Dostawy wołowiny wysyłane dla łotewskiej firmy produkującej konserwy mięsne miały w sobie aż 87 proc. koniny - poinformowała rzeczniczka łotewskich służb weterjnaryjnych (PVD) Ilze Meistere.
Meistere poinformowała, że próbki mięsa z Polski zostały wysłane do laboratorium w Wielkiej Brytanii, gdy okazało się, że koninę zawierają produkty firmy Kursu Zeme. Dodała także, że według niej podrobiona wołowina, którą właśnie sprawdzano na Wyspach, pochodziła od firmy Mipol.
Rzeczniczka łotewskich służb zapowiedziała, że PVD poinformuje władze polskie i Komisję Europejską o tym, że dostawy mięsa z Polski zawierające nieoznakowaną koninę trafiły również na inne rynki europejskie.
Rzeczniczka łotewskich służb zapowiedziała, że PVD poinformuje władze polskie i Komisję Europejską o tym, że dostawy mięsa z Polski zawierające nieoznakowaną koninę trafiły również na inne rynki europejskie.
No i powoli wychodzi szydło z worka. Kiedy pisałam, że to na pewno z Polski to miałam uwagi że się czepiam....A PSLowskie cwaniaczki nadal twierdzą, że wszystko jest OKEY, a nasza żywność jest najlepsza na świecie !!!mniammmm Nie dość, że polityczne prostytutki, gotowe sprzymierzyć się z każdym - od Millera, przez Tuska, po Kaczyńskiego, nie dość, że służalczością wobec biskupów (z rozmysłem nie piszę "wobec Kościoła") przewyższają PIS, nie dość, że są głównym ogniwem wszystkich lokalnych sitw powiatowych, to jeszcze oszukują nas i wszystkich naszych sąsiadów. Rzeczywiście nasz system polityczny jest chory, skoro do rządzenia tym krajem potrzebny jest związek zawodowy wsiowych przekręciarzy i cwaniaków.
Bo konina jako taka, dobrej jakości, jest bardzo dobra. Problem w tym, aby konsument wiedział co kupuje!!! Inaczej nie byłoby afery. Jeżeli widzę na etykiecie 100% wołowina, to oczekuje, że nie będzie tam ani grama koniny, kurczaka czy czegokolwiek innego, jeżeli widzę na etykiecie 50% wołowina, 50% konina, to OK, ale oczekuje, że innych mięs już tam nie będzie. Właśnie w tego typu oszukaństwie jest problem! Bo wydźwięk afery jest taki, że nagle Polacy dodają do wołowiny jakieś feralne, niezdrowe mięso. Po prostu Polacy oszukują na składzie produktu i tyle! Zgodnie ze starą zasadą: polaczek potrafi, no nie? Już wczoraj widziałam w belgijskich gazetach tytuły: "W koninie z Polski stwierdzono śladowe ilości wołowiny: Fajno, nie? w czasie tak wielkiego kryzysu każdy klient jest na wagę złota, a co to za eksporter co sra we własne gniazdo?
PROMUJ
powiązane art.
Dziś uczciwych ludzi już nie ma...
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=FLEXE83lj4I
Są ale Ci co nic nie mają, tzn.nie maja firmy!!! Bo jak znajdzie sie wsrod nich uczciwy to albo musi krakac jak oni albo splajtuje. Smutne to
UsuńDobra polska żywność haha :) Jak sprzedawali sól to było napisane na opakowaniu, że sól a że wypadowa to już nie jest takie istotne.Banda oszustów
OdpowiedzUsuńJestem zawiedziona jak Ty. Juz moich ulubionych kiełbas nie kupuje w polsce, bo tego juz nie da się zamrozic, po odmrozeniu to gąbka nie kielbasa.
UsuńElizo, też nic nie mam do koniny. Problem w tym, że ta konina dodawana do wołowiny jest niewiadomego pochodzenia. To nie jest mięso z koni rzeźnych tylko roboczych, pociągowych, szpikowanych antybiotykami i anabolami które nie są wydalane z organizmu. I spożywając tę koninę po prostu się trujesz.
