Afera mięsna zatacza coraz szersze kręgi. Konina w szkołach, pubach i hotelach całej Europy. Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" wskazał w swoim najnowszym wydaniu Polskę (obok Włoch) jako kraj, z którego prawdopodobnie pochodziła konina dodawana do wyrobów sprzedawanych jako wołowe w krajach zachodnioeuropejskich. Nazwa polskiego producenta pojawiła się już przy okazji wykrycia pierwszych partii koniny w brytyjskich burgerach. Właśnie ta polska firma, wraz z jeszcze jedną polską rzeźnią, dostarczała mięso irlandzkiemu handlarzowi mięsem - McAdam, który sprzedał towar producentom Silvercrest i Rangeland Foods. Obie firmy wytwarzały burgery, w których składzie w połowie stycznia stwierdzono 37,8 proc. koniny. Odkrycie to wywołało trwającą do dziś burzę. Nawet pan Kalemba, nasz minister rolnictwa, na specjalnym zjeździe szefów resortów rolnictwa zaprzeczał, jakoby konina pochodziła z Polski i oświadczył: "Badania w polskich ubojniach wykazały, że do Irlandii wysyłana była wołowina." Taa, panie ministrze, a jeszcze rano na Służewcu biegała :-))
W minionych dniach w wielu europejskich krajach wycofano ze sprzedaży wyroby wołowe po wykryciu w nich koniny. Niemiecki minister Dirk Niebel (FDP) wpadł na pomysł, by to mięso rozdać biednym, bo pan minister uważa, że w przypadku kiedy chodzi o ludzki dobrobyt (czytaj:rzucić ochłapy), należy wsadzić ideologie i obrażoną estetykę do kieszeni i robić tyle, na ile pozwala sytuacja. Innymi słowy - jak ktoś biedny to ma gówno konsumować? Proponuję więc panu ministrowi Niemiec te wszystkie "produkty" zmagazynować i podawać jako jedyne menu w kantynach Parlamentu Unii, oraz parlamentu Niemiec aż do ich całkowitego "skonsumowania". Syty głodnego ani nie zrozumie ani nie uszanuje.
Gdzie tkwi zatem problem, że służby sanitarne uganiają się po całej Europie za koniną, która sama w sobie nie jest zła?Ano w tym, że te konie mogły nie być badane, albo badania mogły być sfałszowane. Czyli np. mogą mieć pasożyty. Pozatym koniom podaje się często środek przeciwzapalny (propycośtam, spytaj wujka Google), który u ludzi może wywoływać poważne zaburzenia zdrowia. Gdyby to chodziło tylko o to, że jest tam końskie mięso, nie byłoby takiej awantury, tu chodzi o to, że skoro to mięso nie było deklarowane w składzie, to równie dobrze może być tam wszystko. No i jest kwestia tego czym się szprycuje zwierzęta, a co w efekcie może być szkodliwe dla człowieka...Bo chyba nikt nie myśli, że prosięta, które w olimpijskim tempie rosną i po 5 miesiącach są gotowe na stół to tak same z siebie nabierają masy... Myślę, że gdyby zwykły zjadacz wiedział co przyspiesza taki wzrost to (prawem rynku czyli popytu) pewnie warzywa byłyby droższe od mięska:).
No ale czy można dziwić sie takim sugestiom niemieckiego ministra skoro nasz rodzimy SANEPID zataił i nie opublikował wyników kontroli - kto dodawał sól drogową do jedzenia - traktując Polaków jak króliki doświadczalne? I całkiem prawdopodobnym jest, że rak za 10-15 lat dopadnie i pracowników SANEPIDU.
***********
Dodatek do wczorajszej notki:
To ja wylansowałem matkę Madzi, choć muszę przyznać, że pomogło mi kilkuset dziennikarzy wszystkich liczących się mediów - przyznał Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny "Super Expressu".
"W. sama się nie zgłosiła, ja wymyśliłem tę sesję i twierdzę, że dzięki tym zdjęciom, czytelnik dowiedział się o niej więcej (...) To były najgłośniejsze zdjęcia roku. Przeszlismy do historii - powiedział naczelny "SE" przypominając zdjęcia Katarzyny W. w skąpym bikini na koniu"
Żałosne, po prostu żałosne... tyle ode mnie dla tej szmaty z SE, a Wam, niektórzy komentatorzy (rozpoznajcie się sami) nie wstyd, tak po ludzku?
Tu można się czepiać tylko o to, że sprzedawali nie to co było na opakowaniu ze wszystkimi tego czynu konsekwencjami. W czasie wielkiej smuty na Ukrainie dochodziło do kanibalizmu a tu im konina nie pasuje. Głodu na nich!
OdpowiedzUsuńA konina co, w ząbki gryzie? Mięso jak każde.
OdpowiedzUsuńNie doczytało pacholę ?
Usuń1. Niezgodność z deklaracją, ale to jeszcze pryszcz.
2. Chodzi o te specyfiki dla wyścigowców coby wygrywały, to jest trucizna
dla konsumenta na dwóch nogach.
Jakby nie patrzeć jest to oszustwo, a przy okazji i kradzież, bo różnica cen surowca. Niestety u nas lud przyzwyczajony do ściągania na klasówkach w szkole, to nie jest uczulony na tak wyrafinowane oszustwo i złodziejstwo.
Co innego jak z podwórka ktoś podsowieci kurę, to wtedy nazwanie tego czynu jest oczywiste. Zresztą większości niewiele obchodzi co jedzą i piją.
Tak jak w knajpie:
Klient reklamuje potrawę.
- Panie kelner, ta potrawka z królika jest nieświeża !
- A co też pan opowiadasz! Rano jeszcze myszy łapał na magazynie.
Qrczę! Naraziłem się Gospodyni :(((
UsuńMnie też !!! :(((((((((((((((((((((((((((
UsuńPoszłoo TY??Nigdy !!!:)))
Usuńposzłoo24 lutego 2013 22:22
UsuńWitaj,
"2. Chodzi o te specyfiki dla wyścigowców coby wygrywały, to jest trucizna
dla konsumenta na dwóch nogach. "
I tylko w tym jest rzecz! Konina to bardzo dobre mieso. We Francji i Belgii ( doskonale carbonate flamande) tez ,drozsze czesto od wolowiny. Tak, ze aspekt ekonomiczny afery ie jest zbytnio razacy.
Nie do akceptowania natomiast jest , ze dotalo to mieso do konsumenta nielegalnie i bez kontroli weterynaryjnej! Z tego faktu wszelkie suspikcje sa mozliwe.
- Clin d'oeil- we Francji nigdzie nie widzialem chinskiego grobu a jest Chinczykow 500.000! Nie umieraja?:-))))))))))))))
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
Co do tego "krolika" to sa realne precedensy ! We Francji krolik jest sprzedawany obowiazkowo z glowa ( (przypadek?)
