piątek, 24 stycznia 2014
A ustawy brak
Wicedyrektor z warszawskiego ratusza do niedawna decydował komu zwrócić zabrane dekretem Bieruta majątki. Pół roku po odejściu z urzędu sam stał się właścicielem przedwojennego budynku, a tzw. decyzję zwrotową podpisał jego następca. Roszczenia do nieruchomości kupili od przyjaciółki jego rodzice w 2011r.Wtedy był wciąż wicedyrektorem Biura Nieruchomości. Twierdzi, że rozmawiał z matką, której podobno zakomunikował, że dopóki jest wicedyrektorem, odkłada teczkę na półkę i jego wydział nie będzie się zwrotem zajmował. Decyzję o zwrocie nieruchomości otrzymał pół roku po odejściu z urzędu. Przyszła już na jego adres, bo w międzyczasie przejął od rodziców wykupione prawa do nieruchomości.
Taki urzędnik ma dostęp do informacji m.in. o tym, kto się ubiega o zwrot nieruchomości, jak mocne ma papiery, na jakim etapie jest postępowanie, kiedy można się spodziewać rozstrzygnięcia w sprawie. Dla tych, którzy kupują roszczenia od spadkobierców to cenne informacje. I choć transakcje odbyły się zgodnie z prawem skandalicznym i nieetycznym jest, że podwładny pani prezydent, który decyduje o zwrotach nieruchomości, sam je kupuje. Przecież taki dyrektor ma wiedzę na temat dokumentów, wniosków dekretowych, wie, która z załatwianych spraw pójdzie szybko, a która nie.
Te zwroty majątków, to w większości przypadków wyrafinowany złodziejski proceder. Uregulowań prawnych w przedmiocie dekretu Bieruta nie ma i pewnie nie będzie, bo zahamowałoby to grabież. A gra warta świeczki, tu chodzi o miliardy.
A nieudacznicy żyjący przeszłością, szmalcownicy i potomkowie klasy próżniaczej - brać się do roboty! Pracować na własny rachunek zamiast skomleć. Nic wam się od Polski nie należy. Cokolwiek powiedzieć o dekrecie Bieruta to był to jedyny krok umożliwiający odbudowę Warszawy, bo za ta sytuację nie odpowiada bezpośrednio dekret Bieruta, tylko urzędasy i sądy, które nonszalancko go stosują, tylko jak długo jeszcze i w czyim interesie?
promuj
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nieźle sobie cwaniaczek to wykombinował.Lokatorom już podniósł czynsz i tylko patrzeć, jak wzorem bandziorów-czyścicieli z Poznania wprowadzi tutaj te same metody, aby się zbędnego motłochu pozbyć.
OdpowiedzUsuńA ja twierdze ,czy to się komuś podoba czy nie,ze gdyby nie "Dekret Bieruta" Warszawa "do dziś" nie została by odbudowana lub byłaby "odbudowana częściowo"
OdpowiedzUsuńJeśli dziś nie można przeprowadzić drugiej nitki jezdni bo na przeszkodzie "stoi" czyiś fragment gruntu.Jeśli nie można dokończyć wiaduktu bo na pisma nie reaguje jakiś tam Instytut Papieski itp itd to "napisane w Dekrecie" it.itd podobne "kwiatuszki"
TO
Art. 1.
W celu umożliwienia racjonalnego przeprowadzenia odbudowy stolicy i dalszej jej rozbudowy.... zgodnie z potrzebami Narodu, ,,,,,,,w szczególności zaś szybkiego dysponowania terenami i właściwego ich wykorzystania, wszelkie grunty na obszarze m. st. Warszawy przechodzą z dniem wejścia w życie niniejszego dekretu na własność gminy m. st. Warszawy."
według mnie w tej sytuacji należy uznać za zasadne.WTEDY !!!
W sytuacji gdy "Księgi wieczyste" poszły z ogniem ,wiele, zbyt wielu właścicieli "przez kominy obozów koncentracyjnych" lub zginęło w Powstaniu" działanie inne byłoby bezzasadne.
Tym co maja odmienne zdanie polecam lekturę Dekretu choćby tu
"http://warszawa.wikia.com/wiki/Dekret_Bieruta.
A potem było jak zwykle "nasze narodowe" cwaniactwo,jakoś to będzie,nie dopatrzyliśmy,nie pomyśleliśmy i wykorzystywanie luk prawnych lub łamanie dekretu itp itd co to do dziś trwa i "mać trwać, do dziś będzie" na wieki wieków.
