Powstanie Warszawskie było powstaniem przegranym i to sromotnie.
Oglądając kiedyś w TVN 24 program publicystyczny "Tak jest" usłyszałam, że Muzeum Powstania Warszawskiego jest "Muzeum Wypaczania Prawdy", gdyż brakuje w nim działu pod tytułem "200 tys. trupów". Z tym się zgadzam w 100%, ale ja bym jeszcze dodała dział "Zagłada Warszawy". W innym programie o powstaniu starsza kobieta - uczestniczka powstania - opowiadała między innymi, jak bardzo ich "kochał" warszawski lud, jak pluli na nich, jak matki rzucały im pod nogi trupy swoich dzieci. Jest coś o tym w tym muzeum? Jak zwykle kłamstwa wynikające z niczym nieuzasadnionej megalomanii narodowej brązowią powstanie. Ten mit utrwalił ten, który leży teraz na Wawelu robiąc za bohatera narodowego, a otwierając to muzeum usiłował przekuć klęskę w zwycięstwo czy bohaterstwo. Jakie to było zwycięstwo to wszyscy wiemy: 200 tysięcy ofiar, powstańców i ludności cywilnej, miasto zrujnowane i zniszczone. Oto bilans braku wyobraźni i zdrowego rozsądku. Decyzję podjęto 3 głosami przeciw dwóm przy pięciokrotnym sprzeciwie naczelnego wodza gen.Sosnkowskiego. Żaden z celów powstania nie miał szansy powodzenia - alianci nigdy idei powstania nie popierali, wręcz odmawiali pomocy wojskowej ze względów logistycznych i politycznych (niemożność zaopatrzenia i ustalenia ze Stalinem dotyczące podziału zdobytych terenów), można było przewidzieć, że Stalin nie jest idiotą i pomocy żadnej nie udzieli - utrzymanie rządu wyłonionego w ewentualnie zdobytej przez powstanców Warszawie było mrzonką. Dla tej mrzonki zginęło miasto i jego mieszkańcy.
Ludzie z mojej rodziny mówili mi, że sami powstańcy spotykali się z przejawami wrogości ze strony Warszawiaków, których nikt nie pytał, czy chcą ginąć. Po prostu nie mogę uwierzyć, że mordowani cywile, gwałcone kobiety, ranni dobijani w szpitalach mieli poczucie, że giną dla wyższej sprawy, że ich śmierć ma jakiś sens. Stosunek strat 1 do 40 oznacza, że na jednego zabitego żołnierza niemieckiego strona polska straciła dom pełen mieszkańców.
NIE, NIE KWESTIONUJĘ BOHATERSTWA SZEREGOWYCH POWSTAŃCÓW, BO JEST NIEPODWAŻALNE, ale ci co ich do walki pchnęli to byli zbrodniarze. W każdym cywilizowanym kraju dowódca posyłający dzieci na barykady poszedłby pod sąd polowy, bo te dzieci nie zdawały sobie sprawy z zagrożenia. Żydzi w gettcie byli wyniszczani, więc wybrali walkę by umrzeć. Oni wiedzieli, że szans nie mają. To można nazwać WIELKIM BOHATERSTWEM. Powstanie Warszawskie, choć powstańcy byli heroiczni było typową polską prywatą kilku, którzy dla własnego ego poświęcili tysiące oddanych i dzielnych Polaków.
Minister Sikorski powiedział kiedyś, że to była "narodowa katastrofa". Zgadzam się z tym stwierdzeniem. To są mocne słowa i one powinny się przebić do świadomości Polaków. PiS skrytykował ministra, że mówił to w przeddzień Powstania. Jeśli w tym dniu nie zostałyby wypowiedziane, nie spowodowałyby odpowiedniej reakcji. A ci co wydali wyrok na Warszawę to byli właśnie ówcześni PiSowcy. Ta sama mentalność i wyobraźnia. A raczej jej brak... Dość okłamywania narodu przez kupę cwaniaków!