sobota, 27 października 2012

Żywi, skazani na dożywocie







Alzheimer jest jak kara dożywotniego więzienia, tylko nikt nie wie na jak długo
 


Wspólczuję tym co borykają się z tą chorobą, wiem doskonale, jak ona wygląda, jak wygląda życie osoby chorej i niestety nie umiem nikogo pocieszyć. Najgorsze jest to, że społeczna świadomość potworności tej choroby jest tak przerażająco niska, że właściwie żadna. U ludzi Alzheimer wywołuje niewiarygodnie płytkie skojarzenia, przede wszystkim takie, że chory ma problemy z pamięcią, zapomina, gdzie zostawił klucze i nie pamięta, kiedy się urodził itp, są to pierwsze objawy, często jeszcze na długo przed zdiagnozowaniem. Ta nieświadomość i brak zrozumienia boli. Boli to, że ludzie nie mają pojęcia, jak cierpliwą, opanowaną, nadludzko silną osobą trzeba być, żeby opiekowac się chorym, jak bardzo trzeba się poświęcić,  rozstać z własnym życiem. Tak, jak osoba chora w 100 procentach uzależniona od opiekuna, tak też życie opiekuna staje się całkowicie uzależnione i podporządkowane osobie chorej. Ta choroba jest tak okrutna, że jeżeli ktoś nie widział tego na własne oczy, myślę, nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić tej potworności. Mam w sobie nieskończone pokłady szacunku dla opiekunów osób chorych na Alzheimera, zwłaszcza w ostatnich momentach choroby. 

Niestety, ciesząca się nieustającym dobrym samopoczuciem zbieranina cynicznych "przedstawicieli narodu" z Wiejskiej za pieniądze podatnika całą swoją energię i czas poświęca na swoje polityczne gierki, utrzymywanie się na stołkach oraz zaglądanie Polakom do łóżek i grzebaniem im w majtkach, tudzież na debatowanie o koniecznosci zmuszania kobiet do rodzenia upośledzonych i ciężko chorych dzieci w imię swoich interesów politycznych i w imię wyższości dobra życia zarodka od życia dorosłych, świadomych, wyposażonych w uczucia i obarczonych przez państwo zobowiązaniami osób. To samo państwo, które zmusza kobiety do rodzenia chorych dzieci, później takie chore osoby i ich rodziny spycha na margines społeczeństwa, nie, nie na margines - na śmietnik. Chodzi tu o system pomocy, opieki, o zasiłki, dostęp do leków, stopień ich refundacji itd. Przecież dużo łatwiej jest drzeć się z mównicy sejmowej o mordowaniu dzieci nienarodzonych, niż wziąć się do pracy nad stworzeniem kompleksowego systemu pomocy osobom chorym na tak straszne choroby, jak Alzheimer oraz ich rodzinom, które zostawione są samym sobie. Dobro narodu i jakość życia ludzi jest ostatnią rzeczą, która interesowała i interesuje kolejnych rządzących, a chorych na Alzheimera jest coraz więcej.



80 komentarzy:

  1. Dzień dobry Pani Elizo !! Ma Pani rację - ta choroba powoli staje się problemem. Nie jestem medykiem, więc nie będę się wymądrzał na ten temat, ale mignęły mi już kilka razy informacje na temat sposobów leczenia. Rzecz zakodowana jest w genach - niektóre z nich starzeją się przedwcześnie. Istnieją podobno przesłanki do podjęcia skutecznego leczenia lub złagodzenia jej objawów (spowolnienia). Myślę,że jest to choroba "starości" - bo ludzie obecnie żyją jednak znacznie dłużej niż przed kilkudziesięciu laty. Ale to są tylko moje domniemania.Na pewno problem będzie narastał, bo medycyna potrafi już leczyć wiele chorób, co przedłuża nam życie, ale nie potrafimy jeszcze skutecznie leczyć samej "starości". Ludzie od tysiącleci szukali "eliksiru młodości" - jak dotąd bez skutku, ale po dokładnym rozpoznaniu genomu ludzkiego wszystko jest możliwe. To jednak nadal tysiące i miliony mozolnych badań i eksperymentów. Według niektórych uczonych - człowiek mógłby żyć w sprawności fizycznej i umysłowej do około 150 lat. Może kiedyś .... ???Miłego dnia !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sarmato,za przeproszeniem..Nasza Eliza to jest po prostu Eliza. Za panią się zapewnie nie uważa..Zresztą w blogosferze nie używa się zwrotów"Pan,pani".Pardon,ale tak mnie jakoś z nagła i niespodziewanie stuknęło..Saluto!

      Usuń
    2. m-16 !!! Widzisz , w moim wieku ma się już pewne nawyki, które dzisiejszych młodych ludzi drażnią lub nawet śmieszą. Pani Eliza jest SZEFEM TEGO BLOGA i jego właścicielem, któremu to SZEFOWI należy się pewien SZACUNEK. Tak mnie po staroświecku wychowywano.Czasami mój Ojciec używał do tego paska - aby mi niektóre sprawy mocniej utrwalić w pamięci i na jej antypodach. Jeżeli to nie drażni Pani Elizy, to uważam,że w najmniejszym stopniu nie powinno irytować Ciebie. Nadto według obyczajów z mojej młodości -SZEF FIRMY może współpracownikowi zaproponować formę "per Ty", ale odbywało się to zazwyczaj przy jakiejś lampce wina lub kielichu szampana, aby miało bardziej wyrazistą oprawę.Nie twierdzę,że coś takiego nie nastąpi przy jakiejś "elizejskiej konfrontacji w Polsce". Na wszelki wypadek trzymam w rezerwie stosowną buteleczkę. Saluto !!

      Usuń
  2. Pani Elizo - uzupełniam jeszcze moja notkę - chodzi w tej chorobie o końcówki telomerów w chromosomach. Skoro uczeni wpadli na trop przyczyny - znajdą i odpowiednie remedium !!! :-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie można leczyc tej choroby, można ją spowolnic ale trzeba wczesnie zdjagnozowac, a często pierwsze oznaki choroby kojarzone sa ze starością i "sklerozą". Pozdrawiam

      Usuń
    2. Sarmato, obserwuję teraz, z ogromną przykrością, zapadanie się przyjaciela, z którym to, w ciągu wielu lat, "niejednego konia razem ukradliśmy" ...Jego żona ma przygotowanie medyczne, więc doskonale wie, z czym ma do czynienia, ale ...serce się kraje. I nad nim i nad nią. Przyjaciel ma dni lepsze i gorsze. W lepszych wie, że ma chorą głowę (tak to nazywa), w gorszych, których jest coraz więcej, pyta, kim ona jest, aaa... żoną, tak, wie, miał kiedyś żonę. Po wizytach córki też wypytuje, kto to była ta pani itd, itp. Typowe. Całe szczęście, że jeszcze jako tako kontroluje podstawowe funkcje fizjologiczne, ale i to się przecież skończy. Trudno uwierzyć, że kiedyś budował okręty...
      Chyba jednak nie ma zbyt wielkiej nadziei na medyczne opanowanie tego problemu. Dotychczasowe leki ... bo ja wiem, czy pomagają ? Owszem, przyjaciel je przyjmuje, ale jakie są rezultaty ? Nie wiem.

      Usuń
    3. W latach siedemdziesiątych i wcześiej znałem słynnego polskiego gerontologa dr Snarskiego. Był ordynatorem specjalistycznej kliniki we Włocławku. Jego teściowa mieszkała w Szczawnie Zdroju vis a vis mieszkania moich Rodziców. Spotykaliśmy się kilkanaście razy do roku i prowadzili dysputy m.innymi na temat starzenia organizmu ludzkiego oraz chorób temu towarzyszących. Według niego należy prowadzić do maksimum aktywny tryb życia, czuć się potrzebnym sobie i innym, nie popadać w stagnację, nie rezygnować z pewnych przedsięwzięć życiowych - bo nie wypada ze względu na wiek. Dużo grać w szachy - bo to pobudza neurony mózgowe do aktywności. Dużo ruchu na świeżym powietrzu, racjonalna dieta - ale bez przesady. Codziennie kieliszek czerwonego wytrawnego wina dobrej marki. Stosuję te porady i na razie nie kwękam ani nie pękam. Zamiast wina ( producenci stosują zbyt dużo siarki) wolę nalewki własnego wyrobu. Polecam !!!!

      Usuń
    4. Kiedy bo widzisz, Sarmato, ów przyjaciel był bardzo żywotnym, pracowitym człowiekiem...i bardzo szybko go "ścięło". Tu chyba działa zasada "rosyjskiej ruletki"...chociaż, co do zasady zdrowego, aktywnego trybu życia, to racja jest bezdyskusyjna.

      Usuń
    5. Witaj Sarmato !! Też czytałem o tych telomerach. Z wiekiem "słupki telomerowe" zanikają, lub jak ktoś woli stopniowo się zużywają. Uczeni amerykańscy i japońscy podobno opracowali metodę powstrzymywania tego procesu a nawet metodę odbudowy telomerów - ale na razie jest to jednak "top secret" i badania trwają. Niewątpliwie opracowanie skutecznej metody leczenia i odpowiednich leków oraz procedur - to będzie gigantyczna kasa, bo kto nie chciał by się odmłodzić lub przedłużyć sobie życia o kilka czy kilkanaście lat.Wracam jednak na ziemię. Starzeniu się - w tym przedwczesnemu -towarzyszą warunki życia i codziennych stresów a także wszechstronna chemizacja wszelkich środków spożywczych. Dba się o to aby mięcho się nie zepsuło faszerując go rożnymi środkami konserwującymi i antyutleniaczami ale nie dba się o to jakie skutki to może wywrzeć na konsumentach. To może być taki skutek odłożony w czasie. Zaraz po wojnie "cudownym środkiem na wszystko" był amerykański proszek DDT. Truło się tym pchły , wszy, komary, stonkę ziemniaczaną, zarazki malarii i gąsienice na drzewach oraz roślinach.Potem okazało się,że trucizna ta odkłada się w tkance tłuszczowej człowieka i zwierząt na całe lata i może być genetycznie szkodliwa dla przyszłych pokoleń.Truciznę wycofano z powszechnego użycia ale o skutkach jakoś zapomniano. Być może producenci musieli by zapłacić gigantyczne odszkodowania. Dokładnie tak jak z "cudownym" lekiem Thalidomidem.Problemów będzie przybywać a nie ubywać ,bo przecież ludzie na świecie mnożą się jak australijskie króliki. Równolegle mnożą się i ekspresowo podróżują wszelkie choroby wirusy i bakterie. Dzisiaj każda choroba może być przeniesiona na drugi koniec świata w ciągu kilkunastu godzin - nowoczesnymi samolotami.. Tylko tym w Watykanie majaczy się bezustanna prokreacja i niepohamowany wzrost ludzkiej (katolickiej zwłaszcza) populacji. Aby kasa rosła !!!! Pozdrawiam !!!!

      Usuń
    6. Zacznijmy dla urozmaicenia tematu taka wyliczankę:

      1. Gdyby każdy mieszkaniec Ziemi zjadał codziennie 3 ziemniaki- to na dobę potrzeba by było 21 miliardów sztuk tych ziemniaków.
      2. Gdyby każdy Chińczyk lub inny Azjata zjadał codziennie mniej o 100 gram ryżu - dało by się z tego usypać piramidę Cheopsa.
      3. Każdy mieszkaniec Ziemi wypija przeciętnie 2 litry wody dziennie- na dobę potrzeba 14 miliardów litrów wody do picia.
      4. Każdy mieszkaniec Ziemi przynajmniej raz na dobę robi "wałeczka" i siusiu w sumie mamy co najmniej 7 miliardów "wałeczków" na dobę i 7 miliardów litrów siuśków.

      i tak dalej, i tak dalej !!! Każdy może coś dodać do tej "inwentaryzacji". Jak myślicie - starczy zapasów dla wszystkich w supermarkecie o nazwie "Ziemia" - da się zutylizować wszystkie wałeczki i inne ludzkie śmieci ??

      Usuń
    7. Paweł z Opola - zgadywanka może i ciekawa, ale nie przy dzisiejszym temacie.

      Usuń
  3. Ludzie po prostu nie mają pojęcia, jak wygląda późne stadium alzheimera, ale mają za to wyobrażenie wzięte z mediów, że domy opieki to złe miejsca.


    OdpowiedzUsuń
  4. Elizo, instytucjonalna opieka ma to w poważaniu. W końcu kogo obchodzi wykluczona społecznie osoba?. Lepiej zajmować się tym żeby było więcej wykluczonych, bo więcej warte życie jednego nienarodzonego niż godne życie osoby chorej i osoby się opiekującej..


    OdpowiedzUsuń
  5. Witam:)

    Nikt - nigdy nie dowie się, co to znaczy choroba Alzhejmera, jeśli ... nie zajmował się taką osobą! Doświadczyłem tego na własnej skórze - przez prawie rok! Praktycznie ZERO pomocy, ze storny państwa !!!
    Uważam, że ta straszna choroba - bardziej dotyczy właśnie opiekunów - niżli samego Chorego, który nie zawsze zdaje sobie sprawę z tego: co robi.
    24 godzinna opieka: bez wzgledu na porę dnia, " świątek czy piątek ". Byłem bliski samobójstwa:( Wiele rzeczy się wtedy zwaliło. I ta porażająca BEZSILNOŚĆ, wobec progresji chorby...
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  6. Umieszczenie chorego w ośrodku to nie jest pozbycie się i otrzepanie rąk, to jest zapewnienie mu bezpieczeństwa i FACHOWEJ opieki. Jeżeli ktokolwiek w jakikolwiek sposób potępia umieszczenie, czy też samo pojawienie się myśli i planów umieszczenia przez najbliższą rodzinę osoby chorej na Alzheimera w ośrodku do tego przeznaczonym - jakkolwiek nieludzko by to zabrzmiało, życzę mu, aby stanął oko w oko z tą chorobą i żeby osobiście przekonał się, jak wygląda życie chorego i jego opiekuna

    pozdrawiam Elizo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Halinko - myślę podobnie jak Pani. Aktualnie w dalszej rodzinie mam przypadek osoby po udarze mózgowym (70 lat). Horror w domu aby takiej osobie zabezpieczyć jaką taką egzystencję i CODZIENNE zabiegi pielęgnacyjno - sanitarne. Żadnego kontaktu z tak porażoną osobą, mózg jest kompletnie wyłączony. Człowiek niby żyje ale jak roślina. Koszty pobytu w specjalistycznych ośrodkach opiekuńczych to średnio 150-250 zł za dobę + plus koszty pampersów, środków higienicznych oraz leków. Kogo na to stać ??? Medycyna w takich przypadkach jest całkowicie bezradna. To jest tylko wegetacja organizmu w oczekiwaniu na śmierć !!

      Usuń
    2. Sebastian - rozumiem to co piszesz, tylko jaka jest na to rada. Czy państwo i nas wszystkich stać na to aby wszystkim osobom z chorobą Alzheimera, Parkinsona, po udarach mózgowych itp. chorobach zapewnić względne przynajmniej ośrodki opieki. To są ogromne koszty, to podyskutujmy czy i jak można by ten problem rozwiązać. Najłatwiej powiedzieć - niech się państwo o to troszczy lub "wina Tuska".Być może warto podpatrzeć pewne rozwiązania z Niemiec. Tam są takie ośrodki. Emeryt,który chce się tam dostać musi przekazać ośrodkowi swoja emeryturę. Okolo 10% tej emerytury stanowi "kieszonkowe" dla emeryta, reszta przeznaczona jest na koszty zamieszkania, wyżywienia, codziennej wizyty lekarskiej itp. świadczeń zagwarantowanych w regulaminie takiego ośrodka. Każdy emeryt-pensjonariusz ma swój osobny pokój, łazienkę i wc.W każdym pokoju jest telewizja,internet i telefon. Posiłki można spożywać na ogólnej, jadalni lub w swoim pokoju - za dodatkową niewielką dopłatą.Są i ośrodki o mniejszej skali usług i niższych opłatach. Wszystko według możliwości finansowych emeryta. TO NIE SĄ ośrodki państwowe ale prywatne, lub prowadzone przez różne fundacje opiekuńcze. U nas w Polsce też powstają takie ośrodki, ale często tylko po to aby ograbić emeryta z jego pieniędzy za więzienny wikt i opierunek. Ile to już było takich afer ???

      Usuń
    3. Niektórzy by chcieli socjalizmu z kapitalistyczną twarzą lub odwrotnie. Każdy żyje na swój rachunek - taka jest prawda.

      Usuń
  7. Helmut_monachijski27 października 2012 10:40

    Jedną z największych zbrodni kościoła w Polsce jest wpychanie ludzi u kresu ich życia - zwykle starych, schorowanych, słabych i cierpiących - w kanał upodlenia i poniżenia bezradnego, pełnego bólu czekania na śmierć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jedyne, co ksiądz ma do powiedzenia cierpiącym i poniżonym w ich ostatnich chwilach, ich bliskim to : "włączysz się siostro w zbawczą mękę Chrystusa..."

      Usuń
    2. Helmut - niech się kościół martwi "królestwem niebieskim" i nie wpieprza do życia doczesnego. Tak będzie lepiej i oszczędniej !!!

      Usuń
  8. w.i.e.s.i.e.k @op.pl27 października 2012 10:58

    Wiem i widziałem na "szczęście?"u zaprzyjaźnionej rodziny.Brak "pamięci" kto,co,gdzie jest,nierozpoznawanie osób w tym np własnej córki to "mały Pikus" w stosunku do irracjonalnego zachowania.
    A to uporczywe załatwianie się na dywan,a to brudna bielizna czy kwiatek z doniczka w lodówce,a to niespodziewane ucieczki z domu z przyjściem do "znajomych"których tez się nie poznaje.Ot taki powrót w dziedzinie fizjologi szczególnie .....do niemowlęctwa.
    Mnie jeszcze po przeczytaniu Twoich pierwszych zdań,a szczególnie tego,
    "U ludzi Alzheimer wywołuje niewiarygodnie płytkie skojarzenia, przede wszystkim takie, że chory ma problemy z pamięcią, zapomina"
    wpadła do głowy myśl.Toz to "choroba narodowa"
    Czy trzeba tłumaczyć jak masowo zapominamy,"stare"zapominamy i powierzamy,popieramy i głosujemy.
    I nic z tego ze ktoś nas w żywe oczy oszukuje i kłamie jak jutro będziemy w marszu poparcia wykrzykiwać "za"
    Toz to chyba choroba szerzona przez PIS i "święte krowy",Oni albo liczą na to ze mamy ją wszyscy, albo na to, ze wszelkie nauki,wykształcenie itp "poszły w las"
    Logika,filozofia,prawa fizyki czy chemia itp itd,rozumiem "mogą być zapomniane"ale nie aż tak? Chyba ?
    Rozumiem wtórny analfabetyzm /widziałem go u niektórych/ rozumiem iż wolało się,iść na wagary, zamiast zdobywać wiedzę.
    Rozumiem nawet "zachętę" w postaci "nie matura lecz bliźnięta,zrobią z ciebie prezydenta" czy przykład z życia, gdy mgr wykłada chemię ...w supermarkecie,na półki.Ale aż tak.
    Choroba,choroba narodowa.Nie może być inaczej.Gorzej pandemia przenoszona droga kropelkową z trybun,ambon i falami radiowo -telewizyjnymi.
    No jak nie,jak tak !Kończąc klasykiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkim przeciwnikom eutanazji, gorącym obrońcom "godności życia ludzkiego" życzę długiego i powolnego konania w mękach na jedną z wielu dostępnych chorób - śmierci takiej, jaka moja Mama i my przy niej musieliśmy przejść.

      Z Panem Bogiem.

      Usuń
    2. Senior,moja Matula mi opowiadała.Jej znajomy umierał na raka,żadne morfiny i inne tam już przestały działać..Zmarł w strasznych męczarniach,drapiąc tynk ze ścian. Eutanazja w takich przypadkach to czysty humanitaryzm.

      Usuń
    3. Dokladnie, mlody czlowieku. To odziera człowieka z resztek godności. Zamienia go w przerażone, wyjące z bólu zwierzę. Lekarze tez jak zahipnotyzowanie strachem przed KK posłusznie realizują wytyczne klechów: środki przeciwbólowe to wyjątek od reguły bolesnej, szacunek jest rezerwowany dla młodych i bogatych, cierpienie nie robi na nikim wrażenia w szpitalach.
      dobrego dnia


      Usuń
    4. Ostrzeżenie !!!Wypowiadam się jako cham i okrutnik !!!
      Przeciwników eutanazji , gorących obrońców "godności życia ludzkiego od napoczęcia aż ...." należy raczej skazać na OBOWIĄZEK TRWANIA przy łóżku chorej bliskiej osoby aż do naturalnego końca w domu, w tym TRZYLETNI OBOWIĄZKOWY staż dla kandydatów na posłów, przy wynagrodzeniu wg stawek minimalnych krajowych. Do tego dodałbym obowiązek wychowania dzieciątka pochodzącego z gwałtu na bliskiej osobie przez sprawców nieznanych.
      Może, podkreślam - MOŻE, takie okrutne* postępowanie nauczyłoby wybrańców narodu nieco wrażliwości...
      Natomiast specjalistów od spraw ducha, których całym wsparciem jest krzepkie uściśniecie nam ramienia i słowa "musicie być mocni" należałoby zagonić do pracy w kamieniołomach, aby poznali co to "Ora" a nie udawali że umieją "Labora" .
      Jasno mówię - NIE ŻYCZĘ aby komuś to się przytrafiło, lecz jako lekcja wrażliwości dla wielu byłoby wskazane z powodu elementarnych braków co widać, słychać i czuć.
      -------------------------------
      *) słowo okrutne - to może przesada z mojej strony, raczej sugeruję walory wychowawczo-poznawcze.
      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Poszłoo, moja Mama (dzisiaj jest 3 - cia rocznica Jej śmierci w wieku 91 lat) cierpiała "tylko" na starczą psychozę...Ostatnie 2-3 lata były straszne. I nie klecha, ale psycholog mi pomagał i nie, żeby Mamę wyleczyć, bo się nie dało, ale żebym mogła to przetrwać, nie wychodząc samej "nogami do przodu"... Mama umarła przy mnie, a ja potrzebowałam trochę czasu, aby dojść do siebie. Codziennie myślę o Niej i odczuwam spokój, bo zrobiłam wszystko, co było w ludzkiej mocy, a pewnie nawet trochę więcej. I, piszę to z całkowitą odpowiedzialnością, nikomu nie życzę takiego doświadczenia.

      Usuń
    6. W jednym z odcinków znakomitego serialu "Third Watch" (u nas występującego jako "Brygada ratunkowa") jest cała sekwencja o sanitariuszu , poproszonym przez swoją byłą nauczycielkę , w ostatnim stadium (chyba) raka jajników o skrócenie jej cierpienia.
      Za zgodą jej męża zresztą.
      Odcinek naprawdę łapie za gardło , kiedy pokazane jest jak chłopak się miota sam ze sobą co ma zrobić.
      Końca nie zdradzę bo może ktoś będzie miał okazję zobaczyć .
      Serial zresztą leci obecnie w TV Puls niestety w porze która pozwala oglądać go raczej osobą które nie siedzą od rana w pracy - 9.30.

      Usuń
    7. Krzysiek Liberadzki27 października 2012 14:32

      Dla kościola cierpienie wyzwala. Chrystus cierpial na krzyznu za zbawienie nas wszystkich stad cierpienie jest jest jak woda obmywajac nas wszystkich z grzechow (sic!!!). Nie tak dawno wyszło na jaw jak traktowano ludzi w Kalkucie u slynnej Matki Teresy. Zero środków znieczulających, ludzie dogorywali leżąc na ziemi, igly do strzykawek używano wielokrotnie. KK i jego pogmatwana dogmatyka, która stawia cierpienie na piedestale i która chce wcielić w życie wyższość życia zarodka od życia doroslego człowieka zaszczepil to pojęcie bardzo głęboko w społeczny sposób myślenia w naszym kraju.





      Usuń
    8. Ludzie często nawet nie są świadomi dlaczego uważają tak a nie inaczej ale podstawą jest właśnie nauczanie Kościoła.

      Usuń
    9. Begonijko,najważniejsze to doprowadzić Rodziców godnie nad brzeg Styksu. Też to przerabiałem.
      Czasu zatrzymać nie potrafimy, światełko gaśnie ... Gdybaniem co można było jeszcze? to możemy zadręczyć się na śmierć. Zrobiłaś Wszystko, spokojnie możesz patrzeć w lustro. Pozostała Pamięć ludzka, fotki, może popełniona książka lub artykuł, w necie... Każdy przecież dołożył swoje ziarnko piasku do cywilizacji, coś jak efekt motyla.
      Dobro, jakkolwiek je rozumieć, wraca do człowieka.
      Pozdrawiam ...

      Usuń
    10. Krzysiek Liberadzki !!!Ale masz porównanie z tym cierpieniem. Najpierw Jezusowi wdziali koronę cierniową potem go wybatożyli i przybili do krzyża jako pospolitego przestępcę. ABY SIĘ SPEŁNIŁO !!! Takie bajki to można opowiadać u o.Tadeusza na dobranockę.To jest największy przekręt w religiach świata a naiwni w to wierzą.

      Usuń
    11. Krzysiek Liberadzki29 października 2012 22:02

      Ja nie pisalem Drogi Panie o "moich porównaniach" - zacząlem moj komentarz od zdania "Dla kościola cierpienie wyzwala"..... Proszę czytać ze zrozumieniem

      Usuń
  9. To straszna choroba..Nigdy praktycznie się nie spotkałem z tym przypadkiem,ale wiele czytałem..Np prezydent USA,Ronald Raegen cierpiał na tą chorobę..Eeech..Zdrowym być,więcej nic..A co do trolli.Nie krępuj się,delete i spoko. Kiedyś,gdy byłem na chorobowym,miałem więcej czasu i zapuszczałem się na prawiczne blogi.Rzucałem tam ironiczne uwagi,bez obrażania autora.I co?Ćmo.Kasowane z marszu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Każdy, kto opiekował się bliską osobą z alzheimerem, "tylko" starczą demencją, czy "tylko" starczą psychozą wie, jakim piekłem może stać się codzienne życie, jeśli to w ogóle życiem można nazwać. Pół biedy, jeśli staruszeczka robi niewinne psikusy, w postaci "chowania, aby się nie zgubiły" rzeczy należących do innych osób, bo przy odrobinie doświadczenia wie się od razu, że zaginioną rzecz odnajdzie się w szafie, lub pod poduszką babci, ale takie tylko objawy, to marzenie ściętej głowy. Życie osoby dotkniętej tym nieszczęściem (mam na myśli opiekuna, bo chory najczęściej nie jest świadomy swojego stanu) jest nie do wyobrażenia ... i wszystkim tym, co to po katolicku oburzają się, że ktoś "własną matkę / ojca oddał do domu opieki" mimo wszystko nie życzę, aby takie doświadczenie spadło im na głowę...
    Powoli, bo powoli, powstają domy, w których choremu zapewnia się fachową opiekę, której nawet dla własnego bezpieczeństwa, potrzebuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry Begonijko !!! Otóż to, należy to przeżyć samemu ,aby potem innym kazania prawić o miłosierdziu i "chrześcijańskim obowiązku". Dla niektórych ich choroba i czas umierania jest czyś strasznym. Każdy z nas ma jakieś tam własne przeżycia w tym zakresie, dlatego nie będę opisywał własnych doświadczeń, bo to jest bez sensu. Uczestniczyłem kiedyś w pogrzebie mojego wieloletniego przyjaciela, który zmarł w cierpieniach. Myślałem,że dostanę apopleksji, kiedy ksiądz w mowie pogrzebowej "delikatnie" napomknął,że to była kara za grzech zaniechania,oraz przedsmak mąk piekielnych. Poszło o to,ze ten mój przyjaciel nie uczęszczał regularnie na msze w niedziele i święta kościelne i kwestie wiary były mu raczej obojętne. Nie był też ateistą lub agnostykiem wojującym z wiernymi. Był sobie nikomu nie wadzącym człowiekiem bardziej skłonnym do ugody niż do wojny z kimkolwiek.Tak to niektórzy słudzy Pana i jego ziemscy przedstawiciele straszą owieczki i barany - nawet w takiej bolesnej i traumatycznej dla rodziny chwili.Nie był bym sobą ,gdybym po pogrzebie nie wygarnął plebanowi kilka energicznych zdań - ku opamiętaniu. Ale w tej sprawie musiał ktoś także interweniować "w kuriach" bo w niedługim czasie proboszcza przeniesiono gdzieś indziej - aby głosił swoje paskudne poglądy w innej parafii.Jak zawsze w życiu - są ludzie i ludziska !!!! Miłego dnia, mimo ,że termometr zdołował w pobliże zera i siąpi od rana !!!!

      Usuń
    2. Sarmato, mój brat za życia naraził się franciszkanom, w pobliżu których mieszkał, zwróceniem im uwagi, żeby niedzielnych mszy nie transmitowali na całą okolicę (niosło chyba na kilka kilometrów) przy pomocy gigantofonów...Skutkowało to karą w postaci...odmowy pochówku, kiedy brat zmarł w wieku 52 lat. Ten pochówek bardziej był potrzebny naszym Rodzicom, niż Jemu samemu, toteż stosowną awanturę franciszkańskiemu szefowi wykonaliśmy. "Łaskawe" panisko wystosowało tylko pismo zezwalające na pochówek w innej parafii, załatwiliśmy więc formalności w "okręgu" Rodziców...Ehhh, szkoda słów.
      U nas tez siąpi i zimno. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Adam M. !!!! Komentarz Pana jest typowym komentarzem osoby nawiedzonej religijnie, być może sam Pan jest księdzem, bo z niektórych fragmentów tego komentarza można odnieść takie wrażenie. Jak nie macie innych argumentów w dyskusji, to oczywista oczywistość należy sięgnąć do "nieboszczki" PZPR i komuchów, sekretarzy tej partii i temu podobnych głupawych argumentów. Może i bym dyskutował z Panem,ale ostatnie zdanie Pana komentarza świadczy, że mam do czynienia z człowiekiem o bardzo ograniczonych horyzontach umysłowych. Nie warto tracić czasu na bicie piany razem z Panem - piany nienawiści.Żegnam - bez dalszej dyskusji !!!

      Usuń
    4. Stanisławie !!! Ja to wiem, równie jak Ty - dlatego nie dyskutuję z takimi osobami. Pozdrawiam !!!

      Usuń
  11. Przy TEJ chorobie, kooperacja z innymi ludźmi jest niezbędna, szczególnie gdy pracujemy zawodowo. Dzięki pomocy innych znajdujemy dla siebie odrobinę luzu i odpoczynku psychichnego. Inaczej sami znajdziemy się w białym kaftanie. Niestety w 90 % to tylko marzenia.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam ludzi, ktorych to spotkalo.Gdyby jeszcze pomoc panstwa byla moze latwiej wielu opiekującym byloby trwac przy chorym. Może bardziej konstruktywnie: może zaprosić kogoś do mieszkania w zamian za opiekę? Bogata Wielka Brytania boryka się z problemem opieki społecznej dla starszych oraz zniedołężniałych i jest to tak tam rozwiązywane.


      Usuń
  12. Krótkie wspomnienie...

    Mama zapadła na tę okrutną chorobę w wieku ok. 78 lat... Były wcześniejsze symptomy, niezauważone przez " białe fartuchy "...Nie zareagowali, nie zaordynowali...
    Tak się złożyło, że byłem jedynym / choć nie idealnym, a napewno: nieprzygotowanym / opiekunem mamy...
    W przeciągu kilku minut: z " anioła " stawałem się hitlerowskim zbrodniarzem! Oczywiście w wizjach Mamy. Złośliwe, wywołane chorobą - załatwianie się.... gdzie popadnie - stało się stałym i codziennym " rytuałem "... Sen stał się niespełnionym rarytasem, bo chory na tą straszną chorobę - ma siły niespożyte...
    Przyjeżdżała policja, zaalarmowana nocą, sąsiadów.
    Nocne wizje zagrożeń owocowały wołaniem " ratunku, ratunku " Gdy przybiegałem z " odsieczą" - zastawałem chorą siedzącą na łóżku beztrosko uśmiechającą się i wrzeszczącą: ratunku.... mordują! Zaoszczędzę sobie wspomnień - jak przebiegała kąpiel, której wykonawcą - byłem właśnie ja i tylko ja...Karmienienie łyżeczką obowiązkowo 3razy dziennie.
    I zamiast " dziękuję" deklaracja, że : truję, o czym została już prokuratura poinformowana! Zmiany - nie do poznania - w psychice chorego,powodowały chwile... zupełnej pozornej normalności.
    Pewna mądra lekarka, która mnie zobaczyła powiedziała: Musimy panu pomóc, bo pan oszaleje! Na fikcyjną chorobę umieściła Mamę w szpitalu. Tylko po to: żebym mógł odsapnąć...Zdarzało się, że chciałem " uciec ", choć na chwilę. Wsiadałem w samochód i jechałem " do nikąd "...Sen dawał znać o sobie - stawałem na najbliższym parkingu, zasypiałem... Budziła mnie noc i chłód jej towarzyszący!
    A pomoc państwa? Była... 2x w tygodniu - pielęgniarka na godzinę!!!!
    Dlatego jeśli , u siebie - dostrzegę pierwsze symptomy tej choroby - kończę ze sobą! Póki jeszcze będę mógł sam: zadecydować o tym!
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  13. Stanisławie, to bardzo przykre co piszesz, pewnie nic nie mogę dodać ponad to...to niewątpliwe przykre wspomnienia.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alex:)

      Zbyt dużo, aż " cud ", że nadal jestem normalny..:) Nie mogłem NIC pomóc tak ciężko chorej matce, będąc codziennym świadkiem Jej umierania, rozłożonego w czasie...
      Wiem jednak, że na temat tej okrutnej choroby, mam prawo się wypowiadać. Bo jej doznałem - jako opiekun matki...
      A dwa lata temu, z hakiem,w maju... byłem zupełnie bezsilnym świadkiem umierania jedynego Syna. Dwa tygodnie nadziei zakończonej bezsensowną śmiercią. W wyniku wypadku smochodowego.
      Wiem, że można Go było uratować! Silny, wysportowany młody organizm. Ale... nie mam znanego nazwiska...
      Z perspektywy czasu, w miarę spokojnie - mogę podsumować: Niepotrzebnie towarzyszyłem najbliższym Ludziom w ich cierpieniu i odchodzeniu! Bezsilność i do dziś prześladujące wizje tamtych dni - poprostu nie dają żyć:(
      Do dziś ciągle czuję ... na ręce, którą Syna głaskałem - Jego ciepło i szorstkość Jego - na jeża ostrzyżonej - czupryny...
      Chyba mnie trochę rozkleiło... Może to przez zbliżające się - święto../?/
      Pozdrawiam
      Stanisław

      Usuń
    2. Doskonale cię rozumiem Stanisławie...reszta niech będzie milczeniem.Z okazji takich narzuconych świąt, wracają wspomnienia ale one są każdego dnia przecież, nie tak ? Trzymaj się dzielnie jak do tej pory.Pozdrawiam:)

      Usuń
  14. Myślę Elizo, że faktycznie osoby które doświadczyły wśród bliskich tej strasznej choroby, wiedzą najlepiej co znaczy cierpienie na "niemoc". Lekarze, pielęgniarki są obyci, ich odczucia po latach mogą być przytłumione, działają automatycznie.Jednak najbliżsi cierpią najbardziej i im potrzebna jest pomoc.Gdy tymczasem często pozostają sami ze swym problemem. Ech, życie życie..ciągła ruletka...Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alex, jest kolo mnie super dom starcow, prywatny, wysoki standard, nie za darmo oczywiscie, 51 euro na dzien. Odwiedzalam tam przez 14 miesięcy moją kochana teściowa, ktora za nic nie chciala ani do mnie ani do drugiego syna. Po prostu uwazala ze nie moze bulwersować naszego życia swoją osobą. Blisko, ok kilometra od nas. Jeżdzilismy co drugi dzien i szwagier z zoną tez co drugi, wiec miala obu synow i synowe codziennie, plus wnuczki i prawnuczki czy kuzynow w weekendy. Bolalo to nas ale taka byla Jej decyzja.Tuż obok jej pokoju, zaczynalo sie skrzydlo dla Alzheimera, ok 15 osob. W ciągu dnia wszystkich zbierano w dużej sali, aby byli razem ale...zostawiano ich oprocz ewentualnych posilkow i podawania lekow - samych, miedzy nimi. Co tam się dzialo to nie do opisania. Zdejmowali bielizne, mazali sciany..... bili sie między sobą, rzadko kiedy widzialam pielęgniarke ktora siedzialaby, co jest jak najbardziej wskazane, z nimi. NIGDY nie oddalabym bliskiej osoby do takiego domu. I mysle tak jest wszędzie. To jest droga przez męke, ale swiadomośc ze osoba taka potrzebuje ciepla, milosci aby czula ze jest bezpieczna bo wtedy jest "spokojniejsza" nie pozwolilaby mi zyc spokojnie. To jest dylemat bardzo bolesny dla chorego jak i opiekującego, dlatego kiedys na jakimś spotkaniu rodzinnych, zobowiazalam moje dzieci, że gdyby zdiagnozowano u mnie ta chorobę i gdyby widzieli że juz nie jestem zdolna do jakiegokolwiek racjonalnego funkcjonowania - eutanazja. Przecież kiedys i tak trzeba odejść, a nie chcialabym zamknąc resztki egzystencji moim bliskim "w więzieniu". oni tez mają jedno zycie jak ja i musi być one jak najlepsze. Taka decyzja juz dawno we mnie dojrzala i napewno jej nie zmienie choc kocham zycie takie jakim jest, chcialabym zyc jak najdluzej, ale...
      Rozumiesz? Buziole. pozdrowie Warszawe od Ciebie.

      Usuń
    2. Pani Elizo - człowiekowi - królowi wszelkiego stworzenia - zbyt wcześnie zaczęło się wydawać,że wszystko może. Jeszcze nie teraz. Jako istoty rozumne wykształciliśmy w sobie uczucia : miłości, przyjażni, empatii,współczucia i litości. Na pocieszenie wymyślono nam,że potem będzie raj i niebiańskie chóry. Kiedy się obserwuje przyrodę - tą dziką i naturalną ,jest okrutnie inaczej - słabego lub chorego rozszarpują pobratymcy. Ja jednak wierzę,że przynajmniej ten nasz ludzki świat można jeszcze w znacznym stopniu ulepszyć i zmienić. Człowiek jeszcze nie osiągnął apogeum swoich możliwości a dopiero zaczął. Przecież tak na dobra sprawę, to wszystkie nasze udogodnienia cywilizacyjne powstały na przestrzeni ostatnich 200 lat. Przedtem człowiek wegetował zgodnie z tzw.prawami natury lub niewiele lepiej. A życie na Ziemi trwa już miliardy lat i w skali kosmicznej stale się zmienia. Czymże wobec tego jest te 200 czy nawet 1000 lat rozwoju cywilizacji ludzkiej - tylko chwilą - mgnieniem oka.Wiem..., wiem - wszyscy chcielibyśmy aby to już tu i teraz zapanował ziemski Eden - ja też, ale ludzkość jeszcze nawet do tego nie dojrzała. Wszędzie wojny, swary, animozje, złość, nienawiść i wzajemne zadeptywanie godności ludzkiej. Potrwa - zanim to się zmieni - jeżeli przedtem sami się nie wyniszczymy , co też jest możliwe. :-)))))
      Przepraszam,że tak sobie kraczę, ale pogoda dzisiaj fatalna to i sprzyja różnym myślom, nie zawsze optymistycznym. ALE GWARANTUJĘ PANI, ŻE ZA STO LAT ŚWIAT BĘDZIE LEPSZY - pożyjemy, zobaczymy !!! Miłego:-)))))))

      Usuń
    3. To prawda Sarmato !!! Gdyby ludzkość wydawała pieniądze przeznaczone na zbrojenia i metody wzajemnego unicestwienia się na poprawę własnego bytu- mogło by być w każdym kraju znacznie lepiej i znośniej. Niestety... daleko nam do takich czasów. Instynkt zabijania jest większy niż instynkt życia i przeżycia.Mamy tego codzienny przykład na naszym własnym podwórku - niektórzy myślą tylko jak dokopać przeciwnikowi !!! Pozdrawiam !

      Usuń
    4. Rozumiem doskonale Elizo.. Trzymaj się dzielnie w tej Warszawie, szczególnie jutro...JESTEM myślami tuż obok. Tulaczki posyłam cieplutkie. Dzięki:)

      Usuń
    5. Alex R !!!Zastanawiam się czy to jest choroba, czy też stopniowe zanikanie życia w człowieku. Takie są prawa natury - kto się urodził, został skazany na śmierć. W przyrodzie też obserwujemy stopniowe znikania życia - przypatrz się uważniej !! W końcu człowiek jest też częścią składową ziemskiej przyrody. Każde zanikanie jest nieprzyjemne i powoduje traumę, że coś bliskiego odchodzi na zawsze.Trudno się z tym pogodzić ale innego wyjścia nie mamy !Miłego !!!

      Usuń
    6. Jasne :) stopniowe zanikanie ma jednak różne formy. W tym konkretnym przypadku, choroba Alzheimera jest tą z chorób, którą odczuwają przede wszystkim najbliżsi.Chorzy, jakby są wyłączeni. To tak jak w przyrodzie, drzewa umierają... stojąc. Miłej niedzieli.:)

      Usuń
    7. Alex R. !! Bardzo trafne porównanie z tymi drzewami. Nie wiem czy pamiętasz Mieczysławę Ćwiklińską, która będąc już wiekową staruszką - grała w tej sztuce.To było przejmujące !!!!

      Usuń
    8. Jak sugerowałeś przypatrzyłam się dokładnie przyrodzie:)) Oczywiście zrobiłam to "wieki" temu :))) Porównanie do tego postu wydało mi się więc zasadne:)Ja je właściwie odbieram:)Role p.Ćwiklińskiej znam doskonale ale nie pamiętam czy widziałam ją na "żywo" w tej konkretnej sztuce.Raczej powtórki mam w pamięci.:)

      Usuń
  15. Właśnie w tej chwili oglądam na TVP Kultura raemake z kabaretu Starszych Panów .Cuuudowne!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniec..niestety...Wszystko,co dobre,szybko się kończy,niestety..

      Usuń
    2. Błahaha,zasadniczy jesteś,niczym twój prezes przewielebny. Prezes usteczka swe spuszcza do dołka,ale walczy. Daj se siana i spać się udaj. Nie zapomnij siusiu i kaku w łazience zrobić. Z komsomolskim pozdrowieniem!--

      Usuń
  16. Błahaha,przygłupasku wielonickowy,jesteś jako ten Tantal.WSiesz,kto to taki? Wikipedia kłania się. Ale wiki to szmelc. Ksiażki trza(trzeba)czytać.Książki!-:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. m_16 !!! Odpowiedziałem na Twoje sugestie co do "tykania się". Zajrzyj na początek komentarzy pod pozycję nr 3. "Saluto".

      Usuń
  17. Elizo - wszystko przemija, czasami w bólu, ale uśmiechnij się - jutro będzie lepiej.Przeminęło lato - mamy początki zimy, ale za pół roku będzie ponownie cud odrodzenia. I trochę weselej - w piłce nożnej (PZPN) też przeminęło Lato nastał Boniek. Bon - to znaczy dobrze - coś chyba z języka wielbicieli wina i ślimaków. Nooo...... uśmiechnij się !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Zycie bywa czasami takie krotkie i nierzadko ciezkie, a w Waszych postach czesto tyle agresji lub pogardy dla drugiego czlowieka. Tylko dlatego , ze naleza do innej partii politycznej lub posiadaja odmienne poglady od Waszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " tatusiu" Tadeuszu...
      Jestem w stanie zaakceptować słuszność twojego wpisu. Jednakże uważam, że powinieneś je zaadresować to tych, którzy największe spustoszenie w świadomości ludzkiej czynią:
      Do rydzykowych, do kaczych, do macierewiczopodobnych, do większości epispkopatu. Tu, u Elizy - jest Sorbona, w porównaniu z tym co codzinnie - czynią w/wymienieni!!!
      Stanisław

      Usuń
    2. 0.Tadeusz !!! Masz okazję - zacznij od dzisiaj przedstawiać tu na blogu - przemówienia i "kazania" o.Rydzyka - też Tadeusza.Zacznij od tych o zniewolonym kraju, okupantach, szambach i czarownicach. Wprost ociekają chrześcijańską miłością bliżniego. Może coś do nas przeniknie. Alleluja i do tyłu !!!!

      Usuń
    3. o.Tadziku !!!! A może coś z abp.Ryczana zacytujesz !!!! Ten to dopiero ryczy po katolicku !!!

      Usuń
    4. Post scriptum - a co tam z księdzem Natankiem słychać. Zamknięty w celi i pokuty odprawia ???

      Usuń
    5. Kazik - wzięli go w "opiekę" egzorcyści i wypędzają z niego szatana !!!Za jakiś czas ogłoszą go "błogosławionym".

      Usuń
    6. Ludzie - 34 tysiące sukienkowych w Polsce zawładnęło 37 milionowym państwem. I jeszcze ich utrzymywać trzeba !!! Widział ktoś większą głupotę ??????

      Usuń
    7. Furtian - głupota zawsze drogo kosztowała. Zajrzyj do historii głupoty polskiej !!!!

      Usuń
  19. Poruszyłaś Elizo bardzo trudny temat. Dotyczy choroby (nie tylko alzheimera) i związanego z tym trudu opieki, najczęściej nad najbliższymi. Jest to zarazem temat jak najbardziej na czasie, jak wiemy bowiem społeczeństwa się starzeją. Żyjemy coraz dłużej, więc i dolegliwości i choroby, które dotyczyły onegdaj nielicznych, stają się zjawiskiem powszechnym.
    Postrzegam te sprawy w trzech aspektach: gdy dotyczy to innych, gdy dotyczy to najbliższych i gdy dotknie to mnie. Przy czym zawsze są też dwie strony: ta wymagająca opieki ta opiekująca się.
    W naszej obyczajowości często posługujemy się zasadami i mitami, które nijak nie przystają do rzeczywistości. Często też niewiele mają wspólnego z działaniem racjonalnym. Często poddajemy się naszym wyobrażeniom o rzekomych obowiązkach, sugerujemy społecznymi tradycjami i ocenami. Działamy emocjonalnie i sami siebie krzywdzimy.
    W mojej rodzinie Elizo, od pokoleń tak było, że wiele osób dożywało sędziwego wieku, w różnej kondycji. Zwykle jednak przez ostatnie lata wymagając pełnej, całodobowej opieki. Wiem więc jak trudne to niejednokrotnie bywa. Nigdy jednak nie było w tej rodzinie przymusu opiekowania się najbliższymi osobiście. Przecież przeważnie na tym się w ogóle nie znamy. To lekarze więc powinni nam doradzić jaka forma sprawowania opieki będzie najlepsza dla danego pacjenta. Wbrew pozorom czasem ten nie najlepszy ośrodek jest dużo korzystniejszy dla naszych najbliższych niż nasze, pełne heroizmu "poświęcanie się". Może też warto czasem "zacisnąć pasa" i wynająć osobę do pomocy? Może częścią wynagrodzenia takiej osoby byłoby nieodpłatne zamieszkanie?
    Byłam onegdaj, przez kilka miesięcy, w sytuacji takiej wynajętej opiekunki do pani dotkniętej chorobą alzheimera. Powiem tak, całe szczęście, że byłam obca, choć i tak mocno współczułam jej, jej mężowi i całej rodzinie. Osoba ta już nie chodziła, więc zapewnienie stosownego i bezpiecznego łóżka rozwiązywało wiele problemów. Na szczęście dla mnie, prawie też nie znałam języka, którym posługiwała się chora. Była to w dodatku szczuplutka, niewysoka staruszka. Mogłam więc sobie poradzić z tą opieką (dla jak najlepiej rozumianego dobra chorej) tak w sensie fizycznym, jak i emocjonalnym. Wiem jednak, że w razie potrzeby do własnej matki też wynajmę opiekę. Na jej też wyraźne życzenie rozważana jest opcja umieszczenia w domu opieki, gdyby sytuacja życiowa tego wymagała.
    Osoby najbliższe bowiem (dzieci, współmałżonek, wnuki) mają wspomagać i być blisko emocjonalnie. Co nie znaczy, że muszą rezygnować z własnego życia.
    Jestem zwolenniczka eutanazji w sytuacjach rzeczywiście skrajnych. Nigdy, przenigdy jednak, nie obciążyła bym obowiązkiem podjęcia takiej decyzji wobec mnie, nikogo z najbliższych.
    Pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adam M. !!! Odpowiedzi udzieliłem Waszej wielebności wyżej przy pierwszej wersji tego "komentarza" więc nie będę się powtarzał.Nie będę też z Panem dyskutował, bo ostatnie zdanie w Pana komentarzu świadczy o tym kim Pan jest.W dyskusji nigdy nie używam inwektyw personalnych i nie obwiniam cyklistów oraz komunistów, którzy mnożą się w Pana umyśle jak na zawołanie. Żegnam !!!

      Usuń
    2. Adam M. Księżulku, to was najbardziej boli. Nie można być wierzącym a nie praktykującym ( dawania na tacę). Zapewniam waszą opasłość,że można -modlić się do Boga można w domu, w lesie i pod jabłonią w sadzie- modlitwa prędzej dotrze do Adresata niż za waszym nikczemnym pośrednictwem.Nigdzie w Biblii nie ma takiego obowiązku a ze świątyni jerozolimskiej Jezus przepędził kapłanów i przekupniów- dlatego właśnie,że kupczycie wiarą.

      Usuń
    3. Myślę, że nareszcie żyjemy w świecie, w którym cierpienie - spowodowane chorobą - należy minimalizować! Pozwolenie na " cierpienie" - wobec możliwości medycznych, sprawienia ulgi - to zwykłe okrucieństwo! Religijna dewiacja!
      U nieuleczalnie chorych, należy kierować się humanizmem, minimalizować ból fizyczny - nie skazywać chorego na niewyobrażalne cierpienia, które są efektem jakiejkolwiek wiary!
      Wiary w " cierpienie ". W/g mnie to zwykłe, nieludzkie okrucieństwo! Religijny atawizm.
      Religia ogłupia
      Stanisław

      Usuń
  20. Dobry wieczór Ikko !!!!Długo się zastanawiałem czy zabrać głos na temat eutanazji, o której wspominasz w końcu swego komentarza. Też jestem za w przypadkach skrajnych i beznadziejnych, ale to nie jest możliwym w Polsce. Wyobrażasz sobie ten ryk w Episkopacie i na ambonach???. Polacy nie mogą się porozumieć w sprawach zdawało by się tak oczywistych jak in vitro lub złagodzenie przepisów aborcyjnych - a co dopiero w sprawie eutanazji, nawet na własne życzenie i samemu dokonanej. Chodziło by tu tylko o dostęp do środków, które przerywają życie. JESZCZE PRZEZ DŁUGIE LATA NIE BĘDZIE TO MOŻLIWYM W POLSCE. Wydaje mi się,że nasze społeczeństwo jeszcze nie dorosło do takich spraw.
    Wrócę na chwilę do aborcji - właśnie we Francji uchwalono przepisy na mocy których aborcji dokonywać będą szpitale a państwo refundować jej koszty. Było by dobrze aby FRANCOPOLO coś na ten temat napisał - bo zapewne zapoznał się z informacjami prasowymi w tym zakresie.Jak widzisz w tej samej Unii Europejskiej - w jednym państwie sprawę można rozwiązać ustawowo i finansowo - w innym państwie (Polska) jest to niemal powód do wojny domowej.Niestety, ale Polska od stuleci jest zaściankiem Europy z widocznymi tego skutkami. W dodatku są "politycy". którzy bez przerwy powołują się na polskie "tradycje" narodowe. Widzieli by oni Polaków w łapciach lipowych i lnianej sukmanie - jak na słynnym obrazie.Od stuleci też nie wnosimy prawie nic w europejski i światowy rozwój nauki lub sztuki. To też "tradycja narodowa" !!!
    Wróćmy do eutanazji - w Holandii jakoś te sprawy próbuje się rozwiązywać, w innych krajach też czynione są próby zalegalizowania - ale napotyka to jeszcze na opór a i do różnych nadużyć dochodzi. Ludzkość nie jest jeszcze na tym "spartańskim" etapie. Zatem - jeszcze długo nie, bo nie !!!! Weż też pod uwagę,że niektórzy doktrynerzy katoliccy wręcz chwalą takie cierpienia przedśmiertne - jako formę "odpokutowania" za wydumane grzechy. To ma być ten przedsionek do biblijnego i katolickiego raju. Już samo to odstrasza od bycia wyznawcą takiej "religii". Wszystko zaś do czasu, kiedy samemu przyjdzie spotkać się z problemem. Nasz błogosławiony JP II - chorujący przez ostatnie lata swego życia na chorobę Parkinsona nie cierpiał w pokorze, lecz był wielokrotnie leczony w Klinice Gemmeli i w zaciszu murów watykańskich, różnymi- nawet ekstremalnymi metodami, o których się u nas nie pisze. I to jest to faryzeuszostwo watykańczyków. Prosty lud niech cierpi tylko "pasterze" mogą korzystać z dobrodziejstw nauki.Ale dyskutować na te tematy należy oraz oswajać się z tematem. Ludzi starszych wiekiem będzie nam znacząco przybywać w najbliższych latach , to i problem będzie narastał.
    Miłego wieczoru !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sarmato - właśnie zakończył się w Watykanie kolejny Synod, poświęcony EWANGELIZACJI. Papież widzi,że rozsypuje mu się jego "imperium" i ubywa wiernych a tym samym KASY. Wielebni naradzali się 3 tygodnie jak temu przeciwdziałać. Charakterystycznym jest ,że B XVI kilkakrotnie zwracał się do Polski i Polaków - nawołując i upominając. Widocznie i tam dotarło już,że w polskim "kuściele" dzieje się żle. Ale wynika z wypowiedzi papieża,że to nie wina biskupów tylko samych Polaków, ze odchodzą od takiego kościoła. Jak to zwykle u nich - oni są "niepokalani" tylko owieczki się rozbrykały i należy zapędzić je do stada. Spodziewam się,że tak pokrzepieni na duchu "arcypasterze" przystąpią do ataku. Rzecz charakterystyczna,że na Synodzie nie omawiano dewiacji samego kościoła watykańskiego tylko dalszą ekspansję "ewangelizacyjną. Wskazano na kraje Oceanii i Azji, bo tam z utęsknieniem czekają na watykańskich "misjonarzy". Być może biskup, który po pijaku przywalił w latarnie uliczną zostanie tam właśnie zesłany, bo tam jeszcze nie dotarło - jak nawracał latarnię.Rzygać się chce jak się słyszy te prawdy objawione.

