wtorek, 10 kwietnia 2012

Pochylmy głowy, podajmy sobie ręce

               10 kwietnia




                            

                       
                            

    
"....dlaczego oni nie rozumieją, że to, co zrobili z tą katastrofą, mogło mnie wściec? Wkurwić po prostu. Jak można nieszczęśliwy wypadek i zbieg okoliczności sakralizować i czynić z niego symbol religijny?! Mówić, że polegli! Jak można zestawiać katastrofę samolotu z dwudziestoma tysiącami ludzi zabitych strzałem w tył głowy i zakopanych w bezimiennych dołach??! To jest kolosalny moralny przekręt. Tam nie było żadnego bohaterstwa, nie było żadnej ofiary. Po prostu zginęli urzędnicy. Codziennie ktoś ginie. Nie można przestrzeni społecznej zakażać trupim fetyszem. Mnie to obraża, że można popełniać tak horrendalne nadużycie i używać go do celów politycznych. Mamić biednych ludzi, zmuszać ich do stania pod krzyżem, bo oni przecież wierzą w te wszystkie opowieści. I jeszcze myślą, że to Ruskie strącili samolot. A było lecieć w ogóle tam?! Do tej okrutnej, krwawej Rosji?Trzeba było nie lecieć, tylko pociągiem, skoro ta Rosja to otchłań zła, antypolski antychryst. Minimalizować ryzyko. A nie liczyć na Opatrzność, która, gdy idzie o Rosję (oraz Niemcy), zawsze dawała Polakom do zrozumienia, po której jest stronie. Ale jak widać, jako ostatni katolicki naród Europy nie bardzo potrafimy odczytywać boskie sugestie. Zwykle rano w necie robię sobie przegląd prasy i portali - prawicowych również - i to, co tam znajduję, to skowyt zbitego psa. To wiodąca tonacja. Udręka bitych, niechcianych dzieci. No, podniebna pretensja do rzeczywistości, że nie taka..."
Andrzej Stasiuk

Kainczyński


Gdy polityka oczyści się od tej małej, zamlaskanej kreatury, która w czasie Stanu Wojennego, gdy Lech Wałęsa i jego koledzy, narażali nie tylko swe zdrowie, ale i życie, siedziała cicho pod kiecką mame trzęsąc się ze strachu i bojąc się wyjść nawet po bułeczki do sklepu, to wróci wreszcie tak długo oczekiwana normalność.

Nie ma w słowniku języka polskiego adekwatnie dosadnych słów, które mogłyby choć w nikłym zarysie określić małość, niecność, nikczemność, haniebność, podłość, wyrachowanie, kłamliwość, obłudę, załganie, fałszywość, hipokryzję, plugawość, bezwstyd, brak skrupułów, cynizm i jedno wielkie zgniłe bajoro schizofrenicznej blagi tego 63-latka, mieszkającego nadal ze swą 86-cio letnią matką, paranoicznego socjopaty, żyjącego w swym małym, poskręconym, chorym i spaczonym wirtualnym światku własnych fobii, obsesji, psychoz, natręctw, paranoi, projekcji, manii i wiecznej konfabulacji - którym jest ten mały i spasiony, tchórzliwy, doktoryzowany marksista z Żoliborza.

Prezydent L.Kaczyński był marnym prezydentem. Zamach na niego - jest marnym konceptem budowania legendy. Żaden zamachowiec nie ma powodu, aby zamachiwać się na nic nie znaczący cel.   A jeżeli już był "ten zamach" to wypłacone odszkodowania powinny zostać zwrócone, niech płaci zamachowiec
..                    
                               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na tym blogu hejt nie jest tolerowany.