środa, 4 grudnia 2013
Takie niedożywienie, taka bida... Tusku jak żyć?
Fundacja "Szkoła na Widelcu" i fundacja Banku Ochrony Środowiska zorganizowały w Warszawie w ramach ogólnopolskiej kampanii konferencję dla dyrektorów szkół, nauczycieli, szkolnych kucharzy. Zwrócono uwagę, że za złe odżywianie dzieci w odpowiada szkoła, bo w diecie młodych stałym elementem są słodycze, brakuje warzyw,owoców i pełnowartościowych produktów i, że tempo przyrostu dzieci z nadwagą i otyłością jest w Polsce dziesięciokrotnie większe niż w USA. No tak, ale dla przykładu, w USA dzieciak nie wyjdzie z domu jak nie zje śniadania, które ma w menu mleko, sok owocowy, nabiał, w szkołach jest ogrom zajęć sportowych. Po kilku godzinach koszykówki czy siatkówki jak dzieciak zje big hamburgera plus frytki oraz wiaderko lodów czekoladowych, nikomu z pewnością nie zaszkodzi. A u nas?
A u nas większość rodziców nie robi śniadań, nie daje drugiego śniadania, wciska zaś słodycze lub kasę na batony, potem dzieciak idzie na "urabianie melasy" czyli 3 godziny religii, następnie zwolnienie dla swoich wychuchanych grubasków z lekcji WueFu no bo się jeszcze grubasek spoci i zachoruje, potem w drodze powrotnej grubasek pochrupie chipsiki nad smartfoonem i już w domciu, albo, zamiast przy stole to przed kompem, telewizorem, nintendo... coś mi umknęło?? albo z rodzicami świńskie obżarstwo, jakie rodzice przytachali na obiado-kolację, bo rodzice przynoszą ze sklepu śmieci do zapychania żołądków, a nie jedzenie! Od tego się tyje!?Bo po co stać przy garach 3 godziny kiedy można wrzucić coś do piekarnika czy mikrofalówki i kolacja gotowa w 15 minut?! Ale oczywiście winni są zawsze ONI, w tym przypadku winny jest szkolny obiad. Czy dzieci jedzą w szkole cztery obiady dziennie?! Czy rodzic jeszcze za coś odpowiada? Bo wszystkiemu winna szkoła, telewizja, Żydzi, feministki, gender....... Czyżby rodzicami zostawały TYLKO osoby niesprawne umysłowo?
Nie ma presji społecznej, aby powiedzieć STOP!! ale jest popyt na te świństwa z hormonami, z antybiotykami, zwierzęta naćpane czym się da, byle szybszy i większy zysk. Warzywa i owoce to pestycydy, chemia, farby... Pieczywo? TYLKO na ziarnie z OGM, nie ma zresztą już innego. Tak, tak nie ma!!! Koloranty, wzmacniacze itd To wszystko jest przyczyną otyłości, a nie szkoła!!!
Ale skoro jest popyt, nie ma protestów, widocznie trzeba sypnąć więcej soli drogowej, więcej mąki z glutenem i więcej hormonów w paszach dla zwierząt, wyjdzie taniej i ktoś na tym zarobi. A zdrowie obywateli? Jeb... ć te mrzonki, ważne że jest popyt, kasa i gotować nie trzeba.....A potem trzeba dać zarobić zakładom farmaceutycznym, dietetykom, chirurgom, psychiatrom.....no przecież muszą z czegoś żyć!!!! A ten głupi premierprezesAbsmak ciągle krzyczy :"Takie niedożywienie, taka bida, Tusku, jak żyć?".
promuj
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Faktem jest ze tanie jedzenie jest tuczace, bo jest tluste i bardziej przetworzone wiec ma dodatki smakowe zwiekszajace apetyt.
