poniedziałek, 29 stycznia 2018

"Dlaczego nie byli ubezpieczeni"




Autor RADEK TEKLAK 

"Nanga Parbat. Zgodnie z przewidywaniami Polacy dali głos i znowu mam ochotę zwymiotować na rodaków. Ale ja nie o tym.

W dyskusji pada często Pytanie Ostateczne: dlaczego nie byli ubezpieczeni? Byli. Natomiast ubezpieczenie nie pokrywało kosztów transportu ekipy ratunkowej spod K2. MSZ udzielił gwarancji na 50 tys. dolców, Pakistan dostanie hajsy i prawdopodobnie nie pójdą one nawet z naszych podatków. Widziałem dwie zbiórki pomocowe – w złotówkach kilka godzin temu było 264 tys., w eurosach z zaplanowanych 100 tys. mieli już 83 tys. Więc ustaliwszy to, skończmy ten żenujący festiwal pierdolenia o „kradno mi z podatków na głupie hobby zamiast dać na horom curke”.

Natomiast mam inny temat do poruszenia. Jak wszystkie mędrki od „powinni się byli ubezpieczyć” wyobrażają sobie akcję ratunkową w wysokich górach? Że co, na 7000 metrów na każdym ośmiotysięczniku stoi baza murowana, taka bacówka czy też schronisko, w której siedzą ratownicy pracujący dla konkretnych ubezpieczycieli i ściągają himalaistów jak jest bieda?

Czy może baza stoi na 500o metrów? Albo na 3000? I siedzą w niej ludzie od ubezpieczycieli, którzy tylko czekają na sygnał, żeby popędzić w góry i ściągać himalaistów jak jest bieda?

Czy może, kurwa, u podnóża góry stoi balon, którym przedstawiciele ubezpieczyciela lecą sobie do góry, po czym desantują się, przypinają zziębniętych himalaistów do lotni i fruną z nimi w dół? Albo zjeżdżają na nartach, wlokąc za sobą tobogany?

Dochodzi do zabawnych sytuacji, gdy utkną dwie wyprawy jednocześnie, ale jedna ma chujowe połączenie w Playu i nie może się dodzwonić do Axa (niebieskie kurtki), więc gniją w śniegu, a druga ma telefon satelitarny i ratownicy z Compensy (żółte kurtki) już jadą na sygnale ratować niefortunnych podróżników.

Poważnie, jak sobie wyobrażacie akcję ratunkową w sytuacji, gdy jesteście ubezpieczeni od wszystkiego?

Na Nanga Parbat nie ma bazy TOPR-u, GOPR-u czy tam NPOPR-u, gdzie siedzą ratownicy i czekają na sygnał od ubezpieczyciela: ruszajcie, ino wartko, ale tylko ci z PZU (granatowe kurtki), MetLife (zielone kurtki) czeka, bo coś się w polisie nie zgadza, i chyba w tej tanioszce, którą podpisały te naiwne łosie akcja ratunkowa powyżej 7k metrów jest wyłączona z ubezpieczenia.

Akcja ratunkowa w takich sytuacjach opiera się wyłącznie na uczestnikach innych wypraw, i to pod warunkiem, że są w pobliżu. Francuzka (w chwili gdy to piszę, chłopaki zeszli bez Mackiewicza i fruną do Skardu[1]) miała gigantyczne szczęście, że akurat po sąsiedzku nasi szykowali się do ataku na K2 i byli zaaklimatyzowani na odpowiedniej wysokości. Na dodatek zaprezentowali nadludzką wytrzymałość i po przybyciu pod Nanga Parbat, 1100 metrów w górę, częściowo po ciemku przebiegli niczym cyborgi. Nieludzkie szczęście, bo w tej chwili „po sąsiedzku” jest tylko jeszcze jedna wyprawa, która tak się składa, przebywa w Obozie 1 na wysokości 6050 metrów i ma do Nanga Parbat w linii prostej półtora tysiąca kilometrów. Bo są, kurwa, pod Mount Everestem. W tej chwili nie ma tam nikogo więcej, bo zimą na ośmiotysięczniki wspinają się tylko Polacy, Rosjanie i pojeby.

