poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Czy w trójkącie można być szczęśliwym?




W większości przypadków wszyscy o sobie wiedzą, chociaż być może nie do końca znają role. Widzę, patrzę i obserwuję i zastanawiam się dlaczego ludzie żyją w tzw.trójkącie, czemu godzą się na takie życie? Przecież to musi być ciągły stres, kombinowanie, logistyka, dzielenie życia na dwa światy. We wszystkich trójkątach jest kupa kłamstwa, niedomówień, niespełnionych obietnic, słów bez pokrycia. W takim związku cierpią wszyscy, w tym najbliżsi (dzieci) każdego z tych uczestników, jeśli takowe są. W toksycznych związkach jest się z wygody, bo przecież naiwnością byłoby, że któreś jest wyłącznie z miłości w takim układzie.  Myślę, iż wysoce niestosowne jest tu używanie słowa miłość..to jest tylko układ, układ ludzi, którzy nie radzą sobie z życiem i ze sobą. Przyznam, że nie pojmuję jak można w takim układzie mówić również o szczęściu. Rozumiem chwilowy zawrót głowy, ale tak na dłuższą metę? Po co? W imię czego?  Nie rozumiem, jak człowiek może sobie ułożyć w taki sposób życie, zasypiać w kłamstwie i budzić się w kłamstwie? Dlaczego rownież tyle kobiet godzi się być kochankami i wierzy w stare "z żoną mnie nic nie łączy?"

Kiedyś znajomy powiedział mi tak "jeśli facet raz zdradzi, będzie zdradzał, bo to co uzależnia, to nie seks z kimś nowym, nie dowartościowanie się tym, że ktoś widzi tylko wasze zalety, ale uczucie chodzenia po linie nad przepaścią, gigantyczny kop adrenaliny, kiedy się na przykład jedzie z kochanką przez swoje miasto i wie, że w każdej chwili jakiś znajomy żony może go zobaczyć". Odpowiedziałam - "uważaj! kobiety stają się coraz bardziej świadome, samodzielne i niezależne. Coraz rzadziej pozostają przy boku partnera, gdy dowiedzą się o jego zdradzie. Wykryć skok w bok, przy dzisiejszych możliwościach technicznych jest naprawdę łatwo. Wystarczy podsłuch komórki. Nie znasz dnia i godziny".  Odpowiedział - "ja w takich momentach jestem szczęśliwy....przestanę być jak żona się dowie...". Zabrakło mi słów... pomyślałam ... palant!!! Prowadzić podwójne życie, oszukiwać najbliższych, kłamać w żywe oczy i mimo wszystko być szczęśliwym?

Takie życie to jak życie w brudnym starym mieszkaniu do którego wstawiło sie nowy ładny mebel i ma się nadzieję, że to trochę ożywi mieszkanie..:)



51 komentarzy:

  1. Nie wiem, nie próbowałem. Ale dr Michalina Wisłocka (ta od "Sztuki kochania") żyła w takim związku ładnych parę lat. Dawno o tym czytałem. Podobno chcąc niechcąc zaakceptowała taki układ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. motylek - nie tylko garnki pomyliłaś, w łacinie tez klops - ma być homo sapiens a nie hominis sapientis. A tak w ogóle to widać wpływ upałów na ten twój bełkot.

      Usuń
  2. To nie zawsze jest tak, że z żoną go nic nie łączy. On mówi, że kocha żonę, ale ona o niczym nie wie. Są takie układy opierające się tylko na przyjaźni i seksie. To się udaje, gdy facet nie robi tego bezmyślnie, minimalizuje ryzyko i unika miejsc i sytuacji, gdzie ktoś znajomy mógłby go spotkać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wstrząsający love song kabaretu Hrabi był niesamowity :-)))
    Kiedyś w rozmowie z kuzynką zeszło na trójkąty i powiedziała mi, że jej WSZYSTKIE koleżanki, z którymi utrzymuje kontakt, mają kochanków- WSZYSTKIE, CO DO JEDNEJ, właśnie dlatego, że nie chcą sobie burzyć życia rodzinnego. Rozwód byłby im nie na rękę, ale męża nie kochają, czy też nie lubią, więc wszyscy udają, że nic się nie dzieje. Bo nie wierzę, żeby tego nie dało się wyczuć- to się czuje.
    Z punktu widzenia faceta: zupełnie nie rozumiem kumpli, którzy twierdzą, że kochają żonę, a ją zdradzają (znalazłoby się kilku takich), by potem trząść portkami ze strachu, że się wyda. To jest dla mnie na tyle niezrozumiałe, że aż niewiarygodne, tyle że tyle razy widziałem takie skoki w bok na własne oczy, że nie da się powiedzieć "TO NIEMOŻLIWE".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie Wolandzie, uważam, że gdyby facet kochał żonę, to by jej NIE ZDRADZAŁ, bo dla niego byłaby najważniejsza. Myślę, że to prosta zasada, więc ci, którzy twierdzą, że kochają żony - zwyczajnie kłamią. :)

