czwartek, 1 października 2009

PAŻDZIERNIK 2009 wszystkie wpisy


30 października 2009
Polska Republika Kapusiów

W środę podpisałem zarządzenie, które wzmocni kontrolę Prokuratury Krajowej nad tym, co prokuratury okręgowe robią w sprawie podsłuchów - powiedział nowy minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. W sprawie stosowania podsłuchów audyt zapowiedział Premier i polecił Ministrowi Sprawiedliwości i Sekretarzowi Kolegium ds. Służb Specjalnych znalezienie możliwości prawnej, by informacje o podsłuchach zakładanych przez służby specjalne mogły być przekazane opinii publicznej i Sejmowi , bo dziś sądy nie mogą realnie wydawa c zezwoleń i kontrolowac podsłuchy, gdyż sędziowie sądów okręgowych nie są odpowiednio przeszkoleni w zakresie kryminalistyki i technik operacyjnych.

".....podsłuchy, nagrywania, szpiegowanie, donoszenie, pomawianie, poniżanie ...potomek komunisty nic innego nie potrafi...."


Pokłosie schizofrenii paranoidalnej Jarosława K.będzie jeszcze długo straszyć w Polsce. Niestety, dwa lata rządów tego premierka z przeceny będą jeszcze długo skutkować wprowadzonymi przez niego metodami totalnej inwigilacji społeczeństwa. Naturalnie Kaczyńscy i ich klika nienawidzili metod stalinowskich, oczywiście jeżeli stosowali te metody komuniści, ale nie oni, wielcy Polacy i patrioci, w tak zbożnym celu. Na nasze szczęście w tej grotesce jest to, że społeczeństwo nie składa się z samych Jarosławów K. Gdyby tak było, Polska przestałaby istnieć, bo każdy knułby przeciwko każdemu.
Kaczyński i jego ekipa stworzyli służby na swoje potrzeby i wyposażyli w daleko idące uprawnienia różnego autoramentu kapusiów, których teraz trudno przywołać do porządku, bo nadal wydaje im się, że nadal żyją w IV RP, która nota bene tak naprawdę nigdy nie istniała, a oni są wszechmocni i nikt nie ma prawa kontrolować
ich działań. A takim skrajnym przypadkiem jest Mariusz Kamiński i jego superagent, którzy zapewne naoglądali się filmów o 007 i brali fikcję za realkę. Niestety, koniec wirtualnej IVRP nie oznacza jeszcze końca wszechstronnej inwigilacji obywateli, bo rządowi PO zabrakło albo samozaparcia albo chęci żeby położyc kres Republice Kapusiów. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nikt nie przejmuje się moralnością, wszyscy chcą tylko nie dać się złapać....
Już „afera gruntowa” pokazała, że służby podsłuchują wszystkich, nawet prywatne rozmowy żon ministrów interesowały Kaczyńskiego. Engelking na swoim słynnym już pokazie ujawnił to całemu krajowi. Dziennikarze piali z zachwytu mieszając podsłuchiwanych z błotem. Najbardziej raził ich knajacki język. Jeszcze przy „aferze hazardowej” nikogo nie dziwiła współpraca i inspirowanie dziennikarzy przez służby. Dopiero zgoda prokuratury na wykorzystanie podsłuchanej rozmowy dziennikarzy w sprawie sądowej uświadomiła tym panom, że też są zagrożeni. Ich też podsłuchują. Widać nie obserwowali uważnie prac Komisji d/s nacisków. Ja śledziłam każda transmisję. Tam prokuratorzy wykładali swoje credo w sprawie podsłuchów. Kiedy podsłuchy trafią już do prokuratury, to są oni jedynymi dysponentami tego materiału i mogą zrobić z nim co zechcą, nawet upubliczniać w dowolnej formie. Dlaczego dopiero teraz podnosi się larum? Dlaczego wcześniej tzw. wolna prasa i tzw. wolni dziennikarze milczeli gdy szukano haków na wszystkich i nawet z porządnego i szanowanego człowieka mozolnie robiono przestępcę?. A no dlatego, iż to Kalego podsłuchano. W pierwszej chwili były to prywatne rozmowy z kolegą, potem dla wzmocnienia wrażenia materiał dziennikarski. Kali wyraźnie zaczyna kręcić. Kali już nie chcieć posłuchów. Najzabawniejszy jest Kali z „Rzeczpospolitej”, tak lubił podsłuchy, przemiły grubasek, teraz już nie mówi o knajackim języku swoich kolegów. Oj, ty Kali....
Co do zapowiadanych w ostatnich dniach przez rząd regulacji prawnych tego procederu, odnosi się wrażenie, iż nikt specjalnie nie jest tym zainteresowany. Ani politycy, którzy do perfekcji opanowali technikę przecieków (podsłuchów także) w walce politycznej, a całym swym zachowaniem kompromitują ideę politycznego nadzoru nad służbami specjalnymi. Ani dziennikarze, którzy tuczą się nimi i robią na nich swe wątpliwe kariery "dziennikarzy śledczych". Na opinie publiczną, która debatę rozumie jako wojnę plemienną kiboli też nie ma co liczyć. Pozostaje jedynie miec nadzieję, ze służby zechcą zreformować się same, ale to bardzo wątpliwe



http://pl.wikipedia.org/wiki/Schizofrenia_paranoidalna
Eliza (21:28)

28 października 2009
Podziemie aborcyjne kwitnie !

O wszystkim decydują pieniądze. Jeśli ktoś ma sporo pieniędzy, wystarczy z setek ogłoszeń w gazetach wybrać najbliższy gabinet. Jeśli kobieta ma mniej pieniędzy, może szukać w internecie tabletek poronnych albo znaleźć ginekologa, który wykona zabieg taniej. Łatwiej jednak niż w Polsce jest w Londynie, tam około 10 tys. Polek co roku usuwa ciążę. W Królestwie, gdzie zabiegi są legalne i opłacane przez państwo, niespodziewanie rozkwitło podziemie aborcyjne . Ale usuwanie ciąży jest w Polsce równie częste jak w innych krajach, tyle że ukryte - organizacje pozarządowe szacują, że nielegalnych zabiegów co roku odbywa się w Polsce od 80 do 200 tys. Legalnych aborcji jest w Polsce kilkaset, a obowiązujące prawo to fikcja.

