http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ponad-75-tys-nauczycieli-straci-prace-z-koncem-wak,1,5176484,wiadomosc.html
"W najtrudniejszej sytuacji znaleźli się nauczyciele biologii, chemii, fizyki, bo bardzo skurczyła się im siatka godzin." No, na szczęście religia jest nietknięta - wciąż 2h tygodniowo więcej niż chemii czy fizyki - ale jak się dobrze zastanowić ..... po co Polakowi te przedmioty? Przecież wiadomo jak przebiegają podstawowe procesy chemiczne, czy dlaczego Księżyc wisi nad głową - BO BÓG TAK CHCE! W kolejnym odcinku zostanie wprowadzony kreacjonizm. Za "krwawej komuny" wystarczyła 1 godzina w salkach katechetycznych, coś w tym temacie przybyło? Tak, chyba głupoty w narodzie i kasy katechetom.
Wniosek jest więc jasny jak słońce - nauczanie przejmą katecheci bo ta grupa zawodowa nie dotyczy likwidacji etatów. Nasunęło mi się pytanie - po co w takiej zawodówce dwie religie, a jedna geografia? Przecież geografii można się nauczyć jadąc z pielgrzymką szlakiem JP II...i po problemie...
Tak więc niż demograficzny tu niczemu nie jest winien! To zmiana programów nauczania! Nasze dzieci od początku podstawówki do końca liceum mają 800 katechez i jednocześnie 120 lekcji fizyki. A rodzice pewnego pięknego dnia dowiedzą się od swoich pociech, że Kopernik był kobietą i heretyczką, ziemia jest płaska, a Darwina w ogóle nie było, tylko "lewactwo" zmanipulowało historię i dorobiło życiorys... Kto będzie budował nasz kraj? Chyba nikt nie wierzy w pomoc ducha świętego w tej kwestii. Rozwój kraju w dobie gwałtownego postępu technicznego, innowacji itd. zależy przede wszystkim od dobrze wykształconej kadry inżynierskiej. Jakich kandydatów na studia dostawać będą uczelnie techniczne, skoro już obecnie wygląda to tragicznie jeżeli chodzi o znajomość przez nich przedmiotów ścisłych.
A może zrobić podobnie jak u Talibów?- oni zlikwidowali wszystkie podręczniki szkolne i zastąpili je Koranem, u nas można zastąpić je Biblią.
PROMUJ
Odpowiedź dla
krokodyl_dundee_lowca_idiotow12:38
to dla pewnego Ciccio z mojej ulicy
...........a do tego to kosztuje. Mozna zrozumiec miękkie podbrzusze jakim jest nauka religi i dla świetego spokoju nie ruszać ale wyniki tych nauk sa odwrotne do zamierzonych. Młodziez olewa nauki kościoła i traktuje ten przedmiot jako najmniej potzrebny i jako najmniej przydający sie w zyciu. Martwi mnie jednak to że nauka religi nie wpływa i nie wpłynęła np. na kibolstwo, na narkomanów i całego szeregu prawie małoletnich rozrabiaków.
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się stary ale do odświeżenia dowcip na temat współpracy PRL i ZSRR. Pytanie - co dała nam 50-cio letnia współpraca z ZSRR - odpowiedź - no własnie !!!. Co dałó nam wieloletnie nauczanie religii w szkołach ? .............. no własnie !!.
Pozdrawiam
Masz rację w 100%.Tylko idiota może wierzyć w gadające węże,duchy zapładniające kobiety czy ożywające trupy.Kościół chciałby zrobić z ludzi idiotów bo od takich łatwiej wyciągnąć kasę,a rząd jeszcze watykańskim pasożytom w tym pomaga,
UsuńO matko, jakaś cioteczka przyniosła w prezencie mojemu ulubionemu chłopakowi (wówczas lat 6), Biblię dla dzieci...i włos mi się zjeżył. Horror !!!! Książeczka, owszem, kolorowa, bardzo szczegółowo wyjaśniająca dziecku, kto, kogo i za co, zabił... Szybciutko przekonałam chłopaka do powrotu do świata Teletusbisiów, a zwłaszcza Tinky Winky z jego czerwoną torebką (pamiętamy tę aferę???)
OdpowiedzUsuńTo już wiadomo o co był ten raban episkopatu o rzekomym przesunięciu katechezy z planu lekcji do zajęć pozalekcyjnych?
UsuńWyjaśniałam wówczas jak kłamią i dlaczego kłamią. Najzwyczajniej boją się także o swoje etaty. Niż demograficzny jest faktem, uczniów mniej, klas mniej to i etatów mniej. Prędzej czy później i katecheci pójdą na bruk. Tymczasem wydziały teologiczne rozlicznych "uczelni" krk co roku kolejne setki absolwent wypuszczają.
http://www.gadu-gadu.pl/episkopat-straszy-platna-religia-w-szkolach
Prawda jest przy tym taka, że nauczyciel matematyki, fizyki czy biologii szybko się przekwalifikuje i inną pracę znajdzie. Ale teolog?
Pomyślności.
Ikko, ?????????????????????????????????? :))))))))
Usuńhttp://tnij.org/q9o4
Zajmijmy się prostą wyliczanką. Kościół za swoich członków uważa każdego ochrzczonego - których jest ponoć w Polsce 90 %. Na niedzielne msze chodzi ( z pośród tych 90% zaledwie około 20-40 % zależy od regionu. Czyli od 18 - 35 % ogółu społeczeństwa. Z tych co chodzą - nie więcej jak 10 % jest gorliwymi katolikami - pozostali tylko na pokaz - bo "co ludzie powiedzą" A ile jeszcze z uczestniczących to dzieci i młodzież ( bo jeszcze do matury trzeba słuchać rodziców) – co najmniej połowa.
OdpowiedzUsuńZ tego wynika, że tak na prawdę to mamy nie więcej jak 9 do 17 % rzeczywistych katolików. Do tego około połowa mało zdecydowanych i ulegających wpływom - i to jest rzeczywisty obraz katolicyzmu w Polsce.
I ONI GŁOSUJOM NA PiS !
A jakie to pocieszające , że już niedługo…..pomimo, a może dzięki zwiększaniu liczby godzin religii w szkołach i przedszkolach.
DrAn
Witam:)
OdpowiedzUsuńEkspansja " nauczania " o aniołkach i jedynie słusznego kreacjonizmu, wypierająca powoli - acz skutecznie, przedmioty oparte na przesłankach nauki - świadczy o kierunku, w którym zmierza polskie szkolnictwo. Kierunkiem tym: szkoły wyznaniowe!
Masz rację Elizo, że można już wycofać te wszystkie lekcje dodatkowe, które dzieciakom mętlik w głowach czynią. Wszystkie - oprócz religii.
I wywołują wiele grzesznych pytań.. Bo jak młody człowiek ma, po lekcji o " obowiązującym kreacjoniżmie " - słuchać na lekcji biologii o naukowej teorii K. Darwina? Jak ma przyswajać wiedzę o przeszłości Ziemi, skoro... : wszystko powstało ok. 3 tys. lat temu? Dzięki staraniom bożym? Jak ma przyswajać wiedzę o dinozaurach, naszych przodkach, którzy przez setki tysięcy lat podlegali ewolucji, aż do formy dzisiejszej? Jak można słuchać o prawach fizyki, chemii, matematyki skoro jedyną prawdą jest religia? A ta - te prawa neguje, jak i wszystko to co wynika z racjonalnego postrzegania swiata?
Polska szkoła coraz bardziej przypomina " parafialną szkółkę niedzielną ".
Proponuję zatrudnienie zwalnianych nauczycieli - po przeszkoleniu - jako pomocników katechetów! Będą - nie do ruszenia:) Płatnych z pieniędzy państwowych. Pomagających i wspierających nauczycieli jedynie słusznej wiary:)))
Stanisław
Eee.. tam Stanisławie. Parę dni temu czytałam, że za piłką ugania się 22 facetów, a i tak zawsze wygrywają biskupi.:-)))
Usuńhttp://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,12019830,_Za_pilka_biega_dwudziestu_dwoch_facetow__a_zawsze.html?lokale=wroclaw
Pomyślności.
Ikko, ale te biskupy mają miny jakieś takie ... nietęgie ? :)))
UsuńŻadnej ekspansji "nauczania o aniołkach" nie ma. W lekcjach katechezy nie zmienia się nic od kilku lat. Zamykane są natomiast szkoły i redukowana liczba etatów nauczycielskich co obecny rząd zwala na niż demograficzny. A doskonale wiemy że przez działania obecnego rządu niż demograficzny się pogłębia.
UsuńA kto katolikom zabrania rozmnażać się na potęgę? Ku chwale bożej ? Czy rząd ma prowadzić usługi prokreacyjne - w czasie wolnym od zajęć?
UsuńStanisław
To smutna prawda Ikko:) To, że w Polsce nie ma silnych na " epidiaskop ". Tusk plackiem leży przed nimi , a jego zapowiedż o: " nie klękaniu przed biskupami " - jest tak prawdziwa jak: " prawdy " głoszone przez katechetów!
UsuńStanisław
Czyż nie słodka jest głupota anonimowych moherów??? Tusk- dwoje dzieci, dwoje wnucząt, Komorowski- pięcioro dzieci. Jarosław Kaczyński- zero dzieci, Tadeusz Rydzyk- zero dzieci. Sam widzisz, kto jest tym zbrodniarzem, przez czyje działania nadchodzi niż demograficzny!!!
UsuńMyślę Begonijko, że te "biskupy" zdali sobie sprawę jaki błąd popełnili te 20 czy 30 lat temu. Było znieść celibat, pożenić te młode, śliczne, nawiedzone katechetki z wikarymi, zalecić "idźcie i rozmnażajcie się"... Zabrakło myślenia perspektywicznego i co? Niż demograficzny, katechetki przeważnie stare panny..., kasy za katechezę coraz mniej. Jeszcze się minister odgraża, że za Fundusz tylko 0,3% i ani ułamka więcej, gdy tymczasem w parafiach policzyli, że tych katolików to raczej 40% co najwyżej jest, a nie 95% jak głoszą. No i zamartwiają się biedactwa, potrzeby coraz więcej, a kasy coraz mniej.:-)))
UsuńPomyślności.
Ikko, czy katechetki są śliczne, to nie wiem. Kilka z nich widziałam i nie zaryzykowałabym takiego spostrzeżenia, ale jak powiedział pewien jegomość swoim kumplom : "moja żona, to rzecz gustu. MNIE się na przykład nie podoba" ! Zaś co się tyczy zmniejszającej się kasy, to trochę biskupów rozumiem. Ja też wolałabym mieć jej więcej, niż mniej, zwłaszcza bez specjalnego wysiłku ! :))
UsuńJa również nie nadążam za programami szkolnymi:
OdpowiedzUsuń-język polski został pozbawiony lektur, teraz nie czyta się książek, lecz FRAGMENTY
-w obawie przed przeuczeniem młodzieży, obniżono progi (zdaje się, że na zaliczenie wystarcza 30% punktów), a i tak matury nie zdał co piąty tegoroczny maturzysta
-teraz słyszę, że fizyki i chemii jest za dużo (to już teraz Binienda będzie mógł każdy debilizm wcisnąć, bo przecież Polak najlepiej się zna na tym, czego nawet nie liznął, bo mu się wydaje, że inni też nie liznęli, stąd tyle znawców medycyny, psychologii i fizyki wyższej opisującej lot samolotów i zachowanie jego konstrukcji podczas kolizji
-A RELIGIA MA SIĘ DOBRZE. Co ciekawe, gdy za komuny za lekcje religii rodzice płacili bezpośrednio księdzu, to wystarczało tylko na jedną godzinę tygodniowo, współcześnie, gdy ta wpłata odbywa się za pośrednictwem państwa, czyli obciążona jest dodatkową marżą, okazuje się, że rodziców stać na dwie godziny, bo po prostu nie wiedzą, ile ich kosztuje
Co do ofiar lekcji religii- wraz z ich wprowadzeniem, zlikwidowano zajęcia wyrównawcze dla słabszych uczniów oraz zajęcia fakultatywne dla uczniów szczególnie uzdolnionych.
To samo, choć innymi słowy chciałem napisać od siebie. W tej sytuacji już tylko napiszę, że zgadzam się z drem Wolandem
UsuńZlituj się dr Wolandzie, jeszcze ktoś pomyśli, że to prawda. NIGDY rodzice nie płacili za lekcje religii. Tak jak teraz dawało się na tacę, na intencję mszalną, raz w roku na kolędę. Księdzu katechecie kwiatek (z ogródka) przy odbiorze świadectwa, wyjątkowo jakiś drobny prezent od rodziców dzieci komunijnych lub tych od bierzmowania. Nawet jak odbudowywano kościół, a potem budowano plebanię z salkami katechetycznymi, to ewentualne datki były dobrowolne i nie na żadną listę tylko raz w miesiącu rzucało się trochę więcej na tacę. Katecheza raz w tygodniu (w zakrystii lub salce wydzielonej z chóru). Wiem co mówię, uczęszczałam na katechezę do samej matury (1960-1972).
UsuńPo prostu za PRL krk nie miał odwagi być tak pazerny jak teraz. Nawet mało który proboszcz miał auto (znam przypadek, że to rodzina księdza się na nie składała, a nie parafianie). Nachapali się dopiero z darów zagranicznych w latach osiemdziesiątych, a po 1989r. to już poszło pełną parą.
Pomyślności.
Pomyślności.
Ikka, sam wręczałem osobiście księdzu "co łaska" na kolejny rok mojej nauki religii- nie wciskaj mi, że mi się to ubzdurało. Oczywiście, że datki były dobrowolne, tylko nie znam przypadku, gdzie ktoś by nie dał tego dobrowolnego datku. W kościele garnizonowym w Puławach ksiądz proboszcz w randze pułkownika sprowadził sobie mercedesa 190, gdy te były absolutną nowością, zebrał pieniądze na dom parafialny- wybudował dwa garaże, w końcu był bunt wikarych, którzy na kazaniu podczas jakiegoś święta kościelnego zdradzili jego wałki, n.p. to, że ze zbiórek na KUL odprowadzał tyle, ile wynosiły datki kilku osób (a był to czas, gdy kościół pękał w szwach, a na KUL dawało się naprawdę dużo- innymi słowy, szacunkowo nie odprowadzał nawet procenta składek). W związku z tym zlikwidowano parafię. Było to ok. 1983/ 1984- nie pamiętam dokładnie.
UsuńPrawda jest taka dr Wolandzie, że wszystko zależało od osoby, miejsca i czasu. Ja jestem z Wrocławia, a daty podałam. Dopiero w latach osiemdziesiątych zaczęły się "przewały". U nas na największym budowanym osiedlu mieszkaniowym Nowy Dwór latami budowa kościoła z fundamentów nie mogła wyleźć, bo ksiądz był hazardzistą.
UsuńPomyślności.
Sprowadziłem się do mojej " mertopolii" 6 lat temu. Z Gdyni:) Przez pierwszy okres fascynowała mnie piekna i okazała willa, z takim kanałem prowadzącym do nikąd! Zaślepionym deskami i pomalowany. Cóż się okazało?
UsuńOtóż właścicielem tej willi był " ksiudz ", który dopiero potem dobudował sobie do tej willi - miejsce pracy, w postaci koscioła. Ten zaślepiony " łącznik " miał zastosowanie, aby " syn boży " mógł do pracy chadzać w kapciach , bez zagrożenia wybrykami aury... Miejsce pracy w postaci tegoż koscioła - budowali mu miejscowi parafianie,... z naruszeniem wszystkich norm BHP! Za bóg zapłać - oczywista...
Jeśli chodzi o religię w szkołach: Pamietam, gdy zaczynałem edukację w roku 1958 - religia na fali odnowy gomułkowskiej - była w szkołach. Begonijka pamięta napewno nazwisko " nauczyciela " - bo chodzilismy do tej samej szkoły:) Priebe... albo jakoś tak. Potem dopiero przenieśli " nauczanie" do salek katechetycznych. Po roku, a może dwóch. Nie pamietam, żeby moi Rodzice płacili za to " nauczanie ". No może: co łaska - bez mojej wiedzy:))
Pozdrawiam
Stanisław
Dokładnie pamiętam, Stanisławie. Tak właśnie nazywał się ten ksiądz. Ha, nie tylko to pamiętam, odnośnie tego pana...ale to już zupełnie inna historia.
UsuńNie wiem, czy można to zakwalifikować jako zapłatę za lekcje religii, ale wiem, że rodzice złożyli się na zapłatę naszemu wiejskiemu proboszczowi za przygotowanie dzieci do I komunii. Kiedy dwa lata temu szedł do I komunii mój młodszy brat, było to samo.
UsuńAle nie jestem w stanie stwierdzić, czy rodzice składali się na zapłatę proboszczowi za lekcje religii, na które przywożono go do szkoły. pamiętam jednak, że gospodarze ustalali harmonogram przywożenia i odwożenia "księdza jegomościa" (jak mawiał mój tata) z plebanii do szkoły i z powrotem. Przecież myśmy mieli wtedy po kilka lat i rodzice nie we wszystkie sprawy nas wtajemniczali!
Pamiętam też niestety, że ksiądz wyganiał z lekcji moich niemieckich kolegów i koleżanki (ostatecznie Niemcy opuścili naszą wieś pod koniec 1957, albo na początku następnego roku)wyśmiewając ich od burków. Jakby te dzieci były czemuś winne. Dla nas to byli po prostu koledzy, którzy mówili po polsku ze śmiesznym akcentem, ale uczyli nas niemieckich słówek i całych zdań przydatnych np. w rozmowie z ich rodzicami. Ta chęć wzbudzenia w nas nienawiści do Niemieckich kolegów o koleżanek przez wyśmiewanie ich i wyrzucanie na boisko nawet w zimowe dni, pozostała mi jak zadra i w znacznym stopniu zniechęciła do księdza i do religii.
Tak sobie myślę, że powinienem szerzej opisać te moje wspomnienia na swoim blogu
Przepraszam, mój młodszy brat poszedł do I komunii dwa lata później, a nie dwa lata temu :)
Usuń"W GÓRACH PÓŹNYM WIECZOREM"
OdpowiedzUsuńOgnisko..cisza,gwiazdy świecą,słychać tylko trzask palących się szczap..nagle głos:
-"Baco,a co to je ziemio?"
Cisza..gwiazdy świecą,słychać tylko trzask palących się szczap..