OdpowiedzUsuńElizo, niestety w Stanach otyłość i to ta olbrzymia, jest prawdziwą plagą. Owszem, dziecko zjada w domu mleko z jakimiś płatkami oraz pije sok, ale do szkoły idzie już z nieśmiertelną, podwójną kanapką z białego, jak z waty, pieczywa z masłem orzechowym (fuj !) i galaretką truskawkową ...Potem hamburgery, czipsy, "milkszejki", ogromne kubły lodów, orzeszki, batony itd, itp. Tak grubych ludzi nigdzie w tamtym czasie nie widziałam, ale od czasu, kiedy Europa ( w tym Polska) na potęgę zaczęły się "amerykanizować" , zaczynamy już oglądać na ulicach takie same "barbapapy" ( tak ich nazwałam, porównując do kreskówkowych, bezkształtnych bohaterów). W Wielkiej Brytanii też trwa alarm, właśnie z powodu koszmarnego sposobu odżywiania się i narastającej liczby ludzi skrajnie otyłych. W szkole moich wnucząt dzieci dostają kartoniki mleka oraz estetyczne paczuszki z pokrojoną marchewką i jabłkiem, ale ...niestety, najczęściej przynoszą je do domu, bo w szkole jest sklepik, a w nim ...wiadomo co. I kolejka dzieciaków stoi na każdej przerwie w kolejce po te śmieci. Trudno temu zaradzić, bo z rozmów z dyrekcją wynika, że próby zlikwidowania sprzedaży słodyczy w tym sklepiku nic nie dały. Dzieci wybiegały na przerwach do pobliskich sklepów i tak kupowały sobie "zapchajżołądki". Kiedy dołączymy do tego nachalne reklamy telewizyjne, w których "mleko w batoniku, czy wafelku, to samo zdrowie", to nie wiadomo, co z tym począć. Młodsze dziecko rodzic, czy opiekun jakoś jest w stanie upilnować, starszego już się nie da. Problem jest złożony, bo zdrowy rozsądek musi walczyć z koncernami produkującymi śmieciowe przekąski, a taką walkę najczęściej, niestety, przegrywa.
OdpowiedzUsuńMała "podkładka" do wpisu...
Usuńhttp://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Epidemia-otylosci-w-USA-jest-coraz-gorzej,wid,14843463,wiadomosc.html?ticaid=111c74&_ticrsn=5
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,10705207,Najwiecej_otylych_UE_w_Wielkiej_Brytanii_i_na_Malcie.html
http://www.zdrowiepubliczne.pl/artykul/szczegoly/id/2477
Z otyłością trzeba walczyć, tak jak z gruźlica - przez jedno, dwa i następne pokolenia. Gruźlicę pokonano (choć ostatnio się odradza m.in z powodu marnego odżywiania), lecz wymagało to konsekwentnej walki, niezależnie od rządów i ustrojów. Niemieckie kasy chorych stawiały sanatoria na Dolnym Śląsku na przełomie XIX i XX w., był to niemalże "przemysł tych okolic" i leczono (choć jeszcze penicyliny nie było) z trudem, lecz konsekwentnie. Wojna minęła, rządzący się zmieniali, lecz programy zwalczania gruźlicy (leczenie, sanatoria, prewentoria, profilaktyka) były kontynuowane i pieniądze na to były, co tylko świadczy że np. "ohydna komuna" miała dobrych doradców, czyli przedwojenną kadrę której raczono słuchać. I tak samo trzeba postępować w walce z otyłością na poziomie państwa. Dopóki miłościwie nam panujący nie "zrozumio", że to się bardziej państwu opłaca niż iluzoryczne wpływy z podatków od koncernów żywnościowych i "przemysłu barowego", to będzie jak jest. Czyli nakłady na leczenie syfa pudrem będą rosły w postępie geometrycznym a wpływy do budżetu od przemysłu jedzenia śmieciowego nawet nie będą rosły w postępie arytmetycznym. Gdyby (pomysł ateisty) zamiast kilku godzin ogłupiania tygodniowo, wprowadzić konsekwentnie zajęcia o zdrowym żywieniu, z praktyką w szkole np. młodzież przygotowuje potrawy na konkurs czy na różne imprezy szkolne(?), z konsekwentnym tłumaczeniem dlaczego to , dlaczego tamto, to po latach będą efekty. Chodzi o dziedziczenie dobrych, prozdrowotnych nawyków żywieniowych, . Lecz najpierw to trzeba wbić zakutym pałom na poziomie ustawodawcy, że ta wywalona kasa zwróci się w postaci mniejszych nakładów na zdrowie w sensie leczenia. Mądrzejsi już dawno policzyli, że profilaktyka jest 10 razy tańsza niż leczenie. Ale to wymaga myślenia perspektywicznego, dalej niż do najbliższych wyborów lub mądrego dyktatora. Zresztą myślenia perspektywicznego wymaga także demografia, ale to takie trudne słowo i chgw co oznacza......
