaje się, gdzie pierwszy raz ten tekst był opublikowany, albo się go przeredagowuje. Co dziwne że wielu dziennikarzy zrobiło z tej notatki newsa dnia i ani jeden się nie zajaknął, że to odgrzewany kotlet. Słuchałam go również w radiu, mówił dużo o gen.Jaruzelskim ale ani słowa o tych wątpliwościach. Widać tak bardzo mu to nie przeszkadza.
Albo poprostu owa notatka jest zwykłą prowokacją - po to, by u nas dalej mieszać w umysłach, a FSB ma niezłą zabawę. Bo w sumie co ich to kosztuje? Tyle co kartka papieru i trochę atramentu.

Nie mogę miec pewności w 100 procentach, ale logika podpowiada mi, iż gen. Jaruzelski mówi prawdę, jego decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego wyprzedziła wkroczenie wojsk Układu Warszawskiego na godziny.
No bo jaka tu jest logika, że w przeddzień wielkiej operacji koordynowanej z Rosjanami oczywiście (na to są dowody) mającej na celu właśnie UNIKNIĘCIE SOWIECKIEJ INTERWENCJI nagle wstaje Jaruzelski, jakby z Księżyca spadł i w niczym nie brał udziału i żąda interwencji wojsk sowieckich...Jest tu jakaś logika? Co by mu dała ta interwencja? Zsyłkę na Syberię czy wypadnięcie przez okno?

Od początku roku 1981 wzdłuż granic z Polską, Rosjanie grupowali duże jednostki swoich wojsk stacjonujących np. w Czechosłowacji czy też NRD. Na trasie kolejowej, od Grodna do granicy z Polską, na torach z rozstawem naszych kół biegnących równoległe do torów radzieckich, zgromadzono kilkaset lokomotyw - parowozów. Czy był to tylko przypadek nie mający niczego wspólnego z wymykającą się Rosjanom  spod kontroli sytuacją w Polsce? Czy kierownictwo KPZR tylko biernie i z politowaniem obserwowało kraj nad Wisłą? Gdyby Jaruzelski nie wprowadził stanu wojennego to zostałby w styczniu 1982 r.wymieniony na innego polskiego towarzysza – w jaki sposób łatwo sie domyślec.... Takie bajki, że Rosjanie wcale nie chcieli wejść do Polski to proszę,  aby Pan Dudek opowiadał dzieciom na dobranoc. Oprócz tego w Polsce stacjonowały oddziały Północnej Grupy Armii Czerwonej, a w NRD Grupy Zachodniej. Chyba nikt nie uwierzy, by w momencie niepokojów społecznych na dużą skalę, nie podjęły one działań mających na celu ich pacyfikacji. O czym zapominają również wszystkie szczekaczki,  które „wszystko wiedzą” iż w tamtych czasach niedziałanie w ścisłym porozumieniu z ZSRR to było samobójstwo nietylko polityczne skutkujace przywołaniem do rzeczywistości jak w Poznaniu, Budapeszcie czy Czechosłowacji. A może Jaruzelski miał powiedzieć poprostu „Gość w dom, Bóg w dom”??
Zbliża się 13 grudzień, a co za tym idzie można kolejny raz, na bazie tez i przypuszczeń udowadniać jaki to Jaruzelski jest zbrodniarz, samemu będąc w kręgu zainteresowania.
Eliza (00:29)

08 grudnia 2009
„Wielka Genealogia": Kaczyńscy pochodzą od Mieszka I



Lech Kaczyński jest spokrewniony m.in. z Bolesławem Krzywoustym i Mieszkiem I - mówi TVN24 dr Marek Jerzy Minakowski, który od ośmiu lat tworzy "Wielką Genaologię" - bazę związków rodzinnych Polaków, która będzie sięgać wieków średnich. Jak się okazuje, polscy politycy mogą poszczycić się znanymi przodkami. Chyba najwięcej sławnych przodków mają bracia Kaczyńscy, których rodzina jest spokrewniona z pokaźną częścią pocztu królów polskich. Kaczyńscy są dalekimi potomkami: Mieszka I, Bolesława Chrobrego i Bolesława Krzywoustego. Wielkich przodków mają także np. Bronisław Komorowski, czy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Marszałek jest spokrewniony z dowódcą AK, Tadeuszem Borem-Komorowskim, ale także ze... szwedzkim monarchą Inge I, Z kolei prezydent Warszawy, która nie ma tylu zacnych przodków, spokrewniona jest z hrabią Stanisławem Małachowskim, jednym z twórców Konstytucji 3 maja


