sobota, 28 lutego 2015

Broń polityków - bieda.





Bieda jest problemem, którego nie da się całkowicie zlikwidować, bez względu na prowadzoną politykę społeczną i kondycję budżetu państwa.
W Polsce przed każdymi wyborami, w politycznych debatach pojawia się...BIEDA. Opozycja, wszyscy liderzy bez wyjątku, zarzucają wtedy rządzącym, że przez ich nieudolną politykę Polacy żyją w biedzie. Tylko dane statystyczne przeczą takim opiniom.

Pewno niejeden pamięta jak Leszek Miller, trzy lata temu obwiniał rząd Donalda Tuska o to, że "w Polsce śmietniki nadal służą do szukania pożywienia", a w 2013 r. prezezprawiepremier wykwakał, że "W Polsce panuje wielka bieda. Jest ktoś, o kim możemy powiedzieć, że jest ojcem tej biedy. To Donald Tusk". Ani jeden ani drugi nie zająknął się natomiast, iż w czasie kiedy to jedni i drudzy byli przy władzy (2004-2007) to w skrajnym ubóstwie był co 8 Polak.
Jak zawsze za takimi chwytliwymi hasełkami nie idą żadne dane, bo nie pasowałyby do narracji. Ale dane Eurostatu mówią, że nierówności w Polsce maleją. Jest to ewenementem, bo na świecie tendencje są inne. GUS również wykonuje rokrocznie badania, które pokazują, że nierówności dochodowe nie rosną. Tak więc na pohybel tym stereotypom i pyskówkom politycznym. Aby poprawić politykę społeczną, trzeba odejść od nośnych haseł i zacząć podejmować decyzje w skali makro na podstawie danych, a nie anegdot. Bo polityki na podstawie anegdot robić się nie da.

Nie twierdzę, że w Polsce jest bogato. Ale jak wynika ze statystyk, jest o wiele mniej biednie, niż było dawniej i znacznie mniej biednie, niż uważa przeciętny Polak, bo dla tego mistrza świata w martyrologii z założenia nie może być dobrze, no bo jak ktoś nie narzeka, to znaczy, że ma coś na sumieniu...

A politycy dla słupków grają na nastrojach niezadowolenia, bo łatwiej jest krytykować niż zaproponować jakieś konstruktywne projekty na przyszłość.

                                   

                                  komentuj


promuj


Brak komentarzy: