"Kiedy mam chwilę wolnego oglądam niektóre fora
internetowe. Wczoraj zirytowałem się okropnie, czytając jak bardzo
nieprzychylne opinie nawet najporządniejsi ludzie mają o przybywających do
Europy imigrantach.
Irytacja ustąpiła przygnębieniu, jakże nasi europejscy
politycy maja podejmować jakieś pozytywne decyzje, skoro tak duża większość
obywateli uchodźców po prostu nie chce. U nas lada tydzień wybory, czy
znajdujący się pod presja rząd może postąpić zgodnie z sumieniem, jeśli może za
to zostać wdeptany go w ziemię?
Potem nadeszła refleksja: no skąd ludzie, skąd państwo
mają wiedzieć, jak się należy zachowywać wobec bliźnich w potrzebie? Nie uczą
przecież tego w szkołach, nie uczą nawet w kościołach. Jakoś opowieść o
ucieczce świętej Rodziny przed prześladowaniami do Egiptu mało komu kojarzy się
z obecna sytuacją. Albo opowieść o dobrym Samarytaninie…
To ja powiem tylko tak: kiedy zaczynamy myśleć o jakiejś
grupie ludzi per „oni”, to dla każdego przyzwoitego człowieka powinien to być
dzwonek alarmowy. „Oni” to obcy, inni, odmienni, „oni” to coś, co nas nie
dotyczy. Przyzwoity człowiek o innych ludziach myśli „my”. Wszyscy ludzie są
równi, są tacy sami, są tyle samo warci, niezależnie od koloru skóry, pochodzenia,
języka, czy wyznawanej religii, mają takie same radości i takie same smutki,
tak samo odczuwają ból. Jak my. Bo to my.
Powinno być to łatwe do zrozumienia: wyznajemy religię
zrodzona na Bliskim Wschodzie, dokładnie w regionie, z którego pochodzi teraz większość
uchodźców. Na naukę tej religii wydajemy rokrocznie z naszych podatków miliard
350 milionów złotych. Czyżby to były pieniądze wyrzucone w błoto?
A teraz kącik poetycki, na szczęście również takie rzeczy
Polacy umieszczają w sieci:
Ten, co o własnym kraju zapomina.
Na wieść, jak krwią opływa naród czeski,
Bratem się czuje Jugosłowianina,
Norwegiem, kiedy cierpi lud norweski,
Z matką żydowską nad pobite syny
Schyla się, ręce załamując żalem,
Gdy Moskal pada - czuje się Moskalem,
Z Ukraińcami płacze Ukrainy,
Ten, który wszystkim serce swe otwiera,
Francuzem jest, gdy Francja cierpi, Grekiem -
Gdy naród grecki z głodu obumiera,
ten jest z ojczyzny mojej. Jest człowiekiem.
Poznają państwo? To wielki Antoni Słonimski
Na wspomnianych forach internetowych część z państwa,
nawet ta otwartogłowa, wyraża swoje niezrozumienie dlaczego Syryjczycy i inni
uciekają do Europy, a nie do innych krajów arabskich, do Emiratów, Kuwejtu,
Arabii Saudyjskiej. Cudna hipokryzja. To tak, jak pytać, dlaczego w czasie
wojny Polacy nie uciekali do Niemiec. To właśnie te kraje są w dużej mierze
sprawcami nieszczęść Syryjczyków, Irakijczyków, Afgańczyków. To one finansują
zbrodniarzy, którzy mordują, palą i niszczą. A w Niemczech, mówiłem to już dwa
dni temu, dzisiaj mieszkają dobrzy ludzie.
I znowu kącik poetycki:
Jacyś ludzie w ucieczce przed jakimiś ludźmi.
W jakimś kraju pod słońcem
i niektórymi chmurami.
Zostawiają za sobą jakieś swoje wszystko,
obsiane pola, jakieś kury, psy,
lusterka, w których właśnie przegląda się ogień.
Mają na plecach dzbanki i tobołki,
im bardziej puste, tym z dnia na dzień cięższe.
