środa, 25 grudnia 2013

"Zaradni"



Nowa moda w Polsce, na niespotykaną skalę, przyznam, że byłam zdumiona czytając na ten temat, bo nigdy z tym się nie spotkałam gdzie indziej, W gorących okresach Polacy kupują w sklepach towar i gdy go już wykorzystają, oddają z powrotem. Są to firanki, obrusy, dywany na święta Bożego Narodzenia, ogródkowe stoliki i krzesełka na imprezę po komunii świętej, a nawet facet przyniósł do zwrotu obesrany klozet. Jak rozumiem  robi do niego 24,25 i 26 grudnia a od 27 grudnia do 22 grudnia następnego roku wali do wiadra ha ha ha Kupują tylko na chwilę, albo używając innego określenia - pożyczają pod zastaw. Pod zastaw pieniędzy, oczywiście w kwocie takiej, jaka widnieje jako cena przy danym produkcie, a po świętach zwracają do sklepu obrusy czy dywany tak, jak po imprezie komunijnej krzesełka i stoliki. A sklepy przymykają na to oko, żeby jak mówią "nie płoszyć klientów". A takich osób przybywa i nie przejmują się tym, że teoretycznie do sklepów można zwracać tylko towary nieużywane. Nie wszyscy chcą się tym chwalić, ale wystarczy, że co trzeci powie znajomym, jak "wypożycza" ze sklepów towar i już mamy efekt kuli śnieżnej.

Zawsze myślałam, że kombinują głównie ci, którzy mają kłopoty żeby związać koniec z końcem. Przepraszam, ale to sa nawyki nowobogackich chamów. Stać ich na budowę domu, stać na ogród, ale okazjonalne wyposażenie "se kupimy, a później zwrócimy". Jednym słowem oszczędzają, żeby w wakacje w Hurgadzie czy Mikołajkach "przyszpanować".  I tak właśnie rośnie kasta bogatych ludzi i jednocześnie bardzo "zaradnych".Tak naprawdę ta "zaradność"  to zwykłe cwaniactwo a raczej oszustwo, bo ktoś potem zwrócony, uzywany towar kupuje jak nowy, prawda?  Praktykujący katolicy (zwroty towarów po świętach i komuniach) - jak można pogodzić ideologię wiary katolickiej z takim postępowaniem ?

Wesołych Świąt (u mnie już po świętach) i .... niedużych kolejek w Castoramie, Leroy Merlin czy IKEI przed Nowym Rokiem :)) ... współczuję temu od klozetu:))

promuj



65 komentarzy:

  1. E tam, w Polsce to może nowa moda, Elizo, ale w "dojrzalszych" krajach znana od dawna. Nazywa się to zwrotem nietrafionych prezentów, czy jakoś tak. Polecam ostatni akapit artykułu, a przyjaciółka z Kanady opowiadała już lata temu, że jakiś procent "nabywców" tak właśnie robi z atrakcyjnymi towarami. Był nawet film z takimi "kwiatkami" , ale nie mogę sobie przypomnieć tytułu ...

    http://www.biznes.newseria.pl/news/na_zwrot_prezentu_musi,p1034268749

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Begonijko, owszem jest 14 dni na zwrot ale...towar musi miec: metki nienaruszone, towar nieuzywany, paragon, a nie jak tu po impresie UZYWANE oddaje się do sklepu, nie ma takiej mozliwosci u nas. I może w Kanadzie jest jak w Polsce, w Europie takich mozliwosci i zwyczajow nie ma

      Usuń
    2. Na Zachodzie nowy obrus czy dywan na święta to nie jest powód do dumy czy pochwał lol

      Usuń
    3. Nie będę się sprzeczać, Elizo, ale cwaniaków nigdzie nie brakuje. Sami sprzedawcy dają takie możliwości (pisałaś o tym ), to i stwarzają nieuczciwym ludziom okazję. Umożliwiając zwrot towaru w ciągu miesiąca z góry wiadomo, że w ciągu tego miesiąca towar będzie używany i na to jest wyjście: taki towar należy sprzedawać w przecenie i wiele sklepów to robi. A co do cwaniactwa, chcesz przykład z Europy ? Proszę bardzo. Pewna pani ( w Hamburgu, Niemka) przyniosła do domu dwie patelnie: droższą i tańszą, na oko wyglądające tak samo i poprosiła nas, znajomych, abyśmy im się dobrze przyjrzeli i powiedzieli, czy widzimy jakąś różnicę. Nie wiedzieliśmy, o co jej chodzi, więc zaczęliśmy gapić się na te patelnie i w końcu orzekliśmy, że nie widzimy różnicy. Pani ... zdjęła metki z obydwu patelni, tę drogą sobie zostawiła, a na tanią przykleiła metkę z droższej i pogalopowała do sklepu, aby ją zwrócić, bo się rozmyśliła. I uzyskała "czysty" zarobek, he he.

      Usuń
    4. P.S. A gdzie to przyjmują zwroty bez paragonu ???

      Usuń
    5. Ależ nie mam zamiaru sie sprzeczac, po prostu nigdy nie przyszloby mi do glowy zyc w ten sposob

      Usuń
    6. Mnie też nie, ale innym przychodzi i nie czują z tego powodu żadnego dyskomfortu. Cóż zrobić. Są ludzie i ...taborety, jak mawiała pewna moja znajoma ! :)))

      Usuń
    7. Begonijko-zdarzyło mi się,że przyjęli mi buty bez paragonu,przy płatności kartą (w oryginalnych sportowych butach odkleiła mi się po miesiącu podeszwa !!!!,a ja tradycyjnie paragon gdzieś wetknęłam.nie miałam najmniejszego problemu z reklamacją ,dlatego ten sposób płacenia jest znacznie korzystniejszy)

      Usuń
    8. Anodokatodo, mnie też się zdarzały reklamacje i rzeczywiście zapłata kartą jest dobra, bo jest dowodem kiedy ile i za co zapłacono, ale Eliza pisze o procederze uprawianym przez tych "zaradnych". P.S. Mnie w pięknych, zimowych botkach ( też dobra firma) zaczęła się przecierać skóra w jednym bucie w miejscu kostki i w ramach reklamacji otrzymałam opinię fachowca, że but wytarł się pewnie z powodu mojej ...nadwagi ( ???????? BMI 21), haluksów (???) oraz ...niewłaściwego sposobu chodzenia ( ???). Chyba mnie to wszystko bardziej rozbawiło, niż zeźliło i odpisałam fachowcowi, że bardzo chętnie mu się osobiście przedstawię i pokażę swoje stopy z prośbą, aby mi te haluksy pokazał ! Zapewniłam również, że nie są to pierwsze buty w moim życiu i z grubsza wiem, jak się tego "sprzętu" używa. :))) Pan biegły już dalej nie dyskutował i pieniądze mi zwrócono.

      Usuń
    9. @Begonijko : mistrzami świata w robieniu z klienta wariata wbrew pozorom nie są polskie firmy czy sklepy.
      Tu palmę pierwszeństwa dzierży od kilku lat firma Apple.
      Po hucznej premierze kolejnego ich iPhona (bodaj z numerem czwartym) okazało się , że aparacik za ciężki szmal ma totalnie zwaloną antenę i gubi zasięg non stop.
      I tu do wkurwionych użyszkodników przemówił rzecznik firmy który ogłosił , że wszystko jest ok. tylko niektórzy NIEPRAWIDŁOWO TRZYMAJĄ SWOJE TELEFONY !!
      I stąd kłopoty z zasięgiem.
      No jak to nie jest curiosum na skalę światową to ja nie wiem co nim może być.

      Usuń
    10. Nightgale, o tym własnie pisałam. Pamiętam, jak przed laty moi powinowaci, mieszkający w Szwecji, czytając / słuchając w czasie pobytów w Polsce o różnych takich "kwiatkach" chichotali : "O, nauczyli się od naszych !!!" Przez lata też, obserwując z dość bliska współpracę z firmami: niemiecką, francuską, holenderską itp. doszłam do wniosku, że zdolność do rozmaitych "kombinacji alpejskich" nie ma narodowości, jest kosmopolityczna. Cóż, widać człowiek już jest tak skonstruowany, że "co se nie ma, jak se może"...skorzystać z nadarzającej się okazji. Jest tylko kwestia skali zjawiska i ot, mały tak tam sobie "dziobie", a "duży może więcej". :))

      Usuń
  2. Elizo, za tą wiadomość bardzo dziękuję, nie wiedzialem o takim procederze - już w żadnym z wymienionych sklepów kupować nie będę i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak przyjdą święta to do komunii lecą biegiem, sami się rozgrzeszaja a ja się muszę wstydzić za takich Polaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie mam zamiaru brać na swoje barki cudzych win:)

      Usuń
  4. Przyszły nowe czasy a kombinatorstwo zostało.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pani Elizo, tym razem bez złośliwości. Poruszyła Pani ważny temat, ale wyciągnęła absurdalną konkluzję. Problem polega na tym, że polskie przepisy na ten temat, ustanowione pod dyktatem Unii Europejskiej, zezwalają na takie manewry. Zwłaszcza w przypadku handlu internetowego. Pod pretekstem ochrony interesów konsumentów wprowadzono przepisy, w efekcie obciążające konsumentów dodatkowymi kosztami. Bo proszę się nie łudzić, handlujący MUSZĄ wliczyć ryzyko takich zachowań konsumenckich w swoje koszty. Zatem konsument, który kupuje towar po to, aby z niego korzystać, zapłaci za konsumenta, któremu umożliwiono zachowania sprzeczne z uczciwością (którego namówiono do zachowań sprzecznych z uczciwością). Przepisy umożliwiające takie zachowania, moim zdaniem, nie maja nic wspólnego z ochroną konsumentów, lecz zostały uchwalone w interesie wielkich sieci handlowych.

    adam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu się zgadzam.Dodam- często kupuję przez internet m.in.w Zalando (buty,torby).Tam jest,z oczywistych powodów,prawo zwrotu ,bodajże 14 dni (dwa razy zwracałam niepasujące towary ,ale natychmiast).Od początku grudnia widnieje informacja "zwroty do 31 stycznia).Bez żartów,że to z powodu zabiegania świątecznego,gdzie biedny klient nie znajdzie czasu,bo klient wystarczy ,ze zaklei paczkę z powrotem,wypelni druk (minuta pracy),przez internet wyznaczy orientacyjne godziny oczekiwania na kuriera,ktory paczkę zabierze z powrotem....

      Usuń
    2. Anodakatodo przeciez ja nie piszę o tym!!

      Usuń
    3. Elizo,ja wiem o czym piszesz:)).tyle,że tym razem adam ma sporo racji pisząc o tym,że firmy ,no może nie prowokują do nieuczciwości,ale w jakiś sposób zgadzają się na nią.Proceder jest rzeczywiście przekraczający moja wyobrażnię,ale begonijka ma rację-to zdecydowanie nie jest polska (nie tylko)specjalność

      Usuń
    4. Myli się Pani, pani anodokatodo, to nie firmy... Powodują to przepisy państwowe, a jeszcze bardziej ogólnie, przepisy wymuszone przez UE. Ja się tak zastanawiam, a co by się strasznego stało, gdyby każdy sklep miał własny regulamin postępowania z reklamacjami, a klient miał prawo wyboru, w sklepie z jakim regulaminem zdecyduje się dokonać zakupu? Różnica byłaby jedynie taka, że nie byłoby potrzeba zgrai urzędników, którzy te regulaminy sprawdzają na zgodność z przepisami, wydają zalecenia, opracowują system kar itd.. Przykład z nieco innego zagadnienia, ale dotyczącego podobnego zakresu spraw.. W Warszawie jest kilka firm prowadzących sprzedaż z dostawą do domu artykułów spożywczych, ale tylko jedna przyjmuje płatności gotówkowe. Ponieważ ja jestem wrogiem banków, korzystam z tej firmy. Mam prawo wyboru i wielce sobie to chwalę.

      adam

      Usuń
    5. Bzdura.Zalando (przytoczone przeze mnie) to firma niemiecka.

      Usuń
    6. No i, anodokatodo, mądrala powrócił już do swojej "edukacyjnej" formy. :)))

      Usuń
    7. :)) chyba się pogubiłam -to jak jest w końcu -ten wybór co ro można sobie wielce chwalić czy narzucone przez państwo reguły ? Czy może tej jednej jedynej firmie państwo,(zapewne ze względu na wyjątkowego klienta) nie narzuca ? :))

      Usuń
  6. adamie - Bój się Boga - co Ty robisz o godzinie 02.22 przy komputerze ??? Czyżby podczas świąt wprowadzono tam u was dyżury całodobowe. A może "przeżarłeś się" i teraz cierpisz na bezsenność ??? Pani Magda Gessler poleca w swoich reklamach "Ulgix" - drzystniesz sobie raz a dobrze i spoko do końca nocy.Podobno "wątrobiarze" tak mają. I nie pij wód gazowanych, bąbelki idą do głowy i robią tam nadciśnienie - w wyniku tego pisze się na blogu Elizy same głupstwa. A reklamacje towarów były już znane za "komuny" więc nie są wynalazkiem Unii Europejskiej.
    Strzel sobie setkę dobrej gorzałki i do wyrka. Nie strasz po nocach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olo - to jest wina tych opłatków wigilijnych i ich "cenowego przebicia". W świętobliwych piekarniach wypiekają je wyłącznie z mąki pszennej i wody w odpowiednich proporcjach. Powstałą w ten sposób maź wypieka się w elektrycznych formach i bez grama tłuszczu. Ale z powodu 1000 % zysku przy tym procederze - są już cwaniacy co robią podróbki. Aby więcej naprodukować - smarują formy olejem z przeceny - aby im nie "przywierało" i nie opóźniało produkcji. Takie "lewe" opłatki maja to do siebie, że przyklejają się do ścian żołądka i powodują "zgagę" i inne tam dolegliwości żołądkowe. Nie dziwota, że po świętach niektórzy biegają zareklamować sedes - tak jak gdyby to on był przyczyna.Niektórzy sprytni proboszczowie kupują od "prywaciarzy" religijnych takie właśnie opłatki i poza kontrolą Kurii puszczają je do obiegu - zawsze to spory grosz zostaje w rękach proboszcza. Bo wyobraź sobie to przebicie cenowe, za dwa gramy mąki i kilka kropli wody bierze się po 5 zł. Żaden piekarz nie osiągnie takiego przebicia cenowego. To trzeba mieć łeb do interesów - co ??????Bochenek chleba o wadze 1 kg kosztuje od 3 do 7 złotych w zależności od tego czy to "chleb wiejski" czy też "miejski" a tu za cieniutki plasterek "macy" watykańskiej aż 5 złotych. Chyba tez sobie otworzę taki "interes" - podatków się od tego nie płaci - bo to działalność stricte związana z obrzędami religijnymi. Z kilograma mąki i litra wody idzie wyciągnąć 400-500 złotych, odliczając "za prąd".