„Noale przecież śmigłowiec”

W okolicy Nanga Parbat lata tylko armia. Indie i Pakistan napierdalają się tam od lat o Kaszmir, więc lotów cywilnych nie ma. Pechowo składa się tak, że pakistańska armia korzysta z helikopterów[2], które nie są w stanie wspiąć się powyżej 6000 metrów. Tak zwyczajnie, po helikopterowemu – nie są w stanie polecieć wyżej. Do tego pogoda. Naszą ekipę spod K2 Pakistańczycy wysadzili na Nanga Parbat na wysokości 4800 nie dlatego, że pilotowi nie chciało się lecieć wyżej.

Podsumowując. To, czy byli ubezpieczeni (byli) czy nie, nie ma w tej konkretnej sytuacji najmniejszego znaczenia. Mogli sobie zapłacić nawet miljord dolarów, a i tak niczego by to nie zmieniło. Jak w Pakistanie nie masz dojść do generała, śmigłowiec nie wystartuje po kwadransie.

Oraz jeszcze jedno. Art. 36 Konstytucji mówi: podczas pobytu za granicą obywatel polski ma prawo do opieki ze strony Rzeczypospolitej Polskiej.

Pamiętajcie o tym podczas pobytów ZAGRANICO. Nieważne, czy zgubicie paszport w Australii, zaatakujecie Mount Blanc w Kubotach, czy utkniecie w lodowej jamie na Nanga Parbat. Jako społeczeństwo powinniśmy dbać o swoich. Nawet jeżeli nie mają ubezpieczenia (mają).

Aha, wszelkie próby dyskusji o tym, czy himalaizm to hobby bezpieczne, pożyteczne, sensowne, czy wręcz przeciwnie, będą kasowane. To nie ten wątek a himalaistów wolę od piłkarzy nożnych. Są tańsi w utrzymaniu a ich kibice nie rozpierdalają mi miasta po tym, jak ich idole wejdą zimą na K2.

[1] Giambiasi twierdzi, że próbuje zorganizować śmigłowiec, który poleci po Mackiewicza. Szuka czegoś, co wleci powyżej 7000 metrów.
[2] Mają następujące maszyny: Aerospatiale, Mi-17 i Bell, te pierwsze latają maksymalnie na pięciu tysiącach metrów, Mi-17 i Bell na sześciu. Ergo – armia pakistańska nie ma na stanie maszyn, które byłyby w stanie podjąć ludzi powyżej sześciu kilometrów. Mackiewicz i Revol utknęli na wysokości 7300 m"

http://teklak.pl/2018/dlaczego-nie-byli-ubezpieczeni/#comment-6509


20 komentarzy:

