środa, 18 czerwca 2025

Polski konkurs na polityka idealnego

 


Za miły, za spokojny, za cichy, zbyt wyrazista – czyli polski konkurs na polityka idealnego, którego nikt nie chce.

Trzaskowski? Za miły.
Bodnar? Za spokojny.
Tusk? Za cichy.
Wrzosek? Zbyt wyrazista. 😳

Czyli co – kogo mamy w końcu poprzeć, kogo zaakceptować, kto tu się mieści w „normach”?
Może najlepiej wystawić hologram, z suwakiem „charyzma: 3/10, gniew: 2/10, uśmiech: tylko w środy”.
Idealny kandydat dla Polski po przejściach: niewidzialny, bezbarwny, ale za to nikomu nie wadzi.

Bo przecież jak ktoś ma charakter – to za bardzo się rzuca w oczy.
A jak nie ma – to "słaby lider".
Jak mówi ostro – to "radykał".
Jak mówi spokojnie – to "zbyt letni".
Jak ma jaja – to "populista".
Jak ma mózg – to "elita".

Pojey kraj, pojee oczekiwania.

W tym kraju nawet demokrację byśmy odrzucili, bo jest "zbyt demokratyczna", a Konstytucję – bo "zbyt gruba".

I tak od lat grzebiemy własną przyszłość, bo nikt nie jest wystarczająco idealny dla rozkapryszonego narodu, który sam nie wie, czego chce – ale zawsze wie, kogo nienawidzi.


Sąd Najwyższy powinien unieważnić wybory?

Tak, unieważnić.

Zamknijmy oczy na chwilę i wyobraźmy sobie kraj, w którym wybory są uczciwe. Cisza wyborcza działa, państwowe media są neutralne, a głosy liczone są bez bałaganu i podejrzeń.

Otwórzmy oczy. Jesteśmy w Polsce 2025. Tu nie było uczciwych wyborów.

Był za to chaos, niedziałające systemy, głosy, które zaginęły lub dotarły za późno. Była kampania prowadzona za publiczne pieniądze. I był prezydent, który nie zna granic w pchaniu się w kampanię po stronie jednej partii. To nie są warunki demokratyczne. To kabaret z kartą do głosowania w ręku.

Sąd Najwyższy nie może udawać, że wszystko gra

Zadaniem Sądu Najwyższego nie jest "klepnięcie" wyniku, tylko jego weryfikacja w świetle prawa. A jeśli prawo zostało złamane, jeśli proces wyborczy został zatruty – to SN ma obowiązek zareagować.

Nie jako kibic, nie jako pionek – tylko jako ostateczny strażnik uczciwości procesu wyborczego. Jeśli tego nie zrobi, przestaje być sądem, a staje się notariuszem bezprawia.

Opozycja się boi, obywatele są wkurwieni

Ludzie wysyłają protesty. Setki, może tysiące. Ale co z tego, skoro część składu SN to neosędziowie – ludzie powołani z politycznego nadania? Ludzie, którzy nie powinni tam siedzieć.To jakbyś oddał swój głos, a potem patrzył, jak rozlicza go partyjny koleś w todze.

Nie ma na to naszej zgody.

Czy SN unieważni wybory?

Pewnie nie. Ale powinien. Bo to nie są czasy na grzeczne procedury. To są czasy, w których trzeba mieć odwagę powiedzieć:

Tu się wyborów nie wygrało. Tu się wybory ukradło.


wtorek, 17 czerwca 2025

Ostatnie Pokolenie idiotów znowu blokowało Warszawę

 

Warszawa, wtorkowy poranek. Miasto żyje — ludzie pędzą do pracy, dzieci do szkół, ktoś próbuje zdążyć na badania, ktoś inny walczy o to, żeby nie spóźnić się na rozmowę o pracę. I nagle: jeb. Korki, chaos, policja w kamizelkach, a na środku Trasy Łazienkowskiej garstka samozwańczych zbawców świata.

„Ostatnie Pokolenie” — tak się nazywają. Aż chce się dodać: „Ostatnie pokolenie myślących logicznie ludzi to już chyba za nami”. Bo to, co oni robią, nie ma NIC wspólnego z realną walką o klimat. To performance. To teatrzyk dla klików i lajków. To cyrk, który działa na szkodę sprawy, którą ponoć reprezentują.

Niech nie mylą nikogo te plastikowe transparenty o „planecie dla naszych dzieci”. Ci ludzie w ogóle nie chcą rozmawiać. Oni chcą narzucać. Blokować, prowokować, drażnić. Oni nie szukają poparcia, tylko konfliktu. I kiedy zdenerwowany kierowca próbuje ich zepchnąć z drogi — o, to dopiero gra! Kamery, nagrania, media, dramat. „Patrzcie, jak nas biją! Patrzcie, jak cierpimy dla waszej przyszłości!”. Tylko że zwykli ludzie, już mają dość tej farsy.

To nie są protesty. To szantaż emocjonalny i fizyczny paraliż miasta. I niestety — odbywa się to wszystko przy cichym (a czasem wręcz głośnym) wsparciu elit. Lewicowe media piały z zachwytu: „Młodzi, odważni, zdeterminowani!”. No super — tylko może niech ta odwaga przeniesie się pod Ministerstwo Klimatu, a nie na pasy przy Rondzie Dmowskiego?

Społeczeństwo zaczyna mieć tego po dziurki w nosie. Nie ma zgody na takie akcje. Chcesz zmieniać świat? Świetnie. Zrób to uczciwie — przez edukację, przez presję na rząd, przez własne wybory życiowe. Ale nie poprzez sparaliżowanie życia tysięcy ludzi, którzy nic ci nie zawinili.

To nie jest walka o klimat. To jest zwykłe polityczne gównoowijanie w zielony papierek.

niedziela, 15 czerwca 2025

PKW zaklepała wybory na rympał

 Zaklepali te wybory na chama, na rympał, z butem w mordzie i plwociną w twarz każdego, kto wierzył w choćby resztkę uczciwości systemu.

PKW – wasz obowiązek to stać na straży prawa, nie leżeć plackiem pod walcem władzy

Państwowa Komisja Wyborcza udaje ślepą i głuchą, jakby nic się nie działo. Tymczasem wszyscy widzieliśmy, że kampania była przeorana bezprawiem, że państwowe pieniądze lały się strumieniami do partyjnych kieszeni, że media publiczne ryły głowy propagandą, a listonosze zamienili się w kurierów PiS.

PKW to nie była strażniczka demokracji. To była hostessa rozdająca PiS-owi mandaty. Nawet nie próbowała udawać, że ma kręgosłup.

To już nie demokracja. To karykatura z kiepskiej kreskówki

Praworządność? Kontrola? Standardy? A może jeszcze niezależność instytucji? Ha ha. Dobry żart. Tam, gdzie kiedyś był wybór, dziś jest pokaz siły. Nie wybory, tylko zamach na demokrację w białych rękawiczkach.

I teraz pytanie – czy Koalicja 15 X dalej będzie milczeć i bawić się w "ładne państwo prawa", kiedy gołym okiem widać, że druga strona gra w "Mafię III"?

Bo jeśli po raz kolejny zamieciemy to pod dywan, to nie będzie żadnego „następnym razem”. To będzie koniec. Zostaniemy z wyborami, w których wynik znany jest zanim ktoś otworzy urnę.

Albo się obudzimy, albo będzie po nas.

piątek, 13 czerwca 2025

"Spiskują o przewrocie w PO"

 Wróbelki ćwierkaja, że "Radosław Sikorski zawalczy o miejsce po Tusku. Roman Giertych i Michał Kamiński mogą mu pomóc i  ci trzej spiskuja o przewrocie". 

No to mamy komplet. Czas wyjąć popcorn – trójca przebiegłych, czyli Sikorski, Giertych i Kamiński, podobno układają plan przewrotu, jak z jakiegoś spin-offu „House of Cards”. Jeśli to prawda, to Donald Tusk ma w swoim otoczeniu nie tylko polityków, ale i zawodowych intrygantów z doktoratem z kombinowania.

Nie oszukujmy się – Radosław Sikorski od dawna ma parcie większe niż tłum w Lidlu na promocję. Wciąż przekonany, że jest materiałem na męża stanu i wie swoje: "Tusk się kończy, czas na mnie."

Nastepnie na scenę wchodzą starzy wyjadacze – RGiertych i Michał Kamiński. Dwaj polityczni kameleoni, którzy zawsze potrafią odnaleźć się w nowym układzie – jak trzeba, to z Rydzykiem, jak trzeba, to z TVN-em. Ludzie, którzy przez lata nie istnieli bez intrygi.

Giertych, samozwańczy trybun ludowy z TikToka, który teraz nosi się jak prawniczy Robin Hood i z niesmakiem patrzy na plebs z Twittera. A Kamiński? Ten to już legenda – człowiek, który z każdej opcji politycznej potrafił wycisnąć coś dla siebie. Był i w PiS-ie, i przy PO, i przy Gowinie, i znów przy PO. Wie wszystko o wszystkich. A jak wie, to wie też, komu podstawić nogę.

Podobno - pisze podobno - "ta trójka spotyka się, rozmawia, planuje". I nie chodzi już tylko o to, by Tusk "odszedł z godnością". Chodzi o przejęcie steru, zanim PO się zderzy z rzeczywistością kolejnych wyborów. Bo wielu w partii czuje, że " Donald swoją charyzmę już przehandlował, a skuteczność zostawił gdzieś w Brukseli".

Czy Sikorski będzie nowym liderem? To zależy, czy jego ego zmieści się w gabinecie premiera. Czy Giertych pomoże? Jeśli tylko wyczuje szansę na powrót do wielkiej gry – zrobi to nawet kosztem poglądów (co już wielokrotnie udowodnił). A Kamiński? On po prostu wie, że najlepiej być przy władzy. Nawet, jeśli trzeba po trupach.

Jeśli D.Tusk nie zareaguje, może się obudzić któregoś dnia z "nożem" w plecach i uśmiechem Sikorskiego nad głową. Niestety, coraz częściej mowi sie, ze "w PO, lojalność kończy się tam, gdzie zaczynają się sondaże".

A może to wszystko to wymysł WPROST i J.Kurskiego aby przykryc fałszerstwo wyborcze?!


Poddać sie? A za Chiny !!!



Te problemy z fb odczułam jakbym dostała obuchem po głowie ... Człowiek wkłada serce, działa z przekonania, a trafia na mur braku szacunku, to boli. Ale wiecie co? To, że mimo tego się całkiem nie rozsypałam, tylko biorę się dalej za bloga, za ogród, za bliskich - to daje mi siłę.. Prawdziwą, codzienną siłę, nie tą z wielkich haseł.

Te róże na pergolach to czyste szaleństwo – eksplozja czerwieni, jakby ogród mówił: patrzcie, tu się żyje na serio! A te piwonie? Mięsiste, nasycone, aż chce się w nich zanurzyć twarz i udawać, że czas nie istnieje, szkoda że wkrótce zaczna przekwitac..






czwartek, 12 czerwca 2025

Kto wybrał Polakom prezydenta?

 Tylko 39,5% Polaków pozytywnie ocenia wybór Nawrockiego na prezydenta. I tu pojawia się pytanie: kto tak naprawdę go wybrał? Obywatele czy politycy opozycji?

Tylko 39,5% Polaków pozytywnie ocenia wybór Nawrockiego na prezydenta. Tylko. I nie, to nie jest czepialstwo – to jest fundamentalne pytanie o demokratyczną legitymację. Bo skoro mniej niż połowa społeczeństwa popiera nowego prezydenta, to nie mówimy tu o wyborze suwerena. Mówimy o politycznym kompromisie zawartym gdzieś na zapleczu, w ciszy gabinetów, między liderami partii, a nie między obywatelami a urną.