Po przeczytaniu tych rewelacji, siedzę sobie przed lustrem, patrzę w swe rysy i myślę: ja to pewno od pięknej Heleny się wywodzę:) Ale artykuł jest nie o mnie i moich przodkach...
Jedna z wielu zagadek z przeszłości braci Kaczyńskich rozwiązana. Już teraz wiem, dlaczego ojciec Kaczynskich-Rajmund dostal w 1945r, jako oficer AK,  willę na Żoliborzu... Komuniści bowiem wiedzieli o ich królewskim rodowodzie.
W Polsce nie ma takiej bredni,która nie byłaby przedstawiana w mediach jako nauka. Czy zanikł już całkowicie jakiś elementarny krytycyzm?. Widocznie grunt jest podatny, Kościół od wieków nawoził go ciemnotą i zabobonem, więc brednie rosną potężne jak dęby i frukta są stosowne.

Wg dr Minakowskiego, Kaczyńscy są spokrewnieni m.in. z Bolesławem Krzywoustym i ja jestem w stanie w to uwierzyć, to widać na pierwszy rzut oka - teraz rozumiem dlaczego Lech tak umie dzielic Polaków. A pamietacie co zrobił z bratem Bolesław Krzywousty? znaczy jest jakaś nadzieja:) czy myślicie, że Lech na starość Braila się będzie musiał uczyć?....
Dziecko statystycznie ma tylko 50% genów od ojca, czyli 1/2. Od dziadka mamy 1/4, od pradziadka 1/8 itd., 3 pokolenia na stulecie, od czasów Mieszka I minęło mniej więcej 1000 lat czyli jakieś 30 pokoleń, więc ewentualne genetyczne pokrewieństwo z nim to 1/1073741824, do niejednej więc małpy pewnie Kaczyńskim, jak i większości z nas jest bliżej niż do Mieszka. I to nie tylko "tej w czerwonym",  ale z pewnością ochrzczonej. Całe szczęście, że dr Minakowski nie odkrył, iż bracia Kaczyńscy pochodzą od Żyda, bo nie wyobrażam sobie jakby tą wiadomośc przeżyli  panowie Rydzyk, Nowak i Bender, Jarosław jakoś pewno by się uchował, nie takie zarzuty mu fałszowali, ale Lech ???
Proponuję Minakowskiemu rozszerzyć badania o równie "naukowe" ustalanie przyszłości. Dodatkowo można zarobić spory szmal wmawiając braciom Kaczyńskim, że porządzą Krajem jeszcze jakieś z 20, no może 30 lat...

Czegóż to się nie robi by wyżebrać trochę grosza na "naukę". Minakowski znalazł fantastyczny sposób - czy mogę wskazać jakiegoś polityka, który by nie poskąpił szmalu w zamian za jakieś szemrane potwierdzenie jego wielce "arystokratycznego" pochodzenia? Doktorze Minakowski nie doczytałam się nic o Palikocie - ten to obowiązkowo potomek cesarzy Ottonów i Juliusza Cezara, czyli znowu trochę lepiej niż łaskawie nam panujący - wiadomo, że Palikot szmalu ma więcej niż obaj bliźniacy razem wzięci to i przodków ma bardziej zacnych. W tą strunę trzeba uderzyc....
Z tą genealogią to tak jak z dawnymi wcieleniami w hipnozie - każdy może być królem lub królową.  Zastanawiam się czy ten "uczony" jest pracownikiem IPN, jeśli jeszcze nie, to wielkie niedopatrzenie. Tu winna byc co najmniej habilitacja, bo sam uczony pochodzi chyba od Szymona Maga.
Nasuwa się więc uzasadnione pytanie – kiedy IPN znowu przeprowadzi kilka ekshumacji??
Eliza (12:39)

06 grudnia 2009

Milion na sms-a i sen o bogactwie zamienia się w koszmar...