U nas dla kogoś, kto ma pieniądze, zabieg nie jest problemem. Nie, wymaga jednak przełamania się, bo to decyzja o zrobieniu czegoś, co jest nielegalne, podlega karze, odbywa się w nieodpowiednich warunkach, no i decyzja często bardzo ciężka do zaakceptowania. Aborcja jest powszechnym problemem w Polsce. To się dzieje codziennie, w każdym mieście, tak było 20 czy 30 lat temu, tak jest i dziś. Spektakularne wtargnięcia policji do gabinetów można policzyć na palcach jednej ręki. To fikcja. Reagują najczęściej na donosy osób trzecich. Podziemie aborcyjne jest w zasadzie kontynuacją tego, co było przed wprowadzeniem ustawy z 1993 roku, kiedy to aborcja była legalna, a zabiegi wykonywano nie tylko w szpitalach, były gabinety prywatne, gdzie kobiety mogły kupić pewien komfort i dyskrecję. Teraz są to często te same gabinety ale już nielegalne i  tylko ceny wyższe. Niekomfortowe moralnie jest to, że wszyscy się na nią zgadzamy, co wcale nie oznacza, że kobiety traktują aborcję z pobłażaniem, dla wielu kobiet jest to osobisty dramat, ale wiele z nich naprawdę postawiona jest „pod murem” . Uważam że aborcja powinna byc legalna, bo mamy przecież kobiety, które zostały zgwałcone, niezależnie w jakim są wieku i zrozumiałym jest że nie chcą tego dziecka urodzic, to samo dotyczy kobiet z zagrożeniem dla życia dla nich samych czy dziecka, jak również w przypadku prawdopodobieństwa urodzenia dziecka upośledzonego, ale jak również w wypadkach losowych. Bo przecież nie planujemy dzieci „co rok prorok” i pomimo antykoncepcji, zdarzają się "wpadki". 
W naszym państwie wsparcie dla młodych matek jest żałosne, symboliczne i jest jednym z głównych powodów bujnego wzrostu podziemia aborcyjnego. Podstawowe pytanie, które pcha kobiety do aborcji to "jak ja sobie dam radę z tym dzieckiem?!" i to się wprost odnosi do utraty pracy, ergo dochodu, a co za tym idzie mieszkania, ubezpieczeń i ochrony zdrowotnej, bo w naszym pięknym kraju jedno przeziębienie latorośli potrafi wyjąć z portfela 100-200 PLN. Znów będę krytykowana, że się czepiam PiSu, ale to za ich rządów pozamykano mnóstwo żłobków i przedszkoli będących tanią alternatywą koszmarnie drogich opiekunek i zrujnowawaniem w ten sposób resztki systemu wspierającego kobiety w macierzyństwie. Gdyby nie koszmarne warunki, w jakich ląduje młoda matka jeśli akurat nie ma wsparcia rodziny (coraz rzadsze) o połowie aborcji nikt by nawet nie pomyślał. A najbardziej paradoksalne w tej kwestii jest to, że prawo jak i opinie o dopuszczalności przerywania ciąży są kształtowane przez ludzi, których ani jedno ani drugie nie dotyczy: mężczyzn (ogólnie), księży (w szczególności), zakonnice, starsze panie, które w wieku rozrodczym mogły swobodnie korzystać z bardziej liberalnych przepisów, młodzież przerażona po indoktrynacji z użyciem filmideł typu "Niemy krzyk". Jedyne nie pytane o zdanie to same zainteresowane - kobiety. Nikt nie zadaje sobie trudu aby zadac IM pytanie o ich odczuciach i spojrzeniu na problem.  Co będzie jak masowo odpowiedzą?
Eliza (23:58)

27 października 2009
Dobre „Wiadomości” dla Lecha Kaczyńskiego.


"Wiadomości" TVP mają pomóc Lechowi Kaczyńskiemu w reelekcji. Dziennikarze "Wiadomości" twierdzą, że nie może ukazać się nic, co godzi w prezydenta. Gramy na prezydenta, nie może ukazać się żadna informacja, która godziłaby w Kaczyńskiego - mówi anonimowo dziennikarz "Wiadomości". Inny dorzuca: - I krytykujemy Tuska za wszystko, co się da, bo jest najpoważniejszym rywalem. "Przedstawienie stanowiska rządu nie jest obowiązkowe. Wiele już przeżyliśmy, były różne ekipy polityczne, różne partyjne interesy, ale wydaje nam się, że teraz jest najgorzej" dodaje jeden z tzw. starych reporterów.

Czy nazwa TVP, telewizja publiczna, naprawdę jest jeszcze publiczna?? Czy pomoże Lechowi Kaczyńskiemu w reelekcji? Watpię, bo czy umarlemu pomoże kadzidlo?? Dziwnym wydaje się również, ze CBA nie zajeło się TVP... w końcu „kryształowo czyści, bezpartyjni ludzie” siedzacy w CBA od 2-3 lat obserwuja kolejne pisowsko- LPR-owskie przepychanki w TVP. I co? zamiast wysłac tam agentów, ponagrywac co się dzieje w TVP, obnażyc ten cały polityczny partyjniacki układ, CBA woli prowokowac celebrytów albo kupowac domy w Kazimierzu...
Nie potrafie wytlumaczyc dlaczego taki „uczciwy patriota” jak Mariusz Kamiński nie wziął się do tej pory za tą telewizyjną stajnię Augiasza, ale podejrzewam, że to pewnie znów wina Platformy.... Teraz lansują się w promocję Lecha Kaczyńskiego, ktory swój 5-letni bilans wpisuje w tradycyjnie już niekończącą się listę błędnych ocen i katastrofalnych działań  zarówno politycznych jak i personalnych takich chocby jak Kosowo, Gruzja, Ukraina, amerykańska baza, Traktat Lizboński, Dorn, Kaczmarek, Kownacki to tylko kilka przykladow z tych bardziej znanych ... A pilne i nierozwiązane problemy dotyczące naszej przyszłości jak dywersyfikacja zaopatrzenia w surowce nietylko energetyczne, odbudowa naszej pozycji ekonomicznej i politycznej w Europie, milionowa emigracja pozostały dokładnie w tym samym miejscu  gdzie były w chwili objęcia prezydentury przez Kaczyńskiego. Nawet swój własny sukces - Traktat Lizboński - Prezydent potrafił przekształcic w porażkę. Elektorat tylko raz dał się nabrać na wykreowanego z niczego "męża stanu" w osobie L.Kaczyńskiego. Jego nikłe szanse reelekcji dostrzegają nawet wielbiciele PiS-u, mówią o tym wymownie za siebie ostatnie artykuły R.Ziemkiewicza. Tyle tylko, że nie ma kogo wypromować, bo pomysł by w szranki stawał M.Kamiński jest jeszcze gorszy. Na razie Premierowi Tuskowi nikt nie zagraża, nawet anty- kampania w Wiadomościach TVP, chyba, że do walki stanie Cimoszewicz - ale jeśli nie z nadania SLD, też nie ma szans. I tu będzie orzech nie do zgryzienia, bo w TVP mamy koalicję PiS-SLD, na kogo będzie „grac” TVP jezeli koalicjant -SLD- wystawi swego kandydata? Zapowiada sie nowa „wojna domowa”.
Eliza (11:07)

25 października 2009
Czy PiSowiec to bezmózgowiec?


Poufne ściągawki rozsyłane przez kierownictwo PiS zalecają, jak posłowie mają komentować gorące wydarzenia. PO też to zapowiada. Wczoraj szef klubu PO Grzegorz Schetyna mówił, że jego posłowie będą dostawać tzw. przekazy dnia - czyli tezy, które mają głosić, kiedy otoczą ich dziennikarze. Rzecznik PiS Mariusz Błaszczak ocenia, że to propaganda. Ale okazuje się, że PiS już dawno  produkuje "Syntezy wypowiedzi polityków PiS na bieżące tematy". To argumentacja,  której poseł PiS może użyć, gdy w jakiejś sprawie nic nie przychodzi mu do głowy albo nie chce podpaść kierownictwu partii. Na przykład dziś w takiej syntezie czytamy, że "standardy PO" to "palikotyzacja polityki i donaldyzacja prawa".


Nie ma czemu się dziwić. W hipokryzji ludzie PiS-u są w czołówce. Jednak, aby nie było za słodko nie oni pierwsi i nie ostatni. To tylko pustogłowe kukły działające na rozkaz i według instrukcji Jarosława K., a samodzielne przetwarzanie informacji zwyczajnie ich przerasta. W PiSie mózgi zostały wyprane w chlorze, odwirowane w wirówce FRANIA i rozwieszone na sznurze jak stare gacie. Nie ma tam już indywidualistów. Ci wylecieli albo odeszli dobrowolnie z partii,  a ludożerka w postaci lumpenpisuariatu jak mantrę powtarza na wszystkich możliwych kanałach telewizyjnych bzdury i hasełka propagandowe dnia. Wystarczy, że się  pojawi na konferencji ich guru i rzuci banalne hasło typu "nadużycie semantyczne" czy dzisiejsze "donaldyzacja prawa" zaraz zaczynają je członkowie PiSu jak katarynki powtarzać od rana do wieczora bez zająknięcia. Powtarzają bez prób osobistych "wariacji” na temat. Naprawdę nieliczni są zwolennicy PiSu wśród których widać własne myślenie. Nazwisko Tuska odmieniane jest przez wszystkie przypadki i obowiązkowo w negatywnym kontekście. Dowód czarno na białym, że PiS nie reprezentuje swoich wyborców, lecz jest komitetem reelekcji Lecha Kaczyńskiego. Ciekawe czy do toalety też chodzą na SMS-a? Pewno tak, ale nie daj Boże żeby czasem nie wpali tam na posła z innej parti, bo byc może któryś zacząłby samodzielnie myślec i mógłby odejśc z PIS-u. To jest tak jak z KK, w Sokółce potrzebny był cud, bo kościoły niestety się wyludniają........ Kiedyś mnie to wkurzało, a teraz najzwyczajniej śmieszy. Chociaż nie śmieszy tak po ludzku, serdecznie, tylko już niestety z politowaniem. Problem kaczyńszczyzny leży w atmosferze totalnej podejrzliwości wykreowanej przez nich samych i podsycanej obecnie na każdym kroku. PiSowcy są skłonni nie robić nic, byleby kto inny nie posądził ich o jakieś "przekręty" (vide warszawska prezydentura Lecha K.i jego zaniechania inwestycyjne, które są nieomal niemożliwe do nadrobienia przez HGW). No i starają się narzucać i uszczęśliwiac na siłę tym swoim zwichniętym spojrzeniem na rzeczywistośc  przeciwników politycznych, próbując sparaliżować jakiekolwiek ich działanie. Sytuacja oczywiście jest chora, bo nie popełnia błędów ten, który nic nie robi (poza błędem zaniechania). Nie można uchwalać prawa nie konsultując się z tymi, którzy za ustanawianie prawa są odpowiedzialni. Jednakże przy chorym spojrzeniu, jak w PiSie, jest się z definicji podejrzanym o złe zamiary - i kółko się zamyka. PiS czyli „żałobnicy potarczowi” mają powód do frustracji. Mimo wieloletniego manipulowania opinią publiczną nie dała się ona zwariować. Większość Polaków uważa, że ostatnie decyzje Premiera były słuszne tak w kwestiach walki z kryzysem jak i w sprawach tzw.”afer”.  Nie pomogło robienie przez członków PiS - jak i niektóre niestety media - wrażenia, że dzieje się wielkie wokół nas nieszczęście. Rodacy okazali się trzeźwiejsi od „PiS-płaczków” i nie chcą obchodzić niekończącej się żałoby.I nasuwa się jeszcze jeden problem, ale to tylko problem fanów PiSu - posłowie PiS, jak stado baranów, próbują wykonywać polecenia prezesa, ale żeby to zrobić, to najpierw trzeba pojąć, co prezes miał na myśli. A jak rozszyfrować skróty myślowe prezesa, skoro on sam tego nie potrafi?
Na szczęście dla wszystkich Polaków, że Prezydent w Polsce pełni tylko rolę kwiatka w butonierce, bo gdyby miał władzę wykonawczą pewnie byśmy jeszcze na tych „ściagach” do Unii nie dojechali.
Eliza (22:08)

10 października 2009
PiSu i CBA igraszki z ogniem !!


CBA wysłało kolejne materiały obciążające polityków PO do premiera, prezydenta, Sejmu i Senatu - donosi TVN24. Tym razem chodzi o stocznie. Szef kancelarii premiera po otrzymaniu tych dokumentów zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez szefa CBA. W ten sam sposób przekazano informacje ws. afery hazardowej. CBA również i tym razem pisze, że "zagrożony jest interes ekonomiczny państwa".