Wybór Nawrockiego to nie efekt społecznego entuzjazmu. To efekt politycznej kalkulacji. A jak wiadomo – kalkulacje nie mają serca, tylko zimny interes. Wyszło, że będzie „kompatybilny”, że „nie zrobi problemu”, że „będzie się nadawał”. Dla kogo? Dla kogoś tam w Sejmie. Nie dla ludzi, którzy każdego dnia mierzą się z absurdami systemu.

I teraz ten prezydent – wybrany przez mniej niż 4 na 10 Polaków – ma być „reprezentantem wszystkich”? Przepraszam bardzo, ale nie ma takiej magii PR, która zdoła zakleić tak dużą wyrwę w zaufaniu społecznym.

To nie jest moment na pudrowanie rzeczywistości. Jeśli ktoś chce być traktowany jak głowa państwa, niech najpierw się upewni, że społeczeństwo widzi w nim więcej niż grzecznego funkcjonariusza politycznej zgody. Bo póki co, wygląda to tak, jakby demokracja była tylko dekoracją do decyzji podjętych z dala od wyborców.

A więc jeszcze raz: kto wybrał Nawrockiego? Bo coś mi mówi, że na pewno nie ci, którzy dziś patrzą na ten wybór z niedowierzaniem.




środa, 11 czerwca 2025

 Kochani Przyjaciele z Facebooka

Z wielkim żalem żegnam się dziś z Wami tutaj – po 13 latach wspólnego śmiechu, wsparcia, wzruszeń i wkurwów, które dzieliliśmy jak rodzina.

Zablokowano dzis moje nowe konto, czwarte z kolei. Powód? Rzekome reklamy, których nigdy nie publikowałam. Odwoływać się nie będę – mam za dużo godności, by błagać algorytm o sprawiedliwość.

Dziękuję Wam wszystkim za obecność, za każde słowo, za każdą wiadomość i każdy lajk, który czasem znaczył więcej niż tysiąc zdań. To była piękna droga – z Wami. I za to będę zawsze wdzięczna.

Wracam do pisania bloga, który zawiesiłam w 2015 r i nie czekam, aż ktoś mnie zaprosi — sama otwieram mu drzwi.

Blog to Moje miejsce. Moje zasady, Mój język, Moja wolność. Tam nikt mnie nie zbanuje, nie ocenzuruje, nie zaknebluje. To ja jestem gospodynią i ja zapraszam do stołu. A ludziom brakuje takiego głosu m.inn. jak mój — prawdziwego, mocnego, zaangażowanego. Bez udawania, bez PR-owych masek.Wracam nie dla fejsa. Nie dla lajków. Dla siebie. Bo mam coś do powiedzenia — i nie boję się mówić.

Nie mówię żegnajcie, mówię do usłyszenia. Bo serca się nie banuje.

Z miłością, Eliza




"WDZIĘCZNOŚĆ" PO POLSKU



Nie tylko na Premiera Tuska, teraz coraz mocniej nawalają na Bodnara. 

No właśnie – teraz nawalają na Bodnara, jakby był jakimś cudotwórcą z różdżką, co w jeden dzień naprawi państwo rozjebane przez osiem lat PiS-u. A co on może więcej zrobić? Haruje jak wół, dzień i noc, gasi pożary, łata dziury, sprząta burdel po Ziobrze i jego ferajnie.

Nie dość że PiS, "nasi" to jeszcze dołączaja się media. Ale to za mało dla tych, co jeszcze wczoraj z uśmiechem klepali się po plecach z reżimem, a dziś udają świętych obrońców praworządności. Medialne hieny, co pożarłyby własne sumienie, byle kliknięcia się zgadzały. A przecież Bodnar to jeden z nielicznych, którzy mają kręgosłup – i pokazuje go każdego dnia.

Niech więc ci wszyscy narzekacze, co tylko potrafią jęczeć z pozycji kanapy, spojrzą na to uczciwie: facet robi więcej niż powinien, w warunkach, które wołają o pomstę do nieba. I jeszcze mu dowalają. Taka to „wdzięczność” po polsku.