sobota, 29 marca 2014

Wreszcie żona Hofmana nie będzie musiała chorować




Opracowane na podstawie art.w GW, artykułu w całości, bo wykupionego przezemnie, więc korzystajcie aby zapoznać się ze szczegółami - LINK TUTAJ


J.Kaczyński obiecał Polakom, że po dojściu do władzy PiS znajdzie dodatkowy bilion złotych na rozwój. O tej kwocie pierwszy raz wspomniał już w grudniu ubiegłego roku na spotkaniu z mieszkańcami Pszczyny, ale dopiero kilka dni temu, po ogłoszeniu "Programu PiS 2014", można zobaczyć jakiego knota znów wymyślili.. Autorzy programu specjalnie się nie wysilili, bo nie chcieli stosować wobec prezia kuracji szokowej, bo skoro preziu pierwszy raz na oczy zobaczył dwie stówy, kiedy był na zakupach w osiedlowym sklepiku, więc jako człowiek bez wyobraźni nie wie ile takich banknotów 200 złotowych jest w bilionie. Zaoszczędzili więc mu dodatkowego stresu, bo biedaczysko straciłby mowę, a ze strachu, by się pewno zesrał...

Co tu widzimy w tym programie zwanym już "Króliki z kapelusza PiS". Otóż preziu Absmak obiecuje pieniądze, które albo już są przeznaczone na rozwój, albo zabierze polskim przedsiębiorstwom, albo je po prostu dodrukuje przez Narodowy Bank Polski (zainspirował się A.Lepperem). Nie ma natomiast ani jednego przykładu o pozyskaniu nowych środków. "W ramach obiecanego biliona złotych 585 mld ma pochodzić ze środków unijnych, które Polska już otrzymała na lata 2014-20, oraz wkładu własnego, który polskie przedsiębiorstwa i samorządy tak czy owak będą musiały zgromadzić, aby wykorzystać przyznane środki. Te inwestycje i tak będą realizowane, rząd PiS nie jest tu do niczego potrzebny. Kolejne 300-490 mld to po prostu przesuwanie środków z kieszeni do kieszeni - pomiędzy przedsiębiorstwami, bankami, spółkami SP i funduszami - od tego jednak pieniędzy na pewno nie przybędzie. Wreszcie resztę ma dodrukować NBP. Jeśli tak ma wyglądać pomysł PiS na zwiększenie środków na rozwój, to mogę tylko ubolewać, że największej partii opozycyjnej nie stać na poważniejsze propozycje". 

Ślepa wiara 30 % zaczadzonych Kaczyńskim jest jak dogmat, w który wierzy się bezwarunkowo.  Im żadne argumenty nie są potrzebne. Są to istoty jakby z innej planety, nie pasujące do niczego normalnego co jest na tym świecie. Preziu dla narkotycznej żądzy władzy obieca wszystko, w co chcą wierzyć naiwni.

Popuszczając wodze fantazji i wyobrażając sobie(przez chwilę !!!!) że PiS wygra wybory i preziu zacznie spełniać te obietnice? Odrazu nasuwa się pytanie nastepne -  jakim kosztem i przedewszystkim - czyim? Jeśli kosztem przedsiębiorców to dobrze Polsce nie wróżę. Ten populista nie będzie się martwił, że kogoś nie stać prowadzić działalności, byle były zasiłki i dotacje.  No i wreszcie żona Hoffmana nie będzie musiała chorować, biedunia chorowitka jedna.... Również jaśnie preziu nie pomyślał, że potencjalne duże żródło pieniędzy jest w samym PiSie, a nikt tego nie podał w wyliczenia. Tu trzeba inwestować. Otóż potwór, który drzemie w rozporku Hoffmana to dosłownie mennica. Taaaakim fiutem nie tylko zarobi ale i poprawi przy okazji zerową demografię, bo poprzednia "inwestycja" prezesa zwana "agent Tomek" raczej nie wypaliła.  No, ale jak miała wypalić skoro preziu pierwszy raz na oczy zobaczył dwie stówy, kiedy był na zakupach w osiedlowym sklepiku, a jako człowiek bez wyobraźni nie wie ile takich banknotów 200 złotowych jest w bilionie. Prezes zrobił go posłem, a wpisując na listę wyborczą okłamał jego wyborców. 2 lata minęły od wyboru "posła" Kaczmarka W zeszłym roku już nie można było ukryć jego łajdackiej osobowości i został zawieszony i zmuszony do rezygnacji z  członkostwa w klubie parlamentarnym PiSu zostając posłem niezrzeszonym. I nadal bierze te marne 10 tysiaków, a nikogo już przecież nie reprezentuje. Ale za to marnotrawienie państwowego grosza dla takich wsiarzy, Kaczyński powinien ponieść karę.Choć szczerze watpię czy poniesie skoro tyle lat minęło i jakoś prokuratura nie ruszyła dupskiem ze śledztwem w sprawie zniknięcia trzech milionów mieszkań....
Więc myślę, iż taniej będzie tę kaczkę po prostu "odstrzelić" (przy urnach oczywiście), niech zniknie i nie kwacze, bo jego kwakanie przyprawia o mdłości. 

promuj



piątek, 28 marca 2014

"nie chcę, ale muszę"




Jak wynika z Badania Satysfakcji z Pracy* przeprowadzonego przez firmę Sedlak&Sedlak w której brało udział  5 tys. osób, wynika iż 1/4 Polaków nie lubi swojej pracy, 1/3 jest z niej zadowolona, ale aż 43 proc. nie wie czy lubi swoją pracę i uważa że praca nie daje im tego, czego oczekują, ale wiedzą, że niełatwo byłoby znaleźć lepszą .. Ale tak wysoki procent osób o ambiwalentnym podejściu do tego czym i gdzie się zajmuje, nie jest dobrym sygnałem. W pracy spędzamy 1/3 doby. Niedobrze, jeżeli jest to jej najgorsza część. Skutki łatwo sobie wyobrazić - przemęczenie, apatia, podenerwowanie, brak chęci do życia i działania, a nic tak nie podcina skrzydeł jak przewlekły stres.

Po dobrym 2008 r kiedy to kandydaci dyktowali warunki, nastapiło pogorszenie nastrojów wśród pracowników bo nastapiło spowolnienie gospodarcze.  Skutki kryzysu finansowego w USA, który rozlał się na Europę zaczęły być odczuwalne. Firmy zaczęły wstrzymywać podwyżki i przycinać budżet który pierwotnie był przewidziany na rozwój pracowników i tworzenie miejsc pracy. Zaczęły się zwolnienia grupowe, a napięcie rosło. W połowie zeszłego roku sytuacja na rynku pracy ciągle była trudna. Obecnie sytuacja lekko się poprawia, ale bezrobocie wciąż jest wysokie, a takie nastroje nie sprzyjają więc narzekaniu na pracę, a tym bardziej o zamianie jej na inną. Nauczyliśmy się zaciskać zęby i robić rzeczy, których nie chcemy, w firmach, których nie lubimy.

 I od początku dnia, po otwarciu oczu obowiązuje zasada -  "nie chcę, ale muszę". Znajdujemy się jak zwierzę w potrzasku i  dominuje w nas wrażenie iż nie mamy kontroli nad własnym życiem, że nic od nas nie zależy. 

Przez takie nastawienie każde nowe wyzwanie zawodowe zamiast być szansą staje się jakby zagrożeniem. Jak pójdzie dobrze,  zamiast satysfakcji mamy tylko poczucie ulgi ze się udało, jeżeli coś nie wypali poczucie zagrozenia wzrasta, nasila się stres. A każdego dnia po wyjściu z pracy, choć nie wydarzyło się nic specjalnego, odnosimy wrażenie, ze pracowaliśmy fizycznie przy zwałce węgla, więc po powrocie w domowe pielesze starcza tylko sił na włączenie telewizora i leżenie na kanapie. Na pozostałe aktywności nie ma się chęci. W tym błędnym kole potrafimy przetrwać bardzo dlugo, z  jednej strony bardzo się męczymy, z drugiej nie mamy siły, żeby szukać alternatyw.


                              
                              Niestety, bywa i tak......