Jednym tylko, na kolanach zgięci i pokorze, nieśliśmy i nieś będziemy "dary" i będziemy dawali, dawali ,nawet to, o co oni się nie zwracali.Nawet to, o co Komisja zwana Majątkową się nie "starała"
Oto "tajemnica wiary" Kolejna
Dzień dobry W.i.e.ś.k.u. !!!!! Na wstępie należało by podziękować "wujkowi Joe", że w ogóle doszło do odbudowy Warszawy. Rząd Tymczasowy w 1945 roku rozważał przeniesienie stolicy do Łodzi, bo Warszawa w ponad 80% była kupą gruzów. Młodych zachęcam aby sobie w Internecie obejrzeli panoramę Warszawy na zdjęciach z 1945 roku. To z Moskwy przyszła decyzja o odbudowie Warszawy i pozostawieniu jej stolicą Polski. Zachęcam też Młodych aby sobie pooglądali w Internecie jak wyglądała Warszawa a przede wszystkim jej centrum tuż przed tym , kiedy zapadła decyzja o odbudowie ul.Marszałkowskiej aż do dzisiejszego Placu Konstytucji (słynna MDM). Prywatni właściciele tych terenów postawili z wyszabrowanych cegieł parterowe budki i sklepiki - byle interesik kwitł. Na nic więcej ich nie było stać. Należy też przypomnieć, że CAŁY NARÓD odbudowywał stolicę poprzez FOS - Fundusz Odbudowy Stolicy. Każdemu pracującemu - a pracowali wówczas wszyscy Polacy, potrącano co miesiąc z pensji kilka lub kilkanaście złotych na Fundusz Odbudowy Stolicy. I trwało to bodaj ponad 25 lat - kto chce niech sobie sprawdzi. Dodam, że pieczołowicie odbudowano kamieniczki Starego Miasta Nowego Światu oraz położone tam budowle historyczne (pałace, kościoły,Uniwersytet Warszawski na Zamku Królewskim kończąc). . Niektóry fantastom śnił się od razu niemal Manhattan, który w tym miejscu należało postawić. Wszystkie odbudowywane budynki i te które odtwarzano od fundamentów wyposażono w niezbędne dla cywilizowanego człowieka instalacje wodne, gazowe, kanalizacyjne oraz grzewcze.Odbudowano system kanalizacji miejskiej oraz sieć wodno-kanalizacyjną a także nawierzchnię ulic i torowisk tramwajowych. Praktycznie stworzono Warszawę od nowa - praktycznie też w okresie 25-30 powojennych lat. Od kilkudziesięciu lat trwa też ROZBUDOWA Warszawy i nigdy nie była ona terytorialnie i urbanistycznie tak wielka jak dzisiaj. I na koniec tych "wypominków" niech sceptycy i młodzi przyjrzą się tej przedwojennej Warszawie i "wdziękowi" czynszowych tanich kamieniczek - zbudowanych byle jak i byle z czego, byle tylko można było zarabiać na czynszach. Niektóre "relikty" tej zabudowy ocalały jeszcze na Pradze- dla zdobycia praktycznej wiedzy o zabudowie przedwojennej Warszawy - radzę je zwiedzić. Owszem zdarzały się enklawy nowoczesnej zabudowy osiedlowej budowanej przez przedwojenną Warszawska Spółdzielnię Mieszkaniową (SIC), ale były to nieliczne wyjątki. No to kto to zniszczył i dlaczego ??? Do kogo mieć roszczenia odszkodowawcze - rzecz jasna, że do Niemiec hitlerowskich w pierwszej kolejności, ale także i do tych, którzy postanowili wywołać powstanie warszawskie. I ponownie do Hitlera, który w odwecie za powstanie kazał zrównać Warszawę z ziemią i zrównał. Nie jestem i nigdy nie byłem za tym aby komuś odbierać jego własność, jeżeli ją miał i o nią dbał. Po wojnie miał kupę gruzów i zgliszcza oraz tysiące grobów na podwórkach - tam chowano powstańców warszawskich. Wiem, że wielu byłym właścicielom przedwojennych kamieniczek i kamienic, oferowano działki i tereny zastępcze na obrzeżach Warszawy - nic tylko kopać fundamenty i budować - bez odgruzowania terenu i budowy instalacji komunalnych. ONI nie chcieli, bo dzisiaj w odbudowanej Warszawie - biznes na czynszach robi się w centrum. I o to tu chodzi. Słusznie też piszesz W.i.e.ś.k.u., że wielu przedwojennych posiadaczy zginęło podczas działań wojennych i powstańczych a innych zamordowano w Auschwitz i innych niemieckich obozach zagłady. Dzisiaj znajdują się jakieś dalekie pociotki, także z diaspory żydowskiej w USA, którzy TERAZ sobie roszczą - na gotowe, na odbudowane.. Przecież oni do 1989 roku twierdzili, ze jedynym legalnym dla nich rządem jest rząd londyński. To tam mogli sobie rościć. Cały naród posiadł grunty warszawskie przez ZASIEDZENIE, odbudowę i płacenie przez 25 lat na to aby Warszawa była Warszawą. Tak ja uważam - wszystkim wolno uważać inaczej - lub tak samo jak ja.To se ne vrati - jak mawiają Czesi. Miłego dnia !!!
UsuńP.S. Dodam jeszcze, ze ktoś z dzisiejszych rządzących musi mieć odwagę głośno to powiedzieć i walnąć pięścią w stół. I ciszej nad tymi grobami - co tam polegli. Ba...sa tacy, co woleli by aby Warszawa była nadal kupa gruzów - ileż to by było miejsc na składanie wieńców i palenie zniczy, a ile grobów było by pod ręką - tylko wyjść na plac przed lub za domem.Wiem, że słowa te brzmią może zbyt mocno, ale ja widziałem jak wyglądała Warszawa jeszcze w 1950 roku.
UsuńSarmato, w Gdyni jest to samo, bo miasto, jak wiadomo, jest obecnie łakomym kąskiem.
Usuńhttp://m.trojmiasto.pl/news/Gdynia-tonie-we-wnioskach-o-odszkodowania-Za-PRL-wywlaszczano-nawet-nieboszczykow-n59098.html
Dzień dobry Begonijko - wiem,wiem - bywałem często "służbowo" w Gdyni - po zmianie ustrojowej i za prezydentury pani Franciszki Cegielskiej. Wiem jak "prywatyzowano" ul.Świętojańską i sąsiednie i wiem jak miała powstać "Strefa Biznesowa KOLIBKI". W związku z tym nakazano nam likwidację ośrodka wypoczynkowego w Gdyni-Orłowie. Strefa Biznesu nie powstała, pani Prezydent też już wyniosła się na "łąki umajone". Pozostał jeszcze z tych czasów pan Szczurek - ówczesny sekretarz pani prezydentowej. Sam dzisiaj jest prezydentem Twojego miasta. Jedni go chwalą inni nie - jak to w Polsce.Moje boje o utrzymanie ośrodka na nic się zdały- pani prezydent była w tym czasie "na kursie i na linii" wraz z ówczesnym wojewodą gdańskim. Wściekłem się wtedy i w ciągu 2,5 roku wybudowałem przepiękny ośrodek wypoczynkowy w Międzybrodziu - na 120 miejsc. Stoi do dzisiaj - przy okazji dam Ci namiary - możesz obejrzeć go na Google earth a nawet wykupić tam sobie wczasy.Ma też własną flotę i a jakże przystań wędkarską. Niestety - też już "sprywatyzowany". Wybudowałem przy ośrodku pierwszą w tym rejonie biologiczną oczyszczalnie ścieków - także funkcjonuje do dzisiaj.Nawet mnie za ten wyczyn "wymedalowano" - ale co tam - było i minęło. Kto by tam dzisiaj dla "klasy robotniczej" budował ośrodki wypoczynkowe - kiedy panprezes robi konkurencję w Egipcie.Takie czasy... :-)))))))))
UsuńGdyby była taka wola i moc sprawcza Wujka Soso " to Warszawę odbudowywali by "zecy" i jeńcy wojenni. Sadze ze Stalinowi przed Jałtą zależało na tym, żeby stworzyć wrażenie, że zostaje zachowana pewna ciągłość państwa polskiego i najprawdopodobniej to okazało się rozstrzygające dla utrzymania stołeczności Warszawy.No i "nasi" choć bardziej im się podobała "czerwona i robotnicza Łódź z jej pałacami niż ciasne mieszkania w Lublinie "musieli" odbudować.
UsuńW pewnej mierze do tej decyzji przyczynili się i warszawiacy, którzy nie czekając na to co powiedzą władze, zagłosowali za odbudową stolicy nogami. W styczniu 1945 roku w mieście pojawili się warszawscy rozbitkowie. To było wtedy miasto zamarzniętych ruin, nie pojawiali się więc jeszcze żądni karier, nie było już też czego szabrować. Przyszli niemal wyłącznie ci, którzy byli z Warszawą związani, sprawdzali czy ocalały ich kamienice, próbowali odnaleźć swoich bliskich. W ciągu pierwszego kwartału wróciło prawie 100 tys. osób, to musiało dać politykom do myślenia, pojawiła się nadzieja, że będzie z kim to miasto odbudować.
Polecam więcej na ten temat w Albumie "Budujemy nowy dom. Odbudowa Warszawy w latach 1945-1952" autorstwa znakomitych varsavianistów Jerzego S. Majewskiego i Tomasza Markiewicza.
Myślę W.i.e.ś.k.u. , że jednak nie w Jałcie - prędzej już w Poczdamie. W czasie konferencji w Jałcie nawet nie zdawano sobie sprawy jak mocno zniszczono Warszawę. Tam kawałkowano Europe - powojenną Natomiast w Poczdamie już czyniono próby legalizacji Rządu Tymczasowego - dlatego był on tam oficjalnie prezentowany i przesłuchiwany - przez "Trójcę". Tam też odbyła się ostateczna batalia o ustalenie powojennych granic Polski i repatriację (wysiedlenie) Niemców z tzw.Ziem Odzyskanych.