      Usuń
    2. Furtyan - chyba masz rację - u nas w marketach pojawiły się takie "anielice" ze skrzydłami i furt sprzedają te opłatki. Boże ty mój - dlaczego nie grzmisz ??? Taka profanacja !!!!

      Usuń
    3. Olo - a rozejrzyj się przy cmentarzach - tam na straganach "proceder" kwitnie pełną parą. Same "katoliki" tam handlują - te najprawdziwsze, bo aby tam handlować trzeba mieć zgodę samego proboszcza - za małe Bóg zapłać, ale nie mniej niż......

      Usuń
    4. Furtyanie, po moim osiedlu grasowały katoliczki z dostawą opłatków do domu ! :)))

      Usuń
    5. Namolnych domokrążców w okresie około świątecznym eliminuję wyłączając dzwonek. Potrzebujący czy znajomi anonsują się telefonicznie, namolni całują klamkę. Proste i skuteczne.

      Usuń
    6. Nie jestem fanką adama,ale jak raz napisał coś bez indoktrynacji,prowokacji ,pouczania,mędrkowania,promowania swojej osoby to może warto mu dać spokój ?

      Usuń
    7. Panie Olu (Olo26 grudnia 2013 07:58), co prawda pisze Pan nie na temat, ale skoro pani Eliza Pana nie skasowała, to i ja odpowiem. Ja nie siedzę w pierdlu, abym musiał prowadzić tryb życia zgodny z regulaminem, jestem wolnym człowiekiem i wstaję o której chcę , także spać się kładę, o której chcę. A, że Panu trudno to pojąć, Pański kłopot.

      adam

      Usuń
    8. OT, ale odpowiedź rozgarniętemu adamowi. My jesteśmy ludźmi wolnymi, a nie adam szkolony co niedziela na NUM-L zwanym dla niepoznaki sumą, w temacie: "что делать в ближайшие недели ?"

      Usuń
    9. Poszloo :))))))))))))))))))))))))))))))))

      Usuń
  7. Ze ja na to nie wpadlem z tym wypozyczaniem, tak robia tylko ateisci i genderysci, ale Wy od katolikow to sie odpiorkajcie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tiaaa.....a ja jestem ateistką i genderystką i nie wpadłam na to wypożyczanie .Karpik nie zaszkodził ?

      Usuń
  8. Jak czytam Wasze komenty , to o malo co osc z karpia nie stanela mi w gardle, domniemam , ze wielu z was czuje sie tym rozczarowanymi. W przeciwienstwie od was , zycze Wam dobrych swiat ( bez genderu) i najlepszego w nowym roku ( takze bez genderu)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A osoba w ogóle wie, co to jest ten "dżender", czy tylko tak sobie jedzie bez trzymanki, wg instrukcji Michalika ???

      Usuń
    2. Dzień dobry Begonijko !!! Witam serdecznie w drugi dzień świąt siedząc sobie wygodnie w fotelu, pogryzając delicje z wypieku mojej Pani i popijając z umiarem hiszpańskie Porto - jako, że przepadam za ciężkimi słodkawymi winami a nie tymi różnymi markowymi kwasiołami. Wiem, wiem - zaraz Francopolo mnie zgromi i nazwie dyletantem, ale ja tam wolę Porto, Malagę i tego typu "napitki". Wolno mi - żyjemy w wolnym kraju. Ale ja nie o tym chciałem coś sobie skrobnąć. Wyobraź sobie - przeglądam fora internetowe, aby poczytać "co tam panie w polityce" a tu nagle obuchem miedzy oczy - widzę wielki tytuł w ONECIE - "Bóg jest trochę szalony" i w podtytule: "Kto wymyślił święta Bożego Narodzenia" ???? I nie byle kto tak twierdzi bo mnich tyniecki, w dodatku dr teologii stosowanej - Szymon Hiżycki. Pewnikiem wszystko przez ten Gender, bo nawet moja listonoszka ostrzegała mnie przed świętami, że taki jeden "gender" grasuje w naszej dzielnicy miasta i szczególnie napastuje listonoszki właśnie - mimo, ze jest ona w wieku dość późno balzakowskim.Ale wciąż odbiegam od tematu - owóż ten mnich tyniecki, że Boże Narodzenie wcale nie jest data "Bożego Narodzenia" - tylko taką umowną data liturgiczną (???) - tak na niby, bo Jezus wcale się w tym dniu nie narodził. Żadna z ewangelii w NOWYM TESTAMENCIE takiej daty nie wymienia a tak w ogóle o narodzinach Jezusa wspomina tylko dwóch ewangelistów Mateusz i Łukasz i TO KILKADZIESIĄT LAT PO "FAKCIE". No i powiedz mi, że to nie GENDER zawładnął duszą i umysłem pobożnego mnicha z Tyńca. A w dodatku w Diecezji samego kardynała Dziwisza - bywszego kamerdynera JP II, który przecież napatrzył się na akta w Bibliotece Watykańskiej. Gender - jak nic. Jeżeli jednak owego mnicha i doktora teologii nie usunięto dotąd z klasztoru za herezję - znaczy się, że watykańscy coś kombinują i próbują nas oswoić z nowymi faktami. W pobliżu Nazaret - w odległości zaledwie 7 km - odkryto bowiem drugie Betlejem i w Watykanie ludzi od kongregacji wiary i dogmatów wszelakich - zaczęła boleć głowa. Powyciągałem zatem z mojej biblioteki dzieła przeróżne i kajeciki z notatkami - taktujące o "Bożym Narodzeniu" i zwyczajach świątecznych z tym związanych i myślę, że pod wieczór albo po kolacji coś na ten temat jeszcze napiszę. Bo wprawdzie nie wierzę w twierdzenie tynieckiego mnicha, że "Bóg jest trochę szalony" - ale ludzie na Watykanie na pewno tak i to od IV wieku nowej ery , kiedy to Bogowi Mitrze podkradziono datę urodzin i miejsce narodzenia w grocie - a jakże z matki , która dziewiczo poczęła. Zwyczajny religijny PLAGIAT !!!!! Do wieczora zatem !!!!