Kilkanascie lat temu w jednej z restauracji w Lille, znanej z doskonalego gulaszu, smieciarz zauwazyl ogromne ilosci puszek dla psa. Mowil o tym w barze, ze ten restaurator ma takze hodowle psow. Wpadlo to w "gumowe" ucho i afera wyszla na jaw.
Ja sobie zadaje tylko pytanie , czy taki trafikant jeden z drugim, nie pomysli, ze ktos z jego najblizszych moze skonsumowac takie "danie" w innej restauracji?
Osobiscie nie kupuje potraw przetworzonych.Wszystko robimy sami. A mieso kupuje u znajomych farmerow gdzie zwierzeta zyja na zewnatrz i sa karmione naturalnie.
Milego dnia zycze,
Wiesz Henri, do głowy by mi nie przyszlo kupic danie do odgrzania tfu... ale z tymi Chińczykami-kitajcami toś mi zabił ćwieka :)))))))))))))))
UsuńTo obraża biednych ludzi, że dostają odpady, których bogaci mieszkańcy Europy nie chcą żreć. I mniejsza tu o powody.
OdpowiedzUsuńTo niech głodują w dumie i honorze...
UsuńO matko! Znowu się okazuje, że "Polak potrafi"?
OdpowiedzUsuńTo, że na Służewcu Elizo to może nie do końca prawda, choć świetne uwydatnienie problemu, bo to jednak duże ilości były. Rolnicy też już tylu koni nie hodują, bo dawno zastąpili je traktorami. Część to pewnie efekt "szpanu", gdy kupuje się konia dla spełnienia zachcianki, a potem się okazuje, że "nie taki" i w utrzymaniu drogi. Psa, czy kota, to Polak wyrzuci, a jak ma sumienie to do schroniska odda, a z koniem co zrobić?
Bardzo też podejrzewam, że skupowano tę koninę za bezcen także w jednych krajach, by sprzedać jako wołowinę, a więc odpowiednio drożej, w innych. Wystarczy porównać te ceny, czysty zysk! Tym, że to ohydne oszustwo, taki "biznesmen" się przecież nie przejmuje.
Pomyślności.
UsuńCzesc Ikka, to trochę jak w babcinym przepisie na pasztet z zajaca (wez pól konia i pól zajaca ... he he he he he
dziewczyny milych snow
Ikka z tym Służewcem to tak spontanicznie :)))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńChińczycy takich problemów nie mają. Kuchnię mają świetną, chociaż lepiej nie pytać, CO to było, zanim trafiło na stół. Czy wszystko zgodnie z przepisami i normami ...a kto ich tam wie ?
OdpowiedzUsuńNiemcy nie chcą? niech dadzą naszym... bezdomni nie będą wybrzydzać a chociaż zjedzą mięso... a że końskie? ich to nie będzie interesować, grunt, że posiłek będzie ciepły...
OdpowiedzUsuńBłąd w założeniu Rycho. Biedni chętnie zjedzą, bogaci też. Szacunek dla drugiego człowieka wymaga jednak by go nie oszukiwać!!!
UsuńA propos szacunku. Widzieliście wczoraj w Faktach po Faktach rozmowę ze specjalistą od identyfikowania poczętych in vitrio ? Scyzoryk się sam otwiera aby skrócić cierpienia bliźniego !!!!*
UsuńNajoględniej mówiąc PYCHA katolicka !!!**
ZERO refleksji nad bliźnim.
JA NAUCZAM !! Wy barany macie słuchać !!
Choć oburzające, to budzi nadzieję. Pokazywanie takich nawiedzonych to JEST walka z kościołem, walka urzędników pana B. z wiernymi .
Zadufane urzędniki pomimo tytułów, chyba nie wiedzą kto tworzy kościół.
Tak trzymać !!
------------------------------
*) To jest metafora a nie zamiar - uwaga dla skromniej pojętnych przypadkowych czytelników.
**) W serialu "U pana B. w ogródku", odcinka nie pamiętam, jest rozmowa księdza z popem, ksiądz mu zarzuca że poświęcił kamień węgielny pod hipermarket. Oburzony pop mówi " to właśnie ta wasza katolicka pycha..."
ikka13325 lutego 2013 00:53
UsuńWitaj Ikko,
No ale jezli sie jasno powiadomi , ze to danie zawiera np. konine?
Oszustwa nie bedzie a i moralnie bedzie correct.I bogaci i biedni zjedza-jak piszesz.
Niewatpliwie wysoce méprisable w stosunku do ekonomicznie defaworyzowanych jest to :"dajcie biednym".No ale Niemcy delikatnoscia/dyplomacja nigdy nie grzeszyli. Przypomina mi sie rysunek,ktory Eliza kiedys zamiescila-ten z Fotyga mowiaca do Obamy - "twoj pan w domu"?
Wg mnie dwa rozwiazania sa mozliwe :
- przerobic dla psow i kotow ( o kurde, chyba sie naraze!)
- nakleic nowe etykiety z detalicznym skladem i rzucic na rynek za pol ceny. I bogaty kupi i biedny bez ponizenia.
Milego dnia zycze,
Biednym Polakom po Europie szukającym pracy a będącym w złej sytuacji finansowej (wypadki losowe) nie z własnej winy (wiadomej) powinno się pomagać z kasy jaka można otrzymać za diety poselskie naszych europosłów. Niech oni tam nie jezdżą a my zaś uznamy jako nasze decyzje niemieckich. Ta nasza ufność w bratni naród niemiecki jest przecież niepodważalna i gwarantowana wieloetnią przyjażnią premiera Tuska z panią kanclerz Merkel.QW razie jakichś oporów, to niewątpliwie tym z PiSu zaproponować projekt. O lala
OdpowiedzUsuńWiele razy pisałem nie popierajcie i nie głosujcie na PO, bo ta partia stworzy nam piekło na ziemi. I nie kłamałem.
OdpowiedzUsuń"konina dodawana do wyrobów" - jakoś nikt nie zabiera głosu KTO tę koninę dodawał? To, że Polska eksportuje koninę, nie jest żadną tajemnicą. A że trzeba nam "dołożyć", bo eksport naprawdę dobrej żywności polskiej rośnie, to już wynika z ubytku dochodów producentów zachodnich! Ot i wyszła jedność Zjednoczonej Europy, jak to kłujące szydło.
OdpowiedzUsuńWitaj przeciez tu nie chodzi o koninę samą w sobie, pisze wyraxnie w notce o co chodzi w tym procederze...
Usuńmilego dnia
Oj tam Oj tam Dla równowagi, za to my, wysyłamy "Pierwyj sort" jak mawiają na wschodzie
OdpowiedzUsuń"Polscy duchowni "hitem" eksportowym. Kierunek? Irlandia, Niemcy...