OdpowiedzUsuńmiłego
No toz pisałam o tym w poprzednim art. na ten temat. Wklepię zaraz linka do tamtego. :)
UsuńKroko, robocze, pociagowe konie sa szpikowane antybiotykami a rzezne juz nie?
UsuńJa chcę tylko żeby skład na opakowaniu w stu procentach odpowiadał rzeczywistości. A składniki były wiadomego pochodzenia, przebadane i bezpieczne dla zdrowia. Tylko tyle i aż tyle.
UsuńSaluto Elizka, no to jest skandaliczne zachowanie łotewskich mediów, które podają nazwę firmy!!! U nas to było nie do pomyślenia! :DDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńO Kukuryku, ty zyjesz?????? haha ale masz rację, co za wredziuchy ci Łotysze :)))))))))) u nas w zyciu!!!!!!!!!!!!
UsuńSaluto Kogut! Wpadaj częściej. Kokoszki czekają!-:)))
UsuńSPECJALNOSC ZAKLADU: Kielbasa Ulanska i Husarska... he he he
OdpowiedzUsuńDokładnie Rychu........ na koooooooooooń :)))))))))))
UsuńEli,konie bardzo lubię,a wręcz je pożeram.A więc po co te spiekładuchy?-ułan nadwiślański..
OdpowiedzUsuńWidzę,że zatwierdznie włączyłaś.Kościelni miłująchy Boga jak jasna cholera pewnie Cię naopadywują? Normalka.
OdpowiedzUsuńNa noc muszę, przeciez kiedys musze spac:)))))))
Usuńes2817 kwietnia 2013 06:47
UsuńNie trać czasu,,,,,,
Eli,no popatrz..Dlaczego ludzie tak się brzydzą koniną?? Przecież koń,w odróżnieniu
OdpowiedzUsuńod popularnej świni,to zwierzę szlachetne,noszące ułanów na swym grzbiecie.A świnia to co?Żre byle co,łazi po śwniowisku żre,co popadnie,nic nie robi..No po prostu chodzący kotlet schabowy. Ja żrę ptaki i ryby..
M16 tu nie chodzi o to czy ktos brzydzi się koniną. Jeden lubi drugi nie, a trzeci nie moze spozywac koniny.
Usuń"Bo konina jako taka, dobrej jakości, jest bardzo dobra. Problem w tym, aby konsument wiedział co kupuje!!! Inaczej nie byłoby afery. Jeżeli widzę na etykiecie 100% wołowina, to oczekuje, że nie będzie tam ani grama koniny, kurczaka czy czegokolwiek innego, jeżeli widzę na etykiecie 50% wołowina, 50% konina, to OK, ale oczekuje, że innych mięs już tam nie będzie. Właśnie w tego typu oszukaństwie jest problem! Bo wydźwięk afery jest taki, że nagle Polacy dodają do wołowiny jakieś feralne, niezdrowe mięso. Po prostu Polacy oszukują na składzie produktu i tyle!"
Dzień dobry Pani Elizo !!! Pikanterii sprawie przydaje fakt, ze nie słyszałem ani nigdzie nie czytałem aby w Polsce była hodowla koni rzeźnych - na ubój. Zatem do "obrotu" trafiają zazwyczaj stare szkapy "z demobilu" od "rolników" lub co gorsza- te z wyścigowych stajni - szpikowane hormonami i innym diabelstwem. A Główny Weterynarz kraju milczy jak by go koń kopnął.Sprawa mięsa i wyrobów wędliniarskich powinna już od dawna trafić do Prokuratora Generalnego także z innego powodu. Codziennie w krajowych przetwórniach dokonuje się gigantycznego oszustwa poprzez szprycowanie mięsa wodą. Wtłacza się przy pomocy igieł i specjalnych urządzeń 20-30% wody, zaprawionej chemikaliami- aby nie wykapała z tego mięsa. Z jednego kilograma zdrowego mięsa można wyprodukować około 3/4 kg dobrej szynki. Tymczasem nasi oszuści wyrabiają z tego kilograma mięsa DO 1,5 KG SZYNKI, Płacimy oszustom za wodę.NIKT W KRAJU SIĘ TYM NIE PRZEJMUJE a wszyscy o tym procederze wiedzą. Miłego dnia !!!
OdpowiedzUsuńSarmato juz trzeci raz piszę do Pana :) Dwa poprzednie byly z tableta i w momencie wyslania urwal się sygnal...
UsuńJa z Polski przywozilam i po 20 kg wędlin, najpierw zrezygnowalam z polędwiczkim potem z baleroniku, potem z kielbas miękkich, bo to po rozmrozeniu byla gąbka nasączona wodą. Teraz jeszcze kupuje suszone kielbasy, jedyne jakie dadzą się zamrozic, no i bialą surową, ale ta coraz bardziej przypomina kielbasę "czosnkową". I wstyd klamac moim sąsiadom fanom polskich wędlin że sa coraz większe ograniczenia bagazu, a to nieprawda, bo specjalnie wybralam tanie linie Wizzair bo mozna do 32 kg bagazu. Świeze jeszcze da się zjesc ze smakiem ale rozmrozone.....
Milego dnia
Pani Elizo !! Ja już ponad dwa lata temu wybudowałem sobie wędzarnię na działce i to z wszelkimi "szykanami". Mogę wędzić wszystko (ryby, mięso, sery)i to na gorąco oraz na "zimno". Po prostu wiem jak smakuje dobra wędlina i nie daje się oszukiwać tym co oferuje handel tymi wyrobami. Wykosztowałem się na tą "inwestycję" prawie 5.ooo zł, nie licząc własnej robocizny- ale mam i korzystam z tego. Całość przykryłem zgrabną wiatą , gdzie panuje miły cień i przewiew w czasie wędzenia oraz przy schłodzonym piwku można oczekiwać na rezultaty "dymienia". Ameryki nie odkryłem - bo wielu moich znajomych już dawno tak zrobiło.Znam w mojej okolicy tylko dwie wędliniarnie - gdzie robią dobre wyroby - bez oszustwa, ale jest to też prawie dwukrotnie droższe od "standardowego" badziewia. Zbyt wielu "olewników" w Polsce chce się na "mięchu" dorobić kokosów i to w krótkim czasie i naszym kosztem. Dlatego się zbuntowałem i zrobiłem co zrobiłem. Rzecz jasna - nie wszyscy mogą sobie wybudować wędzarnie i nie tędy droga do poprawy jakości. Dlatego należy narobić wrzasku w tej sprawie - gdzie się tylko da. Człowiek jest jednak mięsożerny i żadne tam wegetariańskie nawoływania nie zmienią jego natury. Zresztą i w roślinach z "przemysłowych" ogrodnictw tyle samo, albo jeszcze więcej chemii - wystarczy popatrzeć na to przez "szkiełko".W Polsce rynek żywnościowy został "puszczony samopas" i prawie nikt tego nie kontroluje na co dzień. Co by tam nie powiedzieć o czasach PRL-u, ale na każdy wyrób mięsny była NORMA PAŃSTWOWA - ze ściśle określoną recepturą i łatwo było sprawdzić kto i na czym oszukuje.Dzisiaj każdy producent wędlin pakuje byle co w ładne opakowanie i wymyśla atrakcyjne nazwy oraz....ceny.Być może w wyrobach na eksport takiego masowego oszustwa się nie stosuje, ale w kraju - hulaj dusza bez kontusza.I ostatnia "dobra rada" - jeżeli Pani lubi białą kiełbasę - proszę nigdy nie kupować tej "różowej" - powinna być "szara" i ładnie pachnieć przyprawami - w tym majerankiem. Ta "różowa" to sama chemia, aby ładnie wyglądała.Ponadto musi kiełbaska być "jędrna" a nie sflaczała, bo wtedy w niej sama woda!! Smacznego !!!
UsuńSarmato - te kiełbaski różowe są "zdrowotne" , bo z wodotryskiem. Smaku żadnego nie mają. Nie doszukasz się tam pieprzu, majeranku, czosnku. Byle jakie mięcho zmielone, nafaszerowane woda z żelatyną i tyle.Masz rację , dobra "biała" kiełbaska powinna być szara i pachnieć przyprawami. Ale jest to produkt do spożycia w ciągu 2-3 dni. Tymczasem to co w handlu - leży w witrynach chłodniczych kilka lub kilkanaście dni i aby się nie psuło, ładują tam saletrę amonową lub potasową i inne poprawiacze smaku starego mięcha. NIE KUPUJĘ !! TO SAMO "PARÓWKI CILECE" - tylko z nazwy. A w składzie mielone skórki wieprzowe, okrawki i wytłoczyny mięsa z kości i zagęstniki.Nawet mój pies tego do pyska nie bierze.Pozdro !!!
Usuńobszczymurku - karetka już w drodze !!!
UsuńKościelni to jest nać taka,że Jezus-Maryja!
OdpowiedzUsuńA ja się przyczepie do pierwszego zdania, bo dla mnie to dziwnie brzmi.Jeśli zacytowałaś je dosłownie
OdpowiedzUsuń"Dostawy wołowiny wysyłane dla łotewskiej firmy produkującej konserwy mięsne miały w sobie aż 87 proc. koniny - poinformowała rzeczniczka łotewskich służb weterjnaryjnych (PVD) Ilze Meistere."
Czyli co.Oni produkowali konserwy bez badania dostaw?Fachowcy?? nie widzieli ze to konina.Nie badali laboratoryjnie, czy choćby organoleptycznie.
Przecież to nie było mięso mielone !A nawet w mielonym, można stwierdzić jego skład.
Teraz wszystkie 'amty" Ich i nasze, powinni zająć się......fakturami i wzajemnymi rozliczeniami dostawców i producenta.
Jak to "wyglądało podatkowo??"
Bo mi to po prostu śmierdzi, różnicami, w naliczaniu podatków.
I to mi "siedzi w konserwach" a nie rodzaj mięsa.I "tu jest pies pogrzebany"
Tak trochę kontrowersyjnie napiszę...
OdpowiedzUsuńNie jestem jaroszem i żrę mięso, ale... mam coraz więcej wątpliwości, które powodują, że to " miecho" w gardle mi pęcznieje:) Na jedzenie " bezmięsne " - poprostu mnie nie stać:)
Lekarze twierdzą, że konina jest zdrowszym mięsem, w porównaniu - choćby - do wołowiny. Jednakże... Polska, Jej historia, jej " rycerskość " często zwiazana była właśnie z koniem. Zatem KOŃ powinien mieć - w naszej świadomości : specjalne znaczenie i zasłużyć na: specjalne traktowanie.
Nie akceptuję zachowań, które powodują, że: wyeksploatowane konie, trafiają po nóż, tylko dlatego, że: przestały dobrze biegać na derbach, są za słabe by ciągnąć wóz, bądż pług... Popieram w tej materii działania organizacji pozarzadowych, które częso wykupują takie " niepotrzebne " konie i.... gwarantują im " emeryturę" i dożywocie - w ... ludzkich, a raczej końskich warunkach.
Nie bardzo też rozumiem - jak można nie rozpoznać, czy surowiec na konserwy: to konina, czy wołowina? Przecież to powinien każdy weterynarz poznać niejako : wzrokowo!
Natomiast: dodawanie koniny - niebadanej, nie poddawanej kontroli sanitarnej to już: przestępstwo , które może skutkować nieprzewidywalnymi skutkami zdrowotnymi dla konsumentów.
Nie akceptuję i moja wrażliwość protestuje - słysząc określenie: produkcja miesa... My nie produkujemy mięsa, ale: zwierzęta, które potem uśmiercamy aby się nimi najeść. Bo... "produkcja mięsa" to przecież hodowanie poszczególnych zwierząt, które są samodzielnymi bytami, często różniącymi się od siebie: zachowaniem i cechami indywidualnymi. Prawda?
W miejscu, w które chętnie jeżdziłem - w Borach Tucholskich - była taka emerytowana klacz. Baśka miała na imię. Miała piekny wybieg, całe dnie podjadała zieloniutką trawkę. Jak się nią zawołało po imieniu, przybiegała radośnie rżąc, parskając i... witała się łagodnym ościskiem ramienia! Znaczy się : pyskiem chwytała za ramię. I ja miałbym - potem - taką Baśkę zeżreć? Wolałbym dostąpić śmierci głodowej...
Czy:
Z pewnymi zasadami, którymi się chętnie posługujemy w propagandzie politycznej - nie kłóci się - żarcie koni? Bądż ich uśmiercanie, gdy już stają sie nam - niepotrzebne? Gdy one potrzebują naszej pomocy? A całe swe końskie życie pracowicie nam służyły?
Stanisław
Stanisławie* Twój post nie jest kontrowersyjny, lecz po prostu post z empatią dla "naszych braci mniejszych". Zwierząt, które są naszymi towarzyszami życia w czasie i w przestrzeni. Ten dylemat, o którym piszesz, że potrawa mięsna stoi kością w gardle z powodów etycznych i wrażliwości osobistej, kiedyś dotyczył i mnie kilkanaście lat temu, a konkretnie 16lat. ( to był właśnie powód odrzucenia tego typu odżywiania, a nie tzw. sekciarskiego, o jakim wielu pomyśli.) W jednym tylko się mylisz. Dieta wegetariańska - wcale nie jest droższa, jak piszesz, że na nią Cię nie stać. Opierając się na warzywach, owocach i nasionach z własnego terenu, zauważysz - że jednak poczyniłeś - sporo oszczędności w portfelu , a organizm po oczyszczeniu się z toksyn rozkładu białka mięsnego stanie się o wiele silniejszy i zdrowszy.
UsuńI to boskie uczucie, że nie żyjesz kosztem czyjegoś życia, że nie masz już powiązań z tym krwawym procederem,że Twoja dieta zawiera mniej "dodatków chemicznych" i że nie zajadasz się padliną niewiadomego pochodzenia. Sądzę, że gdyby każdy z nas - wpierw musiał maleńkie ptaszę, czy zwierzątko wychować, pielęgnować, karmić aż do osiągnięcia dojrzałości, nie jednemu ręka by zadrżała, by mu zabrać życie - dla celów kulinarnych. Po takim doświadczeniu wielu z nas - zostałoby w 98% wegetarianami, pomimo odhumanizowania naszej psychiki, która straciła na co dzień kontakt z naturą.
Warto zawierzyć swej wewnętrznej intuicji i po prostu spróbować zmienić dietę, obserwując swoje odczucia.
Pozdrawiam*)
Dziękuję Zolu za odpowiedż:)
UsuńCzasami staram się coś napisać sercem i z tego doświadczenia wiem, że na ogół efekt był zerowy:) Czyli ZERO merytorycznych odpowiedzi. O trollach -nie wspomnę:)
Miałem w domu już kilka psów, które niestety trafiły już do " psiego nieba ".
Właśnie obcowanie z nimi wykazało, że te zwierzęta / i nie tylko te / mają: charakter, empatię, rozum, indywidualną osobowość. Duszę... zarezerwowaną tylko/?/ dla katolickich przedstawicieli naszej rasy:)))
Nie są rzeczami, a baczni obsewatorzy: wiele się od " braci mniejszych " mogą nauczyć.
Obrzydzeniem do rasy ludzkiej napawają mnie: polowania na wieloryby, młode i jakże piękne niewinne foczki, słonie, nosorożce... tylko po to, żeby nasycić próżność bogatych i ubogich duchem - przedstawicieli " człekokształtnych " :(
I przecież ten upiorny mord... nie jest głodem powodowany!
Mocno się zastanawiam nad ograniczeniem zżerania " braci mniejszych ":) Czy uda mi się całkowicie zmienić... sześćdziesięcioletnie - przyzwyczajenia? Nie wiem...
Bardzo dziękuję za dyskusję:)
Pozdrawiam
Stanisław
Zolu bardzo pieknie Pani to podsumowała, po przeczytaniu az się chce zostac wegeterianinem. Dziekuję
UsuńPodobno nasiliły się kontrole Inspekcji weterynaryjnej we wszystkich firmach, związanych z branżą mięsną.. .Podobno miały się posypać wielkie kary..Podobno pan Kalemba pokrzykiwał, że teraz to ZERO TOLERANCJI .dla fałszerzy żywności .. Podobno...
OdpowiedzUsuńbartek.j. - chłopie, weterynarz ma badać czy mięso z uboju jest zdrowe biologicznie i nie zwiera pasożytów oraz bakterii chorobotwórczych. Powinna być w Polsce Urzędowa Kontrola Jakości WSZYSTKICH wyrobów spożywczych - trafiających na rynek. WSZYSTKICH a nie tylko mięcha!Trują nas nawet frytkami wypieczonymi z starym oleju.Inaczej smakuje śledź solony prosto z beczki a inaczej "filety" ze śledzia "a la Matjas" w plastykowym opakowaniu. Filety przedtem wymoczono w chemikaliach aby "wybielały" i zbyt szybko się nie psuły.I jeszcze jedno dawniej w opakowaniu tych "matjasów" były filety z dwóch śledzi. Dzisiaj masz tylko dwa filety z jednego śledzia i jakaś oleista ciecz, która robi wagę. Kant na kancie !!!
UsuńKarol - masz rację. Tacy Jankesi mają państwowy urząd do spraw kontroli jakości żywności i leków i nie prześlizgnie się tam żadna lipa. Dostajesz licencję jakości na produkcje danego wyrobu i uchowaj Boże abyś nie dotrzymał warunków. Kary finansowe są potwornie wysokie. No i producent dożywotnio ma zakaz działalności w tej dziedzinie.
UsuńTe "kawior" z kaszy gryczanej - każdej świni chlew na myśli. Co tatusiowi pękła gumka jak cię robił ???
UsuńBardzo, ale to bardzo ciekawa jestem jak to się skończy. Czy czasem nie będzie tak,że wszystko się elegancko wyciszy? Ewentualnie rzuci się na pożarcie mediom i publisi, jakieś nic nie znaczące na rynku firemki. A giganci zwłaszcza ci powiązani ściśle z PSL wyjdą z tego szamba nietknięci. I dalej będą kręcić swoje lody.
UsuńPowinien być ujawniony "producent" tej "wołowiny". Nie można chronić imienia szulera. Inni ponoszą straty, a oszust jest chroniony.
Usuńa ja mam pod nosem mały sklepik, kiedyś wstąpiłam i kupiłam sobie kilka rodzajów wędlin, na oko średnich, bez zbytniego zapału się zabrałam do próbowania bo jakieś takie były "wyblaknięto beżowe" ... ale jak spróbowałam to schaik pieczony - cud, jak domowy, szynka bez koloru ale ze smakiem !!! a po ukrojeniu plasterek nie majta się jak by był z gumy, pasztet nawet pachniał gałką muszkatołową. Teraz zawsze tam kupuję , sklep prowadzi ktoś pobliskiej wioski, wie pewnie gdzie i od kogo brać, zawsze sobie dzwonię i zamawiam, miła pani odkłada pakuje, zawsze w dniu dostawy. Pewnie wszędzie sa takie sklepiki wcale drożej nie wychodzi niż w osławionych marketach - no może trochę. Ale wędlin możecie mi pozazdrościć. A sama piekę schab z kminkiem i często zamiast wędlin sobie podjadam. Niech żyją łakomczuchy.
OdpowiedzUsuńJak by ktoś był w Olesnie w Opolskiem, to tez niedaleko rynku jest taki "cudny" sklepik. Pachnie ju na ulicy. Nawet słonina wędzona - cudo !!!
UsuńMalinko,a ja żrem te świństwa marketowe,bo co mam robić? Z głodu zdychać? Zgiń,przepadnij,maro przeklęta,albo mnie otrój, ot co!
UsuńTak spieprzyć najlepszą polską żywność na eksport.... No trzeba być szaleńcem, 10 lat jestesmy w Unii, czy polactwo nie wierzyło ze w Unii są kontrole?
OdpowiedzUsuńMysle ze firma Mipol powinna zaplacic kilkadziesiat MILIONOW zlotych kary. To moze odstraszyloby innych od sprzedawania soli drogowej, suszu jajecznego i tym podobnych smakolykow.
OdpowiedzUsuńMax kara to pewnie w granicach 500 zł...
UsuńTeraz zamiast ***DOBRE BO POLSKIE*** powinni reklamować ***DOBRE BO KONSKIE*** :)))))))))))))))
OdpowiedzUsuńOj tam,oj tam..A ja konie lubię i szlus!
OdpowiedzUsuńUla bula! Czas di roboty czmychać!
OdpowiedzUsuńEli,dupki z PiSu to element folklorystyczny,do żartów. Nie kasuj ich! Rozweselą naszą społeczność..
OdpowiedzUsuńZorro13 !!! Pewnie, można sobie pokpić, bo to nie zaszkodzi nikomu - nawet panu Antosiowi. Jest jednak wielki problem z tą naszą "żywnością". Pominę na razie fakt, że około 25% żywności się w Polsce zwyczajnie marnuje i trafia na wysypiska śmieci.Będzie jeszcze o tym mowa na końcu.Teraz chciałbym się zająć "odświeżaniem" żywności a już zwłaszcza wyrobów wędliniarskich. Proszę sobie przeprowadzić prosty eksperyment - upatrzyć sobie w markecie lub "znanym sklepie" jakąś wielką "szynkę babuni"- wyłożoną w witrynie chłodniczej i obserwować przez kilka lub kilkanaście dni co się z nią dzieje. Po prostu sobie leży i ma "wabić" klienta. Co jakiś czas jest wyciągana, myta w chemikaliach, obsuszana, smarowana olejem i wraca na poprzednie miejsce i znów "wabi". Proszę zwrócić uwagę na stosy nakrojonych wędlin w ladach sklepowych i nie tylko. Misterne cieniutkie plasterki leżą sobie godzinami i dniami i... dotleniają się. Tracą przy tym wszystkie walory zapachowe i wygląd. Proszę sobie kupić "polędwicy sopockiej" na surowo- produkt oślizgły, bez żadnego smaku i zapachu, nastrzyknięty wodą, ale za to najdroższy. Proszę zwrócić uwagę na specjalne oświetlenie witryn chłodniczych z mięsem - mięsko w witrynie wygląda różowo i apetycznie. Po rozpakowaniu w domu traci wygląd. Jak już jesteśmy przy mięsie, proszę zwrócić uwagę, że często na głębokość kilku milimetrów jest ono "różowe" a głębiej ciemne. Zostało natarte solami do peklowania, które po przekroczeniu pewnych norm są zwyczajną trucizną szkodzącą zdrowiu.Niektóre skandale związane z "odnawianiem świeżości" i przywracaniem do obrotu zepsutego towaru ujawniły już telewizornie i co z tego - proceder nadal kwitnie, bo nie ma żadnych kar a powinny być drakońskie lub likwidacja zakładu.A teraz coś o marnotrawstwie żywności. Onegdaj na własne oczy widziałem przy pewnym markecie jak ładowano do wywrotki - tak na oko, około 2-2,5 tony nadpsutych pomarańczy i mandarynek. Zagadnąłem kierowcę wywrotki- gdzie z tym pojedzie. "Na wysypisko panie, na wysypisko !!!" - odpowiedział. Z innymi produktami owocowo-warzywnymi podobnie. A przecież można by zwiędnięte warzywa, ziemniaki, buraki i marchewki przeznaczyć na paszę dla zwierząt po niewielkich zabiegach - takich jak suszenie, kiszenie itp. O aferze z bezpłatnym wydawaniem czerstwego pieczywa dla bezdomnych wszyscy już słyszeli - to nie będę się powtarzał. Fiskus nie pozwalał, bo tracił podatek VAT. Czy jest to normalny kraj ???? Zresztą na ten temat - tej "normalności" chyba coś sobie niedługo skrobnę - bo mi się nazbierało tematów. Mimo wszystko - miłego dnia i bystrych oczu !!!!
OdpowiedzUsuń