Tylko kretyn nie zrozumie działań CBA, tam trzeba zrobic czystkę od góry po sprzataczkę włącznie, bo obecni to ludzie Kaczyńskiego. IV Polska Rzeczpospolita Ludowa im się nie udała. Ludzie zjednoczyli się i obalili PIS jak kilkanaście lat wcześniej PRL. Kaczyńskim zostaje więc chyba tylko zaproponować edycję piątą... tylko czy ktoś im jeszcze uwierzy?Niedługo oskarżą Premiera że im ukradł Księżyc.
Okazuje się, że  dużym krajem europejskim mogą rządzić idioci i zakompleksieni nieudacznicy. Myślę, że mają na to wpływ zmiany kulturowe. W kulturze masowej, w mediach obowiązuje amatorstwo. Każdy ma taki sam status, każdy może śpiewać, objaśniać sytuację ekonomiczną, czy pleść bzdury na temat historii na "widzi mi się". Nikt nie pyta o zdanie fachowców uczonych, menedżerów, ludzi z dokonaniami. Ale czy my takich jeszcze mamy? Kaczyńscy zdewaluowali wszystko co było wartościowe w Polsce. Dlatego też facet, który głosi idiotyzmy gorliwie i bezkrytycznie upowszechniane przez infantylnych dziennikarzy może wygrywać wybory, być posłem, ministrem... Dziś pseudo-poseł PiS, Putra wytoczył ciężkie działo - "nowa afera przeciwko PO jest wagi ciężkiej" - powiedział do kamer.Pseudo-poseł Putra to przykład megapasożyta. Od 1989 roku siedzi w Sejmie i kłamliwie opluwa przeciwników politycznych za pieniądze podatników. Radziłabym pseudo-posłowi Putrze pójśc oczyścic się najpierw ze swoich grzechów, a tych się nazbierało, proponuję oczyszczalnię, obiekt adekwatny do osoby.
Odnosi sie wrażenie iż w Polsce rząd jest niepotrzebny - interes ekonomiczny kraju definiuje CBA przy pomocy podsłuchów. Chciałabym zobaczyć te stenogramy, bo jeżeli były nagrywane negocjacje, to już nikt nawet kiosku ruchu nie będzie chciał kupić, a nie tylko stoczni.Bo jeśli negocjacje były podsłuchiwane, to CBA ponosi całkowitą odpowiedzialność za ich klęskę. O ile mogą ubabrać min. Grada i całe PO, to negocjatorzy z drugiej strony (jak widać, zorientowali się, że psy ich podsłuchują) zrobili słusznie, że się wycofali. CBA i PiS skapotowali negocjacje. I to jest fakt bezsprzeczny.
Teraz dla mnie jako obywatela ważnym jest kiedy Kaczyńskich i PiS rozliczy się z zawłaszczonych w Warszawie i innych miastach nieruchomości oficjalnie na cele partyjne, z których wyłoniły się różne spółki, spółeczki, szemrane interesiki i tak się to ciągnie od samego powstania PC i "Telegrafu" i bawią się w działalność partyjną, w donoszenie  tylko mnie nie ma kto donieść węgla do piwnicy.W krajach demokratycznych,  podsłuchów nie używa się do walki politycznej, a do walki z przestępcami. Kraj, w którym służby specjalne walczą z rządem nie jest krajem demokratycznym. Polacy w większości są przerażeni wizją rządów tych nawiedzonych ideologów o mentalności Gomółki, całkowicie pozbawionych jakichkolwiek hamulców moralnych. Obecne działania CBA i Kamińskiego to tylko przygrywka do tego, co by nam to towarzystwo zgotowało, gdyby rzeczywiście ponownie doszli do władzy.
Mam wielką nadzieję, że w ciągu kilku najbliższych dni zobaczę Kamińskiego wyciągniętego o 5 rano łóżka przez ABW w twarzowych bransoletkach na rękach. I że w końcu tak samo skończy największy piroman w Polsce, Jarosław K.zanim zniszczą nasze wysiłki dla przyszłości naszej i naszych dzieci.
Eliza (21:56)

08 października 2009
Ateiści mówią: dość !!


Marsz ateistów i agnostyków przejdzie w sobotę ulicami Krakowa. To pierwszy taki manifest w Europie. - Ludzie boją się wyjść, pokazać, że nie wierzą - mówi Ewelina Podsiad z Grupy Młodych Wolnomyślicieli- Chcemy zaistnieć w przestrzeni społecznej i publicznej, ale głównie politycznej, chcemy pokazać, że ateiści i agnostycy są dyskryminowani na różnych płaszczyznach - dodaje
Nie wiem czemu służy ten marsz, boję się, że wiele osób może potraktować to jako prowokację wymierzoną w ludzi wierzących - powiedział franciszkanin o.Jan Szewek


O marszu ateistów zrobiło się głośno tuż po jego zapowiedzeniu - ładnych kilka tygodni temu... nawet jakiś arcybiskup się wypowiedział przeciw - "bo to nie do pomyślenia, żeby ateiści maszerowali pod oknami Jana Pawła II".....
Jeszcze nie zdążyli wyjśc, a już są pod pręgierzem! Brawo! To jest naprawdę wyjatkowo tolerancyjne społeczeństwo. Polska bliżej Europy? Dużo jeszcze wody w Wiśle...
Ateiści mają takie samo prawo jak i przedstawiciele innych poglądów religijnych (również katolickich) się organizować, stowarzyszać i manifestować oraz organizować prywatne i publiczne zgromadzenia aby swoje poglądy manifestować, po spełnieniu w powyższych celach pewnych zasad zgodnie z prawem Rzeczpospolitej Polskiej nie wolno im tego zabraniać, bo jeśli ateiści nie mogą to również katolikom należałoby zabronić. Prawo przewidziało ograniczenia dotyczące treści manifestacji oraz czynności podczas manifestacji, a wszelkie głosy pytające po co to robią, zabraniające im tego albo podważające ich prawo do manifestacji są też dyskryminacją samą w sobie.. To pytanie - po co? i zarzucenie ateistom złej woli oraz propaganda przeciwko ateistom jest dowodem strachu kościoła przed wypowiedziami przeciwko kościołowi. Duchowni pytają, po co ta manifestacja? czemu służy ten marsz? Myślę, że mniej więcej temu samemu, co nasze pielgrzymki na Jasną Górę czy procesje w Boże Ciało - demonstracji światopoglądu. Wszak marsze wiernych nie wynikają wyłącznie z ich własnego przekonania - gdyby tak było, to chodziliby indywidualnie. Jakiegoś szczególnego uzasadnienia dla pielgrzymek - w sensie religijnym też nie ma.Ale jaki sens ma pytanie duchownego o opinię w kwestii ateizmu? Przecież wiadomo, jaką musi mieć opinię (jest niejako z urzędu określone). Tak samo łatwe do przewidzenia jest, że ateista zapytany o opinię na temat jakiegoś święta religijnego nie będzie widział w nim sensu.
Ateiści nie chcą już dłużej tolerowac, iż jednej religii naucza się za publiczne pieniądze (jakież to wygodne...), że publiczne szkoły obwieszone są krzyżami, czy się to rodzicom podoba czy nie, że ustawy dotyczące spraw światopoglądowych są wprowadzane pod dyktando Episkopatu niezależnie od wyników wyborów, że Komisja  Majątkowa narodowy majątek rozdaje za darmo i od której wyroków nie można się odwołac (niechby się komuś przyśniło..), że wydział teologii UAM dyktuje obsadę stanowisk naukowych na całym uniwersytecie... długo by jeszcze wymieniać.