Polscy duchowni to kolejna grupa zawodowa, która staje się naszym "hitem" eksportowym. Biskupi m.in. z Irlandii, Niemiec, Wielkiej Brytanii wysyłają błagalne listy do episkopatu Polski z prośbą o przysłanie im polskich duszpasterzy - donosi "Dziennik Polski".
A niektórzy, tak jak hierarcha z Islandii, postanowili prosić o pomoc osobiście. Jak relacjonuje "DP", odwiedzający niedawno Polskę bp Pierre Barcher nie ukrywał, że celem jego wizyty było pozyskanie polskich księży i sióstr zakonnych do posługi w Islandii".
W Europie bowiem z roku na rok ubywa księży. U nas co prawda też jest coraz mniej powołań, ale na brak duchownych nie narzekamy. W całym kraju jest ich prawie 25 tys. - najwięcej w archidiecezji krakowskiej i diecezji tarnowskiej, toteż stamtąd właśnie księża najczęściej wyjeżdżają za granicę.
Jak wylicza dziennik, dotąd wyjechało już prawie 30 osób, ale do drogi szykują się następni. Wyjadą pewnie do Islandii - gdzie mieszka już prawie tysiąc Polaków, którzy stanowią 36 proc. wszystkich obcokrajowców - oraz na Kubę, gdzie aż trzy diecezje zwróciły się z prośbą o polskich kapłanów do Dyrekcji Krajowej Papieskich Dzieł Misyjnych".
"Poewangelizuja, poewangelizuja to "tam tych, na zachodzie" konina przestanie "koleć w zęby"
To należy im przychylić nieba i niech jadą w ....., znaczy się w Świat.
UsuńOczywiście jako że są delegowani(?), to odpowiedzialność za ich wyczyny ponosi delegujący. Czyli uwentualne odszkodowania za odpuszczanie grzechów obciążą hipotekę epidiaskopu. Bodajże w Gdańsku coś podobnego ma miejsce, choć z innego tytułu. W Irlandii umieją stosować prawo :((
AHA, Anonimowy ma cóś za uszami, i już łydki drżą !?
UsuńMooże to brak potasu, wypij soczek pomidorowy.
w.i.e.s.i.e.k @op.pl25 lutego 2013 09:20
UsuńWitaj,
Bylem na pogrzebie kolegi w jednej miescinie pln.Francji. 35.000 dusz i ani jednego duszpasterza! Ponoc pisali do Watykanu o przydzielenie takowego. I nic. Nie ma chetnych! Chetni sa tam, gdzie jest juz 95% owieczek "nawroconych". Latwodojnych! Psie ich "powolanie" bylo!
A tutaj ani moherow,ani gosposi,ani analkumpli, a i dzieci nielatwe.....
Rozumiem.
Dwie kobiety (!) egzekwowaly ceremonie.Osobiscie podobalo mi sie.Nawet dalem "tlusto" na tace widzac zaczete prace odnowy pieknych witrazy.
Milego dnia,
Wiesiek, ty naprawdę powinieneś się leczyć z katolickiej nienawiści. Wiem - bycie molestowanym przez księdza, to niezbyt przyjemna sprawa, ale mógłbyś już odpuścić.
OdpowiedzUsuńPokaż mi pacholę, gdzie w.i.e.s.i.e.k. w tym wpisie artykułuje nienawiść do stanu duchownego ????
UsuńPoszloo, on nie ma nic innego do powiedzenia i zawsze wpisuje to zdanie pod Wiesiem. I żeby było smieszniej na bloga wchodzi przez PROXY!!!! :))))))))
UsuńTo służbowe wyposażenie lokalnej placówki :)))))
UsuńAnonimowy25 lutego 2013 09:24 Gdzie tu w suchej informacji znajdujesz nienawiść ? Łaskawco ?No gdzie?
UsuńCzy do ciebie należy stosować zasadę?
"Uderz w stół nożyce się odezwa" Czy łagodniejszą stosowaną jako dewizę przy wręczaniu "Orderu podwiązki"który to noszony jest?"strach wymienić" "Hańba temu, kto źle o tym myśli"
A informacje dalszą
"W hierarchii starszeństwa orderów świata zajmuje drugie miejsce po papieskim Orderze Chrystusa".mozesz już traktować jako wyraz "katolickiej nienawiści"
"bon voyage" zyczę wiec.Tam tez maja internet to sobie pohasasz "na stronkach"Tyle ze tam policja,nie taka łaskawa jak u nas i "stronki" monitoruje.Wiec uważaj !!.
Zawsze życzliwy, wiesiek
To oczywiście nie usprawiedliwia procederu, ale gdyby u wielu ludzi konina nie wywoływała wstrętu ( a dlaczego właściwie wywołuje ?) handel nią mógłby przynosić zyski, może nawet wyższe, niż w przypadku wołowiny, którą "udawało" mięso końskie. Powyżej Francopolo pisze przecież o dobrych cenach tego mięsa. No i chyba nie sprzedaje się na mięso arabów biorących udział w wyścigach ??? Chociaż ...czego to ludzie nie wymyślą ?
OdpowiedzUsuńbegonijka25 lutego 2013 12:06
UsuńWitaj Begonijko!
Rozmawialem z siostra na temat wstretu do koniny i powiedzial mi, ze to nalecialosci z okresu "tanich jatek" lat powojennych.Podobno byly tam takie "ochlapy" jak pluca, nerki etc., i....konina!
No i jest jeszcze ten fenomen:
Lubie raczyc znajomych z Polski moja ulubiona potrawa " couscous"( taki arabski swiateczny plat). Z baranina (jagniecina oczywiscie).
-Pytaja -co to jest?
-Odpowiadam - baranina?
- Co?!Baranina? Baranina smierdzi!
Jasne jak z 10-letniego barana!
Tak samo z konina. Jak pisze Eliza- konina z "co to 10 pardubickich wygral"
nie ma nic wspolnego smakowo ani texturalnie z koninka hodowana w celach konsumpcyjnych.
A niestety ta konina dodawana do "lasagne" z cala pewnoscia miala wiecej kilometrow w nogach niz najzagorzalszy pielgrzym:-))))))
Milego dnia Begonijko!
Za czasów dawno minionych, gdy koni używano do prostych fizycznych czynności, w mieście powiatowym normalką była końska jatka a kiełbasy końskie uchodziły za przysmak. Chyba że ktoś miał wstręt, tak jak niektórzy np. do baraniny.