OdpowiedzUsuńNa -> http://dolny-slask.org.pl/ w wyszukiwarce wystarczy jako obiekt wpisać -> sanatorium , ulica i miejscowość może być pusta ....
Paradoks historii - czasami i bieda miała swoje dobre strony !!.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Z wuefem w szkole to jest granda trzypoziomowa.
OdpowiedzUsuńRaz ograniczenie liczby godzin , dwa to pozwalanie na dostarczanie zwolnień pod byle pretekstem , trzy brak przyzwyczajenia u dzieci do aktywności fizycznej .
Gdzie trzecie w zasadzie wynika z dwóch pierwszych.
Za moich czasów , nie było większego dla chłopaka w szkole obciachu , niż zwolnienie z W-F.
No chyba , że któryś naprawdę miał powody.
Najgorsze kaleki latały za piłką , bo w przeciwnym razie koledzy nie dali by im żyć , a dziewczyny otwarcie wyśmiały.
Zresztą właśnie dziewczyny były u nas katalizatorem sportowym ;-)
Reprezentant szkoły w piłkę czy to kopaną , czy ręczną , lekkoatleta , pływak , to był już ktoś.
I ja sobie nie przypominam ze swoich lat szkolnych osób otyłych.
Otyłych z żarłoctwa.
Bo owszem , zdarzali się , ale to były już kwestie takich czy innych chorób.
W dzisiejszych czasach jak jest wszyscy widzimy.
U dziewcząt , sprawę ratuje trochę obowiązujący model szczupłej sylwetki.
Nawet jak taka jako dziecko jest pulpet , jak zaczyna dojrzewać to łapie się za głowę z okrzykiem "matko jak ja wyglądam".
No tu można przesadzić w drugą stronę , ale to temat na osobną dyskusję.
U chłopaków też można to zaobserwować , ale trochę inaczej .
Wiele już widziałem wypadków , że z 12-letniego misia kuleczki , jak mu się rzuciło na wzrost nagle robił się 16-letni byczek bez grama tłuszczu.
No i będzie tego pilnował , bo jaka laska poleci na otłuszczonego balerona.
Tak więc dostrzegam wagę problemu oraz konieczność j..cia w dzwon ostrzegawczy jeszcze bym sprawy nie demonizował.
Z ograniczeniem liczby godzin wuefu to nieprawda..jest go w podstawówce tyle samo,ile matematyki- po 4 godziny tygodniowo...
OdpowiedzUsuńPrzytoczę zdarzenie sprzed kilku lat=pewna kobieta przychodziła namolnie do mej firmy prosząc o zatrudnienie jej jako sprzątaczki.Po jakims czasie tak się stało.Była jednak wyjątkowo niechlujna i została zwolniona.Protestowała,prosiła ,bo mąż nie pracuje,bo dzieci...Nie mają z czego żyć.Spotykam ją dośc często w sklepie blisko pracy.Kupuje chipsy,batony,coca -colę.Kolejny raz "atakuje" mnie o prace,z ww argumentami "dzieci nie mają co jeść"...Zapewne nie powodzi jej się dobrze,wierzę w to,niemniej,gdy ja byłam biedna kupowałam rzeczy sensowne i na pewno nigdy nie kupiłabym czegoś takiego zamiast np jabłek
OdpowiedzUsuńInni biedni,to też ci,którzy nie mają na jedzenie,ale w domu jest wielocalowy telewizor,smartfon,tablet....
Usuń@anodakatoda : może ja mam coś spaczone z widokiem na biedę , bo mieszkam w dużym mieście i na stosunkowo bogatym osiedlu.