  1. Oj robisz z nas głupa Przyjacielu Oni o chlebie ty o niebie
    Oby być zrozumiałym zapytam Czy o takie "ubezpieczenie" chodziło
    O "PZU"czy Warte bo do tego sprowadzasz
    A przecież "ubezpieczenie" to zaplecze Koledzy wspinacze którzy na sygnał pospiesza z pomocą i to natychmiast nie czekając na fundusze z kraju czy "zgodę"MSZ
    A przecież ubezpieczenie to także siły pomocnicze tragarze,miejscowi co znają te góry czy ten klimat a w na tej wysokości "sa u siebie" i nie potrzebują aklimatyzacji
    Powiedz mi czym się różniła ta dwójka od "panienki" co to na Rysy wybrała się w szpilkach a jej kolega w klapkach.
    Wszyscy prosili się o nieszczęście i wołali potem ratunku.
    Tak to jest gdy nierozważnie
    " wyruszyli we dwójkę, działali w stylu alpejskim, sportowym, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach."
    Wiedząc ?Chyba ?Ze
    "W środowisku alpinistów Nanga Parbat nazywana jest "zabójczą górą".
    A próby zdobycia wierzchołka w latach 1895–1950 pochłonęły 31 ofiar, a od 1953 roku drugie tyle".
    I ostatnie pytanie Kto tu jest mądrzejszy?
    Panienka w szpilkach co po raz pierwszy w życiu "zobaczyła góry"czy "wytrawny himalaista" który tak naprawdę "himalaistą "nie był
    A ty czepiłeś się "ubezpieczenia" w potocznym tego słowa znaczeniu wiedząc, iż nie o takie ubezpieczenie w himalaizmie chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. KAŻDA wyprawa (nie tylko w góry)jest ubezpieczona. Tyle, że ubezpieczyciele to nie durnie i KAŻDY z nich ubezpiecza tylko w granicach realnych możliwości, a de facto jest to najczęściej określone w umowie odszkodowanie, a nie zwrot realnie poniesionych kosztów. Jak nam dla przykładu wichura chałupę zniszczy do fundamentów, to otrzymamy zwrot jej wartości, a nie kosztu budowy nowego domu. Co by też było jasnym, ubezpieczyciel nie odpowiada za realną pomoc, a jedynie pokrywa zwrot jej kosztów. Obojętnie czy wypadek ma miejsce w Alpach, na plaży w Hiszpanii, czy autostradzie w Niemczech. Realnej pomocy udzielają stosowne służby (GOPR, straż pożarna, służba zdrowia, policja i inne).
    Rzecz w tym, że nie wszędzie na świecie jest tak jak w Europie. Jadąc w określone miejsce trzeba wiedzieć jak tam jest (lub nie jest) to zorganizowane. Osoby, które uprawiają turystykę ekstremalną doskonale o tym wiedzą i decydując się na wyprawę liczą się z tym, że nie wrócą. (czy to rejs kajakiem przez Atlantyk, czy wyprawa na K2). Nikt z nich nie oczekuje też rzeczy niemożliwych, a już na pewno nie tego, że ktoś dla ich ratowania zginie. Wiedział o tym też Mackiewicz i świadomie wybrał. Tak jak wielu mu podobnych, ludzie bowiem mają wolną wolę, a więc prawo do podejmowania ryzyka, z pełna świadomością ewentualnych konsekwencji.
    Mnie w tej sprawie zbulwersowała tylko jedna rzecz. To, że pakistańskie wojsko nie podjęło akcji helikopterowej dopóki nie dostali pieniędzy. Nawet oficjalna deklaracja naszego ministerstwa nie wystarczyła. Trzeba było dostarczyć im hajc na miejsce, a to już jest obrzydliwe. Tyle, że nasi himalaiści też o tym wiedzieli wcześniej.
    Swoją drogą, jak to jest, że na "ekstremalnych" internet "psy wiesza", a każdy zawodowy żołnierz, który wszak za to pobiera wynagrodzenie, jak tylko zostanie lekko ranny, a już nie daj Boże zabity, w jakiś Afganistanie, to za bohatera uchodzi?

    P.S. Całe szczęście, że mojemu zięciowi organizm się buntuje niewiele co powyżej 4000 m.n.p.m., bo też go pchało w Himalaje i inne bardzo wysolkie. Póki co Karkonosze, Karpaty i Alpy muszą mu wystarczyć.

    Pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbulwersowała?
    To, że pakistańskie wojsko nie podjęło akcji helikopterowej dopóki nie dostali pieniędzy. Nawet oficjalna deklaracja naszego ministerstwa nie wystarczyła. "
    Czyli dało do zrozumienia jaką to pozycję mamy w świecie i jak się z nami liczą i z naszymi deklaracjami.
    I co jest w tym obrzydliwego ? To ze uznają nas za niewiarygodnych i z nami nic "na słowo"bo możemy się nie wywiązać.
    Obrzydliwe jest to, iż rzad sam sobie na taką opinię zapracował i to solidnie.
    I ten płacz powszechny"nikt nas nie kocha,nikt nas nie lubi a wszyscy nam dokuczają"
    No jak to tak NAM nie wierzą i powiadają "wpierw kasa na stół" a potem pogadamy
    Nam orłom, sokołom,zbawicielom Europy,wzorcowi demokracji i prawości
    Natychmiast wezwać ambasadora Pakistanu do MSZ i tam mu wytłumaczyć niestosowność.A najlepiej by tu pomogła nowa Ustawa sejmowa
    o "Wielkości SŁOWA NARODU POLSKIEGO" i podjętych zobowiązaniach międzynarodowych i prywatnych.
    Kto temu nie daje wiary lub ma wątpliwości i bezczelnie w tej mierze się wypowiada, zagrożony jest kara bezwzględnego wiezienia do lat 3 i ścigany będzie z urzędu.