UsuńCzęsto jest to wstręt irracjonalny, że tak powiem mentalny. Znam takich co zjedli z dokładką i chwalili, a gdy przypadkiem po paru godzinach dziecku gospodarzy wypsło się że podano baraninę, to gość pędził do porcelanowego telefonu i rzucał pawia technikolorze. Coś jak małe dzieci niecierpiące szpinaku (bo wmuszano?) lub flaków (bo skojarzenia?), a wystarczy raz się przemóc, posmakować i okazuje się jadalne. :)))
Naturalnie Francopolo, moj ojciec ktory przyjeżdżał do mnie w odwiedziny co rok na miesiąc a siedzial 4 :)))) też: krewetek nIE bo to robaki, moules NIE bo to wstrętne, baraniny NIE bo smierdzi. Ale tak było w pierwszym roku, potem w Polsce w Auchan musialam kupowac mu moules czy krewetki bo to "pychota". A udziec barani na wielkanocny obiad to juz w piątek przywiozłam z "mojej fermy" w Ardenach wieś komicznie się nazywa - Journal czyli Gazeta :))))
UsuńWszystkiego w zyciu trzeba sprobowac. Jak mozna mowic ze nie dobre coś czego nie probowalo się?
Francopolo i poszłoo ( koty Ci już wybaczyłam !), no to pójdę na całość i wyznam, że kiedy byłam nieletnim dziewczęciem, moja Mama czasem kupowała w "taniej jatce" zrazówkę z koniny i robiła z niej dla naszej 5- osobowej rodziny zrazy...i były one po prostu przepyszne ! Ale rzadko bywało tak dobre mięso i na ogół kupowałyśmy tam tylko żarełko dla naszego psa. Co się tyczy szpinaku, to zaczęłam go uwielbiać dopiero w czasie studiów, przedtem Mamie nie udawało się wcisnąć go we mnie pod żadną "przykrywką", zresztą z innymi produktami też miała po górkę. Do jakichś 14 lat jedzenie uważałam za głupie i nikomu do niczego niepotrzebne, czym doprowadzałam Mamę do rozpaczy, bo wyglądałam, jak strach na wróble ( 4 patyki zamiast normalnych odnóży) i tym swoim widokiem wyciskałam u okolicznej ludności łzy współczucia ( biedne, niedożywione dziecko, he he ). Przebiegła Mamuśka, dla ratowania swojej reputacji zakładała mi na te dolne patyki po cztery pary pończoch, aby chociaż trochę przypominały nogi, ale na niewiele to się zdało ! :)))
UsuńAle miało być o koninie. No dobrze, więc baraniny nadal nie lubię ! :))))))
Anonimowy25 lutego 2013 09:24
OdpowiedzUsuńPrzyjacielu sniegowy ( he,he, czytywalem u migawy!)
Ja w polskim orlem nie jestem ale nie napisalbym : "leczyc sie z katolickiej nienawisci". Katolicka nienawisc - hm...znam, oj znam!!!
Czekaj jak cie biskup oper i doli!
Milej nawisci zycze,
Już rzygam tymi zbokami... Ten czarny chlew mogłaby jakaś zaraza wytłuc lub inny kataklizm... Wtedy uwierzyłbym w Boga.
Usuńpozdro francopolo
Dzień dobry Pani Elizo !!! Przyznam się bez bicia, że pierwotnie nie zamierzałem brać udziału w dyskusji na temat "koń a sprawa Polska". Aliści, dłubiąc co nieco w historii Polski, doszukałem się pra-przyczyn związanych także z historią Pani obecnej Ojczyzny - Belgii.Otóż po wojnie - krótko, bo krótko - ale otrzymywaliśmy tu w kraju, pomoc żywnościową w puszkach konserwowych i w naturze z UNRRA. Kto starszy wiekiem, ten wie o co chodzi - młodych odsyłam do Wikipedii. Otóż z BELGII do Polski trafiały dwie bardzo zacne pozycje eksportowe - były to konie i króliki. Te pierwsze były to ciężkie koniska, mogące uciągnąć każdą maszynę rolniczą a nawet gospodarza na dodatek. Te drugie były to przemiłe kłapouchy, które jednak wagowo przekraczały o 100% wagę polskich królików. Obydwa gatunki tych zwierząt nazywano popularnie "belgijokami" z racji kraju ich pochodzenia. Jeżeli chodzi o nację końską - to do punktu honoru polskiego rolnika, należało posiadanie przynajmniej pary "belgijoków". Co do królików - mnożyły się w Polsce, jak to króliki i przez jakieś 15-20 lat po wojnie były "dostawcami": świeżego i smacznego mięska. Lodówek w tym czasie w kraju nie było- przynajmniej w gospodarstwach domowych. Szczególnie hodowla królików-belgijoków rozwinęła się na Śląsku, bo to górnik lub hutnik musieli solidnie "pojeść" aby wytrzymać w ciężkiej pracy.Zamiast tradycyjnej rolady z kluskami i modra kapustą - serwowano "belgijoka" i muszę przyznać - było to zjadliwe a nawet "mniam-mniam". A co do koni - za czasów Gomułki i w pierwszej połowie "epoki Gierka", polscy rolnicy zaczęli się stopniowo przesiadać z konia na traktory. Taki "belgijok" to miał niezły spust i trzeba go było codziennie futrować, bez względu na to czy "robił coś w polu czy się wałkonił w stajni. Traktor ssał ropę tylko podczas pracy - a ropa (hej łza się w oku kręci !!) kosztowała w tych paskudnych PRL-wskich czasach tylko 1 zł za litr. Nawet polski chłop doszedł po latach do tego, że się nie opłaca - przynajmniej w rolnictwie. Zwęszono jednak, że niektóre nacje - jak choćby Włosi uwielbiają mięso końskie a nawet wyżej je cenią niż np.wieprzowe. Koń byle czego nie zeżre a świnia i owszem, co się pod ryj nawinie.Potomkowie "belgijoków" to były koniska cała gębą, a mięsiwa na nich "skolko ugodno". Rozkwitł tedy eksport polskich koni do słonecznej Italii a tam robiono z nich pyszne "mortadelle" i inne "smakołyki" kuchni włoskiej - salami nie wyłączając. Nie godzę się z Panią, ze konie wyścigowe ze Służewca stanowią przedmiot tego eksportu do Włoch i gdzieś tam jeszcze. Wyścigowce są rasy arabskiej - a to są końscy celebryci, jak modelki na wybiegach. Chude to to,wysmukłe, podniecające seksizm koński - ale kudy im tam do "belgijoków" - to tak jak gdyby przymierzyć pewna posłankę z Torunia do top-modelki. No i kończąc ten przydługi "koński życiorys" muszę powiedzieć - niech no nam tam u was na Zachodzie zbytnio nie uwłaczają polskiemu rolnikowi i hodowcy. Już ja tam wolę polską czysta koninę - od wołowiny z "wściekłych krów". Miliony krów spalono na stosach w Anglii i Francji - bo jakiemuś tamtejszemu idiocie ubzdurało się, że trawożerne krowy można opasać mączkami rybnymi lub mięsnymi - aby przybrały na wadze. Co napisawszy - miłego dnia Pani życzę i tajemnie informuję, że wiosna tuż-tuż. Są już pierwsze boćki i jaskółki jerzyki a i bazie pęcznieją w pakach !!!!
