ks.Stanisław Walczak
Dziwią mnie w
tych dniach ataki na finansowe operacje Ojca Tadeusza Rydzyka. Są one kierowane
w niewłaściwym kierunku.
Nie trzeba być
ekspertem od spraw Kościoła Katolickiego by wiedzieć, że żaden kapłan i żaden
zakonnik nie są osobami autonomicznymi. Każda ich działalność publiczna musi
mieć akceptację przełożonych, w tym wypadku przełożonych zakonnych Ojców
Redemptorystów. W kwestii działalności medialnej i politycznej mamy tutaj także
z przyzwoleniem odpowiedzialnych biskupów katolickich. W ich opinii O. Tadeusz
Rydzyk czyni rzeczy dobre, warte wspierania finansowego.
Działalność
polityczna Ojca Tadeusza Rydzyka stoi w sprzeczności z katolicką nauką
społeczną. Chętnie to udowodnię. Ale ta nauka, w obliczu aspiracji
narodowościowych zarówno o. Redemptorystów jak i biskupów leży teraz w
szufladzie. W normalnych warunkach duchowni stanęliby murem za prawami
człowieka w Polsce.
Pytania o
bezczynność Stolicy Apostolskiej są mało zasadne. Watykan kieruje się opiniami,
które tam docierają. Jeśli zatem postraszono tam faktem, że odsunięcie O.
Rydzyka groziłoby rozłamem w Kościele, to Stolica Apostolska może jedynie
prosić biskupów polskich o zaradzenie sytuacji. A ci już raz zawiedli, za
czasów papieża Benedykta XVI. Obawiam się, że Stolica Apostolska nie odważy się
też na otwarty konflikt z rządem Polskim.
Nie wolno też
zapominać, że w Rzymie ciągle istnieją ludzie, którzy z okresu „polskiego
boomu” na Watykanie, mają zakulisowy wpływ na całą sprawę. Ojciec Tadeusz
Rydzyk jest zatem agentem kościelnym, które działa po to, by część
duchowieństwa skażona nacjonalizmem, mogła przeprowadzić zmianę ustroju na
taki, który zapewni im swobodę i łatwość istnienia.
Finansowanie
projektów o. Rydzyka ze źródeł państwowych tzn, z kieszeni podatników, jest
zatem oznaką ugody pomiędzy Kościołem w Polsce i Państwem. Fakt, że strach
przed tym zakonnikiem mają wszyscy prawicowi politycy oznacza, że ta część
Kościoła dawno już przejęła władze w kraju. Mamy więc do czynienia z niezwykle
niezdrową sytuacją. Sytuacją niezgodną z duchem Ewangelii i Kościoła
Katolickiego, z sytuacją w której nie widać wyjścia. A skutki będą dla Kościoła
tragiczne, czego na razie biskupi nie przyjmują do wiadomości.