UsuńDobry wieczór:)
UsuńNie porównywałbym spraw gruntowych i przedwojennych właścicieli gruntów i kamienic w Gdyni, z Warszawą. Gdynia nie została zniszczona, jak Warszawa. Praktycznie cała ul, Świętojańska składała i składa się z : prywatnych, zachowanych kamienic. Postawonych na prywatnych działkach. Gdynia przedwojenna - to największy okres Jej rozwoju i dopływu prywatnych pieniędzy.
Gdynianie ucierpieli od niemieckich faszystów, którzy zaraz po Jej zajęciu - rozpoczęli masowe wysiedlenia. Po raz drugi - po wojnie, gdy to: z " rozkazu Bieruta - zostali wysiedleni Ci, których " wadza" uważała za podejrzanych ideowo i " nieprawomyślnych ".
Przekazywanie kamienic i majątków - spadkobiercom nie stanowiło wilkiego problemu, bo te majątki/ nieruchomości/ - pozostały i dziś: dalej tworzą zabudowę współczesną ulic: Świętojańskiej, Starowiejskiej, w części - 10-Lutego.
Dlatego zupełnie inny problem stanowi Gdynia, w porównaniu do Warszawy.
Moja firma też miała piękny ośrodek wypoczynkowy, postawiony " prawem Kaduka " nad jeziorem, na prywatnej działce. Nikt nie zadbał, żeby po upadku " komuny" dogadać się z właścicielem terenu. Wreszcie, gdy groziło już wyburzenie całości - poszliśmy po rozum do głowy i dogadaliśmy się z właścicielem terenu. Za kilka domków - odstąpił od wyegzekwowania wyroku eksmisyjnego.
Stanisław
W Bolandzie to normalna praktyka, i tak jestem zdziwiony, że ograniczył się tylko do jednej mając takie "dojścia".
OdpowiedzUsuńNo cóż, korzystanie z przywilejów władzy jest stare jak świat, niestety. Myślę, że nawet w epoce kamienia łupanego na głowie, czy tzw. wspólnoty pierwotnej, zawsze szukało się w jaskini jakiegoś kumpla z nieco wyższym czółkiem, dzięki któremu można było sobie jakąś kość z tłustszym szpikiem do wyssania załatwić. Bardzo się mylę, Sarmato ??? :))))
OdpowiedzUsuńBegonijko - nie nie mylisz się, dodam tylko, ze w tych okolicznościach narodził się zawód szamana plemiennego, który czynił egzorcyzmy i różne tam wróżby - na okoliczność aby popadało albo i nie. Jaskiniowi wymarli, ale zawód szamana ma się dobrze a nawet bardzo dobrze - a jaka frekwencja. Na taki Stadion Narodowy przybyło coś około 50 tysięcy klientów. Ale pobratymiec "godsona" kasę zwinął i tyle go widziano. A co do prywatyzacji ul.Świętojańskiej i okolicznych - różne cuda i cudeńka tam się działy. Wiem ale nie powiem - dokładnie jak panprezes, który tez wie jak uratować Polskę, ale milczy, bo jeszcze nie wybiła godzina "W". Wracając do życia jaskiniowego - tez stosowano różniste metody aby coś posiąść. Czasami rozstrzygano spory przy pomocy maczugi, ale "dawanie prezentów" też mieli już obcykane. Na ten przykład - za jedna kobietę można było wytargować nawet całego mamuta - jeżeli była lepszej urody niż niektóre dzisiejsze posłanki. A za wiązkę ryb
Usuńnie bardzo jeszcze cuchnących to ho.ho... można było balangować cała noc. Wie się coś na ten temat, bo wędkarstwo uprawiam od wieków - to z pokolenia na pokolenie wieści się przekazuje.Wracając na ziemię i do Gdyni - przy Świętojańskiej była taka knajpka i kawiarnia "Checz Kaszubska" a w Orłowie tuż przy plaży niemal - legendarny "Skorpion". Azaliż ocalało to jeszcze z pogromu ?? Wiele tam się działo i wiele przelewało - hej...łza się w oku kręci. A śledziki opiekane i w zalewie - u pana Cebuli w smażalni orłowskiej - same cymelia !!!!
Oj, Sarmato, już żeśmy sobie nie raz te czasy wspominali ! :)) Co do Gdyni, to rzeczywiście różniście bywało ...wszak wiadomo, jak to wieś w miasto się przekształcała, ale skoro wiesz, ale nie powiesz, to ja gorsza nie będę !
UsuńCo do Skorpiona, to wiadomo, jak tam bywało, ale mam nadzieję, że po tym "przelewaniu" nie właziłeś na klif, jak ci idioci, którzy każdego roku starają się zrobić sobie ostatnią w życiu fotkę ...
http://s3.flog.pl/media/foto/3782718_gdynia--klif-w-orlowie--ryzykanci.jpg
Begonijka - ale czasami właziłem od strony lądu, aby sobie popatrzeć na panoramę Zatoki. Nawet kilka ładnych zdjęć klepnąłem. Bywało, że "służby" goniły z tego terenu, bo jakieś bardzo tajne instalacje podobno tam były.A grzybki też tam rosły.
