środa, 18 kwietnia 2012

Ile szynki w szynce, ile mięsa w mięsie?

Odpocznijmy od polityki

Polskie normy w wyrobach wędliniarskich od 2003 roku nie obowiązują. Paczkowana wędlina ma jeszcze tę zaletę, że na każdym opakowaniu jest podany skład i możemy sprawdzić, co jemy. Także ile mięsa znajduje się w każdej wędlinie, ile jest dodatków, wody, przeciwutleniaczy, konserwantów i wzmacniaczy smaku.



Oglądając reklamę w TV "Krakowski kredens" naszła mnie nostalgia do PRL-u, nie, nie do systemu, ale smaków i zapachów wędlin. Nie wszystko w PRL było takie złe. Nie, nie marzy mi się powrót do tamtych czasów. Było, minęło i niech nie wraca, ale trochę obiektywizmu nie zawadzi i nie należy wszystkiego potępiać w czambuł tylko dlatego, że PRL-owskie. Pamiętacie "gierkowską" szyneczkę, taką parzoną w siateczce? Było jej mało i chyba tylko w grudniu, przed świętami. Czerwony barszczyk na wywarze, a szyneczka na chlebuś - a nie trociny - posmarowany masełkiem. Dziś można o tym tylko pomarzyć. Jesteśmy karmieni przetworzonymi odpadami i g.wnem dla niepoznaki doprawianym chemią. 





Pamiętam tamtą szynkę. Kiedy zamknę oczy i się skoncentruję czuję jeszcze jej zapach hmmm... W tamtych czasach szynki były prawdziwe. Wtedy szynka i z wyglądu była mięsem - było widać włókna, a nie przemieloną zbieraninę nie wiadomo czego, nasączoną wodą - i w smaku - czuło się te włókna, szynka naprawdę smakowała mięsem i nie była słona, dopóki nie wyschła na wiór. Nie walili do niej tyle soli, bo sól potrzebna była jedynie do smaku, a nie do zatrzymywania wody, która "dorabia" tej nowej "szynce" wagi. Teraz tzw. szynka po kilku dniach leżenia w lodówce robi się oślizgła i nadaje się jedynie do wyrzucenia, a wtedy szynka mogła leżeć w lodówce i dwa tygodnie, efekt był taki, że się jedynie wysuszyła, ale nie zepsuła i nie zamieniła w oślizgłe świństwo. Czasem, wolę kupić połówkę świniaka - na znanej fermie - i sama sobie robię szynkę i polędwicę. Moja szynka, czy polędwica po wędzeniu ma tyle samo w sobie mięsa, co było w świniaku. Staropolski sposób przyrządzenia , powoduje, że takiego wybornego smaku nigdzie w sklepie nie kupię, a dodatkowo może leżeć nawet pół roku i nie traci smaku :)

W Polsce słyszałam opinie, że winne są normy EU. Nie zgadzam się z takimi opiniami. Wygodnie jest winić normy unijne, ale gdyby nie te normy, to polskie i nie tylko polskie zakłady zaczęłyby robic szynki i kiełbasy z trocin. A tu chodzi tylko o uczciwość. Normy są tylko po to żeby standardy nie spadły poniżej pewnego poziomu, a nie żeby do nich równać. Do tego normy EU nie przewidywaly dodawania soli technicznej do żywności czy starego mięsa do powtornego przerobu, co w Polsce swietnie się udaje.

Prawda jest bardziej smutna niż się wydaje. Dzisiejsze świnie już na żywo na fermach są szprycowane paszami zatrzymującymi wodę w mięsie. One wcale nie tyją, tylko puchną. Gdyby ich nie zabić na wędlinę, to same by pozdychały od tej chemii. Ale jest w tym wszystkim nutka optymizmu. Niedługo będziemy mogli jeść "bez grzechu" te wędliny w czasie postu :)









12 komentarzy:

  1. O matko, blog bez reklam !!!!!!!!!
    Pracowałem w jednej z największych fabryk słodyczy w Polsce i gwarantuję, że towar który szedł dla Biedronki czy Carrefoura NICZYM się nie różnił od firmowego - po prostu ostatni bieg taśmy zawierał inne opakowanie - mniej błyszczące, cieńsze itd. no ale jeżeli komuś sprawia to różnice, pomimo że i tak ląduje w kosztu, to już jego wybór.

    Maćko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ludzi pracujących np w fabryce produkującej proszki do prania, we wszystkich jest ten sam proszek i zawartość kredy, z tą roznicą ze OMO ma mniej środkow wywabiających plamy i zabrudzenia czyli mniej tych malenkich granulek zielonych czy niebieskich czyli bardziej żrących niż DASH... To samo z innymi towarami.

      Usuń
  2. Jedzcie te swinstwa z zachodu szybciej poumieracie a po emerytury do Portugalii czy Niemiec jak się bogaci Portugasa czy Niemca, to może i na szpitalik i parę procent emeryturki da - polskie lemingi no i Atlantyk tuż ,tuż

    jur

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh, synek, synek! Glupota, to z ciebie tryska jak z flaszki "Wielkiej Pieniawy" gazu (nielupkowego) perelki! Jak ci "z zachodu" nie smakuje, to czemu zmywasz pisuary na Liverpool Station?

    Rycho

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trzeba mieć nierówno pod sufitem aby jeść ten badziew i łudzić się, że jest to pełnowartościowy produkt.

      jur

      Usuń
    2. No!!! tobie to pewno przynosza do celi zurek z Sheratona - a ty się łudzisz, że on z pełnowartościowych surowców.

      gdańszczanin

      Usuń
  4. Zajrzyjcie na podaną stronkę ! :)))

    http://obywatelskiwawel.org./

    Begonijka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Begonijko mialo dziś nie być polityki lol

      pozdrawiam

      Krysian Domański

      Usuń
    2. "Wypsło" mi się ! :))

      Begonijka

      Usuń
  5. Malkontenci niech odpowiedzą sobie jak to jest - w krajach uznawanych za znacznie bogatsze i z o wiele wyższym poziomem życia niż w Polsce jak np. Holandia, Belgia czy Szwajcaria sprzedaż w sklepach typu LIDL to ok. 50% rynku. A u nas ok. 10 %. Powód ? tam już dawno wpadli na to, że płacić za coś identycznego więcej tylko z
    racji znaczka firmowego to bzdura. U nas nadal panuje typowe PRL-owskie myślenie polaczka - "z zachodu" panie to lepsze. I .... obowiązkowo droższe.

    Krystian Domański

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polak woli kupić np. kiełbasę w opakowaniu oznaczonym logo np. Morlin zamiast dokładnie tą samą kiełbasę oznaczoną jakimś tam logo "lidla". W ten sposób leczy swoje kompleksy niższości.Bo przecież jak kupił droższe
      to jest lepszy niż ci co kupili tańsze.

      bogdan

      Usuń
    2. Głupoty takiego myślenia normalnym nie trzeba wyjaśniać - ci inni niech nadal kupują tylko "markowe"..

      Usuń

Na tym blogu hejt nie jest tolerowany.