    OdpowiedzUsuń
  4. ....." bo zimą na ośmiotysięczniki wspinają się tylko Polacy, Rosjanie i pojeby." "и это все" !
    I nie ma co sie czepiac spolek ubezpieczeniowych czy pekuniarnej meskinerii Pakistanczykow.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko, aktualnie jakiś Bask (samotnie i bez tlenu) się na Mount Everest wybiera.:-)
      Pomyślności.

      Usuń
    2. Tu napisali:
      http://www.newsweek.pl/opinie/nanga-parbat-tomasza-mackiewicza-nie-dalo-sie-uratowac,artykuly,422542,1.html?src=HP_Section_1

      Usuń
    3. francopolo29 stycznia 2018 14:51
      Toz to nasze narodowe"jakoś to będzie""Co my nie potrafimy"
      I jest jak w starym dowcipie
      Co to jest wisi na linie i woła ratunku? Taternik !!
      Totalny pojeb.Mimo tragedii Samemu prosić się o guza.
      Mozna? Mozna Ale czy trzeba ?I znowu jesteśmy moralnymi zwycięzcami !

      Usuń
    4. Przepraszam Wieśku, ale Twoja ostatnia wypowiedź świadczy jedynie o tym, że nic o himalaizmie, alpinizmie, czy choćby taternictwie, NIC nie wiesz. To są zawsze działania długo i skrupulatnie przygotowywane, pod każdym względem (psychicznym, fizycznym, logistycznym i pod względem wyposażenia).
      Pomyślności.

      Usuń
    5. ikka13329 stycznia 2018 20:42
      Ta jak widać w świetle faktów nie była.Niestety
      Jesli
      wyruszyli we dwójkę, działali w stylu alpejskim, sportowym, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach."
      To nic nie wiem.To mi się w pale nie mieści by to uznać jako
      jak piszesz
      "działania długo i skrupulatnie przygotowywane, pod każdym względem (psychicznym, fizycznym, logistycznym i pod względem wyposażenia)"
      Z jednym się zgodzę.Jeśli miały doprowadzić do smierci to nawet był ich nadmiar
      PS
      Albo logika się zmieniła albo Pis juz tak zawładnął naszymi umysłami iż juz "nikt nam nie wytłumaczy ze białe jest białe....."
      Jeśli potrafisz mi wytłumaczyć totalną bezmyślność wręcz głupotę będę Cie podziwiał.tylko nie powiadaj "świry sa na świecie"

      Usuń
    6. ikka13329 stycznia 2018 20:42
      I by się wytłumaczyć powiadam Do takich stwierdzeń przekonało mnie życie i kierowanie zespołami ludzkimi nawet przy wykonywaniu robot tzw niebezpiecznych
      Bywało iz do zabezpieczenia miejsca pracy wzywało się wóz lub 2 wozy bojowe straży pożarnej a te wcześniej rozwijały swoje linie i przygotowywały pianę.Bywała przy tym karetka pogotowia/oczywiście skrzętnie ukryta,a jednak "pod ręką"
      Przekonało mnie i wojsko gdzie bez logistyki wszystko jest do kitu.
      Tu takich zabezpieczeń nie było a i wątpię by takie poważne wyprawy odbywały się "na żywioł" Bo to zawsze jest proszenie się o nieszczęście.
      Nic nie wiem choć nie przypuszczam, iż himalaizm,taternictwo znaczyło świadome i dobrowolne, samobójstwo
      Pozdrawiam

      Usuń
    7. A niby gdzie jest nakazane, by w Himalaje i w inne bardzo wysokie góry dozwolone były tylko wieloosobowe wyprawy?
      To że była ich tylko dwójka nie oznacza, że te osoby i cała ich wyprawa nie były solidnie przygotowane. Na to, że może się zdarzyć wszystko, włącznie ze śmiercią, też byli mentalnie przygotowani.
      Nam może się to "w głowie nie mieścić", ale to ich życie i dajmy im prawo przeżyć je po swojemu. Wszak błędy, mniejsze lub większe, popełniamy wszyscy.
      Pomyślności.

      Usuń
    8. Przecież cała trudność (zadanie i ewentualny kolejny rekord) na tym polega, że zimą, bez tragarzy i bez tlenu. Z tragarzami, w lecie i z tlenem to teraz turystyka, a nie wyczyn. Tlen na tych wysokościach działa jak doping, który jak wiesz, w sporcie dyskwalifikuje zawodnika.
      Pomyślności.