      Usuń
    3. errata : ma być: -owóż ten mnich tyniecki TWIERDZI, że Boże Narodzenie wcale nie jest datą "Bożego Narodzenia" ????

      Usuń
    4. Sarmato, miejsce i czas urodzenia, to pikuś. Ciekawe, co da się zrobić z ...żoną Jezusa ??? :))))))))))))))))))))

      Usuń
    5. Panie Sarmato, gdzie Pan kupuje HISZPAŃSKIE porto? Bo ja porto, owszem, pijałem, ale zawsze portugalskie... Czy nie przesadził Pan z ilością? Bo, sądząc po Pańskim wpisie, to jakby ździebko!

      adam

      Usuń
    6. Panie "adamie" - wiem, wiem - Pan wie lepiej !! Portugalskie Porto ma już swoich naśladowców nie tylko w Hiszpanii ale także w Moldovie (Mołdawii) np.PORTOCOAST wcale nie gorsze od portugalskiego - a kto wie czy nie lepsze. Podobnie jest z winami typu MALAGA - wręcz lepsze od tej hiszpańskiej - produkcji bułgarskiej. Zawierają mniej siarczanów i konserwantów, bo producenci tych win chcą wejść na rynki europejskie DOBRYM wyrobem a nie nalepką na butelce. Mnie nie przeszkadza - co Pan pije i nic mi do tego. Kudy mnie tam do takiego "konesera" jak Pan - ale mam zasadę - nikomu do kieliszka nie zaglądam. Na tej samej zasadzie - wiele koniaków francuskich ma swoich naśladowców w innych krajach i są to trunki jakościowo o wiele lepsze - bo w tych francuskich często płaci się za nalepkę firmową niż za zawartość, zwłaszcza zaś, że na rynek polski sprowadza się wyroby "winopodobne" - zwykłe sikacze , zaś niektóre francuskie koniaki to raczej "bimber" produkowany z niesprzedanych win niż koniaki .Miłego dnia !!!

      Usuń
    7. Panie "adamie" przytaczając powyższy komentarz na temat wina Porto - zupełnie zapomniałem aby Panu doradzić tego hiszpańskiego Porto a jest ich kilka np. Porto Del Rey lub Bodegas Fernando Castro. Trafiają się też w Hiszpanii białe wina typu Porto - ale tych bym nie polecał tak wytrawnemu znawcy jak Pan. Jest jeszcze inny rodzaj win hiszpańskich typu Porto o nazwie Ruby Porto - są to na ogól wina mieszane z kilku gatunków i raczej świeże. W Grecji także wyrabia się wina typu Porto.Generalnie w tym wszystkim idzie o sposób produkcji "metodą Porto" - portugalskiego. Wina tego typu zwą znawcy "portweinami" - ale pewnie ubliżył bym Panu sądząc, że Pan o tym nie wie - taki koneser !!! Nie będę się tu rozpisywał o całej gamie win gruzińskich, z których wiele wyrabianych jest metodą "Porto". Maja tam także zupełnie dobre a nawet bardzo dobre koniaki - co Pan sądzi o "Mukuzani" - ?????

      Usuń
    8. adaśku - ha.ha.ha !!! I znowu wyszedłeś na przygłupa - tym razem z powodu wina. Słyszałeś, że gdzieś dzwonią, tylko nie wiesz w jakiej plebanii. Zapamiętaj trutniu - jak Sarmata coś pisze, to wie co pisze.
      SARMATO - SZACUNEK !!!