"Mój eksperyment z loterią "Milion za SMS" trwał przez dwa tygodnie. Wysłałem jednego SMS-a za 2,44 zł, odebrałem jakieś 20-30 SMS-ów, z których większość była próbą wprowadzenia mnie w błąd. Ilu ludzi daje się na takie sztuczki nabrać? Pewnie sporo. Ilu wysyła SMS-y, bo niedokładnie czyta ich treść i wydaje im się, że odpowiadają na inne pytanie, niż odpowiadają naprawdę? Pewnie też niemało.
Czy takie manipulacje powinny być dozwolone? Czepiam się banków, które ukrywają pewne informacje pod gwiazdkami. Ale nawet najbardziej nieetyczna reklama banku jest ledwie niewinną igraszką w porównaniu do tego, co wyprawiają twórcy tych bezdennie głupich, telewizyjnych loterii".
Maciej Samcik, dziennikarz GW


Stare rosyjskie przysłowie mówi: ser za darmo jest tylko w pułapce na myszy.


Ludzie lubią hazard, lubią alkohol i lubią inne używki, prawo reguluje jedynie częstość używania i wiek, to że te czynniki są sprawcami tragedii ludzkich też wszyscy wiedzą. To tak jakby zakazać głosowania na partię polityczną , która głosi oczywiste głupoty, ale póki ta partia przestrzega prawa i ma chetnych ją poprzeć, zakazac nie można.
Już słyszę głosy  "by rząd wreszcie wziął się za jawnych oszustów". "jak można tak oszukiwac ludzi” czy "niech i Komisja Hazardowa tym się zajmie" i takie tam w tym sensie...... Tylko czy komisje mają zająć się wszelkimi łańcuszkami i grą w trzy karty? Nie !! Jest inne prostsze rozwiazanie -zastanowic się nad własną naiwnością i głupotą zarazem. Kombinatorzy byli zawsze, w naszym społeczeństwie jest przyzwolenie na takie zachowanie podobnie jak na palenie w miejscach niedozwolonych i picie wódy w najważniejsze święta.

Dlatego jak najbardziej, świadomie,  jestem za tym, aby takie przekręty były legalne. Nic tak nie uczy rozumu jak brak pieniędzy. Po kilku tygodniach nabijania ludzi w butelkę,  w końcu zaczną myślec krytycznie. Jeśli ktoś daje się nabrac na taki numer - fakty mówią same za siebie - z logicznym myśleniem jest krucho. Wystarczy zastanowic się chwilę: koszt wyemitowania reklamy w najlepszym paśmie oglądalności to minimum 20 000 zl. Aby reklama była skuteczna, musi byc wyemitowana co namniej 20 razy. Wystaczy przeliczyc ile to kosztuje. Każdy biznes - ten też - jest z założenia oparty na zysku. 0.44 zł to podatek, 2 zł to czysty zysk autorów. Można policzyc ile sms'ów musi zostac wysłanych aby wogóle autorzy wyszli na zero. A jakie jest w tym przypadku prawdopodobieństwo wygranej ....
Rośnie nam pokolenie teledurniów  karmione zasiłkami socjalnymi, sklepową tandetą, tanim alkoholem, plotkami ze świata celebrytów i numerami telefonów do wróżek, superokazji, totolotków ...
Moja teza jest następująca - im bardziej pnie się społeczeństwo na drabinie racjonalności, tym większe są intelektualne wymagania dla sprawnego w nim funkcjonowania, więc coraz mniej członków społeczeństwa jest w stanie im sprostać. Niedokształceni, niedoszkoleni, nieawansowani na czas, przedwcześnie zwolnieni, jak i sfrustrowani czy zahukani niezrozumiałym dla nich info-szumem -  nagle przestają chwytać, co się dookoła nich dzieje i stają się teledurniami przyrośniętymi prawą ręką do pilota, a lewą do szmatławej gazetki, tudzież 500 krzyżówek panoramicznych obiecujących szczęśliwym rozwiązywaczom zestawy żelazek i opiekaczy do grzanek....
Polska dopiero jest na pierwszych kilometrach podróży ku krainie powszechnego ogłupienia i elitarnego oświecenia, choć dystans do USA - lidera wyścigu - nadrabiamy w zdumiewającym tempie.