OdpowiedzUsuńMatko ile wspomnień w tym panskim wpisie.,,,, Powiem Panu ze te konie jeszcze znajdują pracę :) w Ardenach http://www.hibern.be/v2/galleries-photos/traits_belges_brabancons/ dwie rasy są hodowane w Belgii: Le trait Ardennais *
UsuńLe Brabançon * uzywane sa między innymi w lesnictwie.
Ze Słuzewcem to tak najbardziej wymowne podkreslenie panu ministrowi że mu wierzę ?)))
Kroliki uwielbiam w kazdym przepisie. Co do wściekłych krów to "niespodzianki" powinny przyjśc zwlaszcza na WBrytyjskich irlandię wlączając -Creutzfeldt-Jakob - zbierze żniwo ok.2014-2015, podobno nawet 35 tys.osob. Ale wcale mi ich nie szkoda:(
Jaskoleczki mialam Sarmato pod dachem 30 i więcej lat temu od jakichś ponad 20 nie ma - to następstwo intensywnego używania srodkow chemicznych, wyginęly insekty ktorymi one się zywily, więc sie "przeprowadzily" ale trochę juz zrozumieli ministrowie i zakazuja środkow chemicznych w polu czy sadach. Jaskolki wracaja. Niech zyje wiosna. Juz zimy nie znoszę - milego popoludnia
OdpowiedzUsuń
Pani Elizo - obejrzałem sobie podane przez Panią linki. TAAK - to dokładnie te "belgijoki". Wspaniałe konie, pracowite, łagodne i spokojne.Przekopiowałem sobie te linki, do mojego "archiwum wspomnień". Wielkie dzięki !!!
UsuńSarmato, a czy w Polsce nie było tej rasy i postury koni zwanych Przewalskiego?? Az wpadne na googla i poczytam ;)
UsuńPani Elizo - NIE, koń Przewalskiego bytował na rozległych stepach Syberii i Mongolii. Jest to najbardziej pierwotna rasa tego konia i nie ma nic wspólnego z koniem udomowionym. Odkrył go Nikołaj Przewalskij - rosyjski podróżnik, polskiego pochodzenia. Do polowy XX wieku został prawie doszczętnie wytępiony (na mięso).Zostało go kilkadziesiąt sztuk. Obecnie w drodze starannej hodowli, odtworzono ta rasę do kilku tysięcy sztuk - przeważnie w ogrodach zoologicznych. Prawdopodobnie koniki mongolskie na których Dżyngis- Han zawojował Azję i pół Europy, były mieszańcami z koniem Przewalskiego. Mocne ,wytrzymałe na zimno ale niskie i niezbyt urodziwe w stosunku np.do konia arabskiego czy choćby do konia wielkopolskiego.
Usuńposzłoo25 lutego 2013 13:20
OdpowiedzUsuńWitaj!
jasne ,ze wszystko dzieje sie w "glowisi"!
W Thaïlandii jadlem owady,pajaki,weze......
Przyznam,ze nie na trzezwo. Nie dalo by rady!
A popatrz jakie to relatywne;
We Francji jemy slimaki,zaby,splesniale sery ( ostatnio wraca moda na camembert co to" wieczorem byl na kredensie a rano jest na stole"), zywe malze ( ostrygi),dziczyzne "faisandée" ( wiesza sie mieso na haku do czasu az " skruszeje " i samo z haka spadnie.....etc;
W Polsce pije sie skwaszone mleko, skwaszona kapuste-ogorki, zur....
Pare lat temu jadlem w Maroku jeza. Cos wspanialego! Gustatywnie oczywiscie!
Nie ma nic gorszego niz préjugés (Elizo -pomoz! google tlumaczy " uszczerbku na") -
To tak jak "nasza wiara jest jedynie dobra i sluszna";
Wybacz ale nie moglem sie oprzec;
Milego popoludnia zycze!
Francopolo, a jądra zaliczyłeś ??? Bo to, jak wiesz, hiszpański przysmak, który wypada po corridzie ( brrr !!!) zamówić. I później taka scena w restauracji:
UsuńKelner podaje zamówione jądra. Klient patrzy na talerz i zauważa :
- Coś małe te jądra, panie starszy ?
Na to kelner :
- No bo wie pan, w czasie corridy nie zawsze pada byk ...
Stare, ale chyba dobre ??? :))))
Begonijko, a niech Cie :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))
UsuńBegonijko - dzień dobry !!! Ponieważ wszyscy zsiedli już z koni- a patriotyczne to zwierzę- i dosiadają byków lub baranów to i ja coś jeszcze skrobnę. W naszym "handlu" pojawia się od czasu do czasu "baranina" i taka ona jest jak jest. Jak już jakiś "góral" zdecyduje się sprzedać na ubój "łowieckę" to zazwyczaj wybiera patriarchę stada. Takiego co to rogi ma wielokrotnie zakręcone a "cojones" jak nie przymierzając piłki do rugby, Dawniej takie mięso nazywano "skopowiną" - od "skopa". Poznać ten gatunek idzie na pierwszy rzut oka - tłuszcz ma kolor żółtawy a i swoiście wonieje. Jest raczej niejadalne - tylko na karmę dla lwów w ZOO. Natomiast przysmakiem jest jagnięcina - mięso z młodych owieczek, które jeszcze roku nie przeżyły. Gdyby ktoś kiedyś zabłądził w okolice Skoczowa i Wisły na Śląsku - to doradzam odwiedzić wioseczkę Górki Wielkie. Jest tam gospodarstwo agroturystyczne specjalizujące się w podawaniu jagnięciny na wszelkie możliwe sposoby. Gospodarzem jest miejscowy beskidzki Góral - ten wypasa. Szefową jest jego żona - rodowita Gruzinka - ta czyni cuda z jagnięciny - P Y C H O T A !!!! Są też - na "wynos" - jagnięce udźce peklowane w ziołach i uwędzone - NIEBO W GĘBIE !!! Jednym z przysmaków jest też "kwaśnica" - żeberka jagnięce gotowane w kiszonej kapuście z dodatkiem papryki.CUDO !!! A tak na co dzień - polska jagnięcina jest masowo eksportowana do krajów muzułmańskich- ajatollahy wiedzą co dobre. Miłego dnia !!!
Usuńbegonijka25 lutego 2013 14:52
UsuńWitaj gastronomicznie Begonijko,
Tak sie zastanawiam czy Ty zartem czy serio?
Bo to troche tak jakby sie Polaka zapytac czy zaliczyl schabowego.
Oczywiscie ze jadlem; Wprawdzie nie bycze ale baranie.Wspaniala rzecz.