UsuńAle ja jej zwyczajnie nie widzę.
Nightgale, po równo ( ??? ) to ludzie mają tylko w Korei Płn., gdzie nie tylko nie ma biedy, ale nikt na jej temat nawet się nie zająknie, a to z powodu zażartej miłości do aktualnego wodza. Myślę, że nasz zbawiciel byłby z takiego modelu społeczeństwa i takiej organizacji państwa bardzo zadowolony.
UsuńNo,niestety,(raczej na szczęście) ja też jej nie widzę ,mieszkając w dużym osiedlu w biednym ,dużym miescie.Widze oczywiście wyglądających biednie i żebrzących.Dziwnym trafem nikt z nich nie jest trzeźwy lub trzeżwiejący
UsuńJestem wegetarianinem, nie łażę jak jehowy za nikim glosząc herezje o wegetarianach. Jem co mi się podoba i co mi smakuje. Większym problemem dla zdrowia w dzisiejszej żywności jest to jakie g. do niej pakują i skąd bierze się rak, otyłość itp. To dotyczy miesożerców, chlebożerców
OdpowiedzUsuńŻyczę smacznej marchewki szprycowanej pestycydami i fungicydami co by jej coś nie zeżarło i co by nie spleśniała.
UsuńNie strasz London_city, bo zostaną nam tylko "śliwki robaczywki". :-)))))))))
UsuńA na poważnie, to najważniejsze są przyzwyczajenia żywieniowe z dzieciństwa, bo te najtrudniej pokonać, gdy już człowiek dojrzeje i sam postanowi racjonalnie się odżywiać. Dodam, że to w wieku do maksymalnie ośmiu lat organizm adaptuje się do tego czym jest żywiony budując swój późniejszy wygląd i ewentualną skłonność do tycia.
Natomiast zwalanie winy na szkoły, czy przedszkola, to czyste WYGODNICTWO!!! To rodzice (opiekunowie) odpowiadają za kondycję przyszłych pokoleń (właśnie tak, bo nawyki i geny replikują się dalej). No, ale jak się im nawet pomyśleć nie chce, to co tu mówić o gotowaniu, czy innym pracowitym przygotowywaniu posiłków.
Pomyslności.
Ikko, za koszmarnych czasów komuny (lubię ten zwrot) znajomy chemik, zajmujący się m. in. "ilością cukru w cukrze", czyli badaniem żywności, zawsze mówił, że lepiej nie wiedzieć, co jest w ziarnach i innych produktach rolnych ... i nie było w tym nic dziwnego, bo przecież fabryczne kominy dymiły, aż miło, do rzek i morza spuszczano nieoczyszczone ścieki, samochody wydalały spaliny, że nie wspomnę o stosowanym przez lata słynnym DDT, azbeście, lepiku i co tam jeszcze...Teraz też mamy do czynienia z różnymi paskudztwami, ale organizm ludzki w jakimś stopniu przystosowuje się do trucizn, no i w końcu COŚ PRZECIEŻ MUSIMY JEŚĆ, więc jaką mamy alternatywę ? Wystarczy karmić dzieci w sposób prawidłowy, informacji na ten temat jest dostatecznie dużo. Oczywiście, że główna odpowiedzialność spoczywa na rodzicach, bo akurat szkoły i przedszkola mają określone normy, jadłospisy muszą być zatwierdzane i wydawane posiłki może nie są zbyt wyszukane ( a muszą być ???) ale na pewno nie są niezdrowe.
Usuń"śliwki robaczywki"?? to tylko dowod ze owoc nie jest skażony inaczej robaka by w nim nie było :) pozdrawiam
UsuńRzecz w tym Begonijko, że to rodzice robią krzywdę własnym dzieciom, bo im się nie chce nawet zastanowić i wciskają kolejnego batonika, czy paczkę czipsów. Nawet przez chwilę nie pomyślą, że woda zaspokaja pragnienie, a wszystkie inne napoje, rzekome soki, głównie tuczą i obciążają organizm zbędnymi elementami. niszcząc powoli układ trawienny i nie tylko. Jak przyjdzie jednak co do czego, to winą obarcza się wszystkich i wszystko (od GMO po rząd, a nawet iluminatów, czy masonów) byle nie siebie.
