Pan Czesiu, Doda i Warchoł...

W 2009 roku mieszkańcy Stalowej Woli postawili nielegalnie na miejskiej działce krzyż. Jego inwestorem był ks. Jerzy Warchoł. Decyzję o usunięciu krzyża podjął nadzór budowlany. Ale ksiądz krzyża usunąć nie chciał. Obywatel Czesław Obara z Zaklikowa miał dość "poniewierania krzyża" jak sam się wyraził i zabrał go 16 czerwca br. przewożąc na swoją prywatną posesję. Gdy pan Czesław zabrał krzyż, proboszcz zgłosił na policję jego kradzież. Teraz nawet pięć lat w więzieniu może spędzić Czesław Obara, który jest podejrzany o kradzież nielegalnego krzyża w Stalowej Woli. Prokuratura ma jednak problem, bo Kościół krzyża odebrać nie chce. Tu właściciel jest, ale jakby go nie było, nie chce odebrać przedmiotu "kradzieży" bo nie czuje się właścicielem, ale chce być dobrze poinformowany o przebiegu sprawy.

W państwie wyznaniowym karze się Dodę na prace społeczne i 6 tys. zł grzywny za to, że pewien nawiedzony tropiciel sekt - wraz z niedorobionym psychicznie, ale senatorem - o bogowie!!!! - niejakim Kogutem poczuli się obrażeni w swoich uczuciach religijnych, chociaż nie byli świadkami kiedy to Doda ich uczucia obrażała.  W tym samym państwie skazuje się księdza-zboczeńca-molestanta na tak zwane "zawiasy", a ofiary księżula zostają zrekompensowane po królewsku, "odszkodowania" AŻ!!!! po 600 złotych. Czy w tym popier...onym kraju będzie kiedyś normalnie?

W przypadku pana Czesia, Prokuratura nie potrafiła zająć się wyegzekwowaniem wyroku sądowego na usunięcie samowoli budowlanej, teraz będzie ścigać człowieka który odwalił czarną robotę!! Pan Czesław jest prawdziwym obrońcą krzyża, a nie jak te farbowane wilki w owczych skórach spod Pałacu Prezydenckiego. Skoro ten kawałek drewna został zabezpieczony celem zwrotu właścicielowi, ale właściciela nie ma,  to nie ma też kradzieży. Proste jak drut! W sprawę nie chce angażować się też szczwany Warchoł (jakież adekwatne nazwisko ha ha)  parafialny "fundator"krzyża, takoż ręce umywają kuriewni funkcjonariusze. Ponieważ chodzi o dwie święte, a nawet zaryzykuję powiedzieć - przenajświętsze - deski ustawione bezprawnie na ziemi samorządowej przez niezidentyfikowanego intruza, których samorząd nie miał odwagi tknąć w obawie przed warcholską klątwą, odważny pan Czesław zostanie prawdopodobnie na tym właśnie krzyżu powieszony przed swoim domem w majestacie prawa i sprawiedliwości. I tak wspaniałomyślny, a odważny pan Czesiu będzie sobie dyndał na swojej ziemi dopóki bogobojny przedstawiciel rządu i KK w jednej osobie niejaki Gowin, nie przetnie tego węzła gordyjskiego, o którym nie wspomina ani Konkordat, ani Konstytucja RP. 

 Gdyby tak ten kłopotliwy i niechciany Konkordat odesłać bezzwrotnie do Watykanu z przekreślonym, nieopacznie kiedyś złożonym podpisem przez jakąś oficjalną figurę RP, czytaj żabę z chrzcielnicy  może byłoby po ptokach? Wtedy może nawet obejść się bez uruchamiania niejakiego Gowina. Skoro więc nie ma właściciela to nie ma przestępstwa! A ochrona symboli religijnych to czyn chwalebny, a nie czyn karalny. Przypomnę ostatni wyrok Trybunału w Strasburgu " Prawo państwa stoi wyżej niż prawo kościelne". A Bóg i tak się upomni o to co boskie i pogoni Kościół Katolicki. Biblijne barany będą musiały odejść, ale trzeba dopilnować aby barany wyprowadziły też wszystkich swoich pastuchów! Z ciekawością będę obserwowała dalsze losy tych kawałków drewna.

Aby usatysfakcjonować WSZYSTKICH może zrobimy mały retusz w centrum Warszawy??









PROMUJ NOTKE