Francuzi nazywaja to z wielka doza hypokryzji " cervelles basse" ( niski mozdzek?)
Mam pare przepisow, ale nie wiem czys wystarczajaca "zahartowana" no i czy masz mozliwosci zakupu ewentualnie fakultety castracyjne:-))))))?
Milego wieczoru i byc moze...smacznego!
Tuta: http://undemisieclederecettes.blogs.lalibre.be/tag/recette+de+testicules+de+mouton+frites
Usuńgooglowski przepis ale bardzo zblizony do mojego,
Pzdr,
Sarmata25 lutego 2013 17:10
UsuńWitaj tudziez gastronomicznie Sarmato!
Co do jagnieciny, to nikt tak nie potrafi jak Araby.Nigdzie lepszej nie jadlem. Dusza ja przyprawiona obficie mieszanka ziol zwana" Ras El Hanout" na parze nad garkiem z jarzynami.Jadlem jagniecine w Irlandii,Nowej Zelandii ale taka jak robia w Marrakech nie ma nigdzie.
Co do kawsnicy - wspanial rzecz! Jadlem w Ustroniu w takiej malej goralskiej jadlodajni na Rownicy. Podawana w wydrazonym bochenku chleba.
Jest tam tez ogromny grill i SWOJSKA ..kapie mi slina na klawiature ...:))) -kielbasa czosnkowa.
Milego wieczoru i smacznej kolacji,
Francopolo, pytanie było prowokacyjne, no i miało służyć jako praktyczny wstęp do dowcipu restauracyjnego :))))
UsuńAnonimowy25 lutego 2013 09:24
OdpowiedzUsuńAby cie przekonać do swojej życzliwości i poparciu "w tym zbożnym dziele" .....eksportu,podsuwam tu i teraz ,i tobie ,myśl taką.
Jeśli już twoi konfratrzy traktowani są jako towar eksportowy.
\A jak znam te wasze układy nie za darmo się to dzieje Oj nie za darmo/
Podsuwam, całkowicie gratis, dla twego "epidiaskopu" takie rozwiązanie.
Nie bierzcie "od sztuki" czyli jak się to w handlu mówi, "od żywca" ale bierzcie za eksport, "od kilograma".
Tak patrząc na fotografie z waszym konwentyklów i rozglądając się po kilku sąsiedzkich "parafiach" lepiej na tym wyjdziecie. O niebo lepiej.
A moze i Unia coś dołoży i państwo nasze hojna ręka /dajace stale wam,z naszego/ jako "rozwój eksportu"
A i ja się dołożę, bo jak to powszechnie mawiają "wszędzie dobrze gdzie was nie ma"
,dziczyzne "faisandée" ( wiesza sie mieso na haku do czasu az " skruszeje " i samo z haka spadnie.....etc;
OdpowiedzUsuńW Polsce zawsze tak się robilo, w okolicy BNarodzenia :)))
------------
Nie ma nic gorszego niz préjugés (Elizo -pomoz! google tlumaczy " uszczerbku na")
Ponieważ mój wujek Google mowi to samo powiem po mojemu - nie wierz gębie połóż na zębie
Dajcie ta koninkę w Lidlu w promocji :)
OdpowiedzUsuńgrześ - a dlaczego by nie !!! Jadłeś kiedyś - jeżeli nie, to żałuj. Koń to bardzo czyste zwierzę w przeciwieństwie do polskiej świni.
Usuńbegonijka25 lutego 2013 18:52
OdpowiedzUsuńOczywiscie :-))))))))))
Teraz moja kolej.
Ale wpierw zjedz kolacje!
Zjadlabys to:
http://fr.wikipedia.org/wiki/Cynophagie
Obacz szczegolnie ta fotke na dole!
Tylko nie po glowie,Begonijko,nie po glowie....:-)))))))))))))))))
Sorry!
Francopolo, niestety, wiem wiem, dlatego napisałam, że w chińskiej restauracji lepiej nie pytać, CO to było, zanim TO zjedliśmy. :((
UsuńNie kumam tej calej dyskusji, a Twojego Elu stanowiska rowniez.
OdpowiedzUsuńPonoc cel uswieca srodki, ale my mamy szalenie emocjonalne podejscie do jedzenia, moze dlatego, ze lata powojenne i pozniej komuny, nauczyly nas uwazac jedzenie za swiete.
Zupelnie inaczej widza to Skandynawowie, pragmatycznie i pewnie dlatego caly ten oklamany towar, postawiono do dyspozycji bezdomnych. Vide Dania i podobno juz Finlandia. Nikt nie krytykowal tego, a wrecz pochwalono pomysl.
Jeszcze w polowie lat siedemdziesiatych istnialy w Niemczech, bary i male restauracje gdzie podawano konine. Probowalem smakowala doskonale. Mniam, mniam.
Teraz kolejny skandal z kurami, ktore niezgodnie z opisem ( BIO lub z wybiegiem min. 4mq )
musialy sic! znosic jaja. I co teraz ten miliard jaj wywalic w bloto?
Ludzie, toz to paranoja.
Porozmawiajcie z bezdomnymi, spytajcie ich o zdanie, a potem z szacunkiem podarujcie.
Powtarzam z szacunkiem! Nikt Wam nie odmowi.
Punkt widzenia zalezy od wysokosci siedzenia, noooo czy jakos tak.
Nikt, pisze NIKT!!!!! nie zrozumiał przeslania mojego wpisu.
Usuń----------------------------------------------------------------
Przeciez nie chodzi o koninę w wolowinie bo samo to w sobie nie ma nic szczególnego, konskie mięso jest nawet zdrowsze bo chudsze niz wolowina. Nie chodzi rownież o to że ktoś zarobil na oszustwie, bo wolowina jest droższa. Chodzi o to, że te konie mogły nie być badane, albo badania mogły być sfałszowane.Znając nasze rodzime zwyczaje i mentalność na 99,9% tak było!!! A skoro nie były przebadane mogą mieć pasożyty szkodliwe czlowiekowi. Pozatym koniom podaje się często środek przeciwzapalny który u ludzi może wywoływać poważne zaburzenia zdrowia.
Czy teraz jaśniej?
PO TO TO CAŁE ZAMIESZANIE, O NASZE ZDROWIE CHODZI A NIE O TO CZY KONINĘ SIĘ JADAŁO I JADA, CZY SMACZNA CZY NIE ALBO KTO NA TYM ILE ZAROBIŁ, BO OBOK ZDROWIA SETEK TYSIĘCY LUDZI TPRZEKRĘTY WW TO PESTKA!!!