UsuńOd strony lądu, to "insza inszość", Sarmato, ale głupki włażą po urwisku. Nie chcę się powtarzać, bo już pisałam, że co roku jakiemuś chojrakowi radzę zakładać okularki, jeśli nie widzi stojącego tam, jak byk, ostrzeżenia. Tam faktycznie kiedyś było wojsko.
UsuńNa wzgórzach: pomiędzy Klifem Orłowskim, a Polanką Rerdłowską, w latach 50 i 60-tych postawiono kilka baterii, wycelowanych w wody Zatoki:) Połączone to było szeregiem " zakonspirowanych " przejść, bunkrów i schronów dla obsługi wojskowej oraz magazynów amunicji. Wojsko często organizowało, w tamtych latach: ćwiczenia strzeleckie, które polegały na tym, że: po wyłączeniu z żeglugi danego akwenu, strzelano ostrą amunicją, chyba kal. 150 mm, do makiety/celu, holowanego przez wojskowy - jeszcze parowy holownik, na kilkusetmetrowej linie ... poprzez wody Zatoki Gdańskiej.
UsuńPodobno, na skutek złego ustawienia " celownika ", trafiono, kedyś w sam holownik. Strzelań saniechano, a obecnie nie ma już tych " stategicznych jednostek " - są jedynie pozostałości, w postaci: betonowych stanowisk strzelniczych oraz odrestaurowanej , jednej chyba baterii dostępnerj dla turystów..
Kilka lat temu - jedna z takich resztek baterii, jej żelbetonowe łoże,
" zjechało " aż do plaży, gdzie " spoczywa" do dziś:)
Knajpa usytuowana na nadmorskiej skarpie, w Orłowie, o nazwie " Skorpion " - istnieje do dziś, choć " wiek prosperity " - dawno ma za sobą:)
Stanisław
Stanislawie,
UsuńNawiazujac do Twojego watku wspomnien o Gdyni, czy pamietasz knajpke o nazwie "Postoj" ( na postopju taksowek) na rogu Wladyslawa 4 I 10 Lutego? Sprzedawano tam wino marki Wino na lampki, wlasciwie na szklanki...
Bywalem tam okazjonalnie bo ja nie z Gdyni ale z Wrzeszcza...
Pozdro
Kanadol
Kanadol:)
UsuńPerwnie, że pamiętam.. To był taki parterowy budyneczek, róg 10-Lutego i Władysława IV. Nazwa pochodziła od postoju taksówek, który był obok:)
To była niezła " mordownia ", kilka razy " miałem przyjemność" wypić tam szybki kufelek piwa, deficytowego wtedy:)
I zmykałem, bo powietrze od palenia było tak gęste, że można było " siekierę powiesić " :)
Teraz te tereny obejmuje: Centrum Handlowe " Batory "
Pozdrawiam
Stanisław
Eli,no i mamy kolejnego prawiczka..Toż ja go na własny koszt do bordello-bum,bum zaprowadzę celem rozprawiczenia.!
OdpowiedzUsuńPełna zgoda Elzo - nic się tym "właścicielom" i spadkobiercom nie należy. Dziwnym trafem mnożą się dokumenty poświadczające prawa własności, a ani widu, ani słychu o papierach dłużnych, a tajemnica poliszynela jest fakt, że cała masa właścicieli nieruchomości i kapitalistów (fabrykantów, itp) zadłużona była przed wojna po same uszy (a nawet po czubek głowy).
OdpowiedzUsuńPosłuchaj gnojku - nie podszywaj się pod mój nick, możesz mieć klopoty.
Usuń@Marcin z Tarnobrzega
UsuńPrzecież masz nick durny Marcinie z Tarnobrzega.
andy lighter - nie do ciebie mam pretensje, tylko do jakiegoś głupka, który podszywa się pod mój nick.
UsuńMarcinie, problem w tym, że ten głupek musi, bo inaczej się udusi. Z innymi nickami też to robi, dlatego ja wolę się logować, co i Tobie podpowiadam.
UsuńDlaczego: głupek i dlaczego: udusi? nie stać was na nic innego?
Usuńdo Marcina z Tarnobrzega: chcesz mieć kłopot mój imienniku? daj adres @
Teraz jest zadłużony cały kraj , po ....... na wieki
OdpowiedzUsuńdokłafniej - na wieki wieków i amen !!! I o to kościelnym chodziło. A nad wszystkim czuwa "Oko" Episkopatu i genderuje.
UsuńOto styropianowa Polska właśnie.
OdpowiedzUsuńNie styropianowa tylko katolicka do szpiku kości
UsuńPogodzę Was - Polska styropianowo-katolicka !!!! Pasi ???
Usuń:))))))))))))
UsuńTe zwroty to rzeczywiście wyrafinowany złodziejski proceder i chodzi w nich nie o miliardy zł, ale o dziesiątki miliardów DOLARÓW. Otóż, powstał zespół HEART, mający na celu „odzyskiwanie mienia żydowskiego w Europie Środkowej", który chce "odzyskać" m.in. mienie w Polsce na kwotę 65 mld dolarów. Polska już dawno rozliczyła się z tego mienia z USA, które były po wojnie adwokatem w tej sprawie organizacji żydowskich. Wszystkich. Ale może uda się jeszcze raz naciągnąć gojów, trzeba spróbować.