Ateiści mają dość siedzenia jak mysz pod miotłą, bo to może być odczytane jako zgoda na kościelne prawo, a skoro wszyscy się zgadzaja, to o co chodzi?A jeśli ktoś nie wyraża swojej akceptacji? to słyszymy natychmiast "po co to robi? tylko utrudnia, przewrotowiec, prowokator...". Skończmy z cynizmem.
Pamiętam, jak za komuny "uszatek" Jerzy Urban kpił - "Ależ kto państwu zabrania wygłaszać swoich poglądów? czyżby Amerykanie?" i był to ten sam cynizm, który dziś uprawia Kościół. Episkopat od zawsze dowodził, że skoro katolików jest w Polsce 95%, to reszta jest marginesem, nad którym nie warto się zastanawiać. A może katolików jest tylko 35%? Komuna tez zawsze miala 95% poparcia...widzę tu jakąś anologię, niby nie to samo a jednak anologia gdzieś w tle się wyłania....Bo dla KK kiedy zostałeś ochrzczony to jesteś do śmierci katolikiem. Bez względu na to, co dzieje się później. I dlatego też dla kleru jest to tak ważny argument polityczny . 
A może taki marsz jest niepotrzebny? głównie dlatego, że w Polsce ateizm ma się coraz lepiej, a religia katolicka jest w kryzysie? Szkoda, że mieszkam daleko i do soboty niezręcznie byłoby mi dojechac do Krakowa, ale chętnie jako katoliczka przyłączyłabym się do tej manifestacji. Mili ateiści sercem jestem z wami w sobotę w Krakowie. Każdy ma prawo do własnych przekonań.





 
Eliza (23:55)

06 października 2009
Polityczne "trzęsienie ziemi" Premiera Tuska


CBA nie pęka, do ostatniej chwili będziemy działać dokąd się da - powiedział do dziennikarzy tuż po wejściu do budynku Mariusz Kamiński. Szef CBA usłyszał zarzuty dot. m.in. przekroczenia uprawnień podczas akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Kamiński nie przyznał się do winy. Grozi mu 8 lat więzienia.


CBA to polityczne dziecko prezesa PiS, które ostatecznie doprowadziło do porażki swojego rodzica. Nielegalne podsłuchy, fałszowanie dokumentów, niemoralne propozycje. Oficjalnie głównym zadaniem CBA jest tropienie korupcji, w szczególności w instytucjach państwowych. Niestety, zbyt często - obserwując działalność Biura - można wyciągnąć inne wnioski...
Przygotowywano zarzuty dla najważniejszych osób w państwie, a siedzi jakiś... Ryba. W dodatku wcale nie gruba.

Swoją publiczną działalność Mariusz Kamiński zaczynał od akcji antyalkoholowych. Urządzał pikiety pod sklepem monopolowym w sierpniu 1985 roku. Wielka szkoda, że nadal nie prowadzi działalności na tym polu. Gdy wspomni się zaangażowanie Kamińskiego w organizowane co rok 13 grudnia pikiety pod domem generała Jaruzelskiego, można zrozumieć jego nienawiść do tzw. "komuchów". Wtedy Kamiński wszedł na drogę, której logiczną konsekwencją był udział w rządzie PiS i stanowisko szefa CBA. W 1991 roku trafił do nadzorowanego przez Lecha Kaczyńskiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego za czasów prezydentury Wałęsy. Po rozstaniu Kaczyńskich z Wałęsą wylądował w Generalnym Inspektoracie Celnym (GIC), wewnętrznej policji tropiącej przekupnych celników. Od tego czasu uważa korupcję za jedną z największych plag.Ustawę o urzędzie antykorupcyjnym forsował już jako poseł AWS w 2000 roku. Wtedy została odrzucona. Sześć lat później, gdy znalazł się w szeregach zwycięskiego PiS, projekt wszedł w życie.
Teraz nie pozwoli oddać swojego urzędu w ręce ludzi Platformy!!
Kamińskiemu zaszkodziło wyniesione z młodości zamiłowanie do widowiskowych zadym i prowokacji. Dla niego filmowane akcje CBA, podsłuchowe helikoptery czy podsuwanie sfrustrowanym posłankom atrakcyjnych James Bond'ów są nieodłącznym elementem działania. Kiedyś był radykalnym idealistą, ale dziś jest już tylko radykałem, bo idealizm z upływem lat wyparował.

Na czele CBA trzeba postawić apolitycznego fachowca, problem tylko gdzie takiego znaleźc? Trzeba też tak sformułować zadania funkcjonariuszy CBA, aby ścigali
korupcję, ujawniając realne afery gospodarcze. Warto rozważyć połączenie CBA z wywiadem skarbowym, urzędami kontroli skarbowej i generalnym inspektorem informacji finansowej. Powstała w ten sposób policja finansowa mogłaby tropić wielkie afery gospodarcze i towarzyszącą im korupcję, łapiąc w sieci grube ryby, nie płotki. Inne sprawy korupcyjne trzeba pozostawić lokalnym komendom policji, które radzą sobie z tym całkiem nieźle. Słabiej tylko biją w bębny po zatrzymaniu przestępców.
CBA jeszcze żadnej afery nie wykryła. Narobiła tylko wiele, wiele szumu. Kiedy opinia publiczna dostaje jak na tacy "zbrodnię i zbrodniarza", nie czeka na wyrok sądowy, sama wydaje werdykt. Grunt jest podatny, bo naród narzeka na poziom egzystencji i w poczuciu desperacji szuka winnych. Już nie musi szukać. Nasuwa się analogia ze słynną aferą mięsną z lat 60. Władza musiała wytłumaczyć, dlaczego na rynku brakuje mięsa. Znaleziono aferzystów, którzy co prawda nie napadali, nie kradli, ale stworzyli korupcyjny łańcuch. To ich obarczono winą za puste haki w sklepach mięsnych.