A Wy, czy macie jakieś wasze, specyficzne sposoby aby polubieć waszą pracę i to co robicie? 

promuj

środa, 26 marca 2014

To ja będę przez chwilę bydlakiem


To ja będę przez chwilę bydlakiem


Reporterzy uwijający się wśród sejmowych matek czy dziennikarze zapraszający je do studia nie mają w sobie zapewne tyle asertywności (niektórym to nie przyjdzie nawet do głowy) by zapytać o bilans gospodarstwa domowego. Wszystko obraca się w układzie “samotna matka - chore dziecko - budżet państwa”, a mnie - przyzwyczajonemu do 1+1=2 - jakoś się to nie zgadza.
W “Czarno na białym” przedstawiono taką sytuację. Matka, 16-letnia córka wymagająca... totalnej opieki. Nie wiemy, czy jest ojciec, wiemy za to, że matka zrezygnowała z pracy pielęgniarki i dostaje zasiłek pielęgnacyjny - obecnie 620 zł + 200 dodatku z budżetu + 235 ubezpieczenia społecznego w ZUS (jakoś wszyscy zapominają, że to też jest finansowane przez społeczeństwo i będzie podstawą wypłacania emerytury matki, że to efektywny dochód).
I następuje rozliczenie: 820 zł dochodu, a wydatki na same pampersy to 900 zł, 150 zł wizyta u lekarza, 300 zł pomoc rehabilitanta, 100 coś tam jeszcze, to razem 1450 zł. A jeszcze trzeba kupić benzynę do specjalnie wyposażonego samochodu. OMG!

O ile znam życie, trzeba jeszcze zapłacić czynsz, ciepło, prąd, gaz, telewizor. Zapewne jakaś komórka, być może Internet. O ile znam dalej życie, trzeba jeszcze jeść - kilkaset złotych miesięcznie na osobę. Być może chorej dziewczynce potrzebna jest dieta. A jeszcze pasta do zębów, mydło, szampon, czasem jakieś ubranie. I jeszcze sto innych rzeczy. Razem robi się suma, która znacznie wykracza poza zasiłek opiekuńczy, a więc z czegoś to jest finansowane. Kto (i w jakiej ilości) łoży zatem na matkę i jej chore dziecko, skoro żyją? Przecież gdyby nie miały znacznie poważniejszych niż te 800 złotych źródeł dochodu, po prostu fizycznie nie przetrwałyby nawet kwartału.

Ja wiem, że każda setka się liczy, ale robienie karczemnych awantur i obrażanie premiera (jedna z matek, ta najgłośniejsza, w średnim wieku, stwierdziła, że ona od 16 lat wyręcza państwo!!!) o 300 złotych, w sytuacji, gdy przetrwanie wymaga dziesięciokrotnie większej sumy, jakoś mi nie pasuje do tych elementarnych rachunków. To nie walka o przeżycie, to walka o stosunkowo skromny - w skali miesięcznych potrzeb - dodatek.

Powtarzam, mam w sobie wystarczające pokłady empatii, by współczuć ciężkiej doli tych matek, by czuć żal, że te dzieci nie mają normalnego życia. W kwestii mnożenia dobrobytu jestem liberałem, ale w kwestii jego dzielenia - socjalistą, z sercem po lewej stronie. Ale moje przywiązanie do faktów i liczb nakazuje mi czasem zrezygnować z politycznej poprawności i zapytać o konkrety.

promuj



A oto Pani Iwona Hartwich, ta tleniona wrzeszcząca blondyna z Sejmu, 1000 zl dla niej to za mało, ale nie dziwię się, na wakacje pod palmami to stanowczo za mało.... TFU

sobota, 22 marca 2014

Zawód - rodzic?


Donald Tusk prawie dwie godziny siedział na sejmowym korytarzu i rozmawiał z protestującą w budynku grupą około 20 rodziców niepełnosprawnych dzieci. Nie zgadzają się oni, by podniesienie ich zasiłku do wysokości płacy minimalnej nastąpiło dopiero za kilka lat. Dyskusja była ostra.


Ogladałam to przedstawienie pół dnia, ktoś wymieniał wiele razy słowo: "interesy". Próbują zrobić na dzieciach interes. Rozumiem o co walczą, ale to jak walczą to jest żenada! Grupa rozwrzeszczanych rodziców, którzy nie pozwalają nikomu z interlokutorów odpowiedzieć na pytania. Ta dyskusja, a raczej dysputa pozbawiona była jakiejkolwiek logiki, były historie znajomych, wyzwiska, szantaż. No i "forsa",  nie bezpłatna pomoc pielęgniarska, rehabilitacje, domy dziennego pobytu itp ale forsa. Chcą etatu za krzywdę od losu? OK ale kolejka chętnych jest długa..... Na razie to trąci pieniactwem i ogłupieniem przez polityków. Takim zachowaniem nie zjednają sobie poparcia. A Mularczyk iSelin, którzy zorganizowali tą szopkę, przecież nie w trosce o dzieci i ich rodziców, ale wyłącznie w trosce o sondaże. Zresztą Mularczyk to typowy wolski zamulacz próbujący wyciągać kasztany z ognia... rękami innych. I ciekawe co tam robili ten pieniacz w zielonym sweterku z biało-czerwoną opaską na przedramieniu i goguś w rózowej koszulce nie mający nic wspólnego z rodzicami? 

Znam rodziców dzieci niepełnosprawnych i wiem, że sobie radzą w zupełnie inny sposób niż darcie mordy. Współpracują z fundacjami, organizują akcje 1 proc. To spotkanie z premierem w Sejmie to była jedna wielka żałosna szopka. 
I choć można zrozumieć determinację tych rodziców, z drugiej strony jak się ma do tego ciąganie tych chorych dzieci do Sejmu i przetrzymywanie ich tam na podłodze? No faktycznie"wspaniali" opiekunowie. A później Alicja Tysiąc wali post za postem na Facebook'u "jak jutro nie będzie porozumienia cała Polska wsiada w autokary i w poniedziałek przyjeżdżajcie pod Sejm". No to spytałam panią Alicję "Ze względu na zdrowie chciała Pani sama kiedyś aborcję, a conajmniej połowa z tych niepełnosprawnych świadomie wydana została na świat więc teraz niech ich żywią KK, lekarze uciskani klauzulą sumienia i politycy co tak dzielnie walczyli przeciwko stosowaniu badań prenatalnych". Odpowiedzi nie dostałam.

A co z niepełnosprawnymi po wypadkach? Jak znany wam przypadek Artura-strażaka? Bo gdyby nie czytelnicy tego bloga nie miałby operacji wymiany elektrody w neurostymulatorze 5 grudnia, nie miałby pieniędzy na opał na całą zimę, nie miałby pieniędzy na prawie 3 rehabilitacje każda już po 1900 zl (podrożało od sierpnia 100 zl) nie miałby na książki do szkoły syna, nie miałby w końcu stabilizatora na sparaliżowaną nogę, który mu przywiozą w poniedziałek...Na same cewniki (neurogenny pęcherz) miesiecznie potrzebuje 210 zł a jego renta to 815 zł!!!!!!!
A co z rodzinami, które opiekują się rodzicami chorymi na przykład na Alhzeimera? To opieka 24h/24h bez żadnej pomocy, przez absencję 3 minuty w toalecie moja mama już była 300 m od domu. Gdyby nie sąsiad weszłaby w jakies chaszcze i pewno znalazłoby sie ją martwa z wyziębienia, pracować przy takich chorych więc nie sposób, a żyć nie ma za co?! Na szczęście, że mieszkam w Belgii, bo siostra nie dałaby rady finansowo, same pampersy to pół emerytury miesięcznie...itd itd....

Tak więc wykorzystywanie chorych dzieci do okupacji Sejmu to perfidna forma nacisku. Zatracono zdrowy rozsądek.






A oto Pani Iwona Hartwich, ta tleniona wrzeszcząca blondyna z Sejmu, 1000 zl dla niej to za mało, ale nie dziwię się, na wakacje w StTropez czy Nicei stanowczo nie starczy.... TFU



promuj



piątek, 21 marca 2014

Polecam


  • Teraz pewnie stosunki polsko-ukraińskie staną się kwestią ważniejszą i gorętszą niż jeszcze pół roku temu, zatem warto zrobić sobie wszechstronny rachunek sumienia. Polecam szczególnie tym, co nas widzą jedynie w roli ofiar. Artykuł Andrzeja Krajewskiego w Newsweeku, opublikowany w 2009 roku - niezwykle pouczający i dający do myślenia tym, którzy dopuszczają myślenie.


  • Andrzej Krajewski
  • Za wolność naszą, nie waszą

  • "Druga Rzeczpospolita uczyniła wiele, aby Ukraińcy stali się śmiertelnymi wrogami Polaków. A co gorsza, nauczyła ich, jak walczyć ze znienawidzonym ciemięzcą...."
  • Reszta tu: 

http://www.newsweek.pl/za-wolnosc-nasza--nie-wasza,42207,1,1.html

Naprawdę warto przeczytać.

wtorek, 18 marca 2014

Starczy szklanka wody... przed? nieeeeeeeee po? nieeeeeeeeee Zamiast...:)




Michał Pozdał, edukator seksualny, terapeuta i trener młodzieży sporządził raport: "Współczesna seksualność i nowoczesna antykoncepcja Polaków 2014" opracowano na podstawie dwóch badań: przeprowadzonego w lipcu 2013 r. w grupie 1002 kobiet w wieku 18-35 lat oraz badania z lutego 2014 r. w grupie 1842 kobiet i mężczyzn w wieku 18-28 lat. .  I choć ok. 80 proc. z nich deklaruje, że stosuje antykoncepcję, to tylko 3 proc. z nich korzysta z tzw. niecodziennych metod hormonalnych, uważanych za najbardziej nowoczesne i skuteczne. Za najbardziej znaną i najczęściej stosowaną metodę zapobiegania ciąży jest prezerwatywa dla mężczyzn - znajomość tej metody potwierdziło 100 proc., a do jej stosowania przyznało się 54 proc. badanych w roku 2014 i 59 proc. w 2013 r.Ginekolog i położnik dr Grzegorz Południewski uważa, że prezerwatywa nie jest metoda skuteczną w zapobieganiu ciąży, a jedynie jako sposób ochrony przed infekcjami przenoszonymi drogą płciową,. Jak podaje WHO, przy typowym stosowaniu prezerwatywy w pierwszym roku na 100 kobiet 15 zajdzie w ciążę. Ale...  polska młodzież nie wie, jak prawidłowo założyć prezerwatywę...

Źródło

Na drugim miejscu pod względem popularności metod antykoncepcyjnych znalazły się pigułki hormonalne - korzystanie z tej metody zadeklarowało 31 proc. kobiet w 2014 r. i 41 proc. kobiet w starszych badaniach. Nowoczesne metody antykoncepcji hormonalnej, takie jak plaster antykoncepcyjny, pierścień dopochwowy, implant czy wkładka wewnątrzmaciczna, stosuje tylko 1-3 proc. badanych. Młodzi  mają wiedzę na temat nowinek technicznych, potrafią rozpoznać, czy mam sweter z poprzedniej kolekcji, ale o nowoczesnej antykoncepcji nie wiedzą nic. Na pytanie np. o pierścień dopochwowy pojawiały się skojarzenia z kosmicznym urządzeniem rodem z trylogii Tolkiena....I mimo wielu lat edukacji na ten temat - aż 26 proc. kobiet badanych w 2013 r. i 18 proc. osób przebadanych w lutym 2014 r. uznało za metodę zapobiegania ciąży... stosunek przerywany. Odpowiednio 14 proc. i 8 proc. przyznało, że jako metodę antykoncepcji stosuje okresową abstynencję seksualną. Ciągle popularne są mity na temat antykoncepcji hormonalnej. 48 proc. respondentów uznało, że wcześniejsze stosowanie antykoncepcji hormonalnej może być przyczyną poronień ...

No i co z tego, że nowoczesne metody hormonalne o przedłużonym działaniu najlepiej odpowiadają na potrzeby współczesnych kobiet? No i co z tego że zwalniają kobiety z codziennego pamiętania o antykoncepcji, będąc jednocześnie najskuteczniejszymi ze wszystkich dostępnych metod antykoncepcyjnych, skoro Kościół zabrania ich stosowania? Przynajmniej ich stosowania bez jego wiedzy...Bo przecież o pożyciu seksualnym, planowaniu rodziny, środkach antykoncepcyjnych decyduje, jak nam wiadomo, Kościół z Okiem czuwającym nad swoimi owieczkami. Bo na zakładaniu kondona Oko i jego koledzy znają się jak nikt, mają najlepszą długoletnią praktykę i wprawę, własnoręcznie powinni pokazywać młodzieży jak się to robi. Podobno już Episkopat myśli o otwarciu ekumenicznych warsztatów kondomenicznych.

Oto skutki celibatu i mizogenicznych nauk rodem ze Średniowiecza. Opinie Episkopatu na temat seksu można porównac do oceny Konkursu Chopinowskiego przez Zrzeszenie Głuchoniemych. 

poniedziałek, 17 marca 2014

"W strasznych mieszkaniach straszni mieszczanie".


"No i wybrali chuja, który donosił wojskowym na lewicujących księży" - napisała przed rokiem, w dniu wyboru nowego papieża, szefowa Teatru Ósmego Dnia Ewa Wójciak. Wpis umieściła na swoim profilu na Facebooku. Poznańska prokuratura od roku prowadzi śledztwo z paragrafu mówiącego o publicznym znieważeniu głowy obcego państwa. Grożą za to trzy lata więzienia. Śledczy mieli jednak wątpliwości, czy można ścigać polskich obywateli za znieważenie papieża. Prawo wymaga bowiem w takim wypadku zasady wzajemności, czyli zapewnienia, że jeśli ktoś znieważyłby polskiego prezydenta w Watykanie, również byłby za to sądzony. Teraz ekspert od prawa watykańskiego uznał, że szefowej poznańskiego Teatru Ósmego Dnia można postawić zarzuty za znieważenie papieża. Opinia nie oznacza jednak, że Wójciak stanie przed sądem. bo pozostaje teraz kwestia rozstrzygnięcia, czy znieważenie na prywatnym profilu miało charakter publiczny? Sama Wójciak mówiła, że była to wypowiedź skierowana do grona znajomych i nie zamierzała ogłaszać jej publicznie.

A jak można nazwać papieża, który ukrył właśnie pod swoją kiecką i polskim wymiarem sprawiedliwości kolejnego zwyrodnialca Wesołowskiego? (polskie śledztwo w sprawie abp. Józefa Wesołowskiego, podejrzewanego o pedofilię na Dominikanie, zostanie umorzone, bo były nuncjusz ma status dyplomaty). A na marginesie co tam słychać u zboka Wesołowskiego, w pewnych kręgach zwanego "arcybiskupem"? Jak się ma niebożątko? Gdzie teraz ugania się za dziećmi? ... A wracając do "eksperta" prawa watykańskiego - niech zadziera kiecę i spieprza do Watykanu. Nie potrzeba nam w Polsce takich chujów, bo tak sobie rzucił  ogólnikowo, a konkretów nie podał, na przykład jakieś konkretne przepisy obowiązujące w Watykanie, które chroniłyby dobre imię polskiego prezydenta?Bo biorąc pod uwagę, że Watykańczycy obrażają polskiego prezydenta w radiu maryja mniej więcej 50 razy dziennie, to trochę dziwnie to wygląda.

Najbardziej kuriozalne - prawicowa prasa - od lat oskarżająca polskiego premiera i prezydenta o zdradę, o udział w zamordowaniu "prezydenta tysiąclecia", o plany fizycznej likwidację narodu -  najcięższe zbrodnie, jakie można sobie wyobrazić. I co? I nic. Ludzie piszący takie rzeczy nie tylko nie są ścigani za znieważenie głowy WŁASNEGO państwa, ale jeszcze uważają siebie za patriotów!!!
Ta cała sprawa to jakaś paranoja i całkowite pogwałcenie Konstytucji przez prokuraturę. Nie ma zasady wzajemności pomiędzy Watykanem a Polską. Co udowodnia sprawa Wesołowskiego. Poza tym kogo obchodzi specjalista od prawa watykańskiego? W Polsce mamy prawo polskie, a nie watykańskie. Katolickie prokuratury w Polsce idą po bandzie i to nie pierwszy raz..  Należy wywalić na zbity pysk tych pseudo prokuratorów, bo to farsa jak na Białorusi. Sługusy Watykanu. Jeszcze tylko brakuje aby Watykan wytoczył sprawę Ewie Wójcik a oskarżającym był ...Wesołowski ......


promuj

sobota, 15 marca 2014

Niech sprzedadzą ciagniki, kupią konie i wio!



Kalinowski: "Sytuacja na rynku wieprzowiny oznacza kryzys PSL. Rolnicy są zdesperowani"

W lutym wykryto w Polsce dwa przypadki afrykańskiego pomoru świń (ASF) u dzików padłych w pobliżu granicy z Białorusią, cena skupu trzody chlewnej znacząco spadła, bo klienci kupują mniej wieprzowiny. Ponadto mięso z terenu tzw. strefy buforowej nie może być eksportowane.  Kalemba zdymisjonował, Sawicki wraca jako minister rolnictwa i zapewnia, że najważniejszym jego zadaniem po rozpoczęciu pracy na stanowisku ministra będzie doprowadzenie do skupu mięsa.

Śmieszny ten Kalinowski, a co nas obchodzi kryzys PSL? Nie tylko rolnicy są zdesperowani, pracownicy DYSKONTÓW też są zdesperowani, właściciele małych sklepików także, bo mniej klientów mają, nie mówiąc o wielu innych firmach z innych branży. Czemu akurat rolnikom państwo ma pomagać jak cena towaru, który sprzedają spada? Bo jak jest dobrze, to nawet złamanego grosza podatku od nich nie ujrzysz, a jak źle to OLABOGA !!!! 

Żadnego skupu interwencyjnego, żadnej pomocy z pieniędzy podatników!!! Rolnictwo jest jedną z mniej ważnych dziedzin gospodarki. Udział rolnictwa w tworzeniu polskiego PKB w 2011 roku wynosił 3,5% Dla porównania ruch turystyczny generuje ponad 6%. Zamiast krów na 4 łapach doją UE. Czy się stoi czy się leży dotacja z UE się należy. Kochane chłopki, dlaczego ludzie pracujący w Lidlu za 5 zł na godzinę mają dotować was? PSL to partia kombinatorów - niech hodowcom ASF pomogą działacze PSL, ich rodziny i pociotkowie poupychani na państwowych posadach. Niech płacą z własnej kieszeni. Pomagali sobie przy zatrudnianiu i dojeniu skarbu państwa, to niech teraz pomagają sobie w rzekomym kryzysie.  ?Jak tak dalej pójdzie to może rząd rozpocznie interwencyjny skup węgla, mebli,truskawek itp. 

A może wreszcie zaczną się ubezpieczać? A, nie ciagle każą płacić reszcie za to że mają górkę świńską? Jak się nie podoba to nikt nikomu świń hodować nie każe.  Dotowanie z UE i jeszcze do tego cała Polska staje na głowie gdy tylko ktoś embargo wprowadzi. Biznes jak biznes. Niech posprzedają ciągniki po 500 tys.zł, kupią konie i wio!Jak sklepikarzowi towar nie schodzi to go wyrzuca albo spuszcza z ceny a nie leci do ministra z prośbą aby zmusił klienta do zakupu. 
Pomóc ewentualnie można tym, którzy nie mają rodziny w PSL i ciułają na swoich poletkach (osobiście) od rana do wieczora,a popadają w kłopoty z okazji takich losowych wydarzeń jak inwazja chorych dzików od Łukaszenki. Ale i tu sa granice. Pomóc należy ale kiedy staję się to nawykiem czy obowiązkiem - NIE. 





promuj


czwartek, 13 marca 2014

Best practice















"Rola Polski w tym, że doszło do przewrotu wojskowego, była nieoceniona. Polska we śnie i na jawie chce odbudować swoje pozycje, chce odbudować dawną Rzeczpospolitą". Rosyjska telewizja państwowa Rossija oskarżyła Polskę o współorganizację "przewrotu" na Ukrainie. Swoje oskarżenia podbudowała wypowiedzią byłego szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Ołeksandra Jakymenki, który oświadczył, że radykałowie z Majdanu byli szkoleni w Polsce.

No to się porobiło, Tylko patrzeć jak za wschodnią granicą pojawią się radzieckie czołgi z nawalonymi czołgistami krzyczącymi - SMJERT POLSKOM FASZYSTOM !!Każdy naród ma prawo do wolności Panie Putin. Wolność Ukrainie!
Bądźmy poważni. Kocham Amerykanów, bo wiem co Europa im zawdzięcza. Ale wydarzenia sprzed 70 laty nie mogą przesłaniać rzeczywistości. Myślę, że Polska nic nie chce odbudowywać, ale jak przyjeżdżają "przyjaciele" z walizką dolców (tak jak w Kiejkutach) - to trudno im się oprzeć... tak w każdym razie przypuszczam... Chyba nikt zdrowy na umyśle nie uwierzy, że YANKEE dali Ukrainie 5 mld dolców za friko, na ładne słowiańkie oczy?? To ich sposób walki, nowoczesny, a kiedy te nowoczesne sposoby zawiodą, posyłają Marines.
W tym przypadku nas wystawili jako małych szczekaczy do "robienia tłumu".  Szczekanie polskich polityków wyjdzie nam wszystkim bokiem. Bo Ci co rozdają karty w tej grze, na pewno się dogadają, a Polska? Ano obudzi się z ręką w nocniku. Ale czy my musimy Wuja Sama i jego bandę, która nie potrafi wskazać na mapie POLAND, pokazując HOLLAND - wielbić?Nie nie musimy.  Nie znoszę wprost kiedy ktoś próbuje lub manipuluje mną, jednocześnie uważa mnie za prostaka, czy coś gorszego, co robią YANKEE. Ale, nie róbmy sobie iluzji, oni tak nie tylko z nami, oni tak ze wszystkimi, więc nie dziwmy się, że i "ruscy" stosują obecnie te same sposoby i argumenty - wojny "best practice" (informacyjno-ogłupiające). Wierzcie, że takich wojnach "ofiar" jest znacznie więcej niż w tych konwencjonalnych.
Polscy politycy zgodnym chórem prowokują Rosję, a rękę dam sobie uciąć, że oprócz Polaków NIKT nie będzie chciał umierać za Polskę, więc po co to robią? 





środa, 12 marca 2014

Dzisiejsze zagrożenia





Pal diabli jakiś tam Krym czy Ukrainę. Bo nie o to chodzi. Więc o co ?

Ano właśnie pozornie o to, że jedno z kilku państw na świecie , będące w tzw. Wielkiej Piątce (USA, Rosja, Chiny, Francja, Wlk. Brytania) czyli krajów mających realny potencjał militarny, ze sporą ilością bomb atomowych (które mogą wysłać w dowolne miejsce naszego globu), po raz kolejny rozpoczyna XIX-wieczną ekspansję terytorialną. I jest to świadoma i realizowana na naszych oczach polityka tego państwa. Rosji. A w przeciwieństwie do dotychczasowych globalnych „banalnie atomowych” zagrożeń :
Iran – bliska bomba atomowa i deklaracja w oficjalnej polityce państwowej że „Izrael musi być wymazany z mapy świata”
Korea Północna – bomba atomowa ale oprócz jej posiadania, de facto (za wyjątkiem ataku psychozy Kim-a , czyli paranoicznej decyzji o jej użyciu) realnie niegroźna.
Izrael – bomba atomowa. Lecz kraj w miarę demokratyczny i nikt nie boi się że nagle i niespodziewanie jej użyje ( chyba że w samoobronie – patrz np. Iran)
Indie - bomba atomowa. Mają, ale jak na razie to największa (populacyjnie) demokracja świata. W miarę bezpieczna i bez chęci ekspansji terytorialnych ( nie mylić ze sporem z Pakistanem o kilka prowincji).
Pakistan - bomba atomowa. Największa zagadka . Jak ta broń dostanie się w ręce fundamentalistów muzułmańskich, to mogą zadziałać tak jak chrześcijanie podczas krucjat średniowiecznych. Użyją bez wahania. Tak jak w czasie krucjat „nasi krzyżowcy”.To tak w skrócie, bo gdyby posługiwać się wyłącznie strachem przed wojną atomową to można by dodać jeszcze kilka krajów, dla których posiadanie bomby atomowej jest realne. Czy ze względu na posiadane technologie czy ze względu na to, że finansując takie prace w innych krajach, mogą łatwo taką broń uzyskać:
Brazylia
Korea Południowa
Arabia Saudyjska
Niemcy
RPA
Itd.
Dzisiejsze zagrożenie jest zupełnie inne jakościowo. I nie chodzi tu o zagrożenie zawłaszczenia kawałka terytorium innego kraju.To w sumie mało (wybaczcie) ważne. Bo w stosunku do tradycyjnego zagrożenia zajmowaniem terytoriów (Rosja-Krym dziś ) jesteśmy „bezbronni inaczej”. Oczywiście można też wymienić długą listę nieuprawnionych interwencji militarnych USA jako argumentów w sprawie Rosja-Krym. Ale, nigdy w tych interwencjach USA ( w dzisiejszych czasach, nie mylić z przeszłością), ich celem nie było stałe zajęcie czyjegokolwiek terytorium na stałe.
A tu i teraz, nagle i w pozornie ustabilizowanym świecie, następuje fizyczne zajmowanie kawałka terytorium innego kraju. Przez Rosję kawałka Ukrainy. Jak kiedyś. Jak przez tysiąclecia wojen i podbojów , na II Wojnie Światowej nie skończywszy.

Najważniejsze jest co innego. Ważne jest to że dziś, mimo pozorów, współczesne wojny całkowicie zmieniają swój charakter. W wyniku tzw. globalizacji. „Normalne wojny” to wojsko , śmierć , trupy a na końcu „prosta” arytmetyka. Kto ma więcej żołnierzy, czołgów , armat czy rakiet. Ten na końcu wygrywa.
I zajmuje terytorium wroga. Zawsze tak było i do dziś wydawało się, że tak dalej jest. Ale już tak nie jest. I już nigdy nie będzie (no chyba że będzie prawdziwa wojna atomowa, bo wtedy te prawidła znów zadziałają). Więc jaka jest dzisiejsza wojna np. o Krym? (popatrzcie np. na narastającą potęgę Chin).
Żeby to zrozumieć, wyobraźmy sobie np. że Chiny postanowiły zaanektować np. kawałek Wietnamu czy Tajwan ( „zbuntowana prowincja Chin”). I w ten czy w inny sposób (patrz „siły samoobrony na Krymie”) zajęły kawałek przykładowego Wietnamu lub Tajwan.  Nawet kosztem kilku, kilkunastu + tysięcy trupów. I co byłoby dalej? Ano nic. Dlaczego? A dlatego że już dziś powstają pierwociny innej konstrukcji świata, jego prawdziwych Władców i zupełnie innych wojen.
Kiedyś to było proste (tak jak dziś umowny „Putin”). Władca , władający danym krajem , jak miał militarną siłę, to po prostu starał się zawładnąć sąsiednimi terytoriami . To było oczywiste. Na tym wtedy polegało poszerzanie imperiów. A dziś? W globalnym świecie rządzonym zarówno przez umowny jak i prawdziwy „Pieniądz”. Pieniądz czyli prawdziwy Władca Świata. Już jest inaczej. Dziś jeszcze ciągle Władca- Pieniądz jest we władaniu Rządów danych Krajów. Jutro będzie we władaniu Globalnych Korporacji ( o tym kiedy indziej- bo to już nie tylko „puka do drzwi”, tylko na naszych oczach staje się ).
To nowa wiedza i nowe wyzwania. Że Pieniądz jest skuteczniejszy od armat, czołgów, rakiet itd.
I jak sobie z tym poradzić? Na dziś, czyli w sytuacji gdy jeszcze nie Zarządy Globalnych Korporacji ( nie do końca) decydują o porządku Świata, tylko gdy jeszcze ciągle żyjemy na styku dwóch epok – starych Władców i nowych – Pieniądza i Korporacji. A w dzisiejszej sytuacji „starych Władców” gdy , jak przykładowo wyżej napisałem, Chiny zajmują militarnie kawałek Wietnamu czy Tajwan.

Cały „zachodni” cywilizowany świat protestuje. Z całych werbalnych sił.Bo zagrożenie demokracji itd. itd. itd. Wszystkie te słowa znamy od lat i również z dzisiejszej (Ukraina) autopsji. Ale…. Cały, ten nasz zachodni, świat nic więcej nie zrobi. Dlaczego? Bo Chiny (patrz Rosja) tak bardzo uzależniły nasz cały zachodni świat od siebie , że nikt nie zaryzykuje rzeczywistego sprzeciwienia się im.W wyniku współzależności ekonomicznych. Proste – Rosja gaz i ropa, Chiny – tanie produkty itd. Dodajmy to tego rezerwy walutowe obu w/w krajów w najróżniejszych postaciach ( w tym w uproszczeniu obligacji państwowych naszych, zachodnich krajów), inwestycje w zagraniczne (zachodnie) firmy, zakup ziemi (Australia), złóż surowców itd. Dodajmy nawet najprostszą rzecz. Mamy Międzynarodową Stacje Kosmiczną. Ale, od czasu uziemienia amerykańskich promów kosmicznych, wszystkie załogi latają tam (i wracają) wyłącznie rosyjskimi Sojuzami. Mało pozornie istotna rzecz ale cholernie ważna i prawdziwie okrutna. Rzeczywistością.

A „oni – Rosja, Chiny ” są dużo bardziej niezależni od nas.Również w wyniku panujących tam systemów politycznych. „Oni” nie muszą liczyć się z własnymi społeczeństwami. Mogą, jednoosobowym głosem Władcy albo Biura Politycznego robić de facto, co chcą. To jak mamy reagować , widząc co się dzieje?
Czując historyczne zagrożenia, w dzisiejszej formie. Ale wiedząc , że zdecydowanie reagując na zagrożenia , ryzykujemy ( w skrócie) kryzys gospodarczy o mało wyobrażalnej skali dla przeciętnych obywateli, którzy pierwsi padną jego ofiarą . Czyli, na przykładzie Polski, na czym może polegać nasze „postawienie się” Rosji? Co będzie jak „się postawimy”? Skutki, w uproszczeniu: bankructwo (eksport do Rosji) iluś tysięcy naszych firm, wzrost bezrobocia, benzyna, ropa i gaz cholera wie po ile złotych, codzienny dramat najbiedniejszych gospodarstw domowych w Polsce itd. Czyli „jak się postawimy, to zostaniemy boso ale w ostrogach” ”To co, postawimy się kosztem codziennego bytu ekonomicznego Polaków”.
Więc po co się stawiać?I po co to robić?Skoro Krym daleko?A skoro kiedyś (w 1939) Gdańsk też był daleko?Ale nawet, w tym 1939, roku Gdańsk okazał się być na tyle blisko że Anglia i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom. Po co się „stawiać”, skoro „nasza chata z kraja”?Dla demokracji?A co to jest? Dla wolności ?A może dla przeciwstawienia się, wystarczająco wcześnie, nieobliczalnym Władcom lub Krajom?Którzy mogą wcześniej (Rosja) czy później ( bomba- rakiety balistyczne itd.) nam również fizycznie zagrozić?I którzy mają głęboko gdzieś wszystkie demokratyczne fundamenty, na których opiera się nasze codzienne, bezpieczne i syte życie.A może dla idei wspólnego Świata bez wojen i wzajemnych roszczeń, powstającego mozolnie i powoli? Czy historia się powtarza ?I tak i nie.Bo zawsze jest inaczej. 
Co więc robić?To dramatyczne pytanie.
W naszej, zachodniej demokracji, każdy kto będzie wizjonerskim mężem stanu zdecydowanym na radykalne działania (nie mylić z wypowiadaniem wojny) , zostanie natychmiast odsunięty od władzy przez wyborców. Którzy nic nie rozumieją a ich codzienne bezpieczeństwo , patrz ceny w sklepach, prąd, gaz, benzyna itd., są dla nich milion razy ważniejsze niż cokolwiek innego. Bo niczego innego nie rozumieją i nigdy nie zrozumieją. Nie rozumieją skali i konsekwencji światowych zdarzeń.Wolą mieć umowną „codzienną kiełbasę „ i nie mają zamiaru „umierać za Krym czy Gdańsk”.Ale demokratycznie głosują i w tym głosowaniu (od którego „nigdy” nie odejdziemy) 1 głos głupka = 1 głos rozumiejącego.
A rozumiejących jest radykalnie mniej.Więc co robić?Realny sposób to odwołać się do odpowiedzialności dziś istniejących i władających swoimi krajami polityków. Szczególnie tych polityków którzy (jak w Polsce kiedyś Kwaśniewski, a dziś Tusk, czy Obama w USA ) mają II-gą kadencję. Czyli do tych , którzy w realnym życiu wiedząc że nie będzie III-ciej kadencji z racji prawa , mogą nareszcie działać a przynajmniej mówić to co myślą. I to jest nasz sprawdzian dla nich. Czy byli i są wyłącznie najsprawniejszymi „aparatczykami” swoich partii politycznych- i wygrali wybory, czy też staną się Mężami Stanu. Tusk czy Obama. Itd. Kiedyś u nas Kwaśniewski ( nie bardzo wyszło).Do nich należy mówić wprost i po imieniu. Nie do żadnych parlamentów, posłów itp.Bo zawsze, na końcu decydowały i decydują pojedyncze i fizyczne Osoby.A nie tam jakaś , nawet najbardziej demokratyczna, Demokracja.
Decyzje podejmują Przywódcy. Pojedyncze. Osoby. Mężowie Stanu, lub przypadkowi aparatczycy.W naszych czasach to zarówno Margaret Thatcher, Obama, Tusk, Cameron,Mandela, Putin,Kim Dzon Il, Hollande, de Gaulle, Adenauer, Kohl, Reagan, Bush, Kaczyński, Jaceniuk, Gorbaczow, Jelcyn i cały długi szereg przywódców ponad 200+ Krajów , członków ONZ. Nie my , Wyborcy, decydujemy.Wbrew pozorom nawet demokratycznych głosowań. Decydują Oni. Mądrzy lub wariaciWizjonerzy lub szaleńcy.
Patrzmy im na ręce. I kombinujmy jak to ulepszyć. Aby przynajmniej nie było Wojen.A jak już nie ma wyjścia….Nie z naszej woli….…. to abyśmy My wygrali.Skutecznie. Bo nie ma zgody na powrót do przeszłości.
A Przyszłość? 
W dobrym scenariuszu coraz rozumniejsza i lepsza.W prawdziwym?A jak przyjdzie walczyć z Globalnymi Korporacjami (anonimowi właściciele, wynajęci Szefowie) , gdy któraś z nich – dla zysku postanowi rozpocząć jakąś wojnę?Dla surowców, kontraktów, rynków zbytu itd.To jak?Nie wiadomo.
Tak jak od tysiącleci nie wiadomo jak walczyć ze wszystkimi tymi, którzy w imię czegokolwiek, wywoływali wojny. Na których oni nie ginęli. Więc , na dziś – bo nie mamy innego realnego wyjścia.
Głosujmy, w tej nawet ułomnej i pozornej demokracji, jak najbardziej świadomie. Uczmy się sami rozumienia wszystkiego co nas otacza. A czasem nawet działajmy czynnie. Tak jak każdego z nas stać.





wtorek, 11 marca 2014

Objectively no money!



"Bezpieczeństwo jest najważniejsze" - powiedział Premier D.Tusk, z okazji 15-lecia członkostwa Polski w NATO odwiedzając Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy. "NATO, własna armia i pozycja polityczna Polski to filary bezpieczeństwa kraju". Szef rządu podkreślił, że sto miliardów złotych zapisane w planie modernizacji technicznej wojska na lata 2013-22, stają się szczególnie istotne w obecnych czasach. "Jesteśmy też coraz lepiej przygotowani do obrony naszych granic" - dodał, zaznaczajac, że władze obserwują wydarzenia za wschodnią granicą, zapewnił jednocześnie, że nie ma zagrożenia dla Polaków i polskich granic.

Na wywołaniu wojny domowej na Ukrainie najwięcej mogą zarobić, ci którzy sprzedadzą broń ukraińskim partyzantom, oraz przestraszonym Polakom. Niestety, ci co nabrali wprawy w wywoływaniu kolejnych pożarów w kolejnych państwach Bliskiego Wschodu, teraz niosą to w pobliże naszego kraju. O tym , że to jest dla nich możliwe i zyskowne i też możemy być ich ofiarami, strach nawet pomyśleć. Jednak potwierdzeniem powyższego jest zapowiedź złożona dziś zakupu broni za 100mld dolarów, bo na obronę nie będzie premier żałował pieniędzy, bo bezpieczeństwo jest najważniejsze. No! to już wiemy, ale świeżo w pamięci wielu z nas ma wydane choćby 400 milionów złotych na budowę korwety, a wyszła z tego różowa wanna dla Dody... Ilu oszustów wzbogaciło sie przy tym przewale może kiedyś się dowiemy. Może... A może premierowi chodzi o wydatki na działalność KrK w Polsce? Bo ponoć nic tak bezpieczeństwa Polsce nie zapewni, jak Korpus Kapelanów dowodzony przez Chrystusa Króla i Maryję Hetmankę Zawsze Dziewicę.  Niezawodna broń przyszłości - kropidła bojowe. Ale wszystko ma swoją cenę. Aby kropidła miały moc rażenia już poszła na to zaliczka 44 mln (kolekcja używanych przez Wojtyłę wykałaczek, plastrów na odciski, pampersów czy nocnika). Nic niestety nie ma za darmo, nawet dzisiaj w mordę nikt za friko nie daje. A jak na to wszystko nie wystarczy, to dokręci się motłochowi śrubę i podniesie podatki. 

Korea Północna ponad 50% budżetu państwa przeznacza na zbrojenia, a ludzie żrą trawę. Czy w Polsce ma być to samo ? Bo o sile państwa decyduje gospodarka i demografia, armia jest rzeczą wtórną. Chyba że coś się zmieniło a ja o tym nie wiem? Panie premierze od zawsze popieram działania pana i pańskiego rządu, ale przestańcie być bardziej papiescy od papieża, bo wszyscy się na nas wypną z Ukrainą na czele.

Z NATO zaczyna być tak samo jak z Konkordatem - żadnych korzyści, same koszty !

promuj

poniedziałek, 10 marca 2014

A za miesiąc tort z 4 świeczkami ;)

Nerwowy finał comiesięcznych obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej w pobliżu Pałacu Prezydenckiego. Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego zagłuszał nieco klip "Droga Polski do NATO", który z okazji 15. rocznicy wstąpienia do Sojuszu był wyświetlany na telebimie pod Pałacem Prezydenckim. Kilka osób prosiło BOR-owców pilnujących Pałacu, by go wyłączyli. Ci jednak nie reagowali.
Przemówienie idioty z metra ciętego można podsumować tak: agresja na Krym to dowód na "zamach”.  Ależ tak, tego właśnie brakowało i wszystko już jasne :)


Potem kilka osób przyniosło 2 transparenty z napisem "Jarosław przeproś za Banderę" i  "Koczownicy dość szczucia nas na Rosjan".. Doszło do przepychanek.

niedziela, 9 marca 2014

Fuck TVP



Na realizację misji w zakresie transmitowania wydarzeń religijnych oraz cyklicznych programów katolickich w 2013 roku Telewizja Polska przeznaczyła ponad 9,5 mln zł. Wybór papieża, Światowe Dni Młodzieży, pogrzeb prymasa Glempa, audycje "Między ziemią a niebem", "Ziarno", "Słowo na niedzielę", "My, Wy, Oni" - rok 2013 obfitował w wydarzenia religijne. 

Na okrągło biadolą, że pieniędzy nie ma na nic, ale na nowe programy religijne (jak to mówią młodzi) 9,5 bańki jest. 

Jaką misję prowadzi TVP? Ano... katolicką. Wszystkie programy "misyjne" przygotowuje redakcja programów katolickich oraz redakcja ekumeniczna, które działają na mocy porozumienia TVP z Sekretariatem Konferencji Episkopatu Polski i Polską Radą Ekumeniczną. I wszystko jasne. Ich misja to doić całe społeczeństwo z publicznej kasy. Spółki, spółeczki, zlecenia, umowy o dzieło, układy, przetargi, polityczne zależności, wspieranie określonych grup interesów i cholera wie co jeszcze.  Zlikwidować to badziewie bo nie jest to absolutnie do niczego potrzebne nikomu, bo co to za misja - żadnych programów edukacyjnych, przyrodniczych tylko ciężko strawna papka podlewana starymi teleturniejami i programami religijnymi cały weekend, bo przeciez religia to nie edukacja. Powiedzmy sobie szczerze - misja publiczna umarła wraz z telewizją edukacyjną,  ostatnim bastionem. Teraz nie da się tego już ani oglądać, ani słuchać.

Konkurencja jest w każdej dziedzinie, wszyscy muszą się bić o klientów, natomiast TVP zachowuje się jak mafia, która każe kupować swój towar, czy go się chce czy nie.  Ciekawe, co by się stało, gdyby wszyscy przestali płacić abonament?Ciekawe też czy płacą abonament biskupie kurie, księża, zakony? Czy ktoś to sprawdzi i ogłosi? Ciekawe czy odważny okazałby się min.Zdrojewski czy Braun ? Eeee, iluzoryczne myślenie mam, raczej przekażą kolejną "ofiarę" na Opaczność i sprawa z głowy. To ich "misja". 

Tak więc jedyną misją realizowaną przez TVP jest wydzieranie pieniędzy z kieszeni podatnika.  Programy tych wszystkich TVP ile ich tam jest, bazują na produkcjach z przed lat. Tłumaczenie zakazem reklam w czasie emisji jest denne, bo straty tym spowodowane i tak nie bilansują budżetu tego rozpieprzacza pieniędzy. Na "misje" 2013 r poszło aż 95% przychodów, a programów misyjnych w TVP jest maksymalnie 20 procent. Być może TVP w "misję" wlicza również śpiewające fortepiany, tańce na lodzie i Piotra Kraśkę?Bo przecie bycie celebrytą też kosztuje i to sporo, a stare nawyki żeby zagrabić jak najwiecej niestety zostały. Stanowiska w zarządzie też jakoś trzeba rozmnożyć dla znajomych królika. Komuna zajebana.






promuj


sobota, 8 marca 2014

Pierdolicie Hipolicie





"Przypomnę, że w 2008 roku szefem polskiego rządu był Donald Tusk. I co wówczas mówił? No mówił, że Władimir Putin to cywilizowany przywódca państwa rosyjskiego. Bagatelizował najazd rosyjski na Gruzję. Teraz mówi tak jak wtedy Lech Kaczyński. Dziś Tusk mówi językiem Prawa i Sprawiedliwości, mówi językiem Lecha Kaczyńskiego. Ale cóż z tych słów, skoro za nimi nie idą czyny" - powiedział Mariusz Błaszczak na antenie SUPERSTACJI.

Jeszcze nikt nie spytał wróżbity Macieja, czy on też tego nie przepowiedział. Obstawiam, że z pewnością... I nie zgadzam się zupełnie, że D.Tusk mówi językiem Lecha, aż tak źle to z nim nie jest.  No i w końcu D.Tuska można zrozumieć, bo nie mlaska i nie sprawia wrażenia uśmiechniętego głupka! Szkoda, że prorok nie przewidział mgły w Smoleńsku.... i jedynym czynem tego "bohaterskiego" prezydenta było to, że dobrze zapikował... Pożytek jednak z tego wydarzenia taki jak napar z kozich bobków. Och jak ja uwielbiam te uduchowione tyrady o mitycznym dziewictwie i dziedzictwie Lecha Wawelczyka.
A Błaszczak nadal nie rozczarowuje, nadal mówi językiem idioty. Błaszczak, lepiej nie kuś losu...bo jak widać polska historia nic was PiSiory nie nauczyła i już nie nauczy. Nie daj boże, żeby to dziadostwo wygrało jakiekolwiek wybory. To tylko świadczy o miernocie tych ludzi i ich cyniźmie. Tak, to jest stan odmiennej świadomości. Także lepiej szabelki powiesić na ścianie bo se można krzywdę zrobić, a własne, chore interesy przestać robić rękami biednych Ukraińców, którym dopiero teraz się naprawdę pogorszy, wolności nie da się włożyć do gara i zjeść. 

ps
Jeszcze tylko 47 godzin do ........ 47 miesięcznicy !

czwartek, 6 marca 2014

Poker



Putin idzie na całość. Nie ogląda się na ewentualne sankcje, bo wie, że takich sankcji nie będzie, jak nie było w 2008 roku, kiedy zaanektował Abchazję i Osetię Płd., reakcje międzynarodowej opinii publicznej mu dokładnie "wiszą", te ONZ i OBWE także.  A świat szybciutko pogodzi się jak i w 2008, kiedy wielki kraj de facto wziął sobie kawałek małego sąsiada. I mało tego że się pogodził to Obama zaproponował Moskwie "reset" i wszyscy zapomnieli....Licząc na powtórzenie sytuacji, Putin gra na zaostrzenie sytuacji. Nie zgadzam się więc z Merkel że Putin "stracił kontakt z rzeczywistością". Nie, jego postępowanie jest wyrachowane, logiczne i nie spontaniczne. Wie, że może sobie pozwolić na wiele, bo "partnerzy", jak w Rosji z ironią nazywa się przywódców Zachodu, nie są w stanie mu się przeciwstawić. Dla Putina to po prostu impotenci. A sam Krym Putina ani ziębi ani grzeje, Krym nie jest mu do niczego potrzebny. On ziemi ma aż nadto.
On to pan samodzierżawia, jego władza nie podlega niczyjej kontroli, jego działań nikt nie może zatrzymać. Teraz własnie pokazał, że może i potrafi "bronić" Rosjan, gdzie by nie mieszkali. A tym samym dowodzi światu i "partnerom", że jest i będzie panem sytuacji. 
A kłapanie na lewo i prawo, że "Po Anschlusie było przyłączenie Sudetów, Kłajpedy...." to tylko kłapanie i rzucenie na stół kolejnego atutu na zbierających się w Brukseli szefów państw UE, podwyższając i tak już maksymalnie wysoką stawkę w wielkim pokerze o Ukrainę. 

promuj



wtorek, 4 marca 2014

Depo, mordo ty moja !





12 i 13 marca - 130 biskupów  (czytaj: 130 pasibrzuchów, a utrzymanie "dworu" każdego z nich, to minimum 10 milionów rocznie) - wybierze nowego przewodniczącego Episkopatu Polski. Jednym z faworytów wyścigu po przywództwo polskiego Kościoła jest konserwatywny metropolita częstochowski, abp. Wacław Depo. Depo nie rozmawia z prasą niekatolicką, przyjaźni się z Rydzykiem, jest zwolennikiem "Kościoła wojującego". Jeśli wygra, polski Kościół będzie miał przez następne lata twarz Rydzyka, który będzie ewangelizował po nowemu: interaktywnie, przez multipleks, przez radio, uczelnie, prasę, ap nawet przez komórkę. KK się sprywatyzuje, wyemituje akcje, sprzeda je moherom, nieruchomości sprzeda developerom, kasę wytransferuje do rajów podatkowych i toruński hochsztapler będzie bogatszy od Putina i Janukowycza razem wziętych. Jeżeli Tadek Rydzyk przejmie Episkopat KK w Polsce, to kto wie, może niedługo przejmie Watykan!? I nie wiem czy to nie jest większe zagrożenie dla Polski niż Putin z jego hordami?? 

Ale niezależnie od tego kto będzie dowódcą tej sotni trzeba natychmiastowego zerwania Konkordatu i wyjaśnienie działań Komisji Majątkowej, aby ratować Polskę od katastrofy finansów państwa, bo wszystkie rządy leżą pyskiem przed Episkopatem i mlask mlask,  podwyżki emerytur po kilkanaście złotych podczas gdy na Kościół i ich zboczeńców idą miliardy z budżetu.

A tych których martwi, że Episkopat i Kościół będą mieć twarz Rydzyka mogę pocieszyć. Religijność w Polsce jest dosyć powierzchowna. Polacy modlą się pod figurą a zaraz potem dupczą w kondonie, skrobią, zdradzają itd. Tej obłudy nauczyli się oczywiście od pasterzy swoich dusz, którzy natychmiast po wygłoszeniu płomiennych kazań z upodobaniem dobierają się do ministrantów. "Pobożność" wielu polega na pokazaniu się w niedzielę na mszy, wielu niewierzących i niepraktykujących bierze ślub w kościele. I w ten sposób wszyscy szantażują się wzajemnie, w głębi duszy mając religię i Kościół głęboko w doopie. Wierzę w Internet i inne media, w trzeźwą zdolność myślenia i uświadomienia społeczeństwa, że Kościół to zakłamana, oszukańcza organizacja, czerpiąca kolosalne zyski z ludzkiej naiwności a opowieści o Bogu i Jezusku są tak samo prawdziwe, jak bajki o Krasnoludkach i Sierotce Marysi. I im szybciej ta cała szopka się skończy, tym lepiej, bo tym prędzej przyjdą czasy, gdy jedynego biskupa będzie można oglądać w muzeum, wypchanego sianem, w całym operetkowym rynsztunku :) obok Dody czy Madonny.
?





promuj  


Zdjęcie: Poza tym milego dnia wszystkim

niedziela, 2 marca 2014

Rosyjska ruletka



Świat stanął na krawędzi konfliktu. Trudno sobie wyobrazić scenariusze jego rozwoju. Trzeba dać znać stronom konfliktu, że świat nie będzie tolerował jakiegokolwiek użycia siły - oświadczył Donald Tusk na konferencji prasowej ws. Ukrainy

Dzisiaj Władimir Putin dowiódł całemu światu, że jego kraj jest nieobliczalny. Nakazując (inaczej tam się nie załatwia) swojej kieszonkowej Radzie Federacji wydania zgody na ekspedycję karną na Ukrainę popełnia wielki błąd, za który niestety Rosjanie będą płacić i długo i drogo.


Kiedy w październiku zaczęły się protesty na kijowskim Majdanie nikt nie przewidział takiego obrotu sprawy jaki mamy dzisiaj, a kiedy Janukowycz dał dyla z Ukrainy, zaczęły się szepty, że Putin zapłaci każdą cenę, byleby tylko nie oddać Ukrainy. Nikt nie myślał, że aż taką. Kreml sam sobie wmówił swoją prawdę, sam uwierzył w inspirowane przez siebie kłamstwa, że w Kijowie do władzy doszli faszyści, banderowcy. Armia musi więc odeprzeć agresję "nazistowskich hord". Bo myślenie tych, którzy rządzą Rosją zatrzymało się w rozwoju na roku 1945, wciąż uważają Rosję za supermocarstwo, obowiązkiem którego jest bronić  "moskiewskiej przestrzeni kanonicznej", do której mają podobno "święte prawo". Tak twierdzi Rosyjska Cerkiew Prawosławna. A ta "przestrzeń do której maja święte prawo" to nic innego jak i Ukraina i Białoruś, gdzie czołgi rosyjskie witać będą kwiatami, a nie koktajlami Mołotowa. 


Czy można tą  agresję zatrzymać? Można. Amerykanie powinni na bieżąco publikować i informować opinie publiczną to, co wiedzą, a wiedzą wszystko o ruchach wojsk rosyjskich. Można i trzeba uderzyć w oligarchów i polityków rosyjskich - tak, jak w ukraińskich. Zamrozić wszystkie rachunki, nieruchomości i wszystko, co mają za granicą. A maja tego bardzo, bardzo dużo. To jest jedyna rzecz, jakiej w Moskwie boją się bardziej niż utraty Ukrainy.



promuj

Sarmata3 marca 2014 08:05
Dzień dobry Pani Elizo !!! Tak sobie myślę od rana, ze jednak wojny na Ukrainie nie będzie. Gdyby tak sie stało, to Putin musiał by wprowadzić formalna okupację tego kraju, czyli porozmieszczać swoich "krasnoarmiejców" we wszystkich miastach Ukrainy a wraz z nimi rosyjską administracje kraju, bo jak inaczej utrzymać w ryzach tak duże państwo. I tu ma problem, bo nie starczy mu ani krasnoarmiejców ani rosyjskich "czynowników" w urzędach. Każdego ukraińskiego kolaboranta "majdańscy" utłuką cichaczem. Przypuszczam, że "okaże łaskę" i ograniczy swoje zapędy imperialne do Krymu, co też chwały mu nie przyniesie, bo rzecz już się rozeszła po świecie i będą za to Rosję szczypać gdzie się da i za co się da. Jak się wydaje - Putin liczył na spontaniczną reakcję mieszkańców Ukrainy i że będą go tam witali jako zbawcę. Tymczasem Ukraińcy kręcą się po świecie i widzą jak żyją inni. To już nie ten kraj sprzed 23 lat. Przypuszczam, że "światowe dyplomatołki" wpadną w końcu na pomysł aby powołać jakąś Międzynarofową Komisję Rozjemczą pod auspicjami ONZ i ta pogodzi strony konfliktu. Ale dużo tez będzie zależało od samej Ukrainy - czy potrafi zarządzać własnym krajem w sposób demokratyczny i urwie łeb hydrze korupcji. Być może wychodzę przed orkiestrę z moim tu optymizmem, ale jeżeli Europie miała by grozić III wojna światowa z powodu wybryków Putina, to nikt na to zgody nie wyrazi. Zaś Putin może się doczekać, że na Placu Czerwonym w Moskwie też mu urządzą jakiś "majdan". Az taki wszechmocny to on nie jest jak mu się wydaje. Miłego dnia !

sobota, 1 marca 2014

"Daliśmy dupy"


                            3 marca miałby 80 lat, nie żyje już lat 10

Gdyby dzisiaj Jacek Kuroń zerknął na Polskę, z pewnością w pierwszym odruchu starałby się organizować młodych, bezrobotnych i pracujących na śmieciówkach, by upominali się o własną przyszłość. Chciałby ich wspomóc i zarazem przyciągnąć do polityki, by ją wspomóc. Sam uważał, że zbudowali Polskę niesprawiedliwą dla zbyt wielu. "Daliśmy dupy".. mawiał. Winą obarczał głównie siebie, ale i swoich KORowskich wychowanków, uważał że spoczęli na laurach i jako beneficjenci nowych czasów zobojętnieli na wykluczonych i poniżonych. I nieustannie prosił, wzywał, by aangażowali się nieustannie w budowę Polski sprawiedliwej dla wszystkich. W dialogu z innymi szukał tego co łączy, nie wyostrzając różnic. Można było się z nim nie zgadzać, ale  jego opinii się nie zlekceważyło. Po prostu - chciałoby się żyć w Polsce wyśnionej przez Kuronia, bo to byłaby Polska wielkich wartości. Troskliwa o słabszych, sprawiedliwa, otwarta na "innych", Polska dająca prawa mniejszościom narodowym i seksualnym, zapobiegająca dyskryminacji kobiet.

Dziś brak Kuronia. Brak Jego wrażliwości, siły, mądrości. Zapomnianych ideałów czystych i prosto z Pozytywizmu, tak dzisiaj niemodnych.  Postęp wytyczają idealiści, a wprowadzają go w życie realiści. Nie należy Kuronia winić za to, że w Polsce wprowadzali jego wizje w życie egoiści.