OdpowiedzUsuńZenobi
Zenobi - to prawda, co piszesz. Rzad Gomułki wpłacłl na konto rządu USA 40 milionów dolarów -jako rekompensaty za utracone mienie obywateli żydowskich. Obydwie strony uzgodniły, że z nawiązka kwota ta rekompensuje poniesione i udokumentowane straty. To na rządzie USA spoczywa odtąd obowiązek wypłacania odszkodowań - jeżeli one jeszcze się należą - wraz z odsetkami za ten czas.Cały czas należy mieć na uwadze i to, że w połowie lat pięćdziesiątych ówczesny dolar miał ponad dziesięciokrotnie wyższą wartość niż obecny. Po prostu grupa oszustów chce nas oskubać, ale nie tędy droga - istnieją w tej sprawie niepodważalne dokumenty.
UsuńP.S. - może jeszcze dodam, że Republika Federalna Niemiec wypłaciła państwu Izrael okolo 15 miliardów marek za grabież i zniszczenie mienia żydowskiego w okupowanej Europie0 w tym także w Polsce. Piszę "około" bo kwotę ta wypłacono Izraelowi w dwóch albo trzech transzach i przy ostatniej transzy coś tam jeszcze Niemcy dołożyli (1,5 - 2 mld marek). Od Polski to się mogą wszyscy obywatele Izraela odpinkolić - jeżeli mogę użyć takiego określenia. Za mienie pozostawione na tzw.Kresach Wschodnich odpowiada Rosja jak "spadkobierca" po ZSRR - także tam roszczenia może sobie składać polski KrK..
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńGdybyż tam krk miał składać roszczenia, to w kraju zabrakłoby nakolanników i pampersów, a efekt były że tak powiem P-R-Z-E-S-Z-A-C-O-W-A-N-Y. Tu pozwoliłem sobie sparafrazować słowa Leszka Millera z przed tygodnia podczas polemiki z obywatelem Z.
UsuńJako pierwszy wyciągnął rękę po zwrot majątków Kościół i tak poszło. Uważam, że dobra skonfiskowane na potrzeby reformy rolnej oraz te, które zostały przejęte przez państwo na podstawie tzw. dekretu Bieruta powinny być zwracane tylko w tych przypadkach, gdy zostało złamane prawo. We wszystkich pozostałych przypadkach wszelkie zwroty czy rekompensaty są absurdalne, choćby z powodów, które wymienili W.i.e.s.i.e.k i Sarmata. Prof. Tomasz Nałęcz, historyk, znawca okresu, też uważa, że tylko ci, którym skonfiskowano własność bezprawnie powinni otrzymać zwrot (jeśli to możliwe) lub rekompensatę, a próby podważania powojennego prawa słusznie określił jako szkodliwe i wręcz niebezpieczne, choćby z powodu stosunków własnościowych na ziemiach, które przyłączone zostały do Polski w wyniku II wojny światowej. Po r. 1918 jakoś nie zwracano majątków skonfiskowanych po powstaniu styczniowym, chociaż wówczas pozycja arystokracji i szlachty była znacznie mocniejsza niż teraz.
OdpowiedzUsuń@Zenobi
OdpowiedzUsuńGoje, jak widać, też świetnie sobie radzą z naciąganiem. Widać to cecha (umiejętność?) ponadnarodowa (ponadrasowa?).
Evo, trafiłaś w sedno. Znam konkretne przypadki, kiedy to właściciele odebrali lata temu odszkodowania ( fakt, że to nie były wielkie pieniądze, ale były, odebrane i pokwitowane) a teraz ich spadkobiercy ( faktyczni, lub niekoniecznie ) szukają sposobów, jak by tu się dobrać do kasy i właśnie do tego są im potrzebne tzw. "plecy", jak to się dawniej mawiało.
UsuńTu właśnie wdać fałszywy patriotyzm demiurgów dusz, czy jak ich tam zwać. Siłę polityczną mają (co widać, słychać i czuć!), wolę posiadania marności - takoż, więc gdyby powtarzam GDYBY chcieli, to mogliby spowodować legalny zwrot czy wypłatę odszkodowań dla owieczek z nadzieja że owe się podzielą. Jednakowoż bliższa koszula ciału, owce mimo straszenia piekłem i obiecaniem raju są elementem niepewnym i zdradzieckim, więc pewniejsze było ustawowe i po cichu wyciągniecie najlepszych kąsków, barany czyli wiernych mając tam gdzie słońce nie zachodzi, czy może nie dochodzi; no jakoś tak....
OdpowiedzUsuńPomijam milczeniem, że podstawą żądań był stan posiadania na Ziemiach Dawnych czyli z 1918 roku. Draństwo i tyle.