Życzę powodzenia grającym  prezent  i dobrego zdrowia  buuu 



Eliza (23:58)

05 grudnia 2009
Reforma finansów....... pod choinkę


Rząd planuje dużą reformę finansów publicznych. późniejszy wiek emerytalny, stopniowe wyrównanie go dla kobiet i mężczyzn, znoszenie przywilejów emerytalnych dla mundurowych, zmiany w KRUS.... Projekt ma być zapięty na ostatni guzik jeszcze w grudniu.
Co roku o pół roku - zrównywanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz wydłużanie wieku emerytalnego. Zmiany nie dotyczyłyby osób, którym do emerytury brakuje 10-15 lat. Mundurowi odchodziliby na emerytury po ukończeniu 55. roku życia, ale reforma objęłaby tylko tych, którzy rozpoczną służbę po 2011 r, sprawa emerytur górniczych nie została jeszcze rozstrzygnięta, pakiet reform dotyczących wsi obejmie tylko gospodarstwa powyżej 15 ha , tu w grę wchodzi  zastąpienie podatku rolnego dochodowym (18 i 32 proc.) lub liniowym (19 proc.) jak też nałożenie na bogatych rolników składki zdrowotnej, teraz za leczenie rolników płaci budżet.

Reformy wymusza kryzys. Rząd ma nóż na gardle, bo groźba przekroczenia przez dług 55 proc. PKB w najbliższych dwóch  latach jest bardzo duża. A wtedy ustawa o finansach publicznych zmusi rząd, by w roku 2012 przedstawił budżet drastyczny - podatki w górę, wydatki w dół, w tym zamrożenie płac w budżetówce i zmniejszenie podwyżek dla emerytów.
Bez tych zmian społeczeństwo będzie na starość ziemniaki na trawnikach uprawiać i kury i gęsi na balkonach pasać, ale trochę trudno mi sobie wyobrazić 66-cio letniego lekarza, nauczycielkę, pielęgniarkę, kierowcę autobusu miejskiego i kogo tam jeszcze chcecie,  w pracy. Pamiętajmy, że w Polsce mało kto pracuje tylko 8h dziennie, 5 dni w tygodniu i może cieszyć się urlopem jaki niby mu przysługuje - w małych prywatnych firmach to marzenie ściętej głowy.
Podziwiam optymizm rządu, że dla pracodawców osoby w wieku 60-ciu lat będą atrakcyjnymi pracownikami. Wiec jak oni to sobie wyobrażają? Pracodawcy nawet rozmawiać z nimi nie będą. W Polsce już 40-latek ma kłopoty z pracą. No może politycy i część artystów są wyjątkami... bo się potrafią w niektorych wypadkach uzupełniac. Jeśli ktoś nie straci pracy w tym newralgicznym wieku - to jego szczęście, może pracodawca doceni jego doświadczenie i umiejętności, oczywiście pod warunkiem, że nie będzie chodził na zwolnienia. Wtedy się utrzyma. Gdy się straci pracę po 50, to koniec, nędza i wegetacja! Poza tym, jak ktoś chce to nich pracuje i w wieku 80 lat - o ile jest w stanie . Skończyc również trzeba z hołubieniem "świętych krów" - głównie kleru i rolników, jestem pewna że poprawa w budżecie będzie widoczna. Czemu te grupy są uprzywilejowane? Taka Komisja Majątkowa to prawdziwa granda i złodziejstwo. KRUS to parodia. Przywileje górnicze niejednego przyprawiają o złośc....Dziś prowadzenie gospodarstwa rolnego to działalność gospodarcza jak każda inna. Mamy nadwyżki żywności w skali kraju i UE... Nie ma żadnego uzasadnienia dla preferencyjnego traktowania rolników...
Choć te reformy są kluczowe dla funkcjonowania państwa, nierozważnym jest podnoszenie wieku emerytalnego, bez przeprowadzenia gruntownego uszczelnienie systemu. Nawet państwa Zachodu, gdzie problem starzejącego się społeczeństwa jest dużo bardziej dotkliwy niż w Polsce, wprowadzają to rozwiązanie jako ostateczność. Ale tam nie ma takich tworów jak KRUS i "rolników z Marszałkowskiej". Najpierw więc rząd powinien zadbać o uszczelnienie systemu i jego gruntowną reformę.
Bo dla państwa być może plan jest dobry - większość ludzi nie doczeka prawdziwej emerytury, a ich odłożone na ten cel pieniądze wpadną do wiecznie chudego budżetu albo wiecznie zadłużonego ZUS-u. Obawiam się, iż w wyniku tej reformy głównie wzrośnie liczba ludzi zbierających po śmietnikach i zarobią przedsiębiorcy pogrzebowi.. Nie powinno się więc zmuszać milionów ludzi, by za swe lata pracy zamiast emerytury otrzymywali nędzę i upokorzenia. Kiedyś młode pokolenia szanowały starych ludzi, dziś traktują ich jak śmieci, narzekają, że muszą na nich pracować. Zapominają, że sami będą kiedyś starzy, a ci ludzie całe życie odkładali na emeryturę, to nie jest jakaś łaska. Nie ich wina, że nieodpowiedzialne kolejne rządy ich krwawicę roztrwoniły.
Czy rząd naprawdę zaryzykuje niepopularne reformy? Czy nie zwycięży "jakoś to będzie"?  Miejmy nadzieję, że Platforma nie myśli "po nas choćby potop". Przecież sama liczy na ponowne rządzenie po wyborach w 2011 r.
Eliza (07:15)