-"Ano ziemio,juhasie,to taki wieeelgachny krunzek"
Cisza,gwiazdy świecą,słychać tylko trzask palących się szczap..
-"Baco,a na cym tyn krunzek sie łopiero?"
Cisza,gwiazdy świecą,słychać tylko trzask palących się szczap..
-"Ano,juhasie tyn krunzek łopiero sie na takim wieeelgachnym drungu"
Cisza,gwiazdy świecą,słychać tylko trzask palących się szczap..
-"Baco,a na cym tyn drung sie łopiero?"
Cisza,gwiazdy świecą,słychać tylko trzask palących się szczap..
-"Juhasie,a nikt wom jesce nie psypierdolił??!!".
M-16, nie czepiam się, ale koniec końców juhas odpowiedzi nie otrzymał !!!
UsuńDziś Hiszpania pokazała cudowną piłkę. Nowoczesną, szybką, bez niepotrzebnych indywidualnych rozgrywek. Ich równoległe podania - to mistrzostwo świata! Trzy podania i.. bramka:) Włochów wcale nie było widać, a Balotelli jeszcze musi dużo się uczyć:) Zwłaszcza jak umieć przegrywać z honorem. Brawo Hiszpania. Jesteście najlepsi!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o organizację: Brawo dla Polski i Ukrainy. Brawo dla polskich kibiców!
Wyjątek: występy polskich bandytów pod wodzą " gazetki wolskiej " i E. Stankiewicz i jej " solidurnych 2010 "
Polska pokazała klasę i może dużo uzyskać, jeśli sukces organizacyjny dobrze wykorzysta!
A wariata z Żoliborza trzeba zamknąć w Kocborowie! PILNIE !!! Bo w/g niego Euro 2012 to " wielka kompromitacia " ! Lecz się parszywy gnomie!
Stanisław
Uf jak gorąco, porno i duszno:)
OdpowiedzUsuńSpać nie można... Więc jeszcze parę słów... O nawiedzonych polskich szaleńcach... Teraz o tych z tytułami... profesorskimi:)
Pamiętam jak tatuś Romcia Giertycha, były europoseł z nadania toruńskiej purdchawki, Maciuś Giertych udowadniał, że... ewolucja nie istnieje!!!
Spec od dębów podparł swoją tezę przykładem: boksera Wałujewa:))) Twierdził, że skoro takie jednostki żyją współcześnie - to jest dowód niezbity, na to, że: gatunki uważane za wymarłe żyją współcześnie - równolegle z innymi:) Zatem, zdaniem " profesora" - ewolucji " nima "!
Podparł też swoją " naukowom teze " faktem istnienia ... smoka wawelskiego:)
Jak słucham takich durniów to cieszę się, że jestem tylko... technikiem, bez literek przed nazwiskiem:))) Dziwę się też uczelniom, które takich szaleńców obdarzają coraz częściej - tytułami naukowymi.
Tak jak rydza - tytułem doktora!!!!
Natomiast martwi mnie, że Rząd R.P. w sposób poddańczy i kuriozalny ... wpisuje się w ten " nurt naukowy " made in Watykan!!! Stanisław
I komu to przeszkadzało.Po ukończeniu szkoły podstawowej/7 klas,
OdpowiedzUsuńnastępny rocznik 8/mieliśmy do wyboru:szkoły zawodowe,szkoły średnie
/Technikum lub Liceum/.Układ prosty i klarowny-każdy z nas mógł sobie
coś wybrać w zależności od możliwości.Wybrałem zawodówkę.Nie mieliśmy
religii i biologii,ale matematyka,chemia i fizyka traktowane były na
równi z przedmiotami zawodowymi.Nauczyciele z dużym autorytetem i wiedzą,
koledzy i przyjaciele - to był najlepszy okres mego życia.Najbardziej
zapadł mi w pamięci Pan Złotorzyński/w późniejszych latach wojewoda
suwalski/.Do piątej klasy szkoły podstawowej najbardziej nielubianym
przezemnie przedmiotem była matematyka i wtedy zjawił się On.Pierwsza
lekcja i od razu kartkówka -panika.Następna lekcja,ani słowa o wynikach
z kartkówki-każe nam zapisać temat lekcji,odłożyć długopisy i słuchać.
Zaczynamy powtórkę klasy trzeciej-nie wiem jak On to zrobił,ale już po
pierwszej lakcji zrozumiałem,że matematyka to nie ciemna magia,a prosty
i sympatyczny przedmiot.Dzięki Niemu,w zawodówce i technikum nie miałem najmniejszych problemów z tym przedmiotem.Teraz taki nauczyciel to rzadkość
- widzę to po moich wnuczkach-nie lubią tego przedmiotu.