UsuńPomyślności.
To prawda, Ikko, na szczęście moim maluchom w przedszkolu wbito do łepetyn hasełko reklamowe: (jedno sensowne) "Tato, mamo, wolę wodę" i moje młode piją tę niegazowaną wodę na okrągło. Ale i tu psuje robotę nachalna reklama różnych soczków, z odpowiednimi, modnymi akurat postaciami z kreskówek itp. Sama wiesz, jak to jest, bo też opiekujesz się wnukami. Co do słodyczy, to Szwedzi ( nie wiem, czy taka akcja trwa nadal, bo moja wiedza na ten temat jest sprzed kilku lat) rozwiązywali to w ten sposób, że dziecko nie dostawało słodyczy w ogóle, za to w tygodniu miało 1 ( słownie jeden) dzień "słodyczowy", kiedy to mogło napychać się nimi do woli. Oczywiście nieprzyzwyczajone do batoników itp. nie zjadało ich wiele, bo po prostu nie dawało rady. Gorzej jest z coca colą, bo dzieciom smakuje, no i pita ...wywołuje dalsze pragnienie. Przy tym wydaje się dzieciom taka "dorosła", bo kiedy są małe, ciągle słyszą, że to nie dla dzieci ...
UsuńNa prowadzenie furki trzeba mieć ukończone jakieś kursa i prawo jazdy a do posiadania i ewentualnego wychowania dzieci kwalifikacje wszelakie są wręcz przeciwwskazaniem, co widać gdy jakość przechodzi w ilość i "jakoś to będzie z pomocom bożom" ... . Wiem że to cyniczne słowa, lecz tak to niestety wygląda. A potem jak coś źle idzie, to wszyscy są winni oprócz tych ........ w lustrze. Trafnie ikka133 to podsumowała .
UsuńLewak poszloo chciałby upaństwowić dzieci. Najlepiej, żeby Komitet Blokowy wydawał zgodę na posiadanie dzieci. Wtedy byłby porządek.
Usuńadam
Przeca u was zgodę na wszystko wydaje pan prezes lub zastępcy?
UsuńErste specyjalisty od dzieci: pąprezes oraz batmany. Ciekawe czy z góry spogląda ktoś ? Pewnie sączy zimnego lecha i zerka - kęsim, kęsim, co z tego wyniknie ?
UsuńDobry wieczór Ikko !!! Przyznaję Ci 100% racji co do nawyków żywieniowych - tak w stosunku do dzieci jak i osób dorosłych - oraz wpływu tych nawyków na kondycję zdrowotna ludzi. Wszyscy powinniśmy odżywiać się produktami nie zawierającymi ogólnie mówiąc chemii a w tym wszelkich ulepszaczy, poprawiaczy smaku i barwy wyrobów spożywczych i wszelkiego rodzaju konserwantów. Oprócz soli , octu i cukru w odpowiednich proporcjach - nic więcej praktycznie nie jest nam potrzebne do polepszania smaku lub zdrowego konserwowania żywności - także w "zapasach" czynionych na zimę, zaś dosmakować produkty możemy całą gamą ziół przyprawowych oraz tradycyjnych przypraw korzennych - jak to się drzewiej mówiło. Dzisiaj ludzie kierują się zwykłym wygodnictwem lub wręcz lenistwem - wygodniej w markecie czy sklepiku sięgnąć po gotowe niż trudzić się przy gotowaniu. Ludzie są bez przerwy czymś zagonieni, lub wola przeleżec przy telewizorze niż krzątać się przy kuchni. I nie powinniśmy się dziwić, że na skutek tego "antypody" ludziom rosną jak na drożdżach. Wystarczy czasami jedno spojrzenie na ulicy, jak toczy się wielkie d..upsko wbite w przyciasne dżinsy - aby wiedzieć czym i jak ta osoba się odżywia. Dużo szkód w tym zakresie wyrządziła też "moda" na "american way of life" i te wszystkie fast foody. A zaczęło się tak niewinnie - pamiętasz "szał w PRL-u kiedy zaczęto u nas produkować Coca-colę lub Pepsi colę. To był istny amok - na każdym rodzinnym i nie bardzo rodzinnym stole królowały butelki z tym napojem - "Francja elegancja", chociaż każdy rodowity Francuz spluwa pogardliwie na widok tych napojów. Maja rację - dobre wino zdrowsze. Jeżeli już o tych napojach mowa - ze strzeżonym ich tajemniczym składem chemicznym - to muszę jednak stwierdzić, że są one znakomite i pomocne przy odkręcaniu starych zardzewiałych śrub, co wielokrotnie wypróbowałem w garażu.