04 grudnia 2009
IPN – jak Studio SE-MA-FOR



Cała metoda tu zastosowana jest o kant... roztłuc - tak Aleksander Kwaśniewski skomentował publikację IPN na swój temat. Według publikacji Instytutu, od 1983 do 1989 r. b. prezydent był zarejestrowany jako tajny współpracownik SB.
Według Kwaśniewskiego, sprawa jego rejestracji w aktach SB to skutek fałszerstwa. I to fałszerstwa z 2000 roku - Przeniesiono rejestrację paszportową, która miała miejsce przy wyjeździe do Moskwy w roku 1985 do prawdziwego "źródła informacji" Alek i domyślam się nawet kto był autorem fałszerstwa - mówił Kwaśniewski. Według niego, była to prowokacja ówczesnego kierownictwa UOP i miała związek z jego procesem lustracyjnym i wyborami prezydenckimi. Były prezydent twierdzi, że artykuł Piotra Gontarczyka to zemsta za jego słowa, że IPN jest "Instytutem Kłamstwa Narodowego"




Panu Gontarczykowi brak dobrej woli i uczciwości. Wie dobrze, że takich ludzi SB nie werbowała. Kwaśniewski był wielką nadzieją tamtej władzy. Chuchali na niego i kusili stanowiskami partyjnymi, ale obejmował tylko rządowe. Był w tamtym systemie, ale nie jako kapuś. No i niby czego to miałby się dowiedzieć jako kapuś i kto z takim gościem szczerze rozmawiałby wiedząc że jest człowiekiem systemu?  czego zresztą nigdy nie ukrywał, jego nazwisko widniało w tzw stopce redakcyjnej dziennika w którym pracował. To tak jakby próbować zrobić TW Policji w środowiskach przestępczych Ziobrę czy Kaczyńskiego. No przecież to śmiech na sali...
Pan Gontarczyk powtarza stare bzdury i dowodzi tym swojego niskiego poziomu intelektualnego. Pytanie za co bierze niemałe w końcu pieniądze podatników? Strach pomyśleć ile dostaje Kurtyka. Pewnie więcej niż prezydent RP.
Wielką zadrą w sercach PiSowców jest fakt, że Kwaśniewski jako urzędujący prezydent został wybrany na drugą kadencję już w pierwszej turze. To musi boleć teraz, kiedy Lech Kaczyński po nocach marzy o turze drugiej. I tu są źródła tej podłej i nienaukowej publikacji.