      Usuń
    2. E tam - ta zdradzana też może się dowartościować stwierdzeniem "wprawdzie ma kogoś, ale ciągle jest ze mną, to ja jestem prawowitą żoną tamta nic nie znaczy, jest tylko zabawką, ha!", albo zdaje sobie sprawę, że nie umie sprostać pewnym oczekiwaniom i zwyczajnie się godzi na "zastępstwo" w sferze seksu, a jednocześnie czerpie profity w innych sferach życia.

      Usuń
  4. Historia stara, jak świat...Banałem jest stwierdzenie, że mężczyzna jest z natury poligamistą i, jak mawiała pewna starsza pani : "co se nie ma, jak se może...?"Jeśli są to okazjonalne "skoki w bok", pół biedy. Jeśli natomiast przytrafi się miłość, tragedia gotowa, przy czym właśnie to życie na krawędzi chyba ją jeszcze podsyca. Nigdy nie próbowałam osądzać postępowania osób uwikłanych w takie związki, zwłaszcza, gdy dotyczyły przyjaciół, jako, że racjonalnie nie da się ogarnąć totalnego, a czasem fatalnego zauroczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takich związkach wszyscy są przegrani, tu nie ma plusów a są same minusy. Oczywiście nie mówie tu o jakims jednorazowym wyskoku tylko ciagnącym się toksycznym związku.

      Usuń
    2. Jeśli nie ma plusów, dlaczego żony zostają? dlaczego się zdradza?
      Coś jednak musi być na rzeczy, skoro takich związków jest dużo,bardzo dużo, wbrew pozorom:(

      Usuń
    3. Oczywiście, że są plusy. Człowiek to bestia z natury samolubna i rzadko robi coś, co jej zupełnie nie odpowiada.

      Usuń
    4. Związek "na boku" wcale nie musi być toksyczny. Czasem trwa tylko dlatego, że związek legalny jest toksyczny

      Usuń
  5. Nie żyję tak i nie będę żyła. Raz kiedyś z wzajemnością zakochałam się w żonatym, ale zerwalam szybko tą znajomość, gdy dowiedziałam się o żonie i dzieciach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyznawca wolnej milosci też ma słabe punkty, jego slabym punktem byla zazdrosc i o zone i o kochanke.I tu zaczynaja sie komplikacje.

    OdpowiedzUsuń
  7. sorry - powinno byc "bywa" nie "byla"

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba najłatwiej mi zrozumieć motywację żon,chociaż sama pogoniłabym dziada z prędkością światła:)))-pewnie "dla dzieci" to robią.No i dla bezpieczeństwa materialnego ? Tą trzecią w życiu nie byłam i nie wyobrażam sobie jak to można znieść.A facet (albo kobieta,bo i tak bywa) zaangażowany dwustronnie ? to musi być piekielnie męczące,nie tylko psychicznie,ale cała logistyka:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie rozumiem jak mozna dobrowolnie sie wpakowac w taki uklad ? Jedyne wytlumaczenie to takie ze albo ktos to robi dla pieniedzy albo jest zdrowo walniety.

      Usuń
  9. Niektorym i szczescie wcale nie jest potrzebne do zycia - a tylko zwykle zaspokojenie potrzeb.

    OdpowiedzUsuń
  10. w.i.e.s.i.e.k @op.pl6 sierpnia 2012 11:54

    Oj tam Oj tam Moraliści.Jak świat światem, było to zawsze raz mniej raz więcej oficjalnie.
    I "w rożnych układach"Raz ona jego drugi on ją.I świat od tego się nie zawalił i nie zawali./a ile powstało pięknej literatury/
    Czy lepsze od tego "wielożeństwo" i to nie tylko "w świecie wschodu"ale w Ameryce tez.
    Bywali jesteście "w świecie" to odpowiedzcie "jak chłop chłopu"
    Jak to jest, gdy się ma na głowie, parę teściowych,lub kilka zon co to maja przed,po i w trakcie "trudne dni".
    A wszystko kwestia umowna,kwestia prawa,przyzwyczajeń i miejscowej "kultury"
    A ze tu się pojawi tyle pruderyjnych,zaborczych,kobiet,nigdy bym nie przypuszczał.
    Zobaczycie jeszcze, że w trudnych czasach pojawia się i u nas "plemiona rodzinne" bo wtedy łatwiej jest przetrwać.A sex jest tylko miłym dodatkiem,do bycia razem.
    Wtedy domem i dziećmi zajmować się będzie ta która chce i będzie do tego miała predyspozycje.
    Dzisiaj i w Polsce takich "rodzin" jest wiele tylko po cichu,nie oficjalnie,bo zakrzyczą 'sekta" a i obrażana "moralność katolicka"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grazyna Doverhagen6 sierpnia 2012 13:19

      Wieśku, nie sądzę aby ktoś mógł być szczęśliwy w takim układzie, znam osobiście wieloletniego bigamistę, omal nie wylądował w wariatkowie...
      Nawet w kulturach akceptujących wielożeństwo to nie jest takie proste

      pozdrawiam

      Usuń
    2. Właśnie, Wieśku, chociażby "zdrożny" romans Marii Skłodowskiej - Curie ! Wedle moich obserwacji, miłość , to miłość, niezależnie od układu. A bo to mało razy, nawet bez trójkąta, osoba z zewnątrz widzi, że kandydat ( -tka ) na współmałżonka jest do bani i próbuje wybić delikwentowi (-tce) planowane małżeństwo z głowy ... ale czy widział ktoś kiedyś osobę zakochaną, która by takiej rady posłuchała ??? A później to cholerne "a nie mówiłam" ???
      Autentyczna wypowiedź koleżanki, z którą rozmawiałam kiedyś na temat jej jedynego w życiu romansu pozamałżeńskiego : seks z mężem jest nawet lepszy, ale ... przy tym drugim czuję się piękna i pożądana, budzę się i zasypiam z myślą o nim...czuję się , jak bym miała 17 lat ... hmmm, no typowy miłosny "odlot" - i co z tym zrobić ??? Na szczęście po jakimś czasie czar sam z siebie się wypalił i wszystko wróciło do normy. Każdemu może się zdarzyć.

      Usuń
    3. Prawda Begonijko, trójkąty często są czworokątami :))

      Usuń
    4. Człowiek, wyjąwszy jakieś ekstremalne sytuacje, zawsze jest zdolny wybierać pomiędzy pokusą a wstrzemięźliwością, siłą a słabością, lojalnością a zdradą, dobrem a złem, przyzwoitością a kure​wstwem itd. Możliwość wyboru jest zawsze.

      Usuń
    5. Amen Rychu!Nic mądrzejszego od siebie nie dodam. :)

      Usuń
    6. Rycho, możliwość jest zawsze, ale wybór zawsze jest uwarunkowany wieloma czynnikami, które mogą być poza kontrolą wybierającego.I dopóki istnieje możliwość wyboru ludzie zawsze będą wybierali i dobro i zło.

      Usuń
    7. Dziewczyny, ostateczną decyzję podejmuje zawsze człowiek. Na decyzję wpływają rozmaite czynniki, ale to nie znaczy, że wyboru nie ma

      Usuń
    8. Masz racje Begonijko, kochankowie też często po prostu zakochują się a to jedna z najsilniejszych sił w naturze. I niestety, ten stan zupełnie nie ma nic wspólnego z rozumem. To rodzaj nałogu.

      Usuń
    9. Rycho, zgadza się że to wszystko kwestia wyboru, ale tez nie wiem czy nie każdego można uwieść czy rozkochać. To zależy od sytuacji i ludzi...