U braci Czechów rząd raz powiedział NIE STAĆ NAS !, dał po wyciągniętych łapach i po problemie. Nie było rzucania klątwami ani inszych głupot. Czym się od nich różnimy ? Chyba tylko stopniem zaczadzenia duchowego i brakiem końkordatu.
Jak w pieprzonej komisji majątkowej...
OdpowiedzUsuńElizo - bez przerwy jakiś troll podszywa się pod mój nick - jak Marcin-dubler.W związku z tym albo przestanę brać udział w dyskusji na Twoim blogu, albo zmienię nicka.
OdpowiedzUsuńNie mam na to wplywu... na blogu nie siedzę 24 godziny na dobe. A do tej pory pisal tu "Marcin" a nie jakiś "Marcin z Tarnobrzega", więc ktory jest prawdziwy?
UsuńOj tam, oj tam... się czepiacie urzędasa o jedną nieruchomość. Tymczasem od lat trwa praktyka, że wyspecjalizowane firmy, zatrudniające prawników, a nawet specjalnych detektywów, wyszukują spadkobierców, którzy zwykle nie umieją, ani nie mają za co prowadzić stosownego postępowania, po czym odkupują od nich prawa własności. Ładny kawałek Warszawy już w ten sposób przeszedł w prywatne ręce. Bo któż to ostatnio się buduje vis a vis Zamku Królewskiego? Ano nie spadkobiercy, ale właściciel takiej firmy.
OdpowiedzUsuńPrzy czy nie jest to proceder bezprawny, więc nic nam do takich ludzi. De facto swój majątek zdobyli w sposób uczciwy. Nie możemy tez mieć żalu do byłych właścicieli i ich spadkobierców. Skoro, jak wykazano, dekret Bieruta, był bezprawny, to zgodnie z tym co jeszcze starożytni Rzymianie wymyślili, prawo własności jest święte. Tyle, że roszczenia odszkodowawcze też powinny być, zgodnie z duchem tego prawa, stosownie, formalnie uregulowane. Jak bowiem napisała Eliza, ustawy nadal brak!!! A obiecanki były, że wiosną 2013r. projekt będzie gotowy. I co? I nic to!
http://wyborcza.pl/1,76842,13062196,Warszawa_do_zwrotu__Po_pierwsze__w_naturze.html
P.S. A w Karkonoszach ślicznie śnieżek nadal sypie.:-))))))))
Pomyślności.
Ikko, a Ty myślisz, że to idzie się dogadać ??? Posły mają ważniejsze sprawy na głowie, jak np. tego cholernego dżendera ! :))) Tak nawiasem, to wszystko nie jest takie proste, jak Ci zapewne wiadomo. Nasz przyjaciel kwiczał z radości, kiedy jemu i pozostałym...15 - tu spadkobiercom zwrócono okazałą kamienicę w centrum Łodzi, która należała do jego przodków. I się zaczęło. Kamienica była wypełniona lokatorami, cała 15- tka spadkobierców nie śmierdziała groszem, a sprawy trzeba było sądownie "wyprostować", czyli popłacić wszystkie koszty, które były niemałe, a i zawsze znalazł się ktoś, kto uważał inaczej. Wszyscy zatem mówili: "walcz, kochany, walcz, później się rozliczymy". No to chłop walczył, bulił wszystkie koszty, będzie przez jakieś 16 lat i ...kopnął w kalendarz, na zasadzie Jasia, który nie doczekał. Ale ma spadkobiercę, he he ! :))))
UsuńDlatego Begonijko tacy spadkobiercy najczęściej chętnie sprzedają swoje prawa, bo mają szybka i realną korzyść. Osoby, a właściwie firmy, które to skupują, mogą sobie pozwolić na lata procesowania się, koszty (w tym nakładów na wcześniejsze remonty), a nawet zapewnienie lokatorom innych równorzędnych mieszkań. Tym bardziej, że najczęściej to nie są budynki, tylko grunty. Po co komu (spadkobierców dawniej sensownej może być wielu) n.p. 100 metrów kwadratowych w centrum miasta? Tym bardziej, że nawet po miastem niewiele za to kupi. Tymczasem ktoś inny wyszukuje kilku, kilkunastu takich spadkobierców i dochodzi wówczas swoich już praw. Wtedy już się to opłaci, tym bardziej, gdy można tam wybudować wielopiętrowy biurowiec.
UsuńPomyślności.
http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,zbuduja-biurowiec-br-u-stop-kolumny-zygmunta,103494.html
Usuń"Właścicielem firmy deweloperskiej Senatorska Investments jest Maksymilian Marcinkowski - człowiek zajmujący się skupem przedwojennych aktów własności. W tej chwili pracownicy tej firmy burzą kamienicę na Warszawskiej Starówce, a na jej miejscu powstanie biurowiec, co grozi Starówce wykreśleniem z listy UNESCO. Marcinkowski jest również właścicielem gruntów pod gimnazjum na ulicy Twardej którą przejmie w 2016. Równocześnie miasto postanowiło z pominięciem przetargu przekazać Marcinkowskiemu działkę na placu Defilad która umożliwi mu wybudowanie tam 200metrowego wieżowca. "
UsuńI to by było na tyle. Sami szukajcie więcej.