Osobiście nie  interesuje mnie to, czy ktoś był, czy nie był tajnym, czy nietajnym itd. Nie interesuje mnie nawet p.Kawaśniewski, ani p.Gontarczyk. Natomiast interesuje mnie to, co powinno interesowac historyków. Wydaje mi się, że historyka powinny interesować WSZYSTKIE fakty, a nie tylko te, które wybiera, aby potwierdzały jego założenie. Takie też prace historyków IPN chciałabym widzieć. Natomiast prace, pisane dla podkreślenia swej lojalności jakiejś grupie mnie jako obywatela nie interesują. Historyk powinien być bezstronny.  Jak do tej pory, znani pracownicy IPN nie skalali sie bezstronnością w swych pracach. Na przykład taki Kurtyka pisał kiedyś całkiem niezłe prace. Ale to przeszłośc.
Śledząc tok myślenia Gontarczyka, dowiemy się z pewnością wkrótce że Bierut,  Gierek i Gomułka to byli też tajni agenci. Donosili przede wszystkim sobie na siebie.... A zresztą, historyk pracujący w IPN to bardziej histeryk, a nie historyk. Panowie z IPN już dawno zapomnieli co to znaczy publikacja naukowa. Niestety produkują same naukawe.
Każdy z podanych przez Gontarczyka przykładów czy to w przypadku A.Kwaśniewskiego czy L.Wałęsy, można interpretować dowolnie, gdyż jak wiadomo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Historyk z prawdziwego zdarzenia - analizuje, a Gontarczyk osądza i ze swych wniosków wespół z podobnymi mu "dyżurnymi" tworzą prawdy objawione. Ewidentnie widac jak na dłoni, że te opracowania nie są tworzone dla celów poznawczo-historycznych, a do walki politycznej. Czy taka jest rola nauki?
Kim też jest Gontarczyk, jeśli wyrok sądu jest dla niego niczym? Histerycy pokroju GontarCyka, cyka, cyka, cykają spiskową teorię dziejów, a dokumenty i źródła traktują wybiórczo. W ich opracowaniach więcej fabuły niż faktów. IPN powinien zmienic nazwę na „STUDIO SEMAFOR", jest już BOLEK, jest ALEK, no to teraz czekamy  na TOLĘ.
Eliza (14:38)

02 grudnia 2009
Piecha, Dziwisz, Iwabradyna.......  sami święci.


Prokuratura będzie chciała przesłuchać kardynała Stanisława Dziwisza. Chodzi o śledztwo w sprawie dotyczącej domniemanej korupcji przy wpisaniu "Iwabradyny" na listę leków refundowanych. Prokuratura twierdzi, że jest podejrzenie przyjęcia korzyści majątkowej przez funkcjonariusza publicznego w związku z procedurą umieszczenia "Iwabradyny" na liście refundacyjnej, poświadczenia nieprawdy w dokumentach, fałszowania dokumentów i przekroczenia uprawnień.


Do tej pory zarzuty w tej sprawie usłyszał syn byłego wiceministra zdrowia z PiS Bolesława Piechy. Z podsłuchanych przez policję rozmów wynika, że były wiceminister miał załatwić u biznesmena powiązanego z firmą farmaceutyczną mieszkanie dla swojego syna. Przesłuchanie kardynała Stanisława Dziwisza ma związek z zapisami z podsłuchów, jakimi dysponuje prokuratura. Zarejestrowano między innymi rozmowę krakowskiego biznesmena z jednym z lobbystów firmy farmaceutycznej. Na nagraniu słychać, jak obaj panowie umawiają się na dalsze rozmowy właśnie na terenie krakowskiej kurii.Takich odniesień do ewentualnych spotkań w siedzibie krakowskich biskupów jest więcej. I co z kombinacjami Piechy ma wspólnego kardynał Dziwisz? chyba nie był pośrednikiem? no i w kościele nie ma łapówek, są tylko ofiary :)
We Włoszech mafia spotykała się w Watykanie czy na plebaniach i w siedzibach biskupów, więc wcale by mnie nie zdziwilo, że syn Piechy z kolegą umówili się u Dziwisza... Wszak kościół zawsze potrafił wyczuć gdzie są pieniądze do zrobienia. Czyżby pałac biskupi zamieniał się w melinę, w której odbywają się schadzki świata przestępczego? Uwierzyc trochę trudno.

Wychodzi na to że miałam trochę racji, księża zrobili z Kościoła targowisko próżności. Ale czy Ekscelencja raczy przyjąć prokuratorów? Oto jest pytanie. Piszę "raczy", bo przecież wyznaczył prokuratorom kilkutygodniowy termin. Przyjmie ich w styczniu 2010 r. Kardynał nie będzie bowiem przesłuchiwany w prokuraturze, to prokuratorzy pojada do Kardynała. Bowiem kler w Polsce jest ponad polską jurysdykcją, gwarantują im to umowy międzynarodowe zawarte jeszcze z władzami PRLu, a ostatecznie mocno ugruntowane na następne 100 lat Konkordatem. Są poprostu nietylalni, jak dyplomaci.
Ciekawe czy prokuratorzy doprowadzą sprawę do samego konca, czy też znajdzie się jakiś bogobojny polityk, który poczuje się urażony w swoich uczuciach religijnych i do tego "przesłuchania" nawet nie dojdzie, a sprawa zostanie umożona jak wszystkie inne, które w jakimkolwiek stopniu dotykają KK w Polsce.