      Usuń
    9. Sebastianie - witaj !!!! Powiem Ci w zaufaniu, że ja też czasami produkuję sobie na własny użytek wino typu "Porto", używając jako surowca dobrego gatunku wiśni (kolor, zapach, zawartość cukru w moszczu). Dodaję też do fermentacji pewnego rodzaju rodzynek oraz sok wyciśnięty z importowanych winogron no i szlachetne drożdże winne. Jak sobie dobrze takie wino sklaruję i po leżakuje ono 2-3 latka - tylko dobry kiper potrafi je odróżnić od portugalskiego albo hiszpańskiego "porto". Przed leżakowaniem dodaje się jeszcze do sklarowanego wina pewne dodatki smakowo-zapachowe, ale to już "tajemnica mojej piwniczki". Taki "PRODUKCYJNY" proceder jest jednak dość żmudny i nie zawsze mi się chce, ale rezultaty są i owszem - całkiem dobre.

      Usuń
    10. Sarmato- adaś udający snoba albo wziął dosłownie łacińskie powiedzenie: omnia mea mecum porto, albo pomylił wino z fabryką drzwi PORTO w Suwałkach :))

      Usuń
    11. Sarmato - racja z tymi dodatkami przed leżakowaniem. Niemal obowiązkowym jest karmel sporządzony z cukru trzcinowego - najlepiej brunatnego. Powoduje swoistą "zawiesistośc" wina. A rodzynki - tylko "czarne" sułtanki. Niektórzy dodają tez jedna lub dwie kulki "galasówki" z dębu aby uzyskać leciutką "cierpkośc" wina - bo są tam garbniki dębowe.

      Usuń
    12. Kaszebe - :-))))))) ciepło, ciepło.... ale to nie wszystko !!!!!!

      Usuń
    13. Dzień dobry Pani Elizo !!! Ten przypadek to raczej rodzaj natręctwa - co jest swego rodzaju chorobą psychiczną - tak przynajmniej informuje wujek Google. Może to też być chęcią wykazania się i narzucania swojej "woli". Dotyczy to przeważnie osób, które w życiu zawodowym lub rodzinnym nie miały takiej okazji - aby dominować , takie niespełnione marzenie aby być "kimś". Na co dzień widzi to Pani u naszych pożal się Boże "polityków" - większość z nich uważa, że ich prawda jest "mojsza" - a już szczególnie jeden taki, Pani wie o kim mowa !!! Miłego !!!
      P.S. nie napisałem wczoraj dalszego ciągu o genezie świąt Bożego Narodzenia, bo po południu miałem nalot gości i "zeszło" nam do późnego wieczora. Nie wypadało pisać o rzeczach tak "ważnych" po kilkukrotnym "na zdrowie". Myślę, że okazji jeszcze nie braknie - bo do środy popielcowej jeszcze daleko a "festiwal" zdarzeń religijnych burzliwie nam się rozwija - panowie purpuraci przed odejściem na emeryturę jeszcze ten swój łabędzi śpiew głoszą. Miłego !!!

      Usuń
  9. Czyli jak w tym"dowcipie"
    Do sklepu dzwoni telefon.
    Sprzedawca: "Sklep obuwniczy, słucham?”
    Klient: "Och, przepraszam, mam zły numer...”
    Sprzedawca: "Nic nie szkodzi, proszę przyjechać, wymienimy.”
    Myślałem ze to "kaczka dziennikarska" do chwili gdy przeczytałem
    http://www.tesco.pl/strefa-obslugi-klienta/regulamin_oferty_zwrotu_towarow_pelnowartosciowych.pdf
    gdzie "jak byk stoi"
    Zasady zwrotu towaru pełnowartościowego w sieci TESCO (Polska) Sp. z o.o.
    1.Klienci sieci TESCO(Polska) Sp. z o.o. mogą dokonać zwrotu wszystkich zakupionych w sklepach TESCO
    towarów, z wyjątkiem produktów objętych gwarancją satysfakcji produktów marki TESCO oraz artykułów
    wykluczonych wymienionych w pkt.8 w terminie 30 dni od daty zakupu, z zastrzeżeniem pkt. 2.2.
    W przypadku zwrotu towarów żywnościowych dodatkowym kryterium jest termin przydatności do spożycia
    zwrotu towaru żywnościowego można dokonać maksymalnie w ostatnim dniu jego terminu przydatności do spożycia"
    To tylko jeden "supermarket" Czy sie na to oburzam? Nie !! Widocznie jest to dla sieci OPŁACALNE.
    Tam gdzie zatrudniono do zachęcenia kupujących "cała naukę świata", znajomość postępowania i postrzegania człowieka,gdzie zachęcają kolorem dźwiękiem a nawet emitowanym zapachem, do zakupów .
    Gdzie w sposób przemyślny i przemyślany ustawione regały a na nich w jeszcze bardziej wysokości ustawienia produktów
    /najtańsze na dole a droższe na wysokości oczu,zabawki dla małolatów na wysokości zasięgu ich rak/
    gdzie "obsadzenie kas" jest celowo niepełne i tworzone sztuczne kolejki by w oczekiwaniu na obsługę kupujący rozejrzał się jeszcze po regalach stojących w pobliżu kasy i coś dołożył do zakupów,a aby dokonać zakupów pieczywa,wędliny kupujący zmuszony jest przejść przez cały market gdzie wabia "okazje" wysokie obniżki"
    /tzn cena po obniżce jest taka sama lub wyższa niż przed.sam to unaoczniłem, bo obsłudze nie chciało się usunąć poprzednich cen i tylko je "sprytnie?" ukryli/
    Twierdzę !! To musi być dla tych sklepów OPŁACALNE i przemyślane.
    Pytania mam jedno Jak MY na tym "wychodzimy" bo to trafia znów do naszych rak?
    W szczególności przy takim ogłoszeniu
    "W przypadku zwrotu towarów żywnościowych dodatkowym kryterium jest termin przydatności do spożycia
    zwrotu towaru żywnościowego można dokonać maksymalnie w ostatnim dniu jego terminu przydatności do spożycia"
    Przykleja metki,myją w detergentach,przecierają olejem czy sprzedają w ziołach"na grilla ??"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Towary spozywcze i uzytku osobistego jak majtki, rajstopy, staniki, podkoszulki, nie podlegają u mnie do zwrotu. Ale zwroty jako takie a "wypozyczanie" na okazje to dwie rózne sprawy