Pomyślności.
Ooooooo ! http://www.youtube.com/watch?v=camWACk8yEM
UsuńNie demonizował bym tu "Dekretu Bieruta" - aby odbudować Warszawę - należało tak postąpić inaczej do dzisiaj mielibyśmy 10 tysięcy procesów sądowych i kupę gruzów. Kto chciał odbudować swoja przedwojenna nieruchomość i miał pieniądze - ten odbudował i komuna mu w tym nie przeszkadzała - wprost przeciwnie - pomagała. Taka rodzina Blikle nie tylko odbudowała swoja kamienice na Nowym Świecie ale do dzisiaj produkuje tam słynne paczki i inne smakowite ciasta.Jeden z Blikle'ów jest nawet profesorem matematyki i obliczył sobie na komputerze, ze na pączkach lepiej się wychodzi niż na stawianiu dwój z matmy.Takich jak Blikle było więcej. Reszta to kombinatorzy - tak jak opisała to Ikka.
UsuńTo opowiem jeszcze ciekawostkę ! Po wojnie i gdzieś tak do połowy lat pięćdziesiątych rozbierało się wypalone domy i kamienice na Ziemiach Odzyskanych. Cegłę czyściło się z resztek zaprawy murarskiej - przeważnie wapiennej - ustawiało w porządne sztaple po 1000 sztuk. Cegła wędrowała następnie do Warszawy - na odbudowę stolicy.Moja Chorągiew Harcerska i jej drużyny brały w tym "procederze" liczny udział. Za 1000 cegieł otrzymywało się zapłatę 100 zł a za cegłę klinkierową - elewacyjna nawet 250 zl. Jako narzędzia do pracy służyły młotki murarskie i siekierki. Rarytasem były siekierki strażackie. Za zarobione w ten sposób pieniądze drużyny harcerskie urządzały sobie obozy letnie pod namiotami z demobilu wojskowego. Nagrodą była też wycieczka do Warszawy. W ten sposób obejrzałem w 1950 roku po raz pierwszy w życiu Warszawę i to co z niej pozostało po wojnie. Bywam i dzisiaj w tym miasteczku powiatowym na Ziemi Lubuskiej - po wojnie mieszkalo nas tam 3,5tysiaca luda. Dzisiaj miasteczko liczy 22-23 tysiące mieszkańców. Na miejscu po dawnych kamienicach i domach są ładne osiedla mieszkaniowe (przeważnie spółdzielcze), powstały dwie duże dzielnice domków jednorodzinnych a nawet "wypasionych" willi. Funkcjonują 4 fabryki zbudowane po wojnie i kilka tartaków, jest dużo zakładów rzemieślniczych i przetwórstwa runa leśnego. Okoliczne duże jeziora są podstawą dla rozwoju turystyki wypoczynkowej a także hodowli ryb. Po wojnie nie ma ani śladu.Ponad 3/4 mieszkańców po wojnie to byli przesiedleńcy z Wileńszczyzny i okolic Lwowa oraz Sambora.
UsuńWarsie i Sarmato, oczywiście, że wszystko, co się działo, było skutkiem wojny. Wielu straciło dach nad głową i trzeba ich było gdzieś dokwaterować. Moi Rodzice byli wysiedleni z Gdyni ( mam dokumenty, jako pamiątkę po nich, czyli "Ausweisy", "Kennkarty" itp.) z moimi maleńkimi braćmi ( ja fruwałam jeszcze sobie gdzieś w chmurkach, jako krnąbrny aniołek) a kiedy wrócili po wojnie, zostali przyjęci przez rodzinę pod wspólny dach ...do czasu, kiedy uzyskali inne mieszkanie, zresztą w prywatnej kamienicy ( jak wiele w Gdyni), włączonej pod "kwaterunek". Różni moi znajomi po reprywatyzacji pouciekali ze Świętojańskiej, bo "zaproponowano" im takie czynsze, że lepiej już było wziąć kredyt i kupić inne mieszkanie. Uogólniając, nie dało się przez te wojenne "złogi" przejść suchą nogą. Każdy przypadek był inny i niełatwy do rozwiązania, jednak największy problem stanowili właśnie ci dokwaterowani lokatorzy, pół biedy, jeśli porządni ludzie, z którymi szło się jakoś porozumieć. W Orłowie, w takiej kamienicy mieszkała do końca życia moja ciocia, której właściciel umożliwił spokojne życie i przejął mieszkanie dopiero po jej śmierci ( dwa lata temu).
UsuńI pamiętam hasło "Cały naród buduje swoją stolicę", bo jako dzieciak uczestniczyłam w różnych akcjach na ten cel, więc trochę pokory by się różnym "dziedzicom" przydało.