 
Eliza (21:00)

01 grudnia 2009

Idź i głosuj - Głódź Vision Network powie ci na kogo!!


Art:1 Konkordatu
"Rzeczpospolita Polska i Stolica Apostolska potwierdzają, że Państwo i Kościół katolicki są - każde w swej dziedzinie - niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego".


"Wybory samorządowe nie są wyborami politycznymi, one mogą mieć skutki polityczne, Kościół zachowuje neutralność, jeśli chodzi o wybory polityczne. Natomiast jeśli chodzi o wybory samorządowe, Kościół ma te same prawa i obowiązki. Księża powinni się w nie włączyć, to znaczy głosować i wskazywać właściwych kandydatów, każdy środek jest dobry - ja to mówię samorządowcom od lat, oni muszą to wiedzieć, tak jest i tak będzie "- powiedział wczoraj arcybiskup metropolita gdański Sławoj Leszek Głódź.


Czy arcybiskup chce zbudować własne stronnictwo?
Absolutnie się nie zgadzam z taką opinią. Uważam, że wybory samorządowe są równie polityczne co parlamentarne. Startują w nich wszystkie najważniejsze partie, a kandydatami są często politycy z pierwszych stron gazet. I nawet o kandydatach niezależnych, czy bezpartyjnych nie mozna powiedziec, że są to ludzie bez politycznych właściwości, bo w wielu przypadkach byli to politycy tej czy innej partii. Prawdziwa polityka nie rozgrywa się tylko w parlamencie, a samorząd nie zajmuje się jedynie "dziurami w moście". Bo owe "dziury w moście" potrafią rozpalić takie polityczne emocje, przy których kłótnie w Sejmie to zabawa w piaskownicy.
Arcybiskup zdaje się nie zauważać, że wybrani w wyborach radni, burmistrzowie, prezydenci, podobnie jak posłowie, są funkcjonariuszami publicznymi, opłacanymi z budżetu państwa. Oczami wyobraźni widzę już kolejkę kandydatów, którzy przed wyborami pukać będą do drzwi kurii, czy plebanii by uznano ich "za tych właściwych". Czyżby arcybiskup chciał w ten sposób zbudować w pomorskich samorządach swoiste "kościelne stronnictwo"?
Jest jeszcze drugie dno. Powszechnie wiadomo, że abp Głódź nie przepada za prezydentem Gdańska - Pawłem Adamowiczem. Dawał temu publicznie wyraz niejeden raz, a powodem tych antypatii jest jego kontrowersyjny spór z władzami Gdańska o działkę leżącą na terenie parku Oliwskiego,  czy propozycja postawienia nowej, wielkiej świątyni na terenach dawnej Stoczni Gdańsk.
Zdrowy rozsadek jednak podpowiada mi, że abp Głódziowi nie chodzi o samo podpowiadanie, a o realne wpływy - i te na władzę i finansowe, to następny etap Okrągłego Stołu, w pierwszym "mediowali",  w obecnym "pomagają" rządzić. Kosciół Katolicki to jedyna formacja, która świetnie wyszła na przemianach w Polsce. Mówię to jako świadomy katolik niezaangażowany politycznie. Moralnie jest równiez ogromna różnica między opinią np. mediów, a opinią biskupa czy nawet proboszcza, jednak bojaźń Boża w narodzie jest jeszcze tak ogromna, iż niewielu chce być w otwartym konflikcie z duchownymi. Pomijając przywileje Konkordatu, Swiętopietrze, o przepraszam!! chciałam powiedzieć Komisji Majątkowej, dziś  kościół sam sobie nadaje coraz szersze uprawnienia,  chcąc czynnego udziału w wyborach samorządowych, jutro z pewnoscią będzie zatwierdzał ogólnopolską i jedyną listę kandydatów do parlamentu. Czyżby biskupi czerpiali idee ze sprawdzonych wzorów? Szczęść Boże ekscelencjo pierwszy sekretarzu!
Czy politycy coś z tym fantem zrobią? Watpię!! W zdewociałej Polsce nikt nie postawi się klerowi, bo to śmierć polityczna, jedyna nadzieja by cokolwiek zmieniło się w tej kwestii, w posłance Senyszyn, która nietylko biskupa się nie lęka, ale i Diabeł Jej niestraszny.
Eliza (20:34)