OdpowiedzUsuńWystarczy polać obficie zardzewiałe ustrojstwo i po godzinie lub dwóch - nie ma sprawy, każda śruba daje się odkręcić. Po prostu w składzie chemicznym tych napojów - jako konserwant, jest kwas fosforowy a ten doskonale sobie radzi z każdą rdzą. Rzecz podpatrzyłem u mechaników samochodowych - skuteczne.
Tedy możesz sobie wyobrazić co się dzieje w żołądku, kiedy tam wlejemy butelkę albo i dwie.Nie twierdzę, że to jest jedyny powód chorób żołądka i jelit, ale tak jakoś dziwnie ilość tych chorób znacznie się nasiliła.
Na szczęście bez problemów można jeszcze spotkać u nas zdrową żywność i nie koniecznie ja przepłacać. I trzeba się trochę znać na tym jak ja bezbłędnie rozpoznać. W wielu wypadkach wystarczy mieć przy sobie zwykły scyzoryk i możemy wykrzyknąć "EUREKA" - mam !!!! Ale to już całkiem inny temat do dyskusji - może przy okazji coś skrobnę - jeżeli by to kogoś interesowało. A smak potraw z prawdziwej żywności jest niebiański Miłego wieczoru !!!
Sarmato !!! Przyjaciel rodziny, specjalista od silników okrętowych, który wiele lat spędził na statkach różnych bander, już wieki temu opowiadał nam o zaletach coca - coli jako ...odrdzewiacza i to w czasach, kiedy u nas tego "cudownego napoju" nie było jeszcze nawet na lekarstwo. Panowie słuchali jego opowieści, jak bajki o żelaznym wilku, ale później przekonali się, że owszem, to prawda ! :)))
Usuńbegonijko - ja mam pojazd napędzany dwoma gejami i też używam coca coli do odrdzewiania. Naprawdę skutkuje !!!
UsuńP.S. a te "geje" to nazwa zastępcza aby przypadkiem kogoś nie obrazić !!!
Mam właśnie tygodniowy dyżur we Wrocławiu, bo daliśmy młodym wolne od własnych dzieci i w Alpy pojechali.:-))))))))
UsuńPonieważ jednak zapowiadają, że nadchodzi nad Polskę jakiś huragan, używając innej i pewnie nie adekwatnej nazwy, to przypomnę anegdotę z czasów II RP. Jedna z ówczesnych gazet umieściła informację: "onegdaj na Majorce szalał WIELKI ORKAN". Nazajutrz ukazało się sprostowanie: "Byłem, nie szalałem. Z poważaniem. Władysław Orkan".:-))))))))
Pomyślności.
Ikko, ja ostatnio byłam przy pierwszym egzaminie (na biały pas) karate, z moją 6 - latką. Jestem dumna, jak paw, bo mistrz powiedział, że za kilka lat będzie lepsza od starszego brata, który też jest niezły (ma pas ...o kurczę, zapomniałam jakiego koloru, za diabła się na tym nie znam !), tylko że teraz muszę uważać, żeby mi któreś z półobrotu nie przyłożyło !!! :)))))))))))))))))))))))))
UsuńA ja swoje wnuczęta prowadzam do opery, a nie na karate.
Usuńadam
Ja myślałem że na plebanię.