UsuńSMUTNE TO DLA MNIE TYM BARDZIEJ BO TO DOWOD ZE NIE CZYTACIE MOICH NOTEK, ALBO CZYTACIE PO ŁEBKACH :(
Pani Elizo - no nie wiem czy tak NA PEWNO !!!Jeżeli eksportuje się mięso to każdej jego partii muszą towarzyszyć świadectwa sanitarne, protokoły badań weterynaryjnych i cała ta biurokracja wymagana przepisami krajowymi i unijnymi. Bez tego nie da się wyeksportować żadnego mięsa - nie tylko końskiego.Pamięta Pani jakie były "korowody" z Rosją, kiedy wstrzymali import polskiego mięsa i ile było kontroli w ubojniach i przetwórniach- także z udziałem specjalistów rosyjskich.Nie wyobrażam sobie aby i tu było inaczej.Natomiast jak ktoś kupuje żywe zwierzęta z przeznaczeniem na ubój, to te kupujący odpowiada w swoim kraju za mięso i jego jakość - po uboju.
UsuńJeżeli w Anglii, Niemczech i gdzie tam jeszcze, ktoś tam - produkujący hamburgery, dodawał do nich koniny, to to jest jego zmartwienie a nie polskich hodowców lub eksporterów. Myślę, że ktoś wywołał aferę w ściśle określonym celu, poczekajmy co z tego wyjdzie. AFERY ŻYWNOŚCIOWE częściej wybuchają na zachodzie Europy (tak !!) niż w Polsce, bo tam są wielkie europejskie wytwórnie i wielkie super markety, zatem olbrzymia konkurencja miedzy nimi.Miłego !!!
Sarmato - racja. W Polsce największym chyba producentem hamburgerów jest Mc Donald's i jakoś nikt tu nie wykrył koniny w hamburgerach. To w Anglii wybuchła afera wściekłych krów bo je karmiono mączkami mięsnym i rybnymi. To w Niemczech wybuchła afera drobiarska, bo do paszy dodawano stare oleje maszynowe i jakieś inne świństwa.A jak się skończyła wielka afera pomidorowo-ogórkowa rozpoczęta w Niemczech i Hiszpanii.Środki chemiczne , stymulujące wzrost wagi tuczonych zwierząt stosuje się na całym świecie. Aby kura znosiła CODZIENNIE jajko - co jest wbrew jej naturze i biologii, wali się do pasz środki hormonalne. Normalna kura znosi jajko 2-3 razy w tygodniu a w pewnych okresach wcale. W wielkich fermach znosi codziennie i po pół roku pada z wycieńczenia - idzie na przemiał i paszę.Spójrzcie wszyscy na opakowania środków spożywczych - na drugiej stronie małym druczkiem podają tam skład chemiczny - cała tablica Mendelejewa, ileż tam spulchniaczy, enzymów,siarczanów poprawiaczy i utrwalaczy, barwników i jeden czort wie co jeszcze. Mamy XXI wiek i ponad 7 miliardów ludzi do wyżywienia. Za kilka lat będzie nas więcej o dalszy miliard - kto i czym to wyżywi - manna z nieba nie chce się sypać.Będzie jeszcze gorzej.
UsuńZapewne z powodu wdrukowanego nam od chrztu fatalizmu i pewności kopnięcia w kalendarz (po uprzednim uiszczeniu co łaska nie mnie niż .....) nie przejęliśmy się zbytnio aspektem zdrowotnym Twego Elizo przesłania, starając się pożartować dopóki serca nam biją. Choć przyznaję powinniśmy się bardziej przejąć choćby z uwagi na dzieci lub wnuki. Ale dzieci sprytne są i cwańsze od nas to i pewnie wnuki takie będą.
UsuńA my ? No cóż my....., dzisiaj zakończenie jakieś fatalistyczne.
Mors certa, hora incerta.
Wiktor - masz rację w 100% . Jak sobie od wujka ze wsi przywiozę kogutka, to jest z niego pyszny rosołek, klarowny i z żółtymi oczkami. W mieszkaniu aż pachnie. Jak w markecie kupisz kurzy zezwłok, to zamiast rosołku masz mętną ciecz o rybim zapachu.Z ziemniakami to samo - te dobre hodowano na oborniku, te na sprzedaż na nawozach sztucznych. Łatwo poznać - jeżeli w ziemniak nóz wchodzi miękko jak w masło - dobry ziemniak. Jak ci chrzęści przy krojeniu - sam azot, byle był duży -miastowi zrobią z niego frytki i tak się nie pokapują, co jedzą.
UsuńAleż ja nie zaprzeczam ze na Zachodzie wybuchaja tego typu afery, w samej Belgii zamordowano juz 2 weterynarzy bo sprzeciwiali sie antybiotykom dla zwierzyny i mączkom ze zdechłych zwierząt. Tylko ze roznica jest taka iż tu pomimo mafii żywnościowej, bardzo potężnej i dobrze zorganizowanej ciągle kontrole jednak depczą po piętach, a w takich krajach jak nasza Polska ta mafia wie ze jest prawie bezkarna bo nie ma takich kontroli jak na zachodzie I tu nie ma co się zloscić, ani bić w sentymenty szowinistyczne bo prawda jest jaka jest. Nikt "nie obsrywa Polski", to tak na wyrost, jakby co, na zimne dmucham aby mnie nie zdeptano ze się czepiam, krytykuję, szukam dziury w calym, ale... ja pochodzę z tej kolyski co sie Polską zwie, więc wiem co Polak potrafi. A co potrafi napisze moze jutro
UsuńBo jak napisali, że w hamburgerach, to przestałam się przejmować "zdrowotnością" owej koniny. Dla zdrowotności właśnie nikt w mojej rodzinie czymś takim się nie żywi. Innymi potrawami z Mc Donald's, czy podobnych sieci, też nie.:-))))))))
UsuńA swoją drogą, to już za Gierka przestrzegali, żeby tymi "fermowymi" kurczakami dzieci nie karmić (zwłaszcza chłopców), bo żeńskimi hormonami (oraz antybiotykami) mocno karmione.
Pomyślności.
Wiktorze - gwoli sprostowania. Wsciekłe krowy - to nie mączkami mięsnymi i rybnymi, ale mączkami ze ZDECHŁYCH ze starości a najczęściej z rożnych groźnych chorób zwierzat.To spowodowalo chorobę wścieklych krow, ktora swoje żniwa zacznie zbierac pod koniec roku.
UsuńDokladnie Ikko, dokladnie!!! Pani doktor Kamińska, pediatra mojej corki, powiedziala mi w 1971 r "mamy pokolenie hormonow", świnie i kury byly tak naszprycowane chormonami ze dzieciom rosly kosci szybciej niz masa muskularna, dzieci bolaly stawy, bo mięśnie nie nadążaly za koścmi.
UsuńElizo - wiem, wiem, dlatego będąc w Anglii nigdy się nie tknę ichniego befsztyka. !!! :-))))))))) Juz ja tam wolę te nasze krasule, co sobie na łąkach trawkę skubią.