      Usuń
    2. To nie są, nigdy nie były i nigdy nie będą proste sprawy Sarmato. Daję sobie osobiście prawo do zakończenia własnego życia w sytuacji ekstremalnej. To tylko prawo. Nie znaczy bowiem, że faktycznie z tego prawa skorzystam nawet jeżeli będzie taka fizyczna możliwość. Nie daję sobie natomiast prawa do obciążania, taką ewentualną decyzją i wykonaniem, moich najbliższych. Jednocześnie daję im prawo do decydowania o mnie, według ich własnej oceny i moralności. Nie wiem czy dostatecznie jasno umiałam to napisać. Co do ewentualnej eutanazji wobec mnie, pozostawiam bliskim wolna wolę, do niczego ich nie zobowiązuję (jedynie daję przyzwolenie).
      Co zaś do eutanazji w ogóle, to wiem że żadne społeczeństwo do tego jeszcze w pełni nie dorosło. Nawet bowiem jej zwolennicy boją się nadużyć w tym zakresie. Sądzę, że powinno być wymagane jakieś wcześniejsze oświadczenie woli, a ostateczna decyzja podlegać jakiemuś konsylium medycznemu. Jak to jednak rozwiązać formalno-prawnie niech się fachowcy (medycy i prawnicy) zastanawiają.
      Niestety także w zakresie aborcji nasi współobywatele, w tym posłowie i inni politycy, nie rozumieją, że danie prawa (możliwości) nie oznacza, że będzie się z niego korzystać. Choć wiadomo także, że i tu do nadużyć może dochodzić. Uważam, że uregulowania z czasu PRL były bardzo dobre. Niestety skreślono punkt dotyczący powodów społecznych (ogólnie), a wystarczyło by obwarować go dodatkowo n.p. obowiązkiem konsultacji psychologicznej przed podjęciem ostatecznej decyzji.
      O pysze przedstawicieli krk, którym się wydaje, że są lepsi intelektualnie i moralnie od innych, więc mają prawo za wszystkich innych decydować, szkoda gadać. Nie bez powodu pycha jest pierwsza na liście grzechów głównych. A podobno Bóg dał wolna wolę wszystkim swoim stworzeniom z gatunku homo sapiens.
      Pomyślności.

      Usuń
    3. Ciekawe dlaczego watykańska "misja ewangelizacyjna" tak słabo zwraca się ku Państwu Środka ? Czyżby słowa "Nie lękajcie się " miały dotyczyć tylko owieczek a lękliwi pasterze wolą stać z tyłu ?
      Przypomina mi to zawołanie Napoleona gdy jego ekspedycja została zaatakowana przez Mameluków. Żołnierze otworzyli czworobok i padła słynna komenda: Osły i uczeni do środka !!
      Bez obrazy dla uczonych i zwierzątek.
      Swoją drogą to Papua Nowa Gwinea (i okoliczne archipelagi) z radością przywitają nową dostawę tłuściutkiego mnięska ...... . Przypraw ci u nich pod dostatkiem ...... W tamtejszych słabo zbadanych ostępach zachowały się jeszcze takie obyczaje kulinarne że hohoho, hohoho !
      I zamiast pychy będzie pychotka !!! Dla tubylców.

      Usuń
  21. Sarmato, mysle , ze Niemcy sa bardziej postepowym krajem niz Polska, ale tu eutanazja nie jest takze dopuszczalna. Nie jest pewnym , cz w miedzyczasie nie zostanie wprowadzony jakis lek, ktory pomoze takim cierpiacym. W POlsce sa tak kiepskie drogi , ze czesc agresywnych kierowcow sama sie pozbawia zycia, a po co jeszcze eutanazja. Postepujaca bieda, silne mrozy tez zbiera poklosie. Mam jeszcze jedno pytanie. Jak to jest w tej Polsc, prawie cotygodniowy raport Policji ujawnia ,iz na droga zatrzymano ponad 1000 pijanych kierowcow. Natomiast jak jeden biskup raz na nasie lat( tez czlowiek) uderzy w latarnie, to podnosicie taka wrzawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie my podnosimy wrzawę tylko durnowate media (wszelkich opcji politycznych). Podobnie jak durnowaci dziennikarze i politycy zrobili larum i dali się wpuścić w maliny pewnej cwanej mamuśce. Tymczasem mamuśka parę ładnych lat unikała uiszczenie grzywny (wykołowała nawet komornika), nie raczyła stawić się w sądzie i kłamie jak najęta (sad ma dowody, że osobiście pokwitowała odbiór wezwania). Dzieci uczęszczają do przedszkola, bo pracuje i mąż pracujący za granicą uiszcza alimenty. Policja wykonując nakaz sądowy była pod drzwiami o godz. 21 i czekali na mamuśkę 45 minut. W tym czasie dzieci były w domu same i bez opieki, a ona rzekomo w sklepie. Ciekawe po co o tej porze, bo chyba nie po kaszkę mannę?:-))))))))))
      No cóż, ludzie się poskładali na jej dług, opozycja pluje na rząd, a pani została chwilowo celebrytką i pewnie nikt nawet nie pomyśli, że powinna stanąć przed sądem rodzinnym za to pozostawienie dzieci bez opieki i narażenie ich w ten sposób na niebezpieczeństwo.

      Usuń
    2. Helmut !!! Dość dobrze wiem jak wygląda sytuacja w Niemczech - jeżeli idzie o problemy związane z eutanazją i opieką nad chorymi starymi ludżmi.Nie idzie mi też w mojej wypowiedzi o to -czy eutanazja stanowi jedyne rozwiązanie tej kwestii. Uważam,że ewentualnie mogło by być takie rozwiązanie - ale w wyłącznej decyzji samej chorej osoby i pod warunkiem,że jest ona świadoma podejmowanej decyzji. Wiem,że to bardzo trudne i bardzo kontrowersyjne, ale jeżeli ma się do wyboru wieloletnie lub wielomiesięczne cierpienia fizyczne nie do wytrzymania i spokój wieczny - sam wybrał bym to drugie wyjście.
      Na temat dróg w Polsce i rodzimych kierowców nie będę się wypowiadał tym razem , bo to nie jest tematem aktualnej dyskusji.Miłego !!!

      Usuń

Na tym blogu hejt nie jest tolerowany.