TUSK: żarty się skończyły

 





Kaczka, to sra...


"Kłamią ci, co mówią, że katastrofa smoleńska to wynik zamachu czy spisku "- oświadczył wczoraj premier Donald Tusk. Jego zdaniem kłamstwa smoleńskie są "takie żywotne", gdyż jego współpracownicy zbyt delikatnie opisywali trudną współpracę z Kancelarią Prezydenta. "W Polsce powstaje nowy front zimnej wojny wewnętrznej, dlatego celem mojego rządu będzie zapewnienie poczucia bezpieczeństwa wszystkim Polakom, nie tylko wobec kryzysu ekonomicznego,ale także politycznego. Żarty się skończyły"





Nadszedł czas, Panie Premierze, żeby rzeczy nazywać po ich sku...syńskim imieniu,  za mordę te upiory trzeba brać i do wariatkowa. Jesteśmy z Panem! W przeciwnym razie Polska obrośnie kaczym łajnem. Trzeba było dużo wcześniej huknąć pięścią w stół i pogonić katolską hołotę.Ale nic straconego, jeżeli wypowiemy do tego w tym roku Konkordat to mamy jeszcze szansę być normalnym państwem.


 

Kłamstwa smoleńskie Kaczyńskiego, Macierewicza i ich pachołków, są testem na stopień zidiocenia Polaków.W każdym kraju są ludzie, którzy uważają, że ziemia jest płaska, przylatują do nas zielone ludziki, Elvis żyje, a na brudnych szybach ukazują się święte obrazki. Do takich ludzi odwołują się kaczyści i ziobryści, na nich żerują Leppery, Rutkowscy itp. Może to nie jest zbyt liczna grupa, ale są bardzo krzykliwi, a jeśli hochsztapler toruński z biskupami podleje to wodą święconą, to gotowi są walczyć za boga, honor i ojczyznę (małe litery, bo to jest ich bóg, ich honor i ich IV rzeczpospolita). Ludzie, którzy w życiu niczego nie czytali oprócz książeczki do nabożeństwa, a z gazet tylko program telewizyjny, łatwo uwierzą w każdy idiotyzm, jeśli jakiś demagog wmówi im, że zasługują, żeby być panami świata, a tylko wrogowie sprawili, że się nie liczą. Tacy ludzie uwielbiają szamanów, którzy zachęcają ich do biegania z pochodniami, szubienicami i krzyżami. Uwielbiają rytualne tańce i palenie kukieł "zdrajców i wrogów ludu". A to wszystko zapewnia im wioskowy wódz Absmak i brodaty szaman Tosiek-skośnooki, prząc do konfrontacji, bo wiedzą, że motłoch ich popiera (piszę motłoch, ale nie wkładam w to żadnych emocji ot, czysta semantyka).

Gotowość ówczesnego premiera Putina do przyjazdu w 2010 roku do Katynia była traktowana jako bardzo ważny gest ze strony rosyjskiej. Poprzednio Putin w Polsce przyznał, że II WS zaczęła się na Westerplatte, co też było dużym wysiłkiem ze strony rosyjskiej. Najwyraźniej Putin chciał pozytywnego ustawienia współpracy z Polską widząc w niej jakieś okienko na współpracę z Europą. I w tym momencie do gry wszedł, z właściwym dla siebie wdziękiem, jeden z dwu genialnych braci i rozwalił przy pomocy Tutki wszelkie takie zamiary. Politykę potrząsania szabelką przejął, z rodzinnym wdziękiem, drugi brat i faktycznie kontynuuje politykę rozpiepszania wszystkiego co się tylko da. Bardzo utalentowana rodzinka, być może zdalnie sterowana ze wschodu już w drugim pokoleniu...

Lech Wawelczyk zawsze tupał pletwami jeżeli chodziło o wizyty międzynarodowe (vide Bruksela). Pchał się wszędzie, gdzie go nie zapraszano. Chciał polecieć do Smoleńska to poleciał. Zapraszając na pokład samolotu gros polskiej elity, chciał pokazać wszystkim, że ma ich poparcie, chodziło o rozpoczęcie wyborczej kampanii, a że wszystko poszło w kaczy kuper.... pech. Tak więc Absmaku, z kartofla nie zrobisz perły. Z szacunku do zmarłego część z Polakow uznała, że trafiła się perła między wieprzkami. Ale bliżniak chciał się nachapać. I z perły zostaną tylko obierki.

Na całe szczęście, że Rosjanie nie zwracają uwagi na te szczekające kundelki. Co najwyżej, to mogą ich przez nieuwagę oszc..ać.