UsuńO matko-czy prowadzanie na karate wyklucza prowadzanie do opery ? u mnie nie.Wprawdzie ja prowadzałam dziecko do opery i na tekwondo,nie karate,ale to zapewne ten sam stopieniek wyższości u pana Adama wywołuje.Wszechstronność,panie Adamie,wszechstronność-coś dla ducha i coś dla ciała,inaczej mięczaki rosną
Usuńbegonijka4 grudnia 2013 15:38 Jak ja kocham to stale powtarzane "za koszmarnych czasów komuny." A tymczasem.
OdpowiedzUsuńŚrodek owadobójczy DDT (dichlorodifenylotrichloroetan), znany w Polsce pod nazwą Azotox, został po raz pierwszy użyty do zwalczania owadów w 1939 roku. Odkrywca jego zabójczych właściwości - Szwajcar Paul Müller otrzymał za swoje odkrycie w 1948 roku Nagrodę Nobla./masowo używany przez armie USA podczas wojny,gdy wyzwalano obozy i odwszawiano i odpluskwiano domy/
Wykopaliska archeologiczne wskazujš, że już 2,500 lat przed naszą era, w Finalndii, azbest był dodawany do gliny w celu wzmocnienia i uodpornienia wyrobów garncarskich. Azbest znany był w starożytnym Egipcie i Grecji. To włanie rzemielnicy starogreccy pierwsi nazwali azbest aminate, czyli niepalny. Różne ródła podają różne etymologie wyrazu "azbest". W niektórych oznacza on niezniszczalny, w innych nieugaszalny, a sami Grecy często wyrażali się o nim jako o cudownym minerale.
Tak jak ciągle powtarzane"koszmarna wielka płyta, wymysł komuny" gdy jest to pomysł na szybkie budowanie Francuzów,gdy trzeba było na szybko umieścić i dać lokum uciekinierom z ich byłych kolonii.
Pomysł ich wykonawstwo "nasze" stad i brak własciwych ociepleń i zmniejszenie innych parametrów.Choć jak widać "wielka płyta do dziś stoi i ma się dobrze"/za paręnaście lat zobaczycie co będzie z domami budowanymi przez tzw TBS/
Za "koszmarnych "czasów obowiązywały normy przy produkcji żywności a wszystko to kontrolowały rożne urzędy i kontrolerzy.
Dzis ulepszacze,polepszacze,konserwanty i przyspieszacze dojrzewania.I to bez kontroli państwowej.
Tamta siermiężna żywność jaka była taka była ale pomidor zielony położony na oknie "by dojrzał "nie gnił ,nikt nie słyszał o psującej się cebuli czy czosnku.Kiełbasa powieszona w cieple schła dziś pleśnieje.O zakupionym chlebie nie ma nawet co porównywać.
Przyzwyczajono nas do mowieniu tamto było be A to przecież to robili nasi ojcowie i "dziadkowie"
E tam, w.i.e.ś.k.u. to moje "za koszmarnych czasów komuny" to tylko plagiat. Polecam "Załatwione odmownie" Antoniego Słonimskiego, gdzie w satyrycznych felietonach na temat faktycznych czasów komuny, autor często używał zwrotu: "za koszmarnych czasów sanacji" ...to a to na pewno by się nie wydarzyło...i czynił to zdecydowanie prześmiewczo. Tak mi się to spodobało, że przeniosłam sobie to powiedzonko na grunt dzisiejszych wydarzeń, z taką samą drwiną, bo odróżniam czarne od białego.
OdpowiedzUsuńWszystko, co Państwo piszecie, to prawda, ale nie mogę dociec powodu, dla którego pani Eliza musiała zamieszać w swój felieton osobę pana Kaczyńskiego.
OdpowiedzUsuńadam
adam - bo Kaczyński też jest na konserwantach i polepszaczach Inaczej nie były w ogóle strawny - nawet dla moherów.
UsuńA ten pan kaczyński to kto?
Usuń
UsuńAnonimowy - taki jeden stary pierdoła ""
Wychodzi na to, ze jak zwykle telewizja, przekłamała.Pytanie jakie zadał paprykarz, w istocie brzmiało
OdpowiedzUsuń"Jak żreć Panie Premierze ?" A ci z PIS "przestawili " na .Jak żyć.Panie premierze ?"