Cała Polska mówi dziś o "aferze hazardowej". Nie ma jeszcze "afery hazardowej", bo sprawą jeszcze nie zajął się prokurator. A dwie głowy już poleciały. Pora na głowę Kamińskiego, który nawet w chwili kiedy topór wisi nad jego głową, wykorzystuje fakt, iż zarzuty mu postawione są tajne i nie możemy jako społeczeństwo zweryfikować tego co nam wciska, więc sieje zamęt i próbuje "urabiac" opinię publiczną na swoją korzyść. Niebywały przejaw cynizmu i wyrachowania.
W Polsce nie wykształciły się jeszcze w pełni sprawne mechanizmy obrony demokracji, a falszywy mit, że w Polsce nie ma bazy dla totalitaryzmu pozwala rodzimym kanaliom niemal bezkarnie niszczyć struktury państwa.
Jutro, w środę 7 października 2009 Premier Donald Tusk szykuje ucieczkę do przodu po aferze hazardowej. Ma to byc prawdziwe trzęsienie ziemi, Premier chce z otwartą przyłbicą i podniesionym czołem powiedzieć Polakom, że rząd naprawdę jest zdolny do zmian, które dadzą wszystkim poczucie, że można wyjść na prostą z tego zakrętu. Czekamy.
Eliza (23:40)

05 października 2009

Aborcja - czyli cudowna przemiana "mordercy nienarodzonych"- czyżby?


".....Karetka przywozi kobietę w ciężkim stanie. Miała usuwaną ciążę,ginekolog przedziurawił macicę. Moje zadanie to usunięcie resztek płodu i zaszycie.Podchodzę rutynowo, wszystko przebiega pomyślnie.Cztery miesiące później w naszym szpitalu ta kobieta rodzi zdrowe dziecko. Macica nie była dość dobrze wyłyżeczkowana.
Ona jest moją sąsiadką z Rybnika, dwa bloki obok. Często widzę później, jak spaceruje z wózkiem. Żeby jakoś pokonać ten dysonans i zarazem nie zwariować, piję wódkę i robię się coraz bardziej ostry, czasem brutalny. Krzyczę na pacjentki, jakbym chciał przerzucić na nie winę za to, że muszę przeprowadzać zabiegi. Że przyszło mi sprzątać po ich seksualnych ekscesach.Żeby jakoś pokonać ten dysonans  piję wódkę i robię się coraz bardziej brutalny. Krzyczę na pacjentki, jakbym chciał przerzucić na nie winę za to, że muszę przeprowadzać zabiegi. Chcę pokazać, jaki jestem twardy, zdecydowany.Pochodzę z rodziny katolickiej, gdzie do pacierza klęka się wspólnie z rodzicami, gdzie modlitwę odmawia się przed każdym obiadem i kolacją, gdzie chodzi się do kościoła nie tylko w niedzielę i święta. Gdzie rodzice są świętością, a słowo "autorytet" ma wagę.
Chce pan pozbawić możliwości posiadania dzieci tysiące par, by w ten sposób odpokutować prywatne winy.

Jako antyaborcyjny neofita idzie pan w tym projekcie dalej, niż wymaga Kościół katolicki.
- Bo ja na temat powstawania życia i jego zabijania wiem więcej niż księża...".

Odpocznijmy odrobinę od wielkiej polityki, afery powrócą jak bumerang, jesteśmy przecież w Polsce, więc nie róbmy sobie złudzeń, że nas ominą.

Chcę, żeby młode dziewczyny w Polsce miały w pełni refundowaną antykoncepcję i edukację seksualną w szkole, aby nauczyć się, że iśc do ginekologa TO NIE JEST WSTYD - wtedy nie będzie młodych SAMOTNYCH matek i nieszczęśliwych dzieci. Pomówimy o prawie, moralności i sumieniu My, kobiety i tak musimy same uporać się z decyzją. Tak jest najlepiej i bez zakłamania. Chcesz rodzić -ok. Nie chcesz -zdecyduj, odważ się wziąć odpowiedzialność zamiast przerzucać ją na inne racje, a potem nienawidzieć dziecka i swoje żale do życia odbijać na niewinnym stworzeniu, które nie prosiło się przyjść na świat. Trzeba również poważnie zdecydować się na debatę nad odpowiedzialnością kobiet i odpowiedzialnością mężczyzn w Polsce za prokreację. Bo nie jest ona taka sama.
Wróćmy do "spowiedzi" B.Piechy. Przejść przez ręce dwóch ginekologów, z których jeden przy aborcji przebił macicę, a drugi zaszył ją i wyłyżeczkował RUTYNOWO, a 4 miesiące później urodzić dziecko - to się może tylko zdarzyć w Polsce, bo gdzieś indziej obu tych lekarzy już dawno pociągnięto by do odpowiedzialności karnej za poważny błąd w sztuce lekarskiej. A tymczasem w Polsce, jeden z nich radośnie o tym opowiada, w mediach, po karierze ministerialnej. Po przeczytaniu tej "spowiedzi" nie dziwi mnie afera z "Pavulonem" w Łodzi w tym kontekscie...
Panie Piecha - cóż za wzruszające wyznanie. Po tym wywiadzie, jako wielokrotny morderca winien Pan zgłosić się do najbliższej prokuratury. Nie mogę się doczekać relacji z procesu. Na media też może Pan liczyc. Chyba nie myśli Pan nadal chodzić po ulicach z podniesionym, nawróconym czołem? Dlaczego gazety robią reklamę takim marnym ludziom, a łamią kariery ludziom, którzy często otarli się z łamaniem prawa przez przypadek?
Ten człowiek przez całe życie był kanalią, a"przemiany" doznał,  kiedy dotychczasowe poglądy stały się nieopłacalne. Przemiana moralna jest możliwa, ale jeżeli jest prawdziwa. Przyjrzyjmy się przez chwilę życiu tego "odmienionego". Od czasu swojej "metamorfozy" wszedł po uszy w politykę, wmieszał się w kilka afer, brał udział w finansowych przekrętach, załatwiał koncernom farmaceutycznym lewe wpisy na listy leków refundowanych, wielokrotnie został przyłapany na publicznych kłamstwach, toczy się przeciwko niemu sprawa karna. Czy to jest sylwetka człowieka odmienionego moralnie? Czy raczej cwaniaka, który porzucił rolę aborcyjnego hurtownika, bo się to dla niego stało niewygodne w robieniu kariery i przywdział szaty obrońcy moralności, bo na tym zbija większą kasę? Jaka tu dokonała się przemiana? Myślę, że istnieją jakieś granice naiwności.
Problem w tym, że pan wiceminister walczy o dalsze istnienie w świetle fleszy i jak wielu innych szuka sobie oparcia ideologicznego oraz wyborców do ewentualnej dalszej kariery.
Niedobrze się robi widząc tak ordynarny pokaz hipokryzji. Prędzej uwierzę, że Piecha jest ufoludkiem, niż w tę jego moralną metamorfozę. Płacili mu za aborcje, to wykonywał, bo się opłacało. Teraz się opłaca posyłac uśmiechy kościołowi, to posyła. Tacy ludzie w ogóle nie mają żadnych poglądów, wyrzutów sumienia, duszy, to chorągiewki na wietrze. Swoją drogą, to ciekawe dlaczego akurat właśnie ultraprawica przyciąga wszelkiej maści kanalie. Przecież w centrum i na lewicy też można zrobić z siebie szmatę.
A co najbardziej jest oburzające, aż do bólu, to kompletna inercja hierarchów kościelnych, podobno gotowi są umierać za "życie nienarodzone" i IN VITRO. A przecież dziecko "wyskrobane" to też nienarodzone. I taka postawa ma zapełnić kościoły? Wątpię.
Eliza (09:36)