      Usuń
    2. Problem w tym, Elizo, że nie bardzo da się odróżnić to "wypożyczenie" od faktycznego zwrotu, do którego konsument ma prawo, a że z tego korzysta, bardziej lub mniej elegancko, to trudno. Ryzyko zawodowe. Słyszałam oczywiście np. o kupowaniu telewizora na jakieś igrzyska, czy inny, ważny mecz i późniejszy zwrot, ale tu w.i.e.s.i.e.k ma rację: tego typu operacje są dokładnie skalkulowane. P.S Bielizna osobista chyba nigdzie nie podlega zwrotowi ?

      Usuń
  10. Ludzie - przeleciałem kilka platform, kilkanascie blogów i nikt piszę N I K T nie skladał życzeń takiemu jednemu maleńkiemu ... to już nic mu nie życzycie?? on Wam przez cały rok "życzył", aby źle się działo?? Tak się nie godzi he he he

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co Ty Kroko? Szukać nie umiesz? Sam Premier obu Jarosławom życzył.:-)))))))))))))))))))))
      http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/swiateczny-nastroj-premiera-donalda-tuska-na-twitterze_372853.html
      Pomyślności.

      Usuń
    2. Oj, ikko, ikko ...a gdzie należne panuprezesowi tytuły ??? Premier popełnił fatalny błąd i powinien natentychmiast podać się do dymisji !!! :))))))))))))))))))))))

      Usuń
  11. Nie, nie to ,bym pochwalał ale "po najdłuższym życiu" nie wpadłbym na to by "wypożyczać" ze sklepu.
    Tyle zachodu i mitręgi nawet z dowozem i od...towaru wielkogabarytowego Ale jeśli tak jest "to rodak potrafi" mimo ogłoszeń
    " Klient może dokonać zwrotu Towarów pełnowartościowych, nie noszących śladów użytkowania, posiadających nienaruszone metki, nabytych w Sklepach.
    I jak tu "namówić" albo ustrzec się przed tym by nam goście"nie zostawiali"śladów barszczyku na obrusie czy butów na dywanie,jak "zachować metki"
    W "pale się nie mieści" A widocznie, rodacy to potrafią?
    Jak zachowają "świeżość" i jak przekonują sprzedających by przyjęli Oto tajemnica wiary.
    I jak sprzedawcy "te używane" znów nam wciskają "jako nowe"
    Ze sami sprzedający "na święta " wypożyczali sobie, a to telewizory,kamery czy aparaty fotograficzne,a potem "szły"jako nówka,nie bita nie śmigana.To już wykryto.
    Ale ze klienci?To tylko świadczy ze Polak prawdziwy i katolik, potrafi wszystko,byle korzyść była po jego stronie ,a ze bliźni potem to kupi To już ma gdzieś