Jegomość tu się produkujący, już pewno dawno wie ze "zakon" będziesz żył w celi bracie ktoś? mylnie przetłumaczył na "będziesz żył w celibacie"
Tak wiec jegomościa z burdelu nie trzeba będzie wyciągać,może sobie na plebani zrobić własny i "po rekolekcjach" odpocznie a i głupie zainteresowanie polityka mu przejdzie.Chyba
Przypominam iz "ktoś z branży" powiadał"Nie sadźcie a nie będziecie sadzeni"
Dobry wieczór Pani Elizo !!! Może tym razem nie na temat karmienia dziatek, ale zbulwersowała mnie wiadomość z Newsweeka i innych gazet a nawet telewizorni. o agencie bezpieki Chrisie Cieszewskim. Tak..tak... to ten "profesór" od pana Antosia. Media wyszperały, że był on do 1984/5 roku tajnym agentem Służby Bezpieczeństwa.W 1985 roku otrzymał paszport i wizę do Kanady (????) a stamtąd wywędrował do USA. Przedtem starannie go wykształcono w PRL-u tudzież nauczono języka.
OdpowiedzUsuńOczywista oczywistość w III RP i wśród ludzi pracujących w Zespole Macierewicza nie ma to już żadnego znaczenia, że pracował we wrażych i wrogich służbach, bo dzisiaj kto pracuje dla tych służb jest gorącym patriotą i prawdziwym no... tym... "polakiem". Jednakże podejrzliwi Jankesi mogą odebrać mu "zieloną kartę" uprawniąjacą do pracy w USA a nawet pozbawić obywatelstwa u Wuja Sama - jeżeli panprofesór zataił te dane w swoich ankietach - starając się o obywatelstwo. Wścibskie media snuja na ten temat różne przypuszczenia, po co tam ten nasz "profesór" pojechał i jak to się stało, że "Bezpieka" tak łatwo wypuściła swojego agenta za "żelazną kurtynę". Coś się "niefarci" panu Antoniemu z tymi "profesórami" - albo.............
Sarmato - kwadratowe jajca jak kamolce. Słuchałem jak w TVP INFO Maciurewicz łgał na ten temat. Tak kręcił, że farba na ścianie się łuszczyła. Odsłuchaj to sobie na portalu TVP INFO !!!!!
UsuńTeż mi się wydaje, ze będzie AFERA jak jasny gwint. Macierewicz kłamie - wsłuchajcie się w to co on bzdurzy. Cieszewski miał się zwrócić do Macierewicza z prośba aby ten zbadał jego akta w IPN -ie, TO ZNACZY ,że wiedział iż tam takie akta są. Macierewicz zaś twierdzi, że nie ma (już nie ma). A tak w ogóle to KTO upoważnił Macierewicza do badania akt w IPN-ie, przecież nie jest prokuratorem. SPRAWA MOCNO ŚMIERDZI - CUCHNIE NAWET !!!!!!
UsuńW Internecie az grzmi od komentarzy. Ha ha ha . takiego finału afery smoleńskiej kurdupel się nie spodziewał nawet w koszmarnych snach.
UsuńWars :-))))))) właśnie odsłuchałem :-)))))))))))))))))))))))))) Masz rację - pan Antoni bez przerwy odmawiał odpowiedzi na pytania reporterki TVP INFO i narzucał jej na sile swoje dywagacje - zupełnie nie na temat. To jest typowe - nazywa się odwracanie kota ogonem. Może być ciekawie. Miłego !!!
UsuńJak zwykły Polak stara się o wizę do USA aby odwiedzić rodzinę - to dostaje odmowę. A takie typy spod ciemnej gwiazdy dostają wizę pobytowa a następnie obywatelstwo. Coś tu nie gra - zgadzam się - nawet śmierdzi.
Usuńhttp://kontrowersje.net/chris_cieszewski_dupa_nie_tw_z_ama_e_nam_wi_t_brzoz_z_amiemy_ciebie_0
UsuńNo i co z tego?
OdpowiedzUsuńadam