03 października 2009
YES YES YES .....dla Traktatu


67,1 proc. Irlandczyków opowiedziało się w referendum za unijnym Traktatem z Lizbony. Zadowolenie i oczekiwanie, że proces ratyfikacyjny we wszystkich krajach "27" zakończy się jak najszybciej, wyrazili przedstawiciele UE i europejscy przywódcy. Donald Tusk liczy, że teraz Lech Kaczyński, zgodnie z zapowiedzią, Traktat szybko podpisze.


Irlandczycy pokazali, że wiążą swą przyszłość i przyszłość swoich dzieci z Europą. Chcą, by Irlandia pozostała w sercu Europy, ale nietylko. Zwycięstwo na YES umożliwiły gwarancje , jakie Irlandia uzyskała od partnerów w UE po pierwszym referendum: Traktat z Lizbony nie będzie wchodził w irlandzkie kompetencje dotyczące zakazu aborcji, neutralności kraju, polityki podatkowej, ponadto Dublin utrzyma stanowisko komisarza w Komisji Europejskiej. Mimo takiego obrotu sprawy eurosceptyczny prezydent Czech Vaclav Klaus nie chciał powiedzieć, jaką podejmie decyzję ws. Traktatu. Czeski premier Jan Fischer wyraził jednak przekonanie, że kraj zakończy ratyfikację Traktatu do końca tego roku.  Prezydent Lech Kaczyński zapowiadał, że podpisze ratyfikację po irlandzkim "tak". Także premier Szwecji, sprawującej w tym półroczu przewodnictwo w UE, Fredrik Reinfeldt wyraził przekonanie, że Polska szybko dokończy ratyfikację. Jednocześnie zapowiedział rozmowy mające na celu przekonanie czeskiego prezydenta.
Europa ze swoja liberalną demokracją zwyciężyła. I bedzie zwycięzac. Na nic się zdało endeckie krecie rycie tuneli, podburzające egoizmy narodowe i obskurantyzm w Polsce. Na darmo wiedziony desperacją Watykan łamiąc wczoraj irlandzką ciszę wyborczą wzywał Irlandczyków do głosowania na NIE, demagogicznie agitując,  że "Unia Europejska zagraża tożsamości, tradycji i historii ich kraju"(1). Najbardziej mnie rozśmiesza ignorancja prawicy w Polsce,  która z lubością wręcz "zajeżdża na śmierć" nazwisko Orwella przy byle okazji, a nie wie, albo celowo nie chce wiedziec, że do końca życia Orwell pozostał przekonanym lewicowcem.
Oczywiście był też antykomunistą. Uważał, że lewica powinna stworzyć nową alternatywę. I sam był jej prekursorem. Bardzo zaangażował się w ideę Stanów Zjednoczonych Europy. Uważał, że jest to potrzebny środek zaradczy przeciwko możliwości odrodzenia się totalitaryzmu. Zupełnie odwrotnie niż dzisiejsza prawica.
Czyż nie miał racji?
Oczywiście że miał. Miał też rację w jeszcze jednym: Jego testamentem politycznym była myśl, że Europa aby się zjednoczyć będzie musiała stoczyć walkę przeciwko siłom nie zainteresowanym w jej potęgę: Rosji, Watykanowi i USA. W tej kolejności. Czyż się nie sprawdziło? Dzisiaj po ogłoszeniu wyników, kolega mi napisał - "Irlandia przed przystąpieniem do EWG była oazą biedy i totalnego zacofania! Z tego kraju więcej uciekało, niż się w nim rodziło! Irlandia przebudowała się za pieniądze wydarte Niemcom,Francuzom, Holendrom, Belgom, Włochom i innym. I teraz Irlandczycy mają pewne obowiązki wobec UE. A jakimiś szownistami "za dychę" z Libertasu czy LPR nikt się nie przejmuje! Eliza idziemy naprzód"

Czyż to nieprawda?
Teraz pan Prezydent ma dylemat:
1.Jak nie podpiszę mam "plus" u Ojdyra, a i tak mnie ponownie nie wybiorą.
2.Jak podpiszę, mam "minus" u Ojdyra, to i tak mnie ponownie nie wybiorą!
Co w takiej sytuacji mam zrobić?

Dobra rada panie Prezydencie - słowo się rzekło kobyłka u płotu, najwyższy czas zacząć ćwiczyć podpis.
(1)www.telegraph.co.uk/news/worldnews/europe/ireland/6251741/Vatican-issues-Lisbon-Treaty-warning-to-Irish-voters.html
Eliza (22:30)

01 października 2009
CBA,  państwo w państwie.


"Rzady w Polsce oddam w dobre rece..."