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochani !!! Żadna ze stron ( sprzedający i kupujący) nie jest bezbronna i powinna dbać o swój interes...Podam przykład z własnego doświadczenia. Przy urządzaniu nowego mieszkania dokonywałam zakupu wszelakiego sprzętu AGD w sklepie, co to jest nie dla idiotów. Moją uwagę zwróciła pasująca mi do wyposażenia kuchni zmywarka, o zaskakująco niskiej ( w porównaniu z innymi, tego typu) cenie. Różnica wynosiła c'a 400 PLN, a nie była to przecena, czy jakaś inna promocja. Węsząc jakiś podstęp zapytałam sprzedawcy, czy wszystko z tą zmywarką w porządku i dowiedziawszy się, że tak, powiedziałam "to ja poproszę". Panowie zaczęli wyjeżdżać z zaplecza z tym modelem zmywarki, aby przygotować ją do transportu, a ja udałam się do kasy. No i zaczął się ruch w interesie. Panowie zaczęli nerwowo szeptać po kątach, wzywać kierownika, dzwonić itp. a ja stałam, jak głupia, przy kasie i czekałam na fakturę. W końcu pan kierownik wyjąkał, że ta cena jest nieprawidłowa, bo została położona na zmywarce pomyłkowo i muszę zapłacić owe 400 PLN więcej. No to ja w tym momencie zaparłam się i odmówiłam współpracy, oświadczając, że oferta sprzedaży jest obowiązująca i ich pomyłka zupełnie mnie nie interesuje. Przepychanki słowne trwały dość długo, sprawa oparła się o najwyższego pana kierownika, który zgrzytając zębami musiał przyznać mi rację i towar został sprzedany po oferowanej cenie. Wychodząc ze sklepu nie dla idiotów (!!!) widziałam pana biegnącego truchtem z prawidłową ceną na sektor "zmywarkowy". No i dobrze. Kijem tego, co nie pilnuje swego ! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..."I jak tu "namówić" albo ustrzec się przed tym by nam goście"nie zostawiali"śladów barszczyku na obrusie czy butów na dywanie,jak "zachować metki""... Znam takich, co dywan przykryli folią malarską, przed użyciem:)))) Polak potrafi.:) Czy oddali go do sklepu? Nie wiem. Ja się jeszcze świątecznie weselę. Barszczyk i nie tylko, na nowym obrusie są. Jak się odpierze, zostanie. Jak nie,....to jeszcze pomyślę, co zrobić z nim lub z niego. :)

      Usuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta łagodnośc to zapewne skutek świątecznego nastroju :)) a może kazania ? odwiedziny u żłóbka natchnęły miloscia bliźniego ?

      Usuń
  14. Stary Znajomy26 grudnia 2013 15:41
    Za "subtelne życzenia " i sugestie "długiego życia w zdrowiu", wyrażone w słowach
    "Gdy spotkali sie ponownie po kilku latach" a następnie "Minelo znowu kilka lat"
    "przydupaski" powinny wyrazić ci swe "serdeczne dzięki.
    Trochę skomplikowane, te twoje życzenia i ciężko dojść "życzliwego sedna" o które tak się starałeś Ale jednak.
    SKS 'ściga wszystkich, cichym krokiem i ciebie tez dosięgnie, wiec już samo osiągniecie SKS należy tez zaliczyć do "pozytywnych życzeń"
    /można było przecież prościej "długiego życia wam życzę"/
    Co do "zamknięcia bloga" jak piszesz na 4 spusty "to raczej nie sadze" nie tacy jak ty, już tego życzyli,nie takie "amty" się starały
    Prędzej piekło zamarznie, a idea pozostanie by: "was zjadaczy chleba w anioły przerobić"

    OdpowiedzUsuń
  15. Powinni we wszystkich sklepach zlikwidowac mozliwosc zwrotow. jedynie pozostawic mozliwosc wymiany na cos innego. Czesto sie zdarza ze kupujac odziez na wieszakach znajdujemy przepocone lub wyperfumowane ciuchy ze zwrotow.

    OdpowiedzUsuń
  16. do Castoramy ?

    OdpowiedzUsuń
  17. Panie Sarmato, dziękuję za rzeczowa informację (27 grudnia 2013 13:31, 27 grudnia 2013 14:22). Jak rozumiem, nazwa "porto" jest nazwą zastrzeżoną i trunki typu porto innej produkcji występują pod innymi nazwami... O to mi chodziło. Jeśli idzie o gruzińskie "koniaki" nie jestem specjalistą, więc się nie wypowiadam, natomiast z win polecam charakterystyczny dla tamtego terenu szczep saperavi, a jeszcze bardziej wina z mieszanki winogron saperavi i pinot noir (jest w smaku bardziej aksamitne, bo saperavi ma pewną, moim zdaniem nadmierną, ostrość).

    adam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie "adamie" - skoro producenci hiszpańscy i także inni używają w nazwie swoich win - nazwy "PORTO" to widocznie nie jest to nazwa tak całkiem zastrzeżona jak w przypadku francuskiego "cognac" lub "champagne". I WCALE MNIE TO NIE INTERESUJE w takim stopniu jak Pana, bardziej mnie interesuje dobry smak (bukiet) wina i jak najmniejsza ilość konserwantów a już szczególnie siarki. Zresztą w portweinach - z uwagi na stosunkowo wysoka zawartość alkoholu tych konserwantów jest relatywnie mniej niż w pozostałych gatunkach win - sam alkohol jest dobrym konserwantem. Proponuje aby na tym poprzestać, bo temat ten nie kojarzy się z tematem komentarza Pani Elizy. Panu niech wystarczy pańska wiedza a mnie moja aby napić się dobrego wina - także "PORTO" z Hiszpanii. Miłego wieczoru !!!

      Usuń

Na tym blogu hejt nie jest tolerowany.