      Usuń
  11. Czy ktoś w takim układzie jest szcześliwy ? Jezeli nastawiony jest na branie, i bierze ... na pewno. Że też ludzie lubią sobie komplikować życie

    OdpowiedzUsuń
  12. Należałoby zdefiniować, czy przez trójkąt rozumiemy kochankę/kochanka na boku, czy po prostu układ o którym wszyscy wiedzą i na jaki wszyscy się zgadzają?

    OdpowiedzUsuń
  13. Wróć do Polski u nas trójkatów nie ma katolicka miłość do bliżniego nie pozwala
    Pozdrawiam serdecznie
    Luiza

    OdpowiedzUsuń
  14. Stefan 6 sierpnia 2012 12:03
    Portrecik ojca dyrektora w miejscu ptaszka Neptuna to niezły pomysł. Bo to jest kawał ch...

    Odpowiedz

    Też obrzezany !

    OdpowiedzUsuń
  15. W dobie "sponsoringów" panowie po iluś latach znajdują lek na ból głowy żony:)Jednak nie mają ochoty zmieniać poukładanego świata z wielu względów. Również panie (po skokach w bok) gdy mają stabilny układ, chcą żeby trwał, chyba, że nie zapanują nad jakąś "odmianą" uczucia.W każdym wypadku jednak, duża odpowiedzialność za owoce związku a także szacunek do siebie i partnera jest tym plusem który zminimalizuje to co trzeba.Związki toksyczne, żadnej ze stron radości, ani korzyści nie przynoszą.Skręcanie się z zazdrości, szpiegostwo, kłamstwa...kłótnie, rękoczyny..nałogi brrr.itd.itd. Dorośli mają prawo się dobierać tak i tyle razy jak im serce i rozum dyktuje;) (Obie strony)Sędziowanie układów innych, jest sztuczne, moralizatorskie według ogólnie przyjętego szablonu. Nie ma wspólnej recepty na szczęście więc każdy niech swoją nosi przy sobie. (Wyłączam oczywiście wszelkich psychopatów w jakimkolwiek układzie). Mnie w związku przeszkadzało by kłamstwo, gdyby musiało zaistnieć z tego powodu. Nic poza tym:)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. nic co ludzkie ...6 sierpnia 2012 15:01

    Trójkąty są cool - pełnia humanizmu !

    OdpowiedzUsuń
  17. Dlaczego "straszna zona"?? Zona czesto, jest piekna i najwspanialsza. Ale nie jest cudza;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak tak sobie przemyśleć sprawę, to gdybym miała dwóch fajnych, przystojnych, niezbyt absorbujących facetów, to pewnie byłabym całkiem szczęśliwa. :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Helmut, jeden brunet, drugi blondyn, jeden może być mądry, drugi może być głupszy, urozmaicenie musi być:)A Ty brunet czy blondyn jesteś?

      Usuń
    2. Helgo, Helmuta musialam skasować bo zbyt wulgarny...wiec Twoja odpowiedź trochę glupio wygląda.

      ps
      Helmut był polskim szatynem, teraz kiedy jest "niemcem" z Koszalina to taki "aryjczyk" z Reykjaviku a tak naprawde to aryjczyk z BELLE COLOR ha ha ha