Też mam wrażenie,że kosztem religii zaniedbuje się pozostałe przedmioty.
Część kadry nauczycielskiej jest słabo przygotowana do zawodu,a będzie
jeszcze gorzej po planowanych zwolnieniach,gdyż z powodu różnych układów
odejdą prawdopodobnie najlepsi.
Pani Elizo,trochę wiary,nie będzie tak żle - nachalne narzucanie prawd
objawionych skończy się zamianą kościołów na dyskoteki-wrócimy do starych,
sprawdzonych metod nauczania.
Stanisław/2/
Nauczyciele dość często cierpią na dolegliwości związane ze strunami głosowymi, bo to ciezki zawod
OdpowiedzUsuńCzas to zabrac oswiate samorzadom, jedyny punkt, ktory im bardzo przeszkadza to kontrola plac, dopoki jej nie bylo jakos nic nie przeszkadzalo, dopiero po wprowadzeniu zaczely sie protesty. Dlaczego, bo skonczylo sie oszukiwanie.
UsuńJeśli ktoś uważa, że Karta Nauczyciela jest sprawiedliwa to powinien się w czółko puknąć
OdpowiedzUsuńNauczyciel pracuje 18 godzin w tygodniu, plus może 5 godziny na przygotowanie się do zająć i poprawę sprawdzianów, ja pracuję 40 godzin.
Nauczyciel ma urlop który trwa i trwa i trwa... - ja mam urlopu 20 dni, jak chcę więcej to nikt mi złotówki za niego nie zapłaci. No i nauczyciele biorą sobie "co jakiś czas" roczne przerwy za które im się płaci, ale kompletnie niczemu nie służą.
Nauczyciele uważają, że jest sprawiedliwa. A jeszcze byłaby jeszcze sprawiedliwsza , gdyby ja zmieniono i rozszerzono przywileje jakie zawiera.
Usuńlive jak to, niczemu nie służą? Przecież to "dla poratowania zdrowia", tzn. żeby polska inteligencja nauczycielska mogła wyjechać na rok myć kible w Hiszpanii albo zbierać ogórki czy szparagi w Niemczech bo tylko do takiego zarobkowania zdatny jest polski nauczyciel poza polską szkołA.
UsuńNo to trzeba było zostać nauczycielem i korzystać z tych "przywilejów".
UsuńDziękuję, jeszcze potrafię na siebie zarobić bez przywilejów cudzym kosztem.
UsuńZ takim nastawieniem powinieneś jak najszybciej zabrać dziecko (o ile masz) ze szkoły i zacząć samemu ustalać mu roczne i dłogookresowe etapy nauczania, na pewno pójdzie ci dobrze.
UsuńSibe 11:07, znasz stare, chińskie przekleństwo "obyś cudze dzieci uczył" ?
OdpowiedzUsuńEliza mam nadzieję ze dzis wyspalaś się dobrze, bez klaksonow Wlochow przez cala noc? he he
OdpowiedzUsuńW nielicznych szkołach nauczyciele się starają, przygotowują do lekcji i dokształcają. Średnia dla całego kraju jest jednak przerażająca. Karta Nauczyciela nie powinna być kartą przetargową i tematem zastępczym bo umożliwia trwanie patologii w polskim szkolnictwie. Jej ofiarami zaś są nasze dzieci i wnuki.
OdpowiedzUsuńCo w polskim szkolnictwie jest złe to temat rzeka. Dziś przeczytałam kolejna mądrą wypowiedź na ten temat. Warto przeczytać więcej artykułów tegoż autora.
Usuńhttp://studioopinii.pl/artykul/9899-krzysztof-lozinski-gleboka-proznia-mozgowa
Pomyślności.
Podstawowa patologia: wymysł obowiązkowej nauki do 18 roku życia. Powinno się ten wiek obniżyć o 2-3 lata. To zmieniłoby oblicze polskiej oświaty.
UsuńDo live.W/g mnie Karta Nauczyciela nie służy dobrze nauce,
OdpowiedzUsuńjak też samym nauczycielom.To tak na marginesie.
Pracowałem,gdy tygodniowy czas pracy wynosił 46 godzin i
gdyby tak było do dziś,za żadne skarby nie chciałbym być
nauczycielem.To ciężki kawałek chleba.Bycie nauczycielem
przez duże N wymaga nie tylko dużej wiedzy,ale też dużych
ograniczeń - samokontrola przez 24 godziny.Otoczenie nie
wybacza najmniejszych błędów,nauczyciel bez autorytetu,
to już nie nauczyciel.I tak wyszło mi,że dobry nauczyciel
pracuje 24 godz.na dobę - przesada,ale coś w tym jest.