Odbywa się po cichu czyjeś ustawanie,
a w zgiełku czyjeś komuś chleba wydzieranie
i czyjeś martwym dzieckiem potrząsanie.
Przed nimi jakaś wciąż nie tędy droga,
nie ten, co trzeba most
nad rzeką dziwnie różową.
Dokoła jakieś strzały, raz bliżej, raz dalej,
w górze samolot trochę kołujący.
Przydałaby się jakaś niewidzialność,
jakaś bura kamienność,
a jeszcze lepiej niebyłość
na pewien krótki czas albo i długi.
Coś jeszcze się wydarzy, tylko gdzie i co.
Ktoś wyjdzie im naprzeciw, tylko kiedy, kto,
w ilu postaciach i w jakich zamiarach.
Jeśli będzie miał wybór,
może nie zechce być wrogiem
i pozostawi ich przy jakimś życiu.
Wisława Szymborska, wiersz „Jacyś Ludzie” z tomu Chwila
I jeszcze jedna refleksja: to nasza wina. Media tego
wszystkiego państwu nie mówią. Ale telewizja nie jest od tego. Telewizja jest
od tego, by dać państwu chwilę wytchnienia, zasłużonego po dniu ciężkiej pracy.
Nawet to, co nazywamy wiadomościami, to tylko forma oderwania państwa od
codziennych trosk, to nie informacja, to coś, co specjaliści nazywają
infotainment. Boję się, że szkolenia z człowieczeństwa każdy powinien odbyć we
własnym zakresie.
Wiadomości „z frontu państwo znają. Ja chciałbym pokazać
jeszcze tylko te dwa obrazki:
Ten niespełna 18-letni chłopak przez całą długą drogę z
Afganistanu do Europy pchał przed sobą wózek inwalidzki, na którym siedziała
jego babcia. Znalazła go ekipa BBC w węgierskim mieście Röszke przy granicy z
Serbią. O tak, Muzułmanów trzeba się bać, przecież pozbawieni są ludzkich
uczuć, nieprawdaż?
Warto przypomnieć, że przed wojną w Rzeczypospolitej
polskiej 1% obywateli, a więc prawie 350 tysięcy ludzi to byli muzułmanie. I
nikomu – jeśli nie im samym z powodu działalności endeków i prawicy katolickiej
– nie spadł włos z głowy.
No i jeszcze najnowsze zdjęcie, umieszczone na Facebooku
przez nikomu nie znaną Greczynkę. Dziś jej nazwisko obiegło świat. Nazywa się
Sandra Ciligeridu. 28 sierpnia wypłynęła z przyjaciółką i jej mężem motorówką w
morze, niedaleko wyspy Kos. W pewnym momencie zauważyły człowieka w morzu.
Początkowo myślała, że to miłośnik snorklingu, podwodnego nurkowania. Dopiero
po chwili zorientowała się, że mężczyzna jest w kłopotach. Wyciągnęli
wyczerpanego człowieka chyba w ostatniej chwili. 28-letni Mohamed był w morzu
od 13 godzin, utrzymywał się na powierzchni tylko dzięki małemu kapokowi. Nocą
on i 39 jego syryjskich współtowarzyszy wiosłowało w kierunku greckiej wyspy. W
pewnej chwili jedno z wioseł wypadło za burtę. Mohamed skoczył do wody, by je
wydobyć, lecz porwał go prąd, ponton zniknął w ciemnościach.
A ja przypominam, że dziś w Pradze odbędzie się szczyt
Grupy Wyszehradzkiej na temat kryzysu uchodźców. Bardzo chciałbym być złym
prorokiem, ale podejrzewam, że ten szczyt jest po to, by stworzyć w Unii
wspólny front przeciwko przyjmowaniu uchodźców. Jeśli moje podejrzenia okażą
się niesłuszne i np. premier Kopacz będzie się starała przekonać Słowaków,
Czechów i Węgrów do okazania większego człowieczeństwa i przywiązania do
wartości chrześcijańskich – będę szczęśliwy.
Ale obawiam się, że politycy znów zepsują mi weekend
jeszcze bardziej niż pogoda."