      Usuń
    3. @helga-po mojemu nastąpiła pomyłka trójkątów.Załączony przez Elizę obrazek,domniemam: facet na wznak z platfusem i dwóch osobniczek płci pięknej na brzuchu(ta po lewej grubsza!Po prawej szczupła).Obie coś robią,grubsza ma złączone pięty znaczy,że masturbuje się!Szczupła rozwiera pięty co oznacza "głębokie gardło",czy jakoś tam.Robótki ręczne? Facet może szczęściarz ale nieudacznik!-czeka na trzęsienie ziemi(?)Chciałem dodać,że trójkąt to jest świadoma zgoda na sex! Nawet przez niektórych uwielbiona forma uprawiania sexu.Jest bardzo dużo ogłoszeń towarzyskich,gdzie małżeństwo,para partnerów seksualnych, poszukuje kogoś do trójkąta.Kobietę,mężczyznę lub dziewczynę,chłopaka. Są single kobiet ,czy facetów szukający par.Stan cywilny nie ma dla nich znaczenia.Zdarza się ,że niemłoda już żona szuka dla męża młodszej chętnej do takich zabaw.Bywa b.często,że kobieta,żona szuka dziewczyny dla siebie za wiedzą męża.Zastrzegając ,że mąż będzie się tylko przygladał(?)Ostatnio coraz więcej par pedałów poszukuje do trójkąta faceta,częściej chłopaka.Wy tu tacy,uświadomieni na tematy sexu, pedofilii,pedalstwa księży,...nie bądźcie tacy pruderyjni!...Są też swingersi,chodzą do klubów i bzykają się zbiorowo,grupowo. Zarówno dziewczyny,panie,nawet starsze panie jak i chłopcy,faceci.Przychodzą pary i single różnej płci.Faceci liczniej.Dlatego panie takich klubach mają wstęp wolny!Helgo po stanie tej pościeli twierdzę,że na zdjęciu
      Elizy to nieboszczyki w prosektorium!Z tego trójkąta już na pewno nie
      będzie żadnych niespodzianek ani ruchów!
      Helgo pytałaś o mnie ja brunet-krótkie,niebieskie oczy,nie palę,piję okazjonalnie,186/76/19.Mam kolegów.Chyba zbyt poważnie podszedłem do
      Twoich pytań Helgo.Ja jestem szczery,bardzo dyskretny i wyrozumiały.



      ________________________________

      Usuń
  19. W żadnym komencie nie znalazłem banalnej konstatacji, że od człowieka , zwłaszcza kobiety, wymaga się grania wielu ról i żaden/żadna nie jest w stanie wszystkich oczekiwań spełnić. Zatem szukamy dalej i szukamy, i robienie z tego problemu jest krzykiem przeciwko oceanowi.
    Pozostawanie w monogamii lub próbowanie poli jest po prostu podświadomym szukaniem równowagi pomiędzy różnymi wymiarami pragnień.
    Szczęśliwy jest ten, kto znajdzie taka równowagę w jednym partnerze, a jeszcze z wzajemnością! ho, ho!. Pozostali się męczą.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jako niewierny mąż odpowiadam: jeśli facet raz zdradzi, będzie zdradzał. Moja pierwsza zdrada wyszła na jaw, bo byłem głupi, i w ogóle myślałem o rozwodzie i zostawieniu żony i dzieci... I tego się strasznie wstydzę i będę wstydził do śmierci. Żona wybaczyła, pokutę odprawiam do dziś.Ale....minęło kilka lat i znowu zdradzam, ale mądrzej - stawiam sprawę jasno - przygoda, bez zadnych zobowiązań i nigdy rodziny nie zostawię. One to akceptują i jest OK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiem, ze to zdrowe moralnie, ale takie życie na krawędzi uzależnia jak heroina.... Nie lepiej po prostu zacząć uprawiać sporty ekstremalne? Słyszałam, że to lepsze od seksu!!! Jest moc, jest kop, jest adrenalina. Takie hobby pewnie tańsze od wymagającej kochanki...

      Usuń
    2. Sceptical - na miejscu Twojej żony zaopatrzyłabym się w odpowiednie gadżety detektywistyczne, samodzielnie zebrała dowody, poszła z tym do sądu i obdarła Cię z ostatniego grosza nie miałbyś wtedy ani na kochankę, musiałbyś się człowieku nieco uspokoić i poukładać sobie w głowie.

      Usuń
  21. Ponadto, Elizko droga, pytanie w tytule jest źle postawione. "Czy w trójkącie można byc szczęśliwym?"
    Tak sformułowane pytanie zakłada milcząco kilka rzeczy:
    1. Że w innych geometrycznych układach jest się szczęśliwym. (a niby dlaczego?)
    2. Że szczęście jest komukolwiek do czegoś potrzebne i dlatego mamy za nim gonić
    3. Że jest to w ogóle jakikolwiek problem wart roztrząsania na Twoim znakomitym blogu.

    Kładę wszystko na karb upałów :) i ogórków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od rana zapowiadają burzę i znowu nic .... :(

      Usuń
    2. 3. Że jest to w ogóle jakikolwiek problem wart roztrząsania na Twoim znakomitym blogu.