Może i przesada, ale pewnie coś w tym jest. Dziwi mnie jednak pewna sprawa w przeciwieństwie do zawodu adwokata czy lekarza, nie jest to zawód z zaporowym nepotyzmem - dzisiaj każdy, kto skończył licencjat i przygotowanie pedagogiczne może zostać nauczycielem. Więc skoro tak jest dobrze, to co ludzi powstrzymuje przed pławieniem się w tym nauczycielskim luksusie? Bo ja się im dziwię. Sama pierwsza poleciałabym jak na skrzydłach.
UsuńSzczerze mówiąc dyskutowanie ze sloganami, kłamliwymi stereotypami i tym "co się komu wydaje", to czysta donkiszoteria, ale spróbuję.
OdpowiedzUsuńKwestia pierwsza dotyczy tego czy wiemy o czym mówimy przywołując nazwę Karta Nauczyciela? Z grubsza to po prostu ustawa, która w odmienny sposób niż kodeks pracy reguluje niektóre (w pozostałych obowiązuje kodeks) stosunki między pracownikiem i pracodawcą, mająca zastosowanie wobec grupy zawodowej określanej jako nauczyciele. Czy jednak znamy jej postanowienia (przeczytaliśmy), czy tylko posługujemy się nośnymi medialnie wyimkami, a i to mocno okrojonymi? Kogo (oprócz samych nauczycieli) obchodzi jakie wymagania stawia Karta przedstawicielom tego zawodu? Kto wie, że postanowienia z 1982r., a obecne to dwa zupełnie różne akty prawne?
W pseudo dyskusjach szermuje się wymiarem tygodniowego czasu pracy i urlopu, wysokością zarobków, wynikami matur, i.t.p. Wszystko w sposób wyrwany z kontekstu, z przywołaniem jedynie granicznych (najwyższych lub najniższych) danych. Najprostszy przykład to pensum dydaktyczne, rzekomo 18 godzin, to pytam, dla wszystkich nauczycieli? Inny to wynagrodzenia, jakoś zawsze podawane brutto i według stawki dla nauczyciela dyplomowanego (żeby nim zostać trzeba sporo lat w szkole przepracować i spełnić wiele dodatkowych wymagań). Wakacje? Ferie? Pomijam wyliczanie ile faktycznie wynoszą, bo będzie to nieco inaczej u różnych nauczycieli (nauczany przedmiot, klasa, fakt dokształcania się) i w różnych szkołach. No i słynne "co piaty maturzysta oblał"! Pomyślał ktoś choćby tylko o tym, że kiedyś ten co piąty kończył co najwyżej zasadniczą szkołę zawodową (na wsiach głównie t.z.w. przysposobienie rolnicze)?
Nie bronię nauczycieli, są wśród nich, jak w każdym innym zawodzie, bardzo dobrzy (oceniam na około 20%), dobrzy (kolejne 40%) oraz przeciętniacy. Ci pierwsi (pasjonaci) pracują tygodniowo z całą pewnością sporo więcej niż 40 godzin. Nie jest to bowiem tylko przygotowywanie się do zajęć i poprawianie klasówek, lecz głównie czas stricte poświęcony młodzieży.
Jeszcze drobne uściślenie co do t.z.w. pensum dydaktycznego. "Chodzi o liczbę lekcji, które nauczyciel musi prowadzić w tygodniu. Teraz etat to 40 godzin pracy, w tym 18 lekcyjnych (przedszkolanki - 25 godzin, nauczyciele zerówek i zawodu - 22 godziny, nauczyciele w świetlicach i internatach - 26 godzin". Jeszcze są w szkołach n.p. bibliotekarze, pedagodzy, czasem psychologowie, też się ludziom zdaje, że po 18 godzin pracują oraz całe ferie i wakacje mają.
Czasem się zastanawiam dlaczego n.p. w XIX wieku nie pyskowano na długą kanikułę i ferie świąteczne "dam klasowych" skoro ich koleżanki robotnice pracowały po 12 i 14 godzin na dobę i w ogóle urlopów nie miały. Czyżby wtedy lepiej rozumiano przysłowie "obyś cudze dzieci uczył"?:-))))))
Pomyślności.
Ikka, o ile mniej- więcej w podobnym tonie bym się wypowiedział na temat pracy nauczyciela (bo mnie też wkurza, że najwięcej na temat czyjejś pracy mają do powiedzenia przedstawiciele innych zawodów, bądź, co gorsza, niepracująca gówniarzeria), to w kwestii zarobków- ZAWSZE JE PODAJEMY BRUTTO, BO TYLKO TO JEST WYMIERNE. Jak byś chciała uogólnić ulgi podatkowe poszczególnych osób??? Podasz netto, a potem zrobisz sobie zwrot podatku i już o tym będzie cicho- sza. Ty, czy ktokolwiek inny, nie bierz tego personalnie, po prostu jedynym wymiernym sposobem podawania pensji, jest pensja brutto, a nauczycielom się ją jeszcze zaniża, bo podając ją, nie uwzględnia się n.p. trzynastki, nie wiem jakie tam inne dodatki przysługują.
UsuńNie chodzi o zasadę dr Wolandzie, rzecz w tym, iż osoby posługujące się sloganami (zafałszowaniami), o których piszę, przytaczają wynagrodzenie nauczyciela (oczywiście brutto i oczywiście najwyższe), dodają do tego "och i jeszcze mają dodatki stażowe, nadgodziny i trzynastki" (już nie konkretyzując kto i ile), po czy porównują to z wynagrodzeniem przysłowiowej kasjerki (albo własnym), tyle, że już nie brutto, a netto i też bez dodatków czy nadgodzin.
UsuńNie napisałam o tym jak być powinno, tylko jak to najczęściej jest czynione.Takie rzeczy bowiem czytam i to nie na forach, tylko w rzekomo poważnych artykułach.:-)))
Pomyślności.
Dobry wieczór:)
UsuńJako człowiek z dużym życiowym stażem i nie bedąc nauczycielem wyciągam wnioski innego rodzaju:)
Za moich czasów szkolnych miałem to szczęście , że miałem Nauczycieli. Nie - wykonujących zawód nauczyciela. Jaka jest tu różnica? Ano taka, że moi nauczyciele, w większości byli nauczycielami z powołania! Każdy posiadał swojego " konika " , każdy niemalże był niepowtarzalnym:) I mimo, że minęło kilkadziesiąt lat - wielu Ich pamiętam - jakby czas się zawęził. Pamiętam i wspominam POZYTYWNIE:)
Dziś do zawodu trafiają ludzie z przypadku. Posiadanie wiedzy - nie jest legitymacją do bycia nauczycielem. Przeba mieć do tego zawodu: powołanie, umiejętność ciekawego przekazywania wiedzy, umiejętności psychologiczne. Które pozwolą nauczycielowi: być autorytetem, a jednocześnie nakazuje młodym - dystans i szacunek dla swojego " mistrza".
Żeby mu nie wkładali na łeb wiadra, przy rechocie klasowych głąbów!
Czy tacy nauczyciele są jeszcze dziś? Są, ale w zdecydowanej mniejszości! Karta Nauczyciela w obecnym wydaniu , w sposób nieuzasadniony i jednostronnie faworyzuje ten zawód. Znam wiele zawodów, które bardziej obciążają i bardziej powinny być wyróżniane, na przkład rocznymi płatnymi urlopami na... " podreperowanie zdrowia ".
Rozumiem nauczycieli - bo nastały takie czasy, że " każdy ciągnie w swoją stronę, a ręce zawsze zginają się do siebie "... Bo większość to tylko ludzie wykonujący ten zawód. Zawód jak każdy inny - a jednocześnie żądający specjalnego traktowania.
Pozdrawiam
Stanisław
Stanisławie, dajmy spokój z powołaniem. Powołaniem nie nakarmi się rodziny. Co tu dużo mówić, bycie nauczycielem to zawód hobbystyczny - wykonują go głównie kobiety, bo te mogą mieć partnera życiowego, który zarabia prawdziwe pieniądze. Zawód ma plusy: w czasie wakacji można zregenerować sobie słuch i problemy psychiatryczne.
UsuńA w kwestii ostatnich zwolnień: wśród 5-6 latków idzie wyż. Za kilka lat znowu będzie panika, że gimnazjalistów nie ma kto uczyć, bo prawda jest taka, że gdy nowi nauczyciele przychodzą do szkoły, po 2-3 miesiącach próbują się wymiksować z nerwowego biznesu uczenia nastolatków. Nauczyciele to jedyna grupa zawodowa z tych postrzeganych jako uprzywilejowani, która do tej pory nie zrobiła strajku ogólnokrajowego. Będzie to zapewne zabawne ... patrzeć na rodziców na pastwie 5-6 latków, których dzisiaj chcą się pozbyć do 16-17 godziny po południu upychając ich w półdarmowych świetlicach szkolnych. Kilka dni płatnych przedszkoli i całkiem inaczej niektórzy spojrzą na sprawę :).
Odpowiedż da ci oszołomie - " epidiaskop" ...miłosciwie panujący! I co to ma współnego z tematem????
OdpowiedzUsuńNie na temat!
OdpowiedzUsuńPolecam dzisiejszą Rozmowę Dnia P. Paradowskiej z P Andrzejem Celińskim na Super Stacji. Powtórka w nocnym paśmie powtórek od godz. 1.00