      Usuń
    9. ikka13330 stycznia 2018 15:44
      Dziwny ten Twoj sposób rozumowania
      Oczywiście można na żywioł można bez przygotowania i samotnie Tylko jakoś tak głupio mi brzmią pretensje rodziny ze nie pomogli, ze za późno,ze ratujcie.
      Panienka wchodząca na Rysy w klapkach tez ma pretensje iż napotkani turyści jej nie przestrzegli a na TOPR musiała czekać zbyt długo i zmarzła.
      A przecież według niej tez
      "cała trudność (zadanie i ewentualny kolejny rekord) na tym polega"
      Na Rysy w szpilkach to wyczyn, a nie turystyka

      Usuń
  5. ikka13329 stycznia 2018 17:08

    Zalicza sie do tej trzeciej kategorii:-)))Trzeba mu podpowiedziec, ze w kapielowkach bedzie mu wygodniej sie wspinac.Beret moze sobie zostawic:-))
    Lubie extremalne wyczyny sportowe , ale nie porywanie sie z motyka na slonce.

    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  6. Eli, co Cie tak wkurrwilo :-)) Najpierw bronisz sie,, recami i nogami;;, ze juz nie bedziesz wiecej pisac na blogu a teraz plujesz jadem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz znaczny deficyt intelektualny trollu. Po pierwsze gdzie to niby autorka oświadczyła, że nie będzie pisać? Po drugie, kto jest autorem tej akurat notki?

      Usuń
  7. Podobna sytuacja przed 40 latami gdzie bracia Reinhold Messner i jego brat Günther Messner wybrali sie na Nanga Parbat. Mowi sie , ze znany alpinista zostawil swojego brata i zszedl sam ratujac swoje zycie. Jak faktycznie bylo do dzis nie wiadomo. Ponoc podjal decyzje, albo zginiemi obaj albo jeden z nas sie uratuje, zszedl sam
    Es ist das am meisten diskutierte Bergsteiger-Drama der Geschichte. Vor genau 40 Jahren starb Günther Messner am Nanga Parbat. Die genauen Umstände seines Todes sind bis heute ungeklärt und werden es wohl auch für immer bleiben. Dennoch entbrannten nach dessen Tod heftige Diskussionen um die Schuldfrage zwischen seinem Bruder Reinhold Messner, Expeditionsleiter Karl-Maria Herrligkoffer und den restlichen Expeditionsteilnehmern.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak czytam Wasze posty , to takze dochodze do tego samego wniosku, ze wszystkiemu jest winny PIS, ktory wlasnie rzadzi w Polsce. Gdyby dajmy na to w Polsce rzadzila Platforma z PSL i Nowoczesna(dorzucmy do tego Palikota) to pakistanczycy wyslaliby natychmiast wszystkie swoje helikoptery oraz conajmnie 2 czolgi aby ratowac jednego Polaka.Gwarantuje, ze w Pakistanie nie wiedza nawet gdzie lezy Taki kraj jak Polska ;-))
    PS kiedys poznalem w Niemczech jednego facetaz Teheranu(Iran) byly dyrektor szkoly. Zapytal mnie skad pochodze. Odpowiedzialem Polen, dziwnie na mnie patrzyl a ja dalej Polska, Poland. Dlugo myslal i wkoncu odpowiedzial a juz wiem Lechistan

    OdpowiedzUsuń
  9. Helmut29 stycznia 2018 20:24
    Helmut , pisz nur für Deutsche. Bedzie Ci lzej i nam tez.

    OdpowiedzUsuń
  10. ikka13330 stycznia 2018 20:53
    Z przykrością zawiadamiam iz to nie Ty a ja miałem racje traktując o alpinizmie na którym sie nie znam i nie znam jego ducha"
    Mam nadzieje iż słuchasz i przeglądasz komentarze ratowników i innych Himalaistów ,komentujących te samobójczą"wyprawę" łącznie z chęcią"dokopania" temu samobójcy gdyby udało się go uratować
    Tak to rozsadek zwyciężył nad romantyzmem.
    "Boso ale w ostrogach" Jakie to "nasze"

    OdpowiedzUsuń

Na tym blogu hejt nie jest tolerowany.