      -----------
      Musze przynajmniej raz na miesiac napisac coś z kat."spoleczenstwo" bo moj blog jest w kategorii "polityka, spoleczenstwo, religia", z pewnoscią zresztą w tej kategorii będe pisac cześciej po wakacjach, bo polityka juz mi wychodzi bokiem.

      Usuń
    3. Elizo, NICZEGO NIE MUSISZ :)

      ale jeżeli to jest argument, to, zauważ, rozważania zdradzanych lub zdradzajacych pań są obecna w milionach blogów i miliardach pism dla kobiet.

      Czyli dla nikogo :P

      Usuń
    4. Taki jest Regulamin Onetu, kiedy zakladalam bloga zglosilam go w tych kategoriach

      Usuń
  22. Czy w " trójkacie mozna być szczęśliwym " ?

    Wydaje mi się, że to nie " szukanie szcześcia " jest głównym motywem " trójkątowiczów ". Częściej: egoistyczna próżność, chęć sprawdzenia swoich możliwości, seks - też jest ważnym elementem i motywem " trójątów "...Nie ma tu też: wygranych i przegranych, bo moim zdaniem - przegrywają wszyscy:)
    Jest to moje dość teoretyczne stwierdenie, bo sam nigdy nie byłem w takim " układzie ". Owszem, nie przeczę, że aniołem nie byłem i kilka razy " zdradziłem " moją połowicę, ale... to były tylko " delegacyjne przygody "... Wiele lat temu... Może dlatego , że dostatecznie " wyszumiałem się " - przed małżeństwem?
    Mój Syn był członkiem takiego " trójkąta ". Jako ten trzeci. Poznał panią z Kanady. Zamożną mężatkę z dwójką dorastających dzieci:) Jeżdził do niej, ona - jak się okazało z przeglądu komputera Syna, przyjeżdżała tu...Komputer przeglądałem dopiero po Jego śmierci:(
    Bałem się jak cholera, bo wiedziałem, że przecież Kanadyjka polskiego pochodzenia - ni rzuci wygodnego i dostatniego życia - na rzecz związku z Synem. Trudne to sprawy: kiedyś mu / synowi / powiedziałem, bo już nie wiedziałem jak mu z głowy wybić ten toksyczny związek, że:
    Chciałbym , aby moja synowa/ córka była jednak - znacząco młodsza ode mnie:(
    Obraził się... i to była " cholerna zadra ", której nie wyjaśniliśmy sobie... Związek , na szczęście się rozleciał - bo nie wytrzymał próby odległości. A ja: już nigdy nie będę mogł wyjaśnić Synowi - moich prawdziwych intencji...
    Taki los, cholera...
    Stanisław

    OdpowiedzUsuń
  23. No, układów bym nie potępiał tak do końca. Nie raz młodzi ludzie zakochują się na zabój, by już po kilku miesiącach myśleć o rozwodzie. A układ? Układ może być trwały. Może trwać wiele, wiele lat. I każda strona może być zadowolona, pod warunkiem oczywiście tego, że układu będziemy przestrzegać.

    OdpowiedzUsuń
  24. Może zasada "Cokolwiek robisz, czyń to powoli a patrzaj końca" jest bardziej rozsądna ?
    I to jakkolwiek by nie rozumieć ostatniego jej słowa.
    Reszta to słomiany ogień, z którego więcej szkody niż pożytku co po wielokroć widziałem , nawet na hucznych super ślubach.
    Im donośniejszy huk, tym szybciej zwijanie żagli, lament i krzywda.
    Tak, krzywda bo nikt mi nie wmówi, że w trójkącie nie ma poczucia krzywdy.
    Cisza w temacie krzywdy nie oznacza braku tematu :((
    A i komfort spojrzenia w twarz facetowi w lustrze podczas golenia (czy lady w lustrze podczas muśnięcia policzków cieniem) też nie wydaje mi się bez znaczenia.
    Co do okazji.. no cóż, życie jest jedną wielką okazją :(((( i nie gloryfikowałbym "sportów extremalnych".

    OdpowiedzUsuń

Na tym blogu hejt nie jest tolerowany.