"Rzeczpospolita" opublikowała dziś materiał, z którego wynika, że czołowi politycy PO, w tym szef klubu Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki, mieli lobbować w interesie firm hazardowych.Chodzi o zmiany w ustawie o grach i zakładach wzajemnych, z której biznesmeni chcieli m.in. usunąć zapisy zobowiązujące ich do wpłat na rzecz sportu. CBA wysłało materiał o śledztwie do premiera, prezydenta i władz parlamentu. Ostrzegło w tym dokumencie, że na zmianach w tej ustawie budżet państwa mógł stracić 469 mln zł

Chciało by sie zapytac czemu PO nie odstrzeliła wcześniej Kamińskiego i nie posadziła na jego miejscu jakiegoś swego człowieka? PIS na pewno by tak zrobił! Czy to jest objaw frajerstwa politycznego i braku profesjonalizmu?. Mysle ze nie. PO nie chciala robic czystek partyjnych i obsadzac swoimi ludźmi wszystkich urzędów bo takie postepowanie nie jest gwarantem utrzymania władzy. Chciala zamiast robienia czystek, tropienia ukladów i agentów, zająć się zwykłą pracą. Zajmowanie sie ustawami zostawiła Sejmowi, rządowi gospodarkę, walkę z kryzysem,  inflacją itp., sądom sądzenie i wydawanie wyroków, a prokuraturze ściganie przestępców. CBA niech też robi to, co do niej należy, ale bez żadnych priorytetów partyjnych! Bo dziś najbardziej mi śmierdzi stronniczość CBA! I właśnie przez tą stronniczośc rozum podpowiada, iż przejmując władzę w kraju, NIGDY nie zostawia się na strategicznych stanowiskach osób z poprzedniej ekipy, bo wiadomo że będą sabotowac pracę rządu. Dlatego słowa Sikorskiego "dobic watahy" które wywołały tyle oburzenia w obozie PiSu, wydają się dziś   aktualne. Mariusz Kamiński miał miec postawione zarzuty w związku z "aferą gruntową" 4 października, Kamiński robi co może, bo wie,  iż w momencie postawienia mu zarzutów swojej funkcji sprawowac już nie będzie mógł, więc trzeba było zrobic nowy boom. Kamiński wie, że jezeli PiS nie wygra następnych wyborów dostanie wilczy bilet i on i CBA, a następna ekipa już nie będzie się cackac jak PO. Ja uważam iż tę instytucję należy zlikwidować, a zadania przekazać policji, CBŚ czy ABW. Zmiana jedynie szefa CBA spowoduje, że CBA nadal będzie policją polityczną, tylko innej partii. Nie czarujmy się - walka z korupcją jest tu tylko pretekstem do walki z przeciwnikami politycznymi, a przy okazji rzuca się maluczkim ochłapy w postaci spektakularnych i nic nie przynoszących zatrzymań znanych osób, które potem dostają za to odszkodowania z naszych podatków.

W tej "aferze hazardowej" wcale nie chodzi o hazard ani o ustawę. To jest "afera przeciekowa". Kamiński podsłuchiwał Chlebowskiego i jego kumpla. To co usłyszał, to "niedelikatności", ale nie na tyle smierdzące, żeby prokuratura postawiła komukolwiek zarzuty. Kamiński zdaje sobie z tego sprawę. Co więc robi? Informuje "w razie czego" wszystkich ważnych. Ważne, żeby przedewszystkim został poinformowany Premier. Następnie dyskretnie informuje o tym, że są na muszce muszkieterów z CBA, znajomi Chlebowskiego. Po co? A no po to, żeby spowodowac wrażenie, że przeciek nastąpił z kręgu premiera. I o to chodzi w tej grze politycznej Kamińskiemu i Kaczyńskiemu. To była próba zamachu stanu. Myślę, że Premier Tusk jest tego świadom.
Na podstawie dotychczas opublikowanych materiałów nie można mówić o aferze przestępczej, a jedynie o zachowaniu nieetycznym członków rządu PO. Tu nie ma mowy o żadnej korupcji, jak próbowali dziś wmówic opinii publicznej  liczni członkowie PiSu z Jaroslawem na czele. Nie ma wyroku sądu, nie ma postępowania prokuratorskiego, nie ma nawet kompletnych materiałów w prokuraturze,  nie ma też korzyści majątkowych, ani żadnych innych. Cała sprawa wygląda na szytą grubymi nićmi przez początkującego krawca. Ale to tylko złudzenie,bo "krawiec" to nie nowicjusz i nie tak dawno z werwą i pewnością siebie oświadczał wszem i wobec,  że "właśnie idzie po władzę". Tylko dla przypomnienia "krawiec" nie krzyczał tak głośno i nie zdymisjonował min Lipińskiego, który korumpował posłankę Beger w hotelu sejmowym... A dowody były nie do obalenia....No i w końcu włączenie się Prezydenta do sprawy. Nie pamiętam  podobnego zainteresowania Prezydenta, gdy zarzuty korupcyjne dotyczyły ministra Lipca na przykład, czy kiedy jako Prezydent 40 milionowego państwa planowal wraz ze swoim bratem premierem tegoż państwa "zachachmęcic" 100 mln zł z budowy stadionu narodowego,  nie podał się do dymisji....Jakoś wtedy nie zwoływał konferencji, mimo, że sprawa była znacznie bardziej oczywista, jak ta dzisiejsza.(P)rezydent się spieszy, chciałby wykorzystać sytuację, zanim okaże się, że cała afera nie jest warta szumu, jaki wokół niej powstał Czyżby znów musiał zameldować wykonanie zadania? W końcu jest chłopcem na posyłki swojej drugiej połowy, prawnikiem został dlatego, że potrafił cytować Marksa czy Lenina, a prezydentem tylko dlatego, że Jarosław nie opanował jeszcze sztuki bycia jednocześnie w dwóch osobach. (P)rezydent Kaczyński jeszcze raz pokazuje, że z jego mentalności jeszcze nie wyparowal komunizm. Dla komunistów wymiar sprawiedliwości podlegał komitetowi centralnemu i stanowił narzędzie w rękach rzeźników. W ten sposób kaczyńszczyzna wykończyła m.in.Barbarę Blidę. A pod pozorem utworzenia "IV RP" chcieli w Polsce wprowadzic dyktaturkę. Bo do prawdziwej dyktatury są za mali, nietylko wzrostem.Uważam,  że trwanie na stanowisku (P)rezydenta L.Kaczyńskiego jest bardziej szkodliwe dla Polski od wszystkich innych "afer" wykrytych przez CBA.

http://www.rp.pl/artykul/2,371210_Walcze_Rysiu__zalatwimy.html
Eliza (23:12)