UsuńIkko - za Gierka dodawano do pasz drobiowych "polfamix" aby kury się niosły a ludziom żyło się dostatniej !! Wiem to od mojej rodziny mieszkającej na wielkopolskiej wsi.
UsuńAby kury się niosły a ludzie zyli dostatniej :))))))))))))))))))))
UsuńNie wiem co tam dodawali Sarmato. Pewne, że na takich fermach z tysiącami kur i kurczaków trzeba było i chów przyspieszyć i przed chorobami zabezpieczyć. Moja babcia zaś twierdziła, że aby jajko było smaczne i prawdziwie w nim żółte żółtko, a kura zdrowa to musi ona "i zielonego dzióbnąć, i ziarenko i robaczka ułowić".
UsuńTo też i moje dzieci tylko takim drobiem karmiłam (kupowanym od tych, którzy jedynie luzem na wolności kuraki hodowali).:-)))))
Pomyślności.
mafeczek25 lutego 2013 19:39
OdpowiedzUsuńWitaj,
"I co teraz ten miliard jaj wywalic w bloto? " Nie - dac biednym!
Francuzi nazywaja to "façon de parler". Wypirdoilic na smietnik ? A moze dac biednym?
Milego wieczoru,
Jezeli ten Twoj ostatni komentarz mial mnie dotyczyc, a dotyczy bez zwatpienia, to, kazda mysl mozna przeniesc na papier bez zawijasow myslowych. Semantyka to nauka o znakach, ktore cos przekazuja.
OdpowiedzUsuńNawet najprostsza mysl mozna skomplikowanie przekazac i tu pewnie lezy moj blad, ze przeczytalem tylko raz.
Postaram sie nastepne czytac 2x.
Nie musisz sie odnosic bezimiennie, ja znosze krytyke. Zapewniam Cie.
LOL, moj tekst dotyczyl odpowiedzi Eli, sry LOL
UsuńNie Marku, pierwszy jest do Ciebie drugi dla wszystkich, co Ty jakiś niekmaty ostatnio? Przesilenie zimowe???? :)))))
OdpowiedzUsuńbo czekam od 2 tygodni na odpowiedz od Ciebie na mojego priv. majla............ no i sie ryplo publicznie hhhhhhhhhhhhhhh:-))))))))
OdpowiedzUsuńMatko boska!!!!!!!!!!! ale ja Ciebie juz nie widzę, bo na skype kliknęłam polączenie SKYPE z FACEBOOKiem i Messenger mi znikł, am moje kontakty znalazly się na skype, nie wiem jak to się stalo bo się na tym nie znam ;)))) ale poczty Messengera tez juz nie mam :((( bo mi znikła
Usuńno to jak mam sie z Toba porozumiec, skoro nic nie dziala, chodzi mi o ten termin spotkania w K-cach, czyli kiedy bedziesz cos wiazacego wiedziala. Od tego terminu uzalezniam swoje, nie wiem, kto tak sie Tobie podporzadkowywuje, LOL.
UsuńHalo polonisci, czy to takie slowo/nieslowo, dziwolag egzystuje?
Tiepier ja
OdpowiedzUsuńKomentarz do "glossy,przypisów i errart"
Naprawdę nie wiedzieliście ? Naprawdę nie widzicie?
A już Rodowicz śpiewała
"Bo trzeba mieć nadzieję,
że biznes się opłaci,
że będzie z niego zysk,
a firma nic nie straci.
Bo to co nas podnieca,
to się nazywa kasa,
a kiedy w kasie forsa,
to sukces pierwsza klasa.
Bo to co nas podnieca,
to czasem też jest seks,
a seks plus pełna kasa,
to wtedy sukces jest."
No i macie..... NAKŁAD a w kasie forsa. Obojętnie o czym piszemy
O "matce"?? Madzi czy...katastrofie smoleńskiej i długo ciągnionej teorii zamachu.
Głupi uwierzy i kupi.
A "grosz do grosza i będzie kokosza"
LUDZIE !!! zacznijcie wreszcie myśleć i kojarzyć.
/co za idiota wywalił ze szkól średnich,podstawy logiki?/
No co Ty W.i.e.s.i.u, logika była dopiero na pierwszym roku studiów.:-)))))
UsuńPomyślności.
Ikka - dobry wieczór !!! A była, była na I-szym i drugim roku. Nie wiem jak to dzisiaj jest w programach nauczania, bo sądząc po niektórych wyrokach sądowych, to tak jak by sędziowie logiki nie studiowali. Prawa rzymskiego i łaciny także !!!Miłego !!!
UsuńMiałam Sarmato łacinę (4 semestry), logikę dla prawników (2 semestry), prawo rzymskie (2 semestry). Osobiście wiem, że sumienne poznanie tego ostatniego, znacznie ułatwiło mi naukę prawa cywilnego. Kto się wcześniej nie przyłożył, na cywilnym padał. Już moje córki, ani łaciny, ani prawa rzymskiego, nie miały. To co się dziwić. Podobno później prawo rzymskie przywrócono, ale w bardzo ograniczonym zakresie i bez łaciny.:-)))))))
UsuńPomyślności.
P.S. Wszystkie egzaminy były ustne, to się trzeba było wykazać tą logiką również w praktyce. Ci co tylko testy "odfajkowują" to przecież nawet czytać ze zrozumieniem nie zawsze potrafią.:-)))))
UsuńDobrej nocy.
Ikka - wyobraź sobie, ze na korepetycje z łaciny chodziłem prywatnie do naszego proboszcza. Miał jeszcze podręczniki "Elementa latina" wydane przed wojną we Lwowie. Dostałem taki jeden w prezencie i mam do dzisiaj.Prawo rzymskie także było b.obszerne, mam dwie "cegły" wydane przez Uniwersytet Jagielloński oraz późniejsze reprinty wykonane na Uniwersytecie Ślaskim, który początkowo był filią UJ.
UsuńIkko, moja córka jeszcze miała logikę w programie ogólniaka (kierunek matematyczno - fizyczny !), co jej się bardzo przydało na I roku studiów prawniczych.
UsuńTu chyba faktycznie Begonijko, moja młodsza (w matematyczno-fizyczno-informatycznej klasie) też tę logikę jakąś miała.
UsuńJa natomiast Sarmato łacinę miałam już w LO, to mi łatwiej na studiach było. Tym bardziej, że studiowałam zaocznie. Miało to związek z tym, ze uczyłam się tam też języka francuskiego, a nie angielskiego jak większość. Pomyślności.
OdpowiedzUsuńJak pisze "Der Spiegel", strona irlandzka poprosila na poczatku lutego polskiego producenta o wyjasnienia. W 20 tonach rzekomej zamrozonej wolowiny wykryto siegajaca nawet 75 proc. obecnosc konskiego